niedziela, 27 października 2013

Two: Are you okay ?

Cynthia's Point Of View:

3 lata później...

"Cynthia, nie zmierzam powtarzać," Usłyszałam moja mamę wołającą zza moich zamkniętych drzwi, gdy zapukała w nie mocniej niż zwykle "Wstawaj!"

Wypuszczając zmęczony jęk, przewróciłam się na plecy i nałożyłam kołdrę na głowę, blokując świat jak zawsze.

"Cynthia Marie! Jeśli niczego do ciebie nie usłyszę w ciągu 5 sekund, sama otworze te drzwi, słyszysz mnie ?" Splunęła, najwyraźniej tracąc cierpliwość.

Decydując, że to pewnie był już czas żeby wstać i przyszykować się do pracy, odkryłam się i krzyknęłam "Wstałam!"

Słysząc mamę wzdychającą z ulgą, wstałam i poszłam do łazienki połączonej z moim pokojem. Wcierając sen z oczu, ziewnęłam idąc pod prysznic i przekręcając kurek sprawdzając temperaturę. Dalej przekręcając kurek czekałam aż poczuję ciepłą wodę płynącą po moich palcach. Rozbierając się weszłam do środka.

Pozwalając ciepłej wodzie uderzyć o moje ramiona i lecieć gładko po moich plecach, stałam tam, prawie się nie ruszając czując, że rozbudzam się coraz bardziej wraz z płynąca woda. Zamykając oczy, wciągnęłam głęboko powietrze, starając się uniknąć moich myśli, żeby nie miały nade mną przewagi - jak zawsze.

Biorąc szampon, wylałam go dużo na moją rękę przed wmasowywaniem go we włosy, jęcząc w przyjemności, podczas gdy czułam jak zmywa cały brud z mojego ciała.

Prysznice były idealną rzeczą do obudzenia mnie i oczyszczenia mojej głowy, dlatego zazwyczaj biorę jeden każdego dnia jak nie dwa.

Oczywiście nie zawsze pomagały; czasami nawet ciepła woda płynąca po skórze mojej głowy nie mogła oczyścić moich myśli, gdy myślałam więcej i więcej o jednej osobie, którą musiałam zostawić i nigdy się nie odwracając.

Justin.

Nie mogłam nic zrobić z tym, że poczucie wina brało nade mną przewagę z każdym dniem, kiedy myślałam o tym co mu zrobiłam 3 lata temu; sposób w jaki praktycznie zmusiłam Scootera, żeby pomógł mi upozorować moja śmierć żebym nie musiała z nim zerwać twarzą w twarz. Nie mogłam mu tego zrobić i sprawić żeby myślał, że odchodzę od nas, bo tak naprawdę nie robiłam tego. Po prostu nie mogłam pozwolić Jasmine zrujnować jego kariery przeze mnie. Nie mogłam być tak samolubna.

Jednak upozorowanie własnej śmierci było trudne. Musiałam wyprowadzić się ze stanów do Stratford - w Kanadzie. Musiałam żyć z moja mamą i pozostawić wszystko inne za sobą. Scooter bardzo mi pomógł; powiedział to Justinowi, z pomocą Fredo i Pattie. Nawet nie mogę sobie wyobrazić tego, żeby być na ich miejscu i powiedzieć mu twarzą w twarz, że jego dziewczyna jest martwa i nie ważne jak bardzo zabijało mnie to od środka, wiedziałam, że tak było najlepiej.

Pamiętam jak Scooter zamieścił w gazecie wyjaśnienia co do mojej śmierci, w których było powiedziane że byłam w płonącym sklepie, tym samym do którego podwiózł mnie Justin ostatnim razem, gdy go widziałam - nie pozostawiając żadnego śladu czegokolwiek dotyczącego mnie. Szczerze nie był to zły plan. Było to całkiem wiarygodne dla Justina. Musiał myśleć, że mnie już nie ma zamiast mnie odchodzącej od niego, ponieważ go nie kochałam.

Pamiętam oglądanie na prawie każdym kanale z wiadomościami w telewizji o ubolewaniu Justina. Odwołał wszystkie swoje występy do końca Believe Tour, rzadko kiedy wychodził z domu, a kiedy to robił zaczynałam płakać kiedy widziałam jego twarz na zdjęciach, które zrobiło TMZ. Chciałam, żeby dał mi odejść, nie mogłam znieść tego, że był taki przez tak wiele miesięcy.

Później zaczęłam widywać go na zewnątrz częściej. Wszyscy mówili o tym, że wrócił do Jasmine. Wiedziałam, że to prawda nawet przed tym gdy zobaczyłam ich zdjęcie całujących się publicznie. Byłam zadowolona, że ruszył naprzód, ale również zła, że został do tego zmuszony.

Więc teraz minęły 3 lata od czasu kiedy ostatni raz z nim rozmawiałam. Jestem w kontakcie z ekipą i Pattie, ale nie z Justinem. Mówią mi co robił teraz i później i wyglądało na to, że jest okej, co jest wszystkim czego chciałam - żeby znowu był szczęśliwy.

Nagle poczułam zimna wodę uderzającą moje plecy, otworzyłam oczy wracając do rzeczywistości.

"Cholera" Mruknęłam przed tym jak szybko zakręciłam kurek z wodą. Wzdychając, uderzyłam sie w myślach, że znowu dałam się pochłonąć moim myślom.

Jęcząc, wyszłam spod prysznica przed owinięciem się ręcznikiem i wchodząc z powrotem do sypialni, gdzie teraz musiałam znaleźć coś w co mogę się ubrać.

Wybierając jeansy i obcisły fioletowy V-neck, włożyłam to na siebie przed założeniem tenisówek i mojego fartucha.

Tak, jestem kelnerką.

Po umyciu zębów i związaniu włosów w kucyka, poczułam jak mój telefon wibruje w kieszenie, gdy go wyjęłam zobaczyłam jedna nową wiadomość od Fredo.

Od: Fredo

Cześć Cynth, co robisz ?

Zdezorientowana tą wiadomością znikąd, zaczęłam odpisywać.

Do: Fredo

Idę do pracy, a co?

Czekając na odpowiedź, zwlekłam się na dół do kuchni, wciąż wpół śpiąca. Jedyne co chciałam zrobić to zakopać się w pościeli i pozwolić snu stłoczyć mnie, nie życie..

Po wzięciu kluczy i podejściu do samochodu, gdy tylko zamknęłam drzwi i byłam w środku, znowu usłyszałam wibracje mojego telefonu, otworzyłam wiadomość od Fredo.

Od: Fredo

Oh, byliśmy tylko ciekawi. Miłej zabawy ! :)

Unosząc brwi, zastanawiałam sie dlaczego ekipa chciałaby wiedzieć co robiłam całkiem znikąd. Odpuszczając, szybko odpisałam przed odpaleniem samochodu i odjechaniem.

Do: Fredo

Yeah, bo praca to taka zabawa... ;p Pa.

Trzymając oczy na drodze i ręce zaciśnięte na kierownicy, zaczęłam myśleć o mojej krótkiej rozmowie z Fredo sprzed kilku minut. Chcieli wiedzieć co robię ?

Wiedząc, że myślałam o tym za dużo, odrzuciłam te myśli i skoncentrowałam się na niczym innym niż samochody dookoła mnie gdy w końcu przyjechałam do Emeraldas - restauracji, w kórej pracowałam.

Po zaparkowaniu samochodu i wzięciu torebki, weszłam do prawie pustego budynku. Sprawdziłam czas, była dopiero 15 i wiedziałam, że wkrótce będzie tu tłoczno.

"Cynthia!" Moja szefowa i koleżanka, Emily, przywitała mnie gdy myłam stoły. "Dzisiaj jest wielka noc dla wszystkich, myj dalej stoły." Figlarnie puściła mi oczko przed udaniem sie do baru żeby również zacząć go przecierać.

Wielka noc dla wszystkich ?

Zdezorientowana, kontynuowałam wycieranie tego samego stołu, gdy znowu dałam się ponieść myślom. Przechodząc do następnego stołu do czasu aż skończyłam ze wszystkimi, weszłam do kuchni i wrzuciłam szmatkę do zmywania do zlewu, zaczynając ja płukać. kończąc, wyciągnęłam telefon i zobaczyłam, że była już 16. Wyglądając na zewnątrz, zobaczyłam że było już tłoczno, wzięłam głęboki wdech przed wyjściem, żeby zebrać zamówienia.

Wybierając z stolik z ojcem i młodą córka, wyjęłam mały notatnik i długopis. "Dzień dobry, nazywam się Cynthia i będę dzisiaj wasza kelnerka." Posłałam im ciepły uśmiech przed kontynuowaniem "Możemy zacząć od jakiś napojów?"

"Ugh, tak proszę" Ojciec mruknął, gdy ja stałam i uśmiechałam się do niego jak totalna idiotka, ale hej, musiałam. "Kochanie co chcesz ?"

Mała dziewczynka-wyglądająca na około 10 lat jeśli nie mniej-spojrzała do swojego menu i później na mnie "Poprosze Sprite'a" Uśmiechnęła się.

Po spisaniu jej zamówienia na napój, odwróciłam się do ojca i zapytałam o to samo co by chciał.

"Cola dietetyczna-bez lodu-dziękuję" Mruknął jeszcze raz, gdy powiedziałam mu, że ich napoje będą gotowe w kilka minut.

Ktoś jest dzisiaj trochę nieznośny, pomyślałam odnosząc się do ojca przy tamtym stoliku. Po wzięciu ich napoi i postawieniu ich przed nimi, zapytałam czy wybrali juz co chcieliby zjeść.

"Przepraszam, chcielibyśmy wyjść, moja córka nie wie co oznacza słowo'szacunek' więc jeśli pani wybaczy," powiedział wstając ze swojego krzesła i biorąc małą dziewczynkę za nadgarstek wyszedł. Nie mogłam nic na to poradzić, ale było mi jej szkoda, gdy posprzątałam i wzięłam kolejne zamówinie, wdzięczna że byli w znacznie lepszym nastroju niż wcześniejsi.

Reszta nocy zleciała właśnie tak-zebrałam zamówienia, zmagałam się z niegrzecznymi ludźmi, dzieliłam sie wymuszonymi śmiechami i czyściłam stoły. Tak właśnie spędzałam większość moich dni teraz i szczerze, to było nudne jak cholera.

Czyszcząc stolik, zauważyłam Emily idącą w moją stronę "Możesz wziąć kilka minut na przerwę jeśli chcesz" mruknęła, gdy skończyłam wycierać stolik. "Pracowałaś ciężko, dziękuję."

"Nie ma problemu." Odpowiedziałam z uśmiechem, zadowolona że w końcu mam kilka minut dla siebie.

Wtedy kiedy nastąpiła kolejna rzecz właśnie tu i teraz, przez którą prawie byłam na podłodze z atakiem serca.

Po tym jak Emma powiedziała mi, że mogę wziąć pare minut przerwy, weszłam do kuchni żeby umyć ręce. Po wyczyszczeniu całego brudu i jedzenia spod paznokci, wysuszyłam je przed wyjściem z kuchni i spojrzeniem na drzwi gdzie nagle zauważyłam, że ktoś znajomy wszedł.

Bardzo znajomy.

Poczułam, że moje serce staje gdy zobaczyłam zarośniętą i uśmiechnięta twarz, starego dobrego Scootera Brauna wchodzącego do tej samej restauracji, w której pracuję.

Od razu poczułam jak moje serce staje w mojej klatce piersiowej, a policzki robią się cieplejsze. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę przede mną - Scooter był właśnie tam... Właśnie tam...

Kiedy miałam już biec do niego i dać mu największy uścisk jaki tylko mogłam, zatrzymałam się gdy zauważyłam pięć innych znajomych twarzy wchodzących przez drzwi tuż za nim.

Na początku zobaczyłam Kennyego. Nie zmienił się ani trochę. Pierwszą rzeczą, którą zauważyłam był jego uśmiech. Był tak szeroki na jego twarzy, że zastanawiałam się czy mógłby się złamać. Delikatnie chichocząc, przeniosłam się na inna osobę prawie upadając na podłogę i płacząc, gdy zobaczyłam Pattie. Zobaczyłam jeszcze raz jej słodkie oczy-nie zdawałam sobie sprawy aż do teraz jak bardzo za nią tęskniłam. Nie mogłam nic na to poradzić, ale od razu pomyślałam jak źle się czułam, druzgocąc jej syna w taki sposób. Nie będąc w stanie dłużej tego znieść, przeniosłam się na Fredo, który złączył swoje ręce, podziwiając miejsce dookoła niego. Natychmiastowy uśmiech przeszedł przez moja twarz, prawie podeszłam do nich żeby przytulic każdego z nich kiedy nagle zobaczyłam piątą osobę.

Tą którą-bez wątpienia-kochałam najbardziej ze wszystkich, ale chciałam zobaczyć najmniej.

Poczułam, że mój brzuch od razu upadł na podłogę i moja twarz zrobiła się czerwona, gdy zobaczyłam Justina wchodzącego za wszystkimi. Przygryzając wargę mocniej niz chciałam, patrzyłam sie na jego twarz-była dokładnie taka sama jak pamiętam, jednak inna. Wyglądał starzej; ale to wciąż był on.

Wyglądał tak dobrze.

Patrzyłam na jego oczy- jego brązowe, głębokie, kochające oczy, w które nie mogłam przestać patrzeć. Zmuszając się do odwrócenia wzroku, przeniosłam się na jego usta' jego idealne, różowe, pulchne, w kształcie serca usta, za którymi tęskniłam. Kontynuowałam patrzenie się jak idiotka, gdy zobaczyłam go jak powoli oblizuje swoja dolną wargę, sprawiając że moje serce przeskoczyło i zadrżało. Nie mogłam nic na to poradzić, ale pamiętałam ta samą rzecz kiedy ten sam język oblizywał moja dolną wargę, prosząc o wejście do moich ust, ruszając się po moich zębach i odkrywając każdy kawałek który mógł.

Również nie mogłam nic na to poradzić, że pomyślałam jak Jasmine dostaje teraz te same rzeczy od niego-zabierając moje miejsce jako dziewczyna Justina.

Zazdrość natychmiast mnie przejęła, dalej patrzyłam na Justina z niczym innym niż pożądaniem budującym się we mnie, kiedy nagle jego oczy znalazły się na moich. Moja twarz od razu zaczerwieniła się jeszcze bardziej niż to w ogóle możliwe, spojrzałam w dół na szafkę przede mną, chowając twarz we włosach.

Co jeśli mnie rozpoznał ? Co sobie pomyśli ? Co powie ? Czy on w ogóle mnie pamięta ? Co zrobię ?

Wiedziałam, że nie mogę tak stać i chować się za moimi włosami całą noc, ale szczerze nie wiedziałam co mam zrobić.

"Cynthia ?" usłyszałam Stacie-moją koleżankę, która również tu pracowała-wołającą, zmuszając mnie do podniesienia głowy, na szczęście Justin nie zwracał na mnie już uwagi. "Gdzie jesteś-oh, cześć Cynthia, musisz zająć się stolikiem 14" Powiedziała na co skinęłam głową, biorąc się w garść i rozglądając dookoła. Zauważyłam, że to był stolik Scootera, Kennyego, Pattie, Fredo i ... Justina.

Wspierając się o szafkę, prawie upadłam na podłogę, gdy zdałam sobie sprawę, że będę musiała stanąć twarzą w twarz z Justinem - moim byłym chłopakiem, który myśli, że nie żyję.

Starając się złapać oddech, zauważyłam Stacie przyglądającą mi się ostrożnie "Hej, wszystko w porządku ?"

"Yeah, wszystko w porządku, ja tylko..." Przerwałam biorąc wdech ustami i wydech nosem kilka razy. "Jesteś pewna, że nie możesz wziąć tego stolika ?"

"Przepraszam Cynth, jestem pewna...." Zaczęła, brzmiąc trochę zmartwiona- jakby nie wiedziała jak mi wytłumaczyć, co było dziwne. "Mam już około 10 stolików do zajęcia się i nawet teraz mam ludzi krzyczących na mnie z różnych stron, żebym się pospieszyła...." przerywając, zauważyłam mężczyznę wołającego ją, żeby pospieszyła 'swój tyłek i przyniosła mu jego jedzenie',podczas gdy ona pobiegła do kuchni, żeby zabrać się do pracy.

Spoglądając na stolik Justina, zauważyłam, że patrzył na mężczyzne, który krzyczał, śmiejąc się z Fredo. Nie mogłam nic na to poradzić, że się uśmiechnęłam gdy to zobaczyłam. Wszystkie te lata wyobrażałam sobie go załamanego i samotnego, byłam szczęśliwa widząc, że byłam w błędzie cały ten czas.

Był w porządku.

Spoglądając lekko w lewą stronę Justina, zauważyłam Scootera, który patrzył wprost na mnie, podniosłam rękę i delikatnie pomachałam. Chciałam tam pobiec i dać mu największy uścisk, ale wiedziałam, że nie mogę gdy Justin siedzi tuż obok. Wzdychając, wzięłam notes z kieszeni razem z długopisem przed tym jak powoli udałam się do stolika numer 14.

Dochodząc do stolika, podniosłam rękę i pomachałam im niezręcznie. "Hej," powiedziałam zdenerwowana gdy wszyscy od razu się na mnie spojrzeli. Patrzyłam każdemu w oczy podczas gdy po mojej twarzy przeszedł ciepły uśmiech-bardzo za nimi tęskniłam. Spotykając oczy Justina, zauważyłam, ze delikatnie się uśmiechał przed tym jak spojrzał w dół na swoje menu bez słowa.

Nie rozpoznał mnie.

Biorąc głęboki wdech, czułam, że palce zaczynają mi się pocić. Byłam bardzo zdenerwowana rozmowa z nim nawet jeśli to było tylko zebranie zamówień. Wiedziałam, że muszę to zrobić prędzej czy później zaczęłam z drżącym głosem.

"Nazywam się Cynth-ugh," urwałam, wiedząc, że nie Justin nie powinien znać mojego prawdziwego imienia. Mógłby pomyśleć o mnie, złożyć wszystko do siebie, więc rozejrzałam się dookoła restauracji, nagle zauważając obraz spadających liści z drzew. "Autumn." Powiedziałam, słysząc Fredo, który parsknął na moje beznadziejne imię wymyślone przed chwilą. Ignorując go, kontynuowałam "Czy mogę zacząć z narkotykami-ugh, napojami." Czując, że moja twarz staje się cieplejsza, uderzyłam się w myślach bardzo mocno w twarz za to co powiedziałam.

Wystraszona, że wszyscy spojrzą na mnie jakbym zwariowała, byłam zaskoczona, że dostałam odwrotną reakcję gdy wszyscy się zaśmiali - nawet Justin, sprawiając, że moje serce zatrzepotało w mojej klatce piersiowej. Zauważyłam, że w kącikach moich oczu zaczęły tworzyć się łzy, gdy patrzyłam na uśmiech Justina, który był na całej jego pięknej twarzy tuz przede mną. To były trzy lata odkąd mogłam to zobaczyć i znaczyło to dla mnie naprawdę dużo, żeby mieć szansę na zobaczenie tego, nawet jeśli nie wiedział kim byłam.

Jednak to chyba było lepiej, że mnie nie rozpoznał, nie mogłam nic na to poradzić ale poczułam ukłucie smutku przepływającego po mnie na samą myśl o tym.

Po odwróceniu wzroku od Justina, przerzuciłam go na Pattie, która patrzyła na mnie z błogosławieniem w oczach*. Bardzo za tym tęskniłam- była dla mnie jak druga mama i miałam ciężki czas, żeby zwalczyć ochotę na uścisk z nią.

Odchrząkając, zauważyłam, że Fredo na mnie patrzy z rozbawieniem na twarzy. Uśmiechając się w odpowiedzi, w końcu otworzyłam usta żeby znowu coś powiedzieć. "Przepraszam," Zaśmiałam się na moja słowna pomyłkę, którą miałam chwilę temu, "Czy mogę przynieść wam coś do picia ?" Podkreśliłam, zdobywając śmiech od każdego z nich.

"Poproszę colę dietetyczną." Zaczął grzecznie Scooter posyłając mi ciepły uśmiech.

Odwzajemniając uśmiech, spojrzałam na Fredo, który odchrząknął przed mówieniem, dostając cichy chichot z ust Justina. "Wezmę Pepsi, dziękuję." Powiedział z radością wypisaną na jego twarzy. Był wyraźnie zadowolony, że mnie zobaczył, kiedy wszystko nagle nabrało sensu dla mnie.

Od Fredo piszącego do mnie przypadkowe wiadomości...

Od: Fredo

Hej Cynth, co robisz ?

Do Emmy, mojej szefowej, dającej mi dziwną uwagę...

"Dzisiaj będzie wielka noc dla nas wszystkich, myj dalej stoliki."

Do Stacie dającej mi stolik 14, jakby dokładnie wiedziała kto był przy tym stoliku i dlaczego bym go nie chciała, zmuszając mnie żebym go jednak wzięła...

"Jesteś pewna, że nie możesz wziąć tego stolika ?"

"Przepraszam Cynth, jestem pewna..."

Ekipa planowała to i nawet wmieszała w to moja pracę.

Ale pytanie jest... dlaczego ? Żebym mogła zobaczyć Justina ? Jak miało być to dobre dla któregokolwiek z nas ?

Nie znając odpowiedzi na żadne pytanie, odwróciłam głowę do Kennyego, który miał mi powiedzieć swoje zamówienie na napój.

"Po prostu daj mi to samo co dla Scootera, dobrze ?" Zagrał ze mną, zdobywając lekki chichot z moich ust, sprawiając, że głowa Justina podniosła się na ten dźwięk. Prawdopodobnie brzmiało to dla niego znajomo- sprawiał, że śmiałam się nieskończenie wiele razy. Szybko przenosząc się na Pattie, która grzecznie poprosiła o szklankę wody z lodem, uśmiechnęłam się przed wzięciem głębokiego wdechu, wiedząc co miało się stać. Powoli odwróciłam się do Justina, który cierpliwie czekał żebym wzięła od niego zamówienie.

Biorąc kolejny głęboki wdech, zapytałam drżącym głosem. "A-a co dla ciebie ?"

"Sprite." To było wszystko co powiedział, ale pomimo tego jednego słowa, moje nogi delikatnie zaczęły się trząść, przez jego znajomy, idealny, głęboki i ochrypły głos, który był skierowany do mnie po raz pierwszy jakby od wieczności.

Zauważając oczy Justina na moich nogach, złapałam się krawędzi stołu, żeby odzyskać równowagę.

Sposób w jaki miał nadal wpływ na mnie był niewiarygodny...

"Wszystko w porządku ?" Zapytał, gdy wyłapałam nutkę obawy w jego głosie. Z lekkim kiwnięciem głowy, puściłam stół przed tym jak powoli zaczęłam odchodzić.

"Zaraz wrócę z waszymi napojami." Mruknęłam, idąc do kuchni, gdy czułam palący wzrok wszystkich przy stoliku na moich plecach.

Nawet Justina.




*nie wiedziałam za bardzo jak przetłumaczyć wyrażenie "blessed eyes".. ale mam nadzieję, że mniej więcej zrozumiecie o co chodzi :)

Mamy już dzięki Bogu 2 rozdział, do końca tygodnia powinien pojawić się trzeci :) Mam do was ogromną prośbę, jeśli czytacie dajcie jakikolwiek komentarz pod rozdziałem, żebym wiedziała czy ktoś w ogóle to czyta, haha ;p Jeśli możecie to przekazujcie do innych osób, które czytają tłumaczenia JBFF link do tego, żeby więcej osób miało możliwość przeczytania tego opowiadania :) Pytania kierujcie na twittera jak coś lub w komentarzach :) Dziękuje bardzo i do następnego :)

2 komentarze:

  1. zainteresowała mnie ta historia :)
    informuj mnie proszę,
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo pierwsze ich spotkanie po latach, szkoda, że jej nie rozpoznał ;/ ale ogółem fajny blog, cieszę się, że go odkryłam :D

    OdpowiedzUsuń