niedziela, 22 grudnia 2013

Seven: None of your damn business.

Justin's Point of View:

Miałem zamknięte oczy, gdy słuchałem odgłosów wiatru, starając się tak bardzo jak tylko mogłem, żeby nie myśleć, bo wszyscy wiemy gdzie mnie to sprowadza na koniec; Wariuję.

Jestem wkurzony, że Autumn tutaj jest i jestem całkiem pewny tego, że to dlatego, że się odtworzyłem do niej wcześniej. Nawet kurwa nie wiem dlaczego jej to powiedziałem i nie mogę tego zrobić ponownie. Nikt nie może wiedzieć jak naprawdę się czuję.

Ale za razem jest w niej coś takiego, że do mnie dociera. Sposób w jaki się zachowuje-i po prostu wszystko inne-przypomina mi o czymś albo o kimś, kogo nie mogę wyrzucić z głowy.

Zacząłem nucić "As Long As You Love Me", uderzając palcami o brzuch, żeby zachować bit. Szczerze mówiąc nie wiem gdzie bym był lub co robił bez muzyki. To jedyna rzecz, która jakby trzyma mnie przy zdrowych zmysłach.

Kontynuując walkę, żeby oczyścić głowę, nagle zostało mi to przerwane przez delikatny odgłos przesuwanego krzesła, które znalazło się obok mojego, gdy ktoś usiadł. Spoglądając spod moich powiek, zauważyłem leżącą Autumn, która patrzyła na jasne niebo, mrużąc oczy.

Otwierając oczy, odwróciłem głowę, żeby na nią spojrzeć. Nie dawało mi spokoju myślenie, że skądś ją znam i że widziałem ją wcześniej, ale nie mogę do tego dojść.

Gryząc się w język, irytacja zaczęła wzbierać w mojej klatce piersiowej, gdy wciąż wpatrywałem się w nią, kiedy nagle ona spojrzała na mnie.

Po kilku chwilach zdołała wymusić mały uśmiech na końcach swoich ust.

"Cześć Justin." wymamrotała, gdy ja wciąż się na nią patrzyłem.

"Dlaczego tu jesteś?" mruknąłem, zadając jej te same pytanie co wcześniej.

Ściskając usta w cienką linię, podrapała palec u ręki. "Jak się masz?" zapytała, unikając pytania co mnie wkurzyło.

"Zadałem ci pytanie." przypomniałem srogim tonem, wpatrując się w jej oczy, gdy jej spotkały moje. Patrzyłem jak zaciskała i rozluźniała szczękę, jakby walczyła o zachowanie spokoju. Nie mogłem jej winić, robiłem to samo.

Wzdychając, opuściła dłonie na kolana, bawiąc się kciukami. "To park wodny, Justin, wszyscy mogą przyjść."

Przewracając oczami, odwróciłem wzrok i zacząłem patrzeć się w niebo. "Więc, co chcesz?" splunąłem. Przygryzła wargę, zajęło jej to chwilę zanim znowu odpowiedziała.

"Jak się masz?" powtórzyła cichym głosem, podczas gdy złość i ciemność wzrastała we mnie. Nienawidziłem, gdy to się działo, ale to nie jest tak, że mogę to kontrolować. Prawie wszystko może mnie wkurzyć, taki jestem. Jestem popieprzonym wrakiem na tą chwilę i złym i wkurzony, ale co jej kurwa do tego ?

"Nie twoja cholerna sprawa." splunąłem z uśmieszkiem, patrząc na nią jak unosi brwi.

"T-tylko się zastanawiałam. Wyglądałeś ja wkurzonego wcześniej..." urwała, prawdopodobnie mając nadzieję, że zacznę z nią rozmawiać znowu.

"Nawet nie powinienem był powiedzieć ci całego tego gówna." powiedziałem przez zaciśnięte zęby.

"Co?"

"Myślę, że wyraziłem się jasno." Przewracając oczami, kontynuowałem. "To osobiste. Cholera, nawet cię nie znam." siadając prosto, zauważyłem, że była cicho. Zobaczyłem, że patrzyła w dół, wkurzona. Czy to było przez to, że powiedziałem, że jej nie znam ? Przecież to prawda.

Gdy już miałem coś powiedzieć, nagle moje myśli się rozmyły, zapominając o świecie, moje myśli płynęły przez mózg. Od razu poczułem ostry ból w głowie, który sprawił, że podniosłem ręce do głowy i pociągnąłem za końce włosów, powstrzymując krzyk z bólu, gdy pulsowanie stało się tylko gorsze.

"Cholera." wymamrotałem, zwracając uwagę Autumn, gdy odwróciła się w moja stronę, patrząc zmartwiona.

Ściskając mocno oczy, czekałem aż ta niekończąca się tortura minie. Kilka minut minęło, gdy w końcu poczułem, że pulsowanie ustaje wraz z bólem. Wydychając powietrze z ulgą, otworzyłem oczy, lekko je mrużąc przez słońce.

Spoglądając na Autumn, uśmiechnąłem się do niej, podczas gdy ona uniosła sceptycznie brwi. Od razu poczułem, że mój humor zmienił się ze zirytowanego na normalny; szczęśliwy.

Delikatnie się uśmiechnęła, gdy nagle przypomniałem sobie pytanie, które mi zadała.

"Oh." zacząłem, odchrząkując. "Wszystko w porządku, tak przy okazji."

Cynthia's Point of View:

"Cześć Justin." wymamrotałam, napotkując jego spojrzenie. Po prostu patrzył na mnie i to sprawiło, że czułam się niekomfortowo przez sposób w jaki patrzył.

Mruknął i zadał to samo pytanie co wcześniej. "Dlaczego tu jesteś?"

Złączyłam usta razem w cienka linię, pocierając nieręcznie moją dłoń. Dlaczego wciąż o to pytał ? Tak bardzo mnie tutaj nie chciał ?

Przypomniałam sobie co Pattie powiedziała mi o jego MBD* i wiedziałam, że miał swoja zmianę nastroju. Delikatnie kiwając głową, wzięłam głęboki wdech.

"Jak się masz?" zapytałam, unikając pytania, co go wkurzyło. Co miałam niby powiedzieć ? Szczerze sama nie wiem dlaczego tutaj jestem.

"Zadałem ci pytanie." uciął, zaciskając szczękę. Wpatrywał się w moje oczy, gdy ja trzymałam swoje zęby złączone. Powiedzmy, że nie tylko on ma krótką cierpliwość... Wzdychając, opuściłam dłonie na kolana, bawiąc się kciukami, nie chcąc nawiązać kontaktu wzrokowego.

"To park wodny, Justin, każdy może przyjść." powiedziałam, mając nadzieję, że nie zdenerwuje go to, jednak czasami moja postawa wzięła nade mną przewagę tym razem.

On po prostu przewrócił oczami i odwrócił wzrok. Suka.

"Więc, co chcesz?" splunął. Przygryzając wargę, zeszło mi się chwilę zanim mu spokojnie odpowiedziałam.

"Jak się masz?" powtórzyłam cichym głosem, gdy mogłam zobaczyć jak złość i ciemność wzbiera wewnątrz Justina. To wszystko było zbyt znajome, jak mogłam to pominąć ?

Miałam wrażenie, że nie odpowie mi na to pytanie w sposób w jaki miałam nadzieję i wyszło, że miałam rację.

"Nie twój cholerny interes." uśmiechnął się głupkowato, gdy ja uniosłam brwi myśląc co powiedzieć. Będąc szczera, jego słowa zaczęły wcinać się we mnie, gdy pomyslałam jak nie widziałam go przez lata...

"T-tylko się zastanawiałam." wyjąkałam, gdy mentalnie się uderzyłam i kontynuowałam. "Wydawałeś się wkurzony wcześniej..."

Miałam nadzieje, że zacznie ze mną rozmawiać, bo było to miłe uczucie wiedząc, że mogłam być tutaj dla niego. Chcę być w stanie mu pomóc, chce być wstanie wiedzieć o jego problemach i chce być tym przyjacielem, którego wiem, że on potrzebuje w swoim życiu teraz.

"Nawet nie powinienem był mówić ci tego całego gówna." powiedział przez zaciśnięte zęby, gdy ja przetwarzałam jego słowa.

"Co?"

"Wydaje mi się, że wyraziłem się jasno." Przewracając oczami poraz drugi dzisiaj, kontynuował. "To osobiste. Cholera, nawet cie nie znam."

Słysząc ostatnie zdanie, poczułam się jakby ktoś pobił mnie do nieprzytomności.

Słowa zazwyczaj nie ranią mnie za bardzo, ale te to zrobiły.

To było naprawdę bolesne, wiedząc że patrzył teraz na mnie, nie wiedząc kim jestem albo jak dużo wspólnej historii mam razem z nim.

Jednak wiedziałam prawie wszystko o nim, jeśli nie wszystko. Znałam jego słabe miejsca, jak i mocne. Wiem co doprowadza go do płaczu i wiem co go naprawdę wkurza. Jestem jedyna osobą na tym świecie, która może go uspokoić, kiedy wybucha; sam mi nawet raz to powiedział.

Wiedziałam wszystko o tym dzieciaku, podczas gdy on nie znał mojego prawdziwego imienia.

Nie masz pojęcia jak bardzo to boli. I później mieć go przed sobą, mówiącego, że mnie nie zna....

Powiedzmy, że to nie było miłe.

Odwracając wzrok, powstrzymywałam łzy, które chciały opuścić moje oczy. Wiedziałam dobrze, że lepiej nie płakać przed nim, gdy był w takim nastroju.

Patrząc w dół na swoje stopy przez jakiś czas, usłyszałam Justina, który cicho przeklinał. Podniosłam wzrok i zobaczyłam jak pociąga za końce swoich włosów, oczy zaciśnięte, gdy wymamrotał przekleństwa. Spojrzałam na niego zmartwiona, wiedziałam, że ma ból głowy; znaczyło to, że zmieniał mu się nastrój.

Czy to źle, że cię cieszyłam ?

Oczywiście, że nie jestem zadowolona, że cierpi; tej części nie znosiłam oglądać. Byłam po prostu zadowolona, że nie będzie już wkurzonym Justinem, którego chciałam walnąć w twarz. Pytaniem jest, w jakim nastroju teraz będzie...

Kilka minut minęło i jedyne co mogłam zrobić to siedzieć i patrzeć, gdy mój chłopak-ugh, były chłopak-siedział w bólu z pulsującym bólem głowy. Czułam się okropnie, ale również wiedziałam, że lepiej nie zawracać mu głowy podczas zmiany.

Przypatrując mu się, zauważyłam że jego uścisk na włosach poluzował się i jego mięśnie zaczęły się rozluźniać, gdy wypuścił powietrze z ulgą. Mentalnie zrobiłam to samo, trzymając swój wzrok na nim, lustrując jego twarz.

Nie mogłam wybrać jaki miał nastrój.

Zmrużył oczy przez słońce i spojrzał na mnie, sprawiając, że cicho zachichotałam. Był uroczy kiedy to robił.

"Oh," zaczął, podczas gdy ja słuchałam. "Wszystko w porządku tak przy okazji. Dzięki, że zapytałaś i nie chciałem być niegrzeczny..."

Urywając, przejechał palcami po włosach, gdy ja otworzyłam usta.

"Nie, wszystko w porządku, nie musisz mi nic mówić..." wymamrotałam, mając nadzieję, że mnie nie posłucha.

Otwierając usta, żeby odpowiedzieć, przerwały nam nagle głosy wołające nas ze stolika ekipy.

"Idziemy na wodne zjeżdżalnie!" Fredo wykrzyczał, gdy ja lekko zachichotałam.

Wstając, podeszłam do wszystkich z Justinem, zadowolona, że był w znacznie lepszym nastroju niż zwykle.



*MBD- bipolarność

Rozdział miał być w piątek, ale nie miałam zbytnio czasu go przetłumaczyć także jest dzisiaj :) Rozdział w sumie nie sprawdzony poza drobnymi błędami w pisowni.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

JEŚŁI CHCESZ BYC POWIADAMIANY ZOSTAW W KOMENTARZU SWOJĄ NAZWĘ Z TWITTERA :)

sobota, 14 grudnia 2013

Six: ...he doesn't mean it.

Cynthia's Point of View:

Chciał mnie zobaczyć.

Nie mogłam nic na to poradzić, że z jakiegoś powodu w to nie wierzyłam. Prawie mnie nie znał-albo Autumn, jeśli to ma znaczenie. Dlaczego chciałby mnie widzieć ?

Miliony myśli przebiegały mi przez głowę, podczas gdy żadna z nich nie miała sensu. Po prostu nie wiedziałam dlaczego on chciał zobaczyć mnie...

Jadąc przez zaciemnioną ulicę, powstrzymałam się przed myśleniem. To prowadziło mnie do nikąd i dawało mi tylko migrenę przez większość razy co było ostatnia rzeczą jakiej potrzebowałam, zwłaszcza jadąc. Zamierzałam po prostu pojechać do tego parku wodnego i z niego wrócić.

Przygryzając wargę, ogromny uśmiech pojawił się na mojej twarzy na samą myśl zobaczenia Justina.

Zeszło mi się około 10 minut, żeby dojechać na basen. Pierwszą rzeczą jaką zobaczyłam było to, że nie było tam dużo ludzi, co było dobrą rzeczą. Chociaż Justin nie zostanie zaatakowany. Wjeżdżając na parking, zaparkowałam kilka miejsc od tego-zbyt-znajomego dużego, czarnego tour busa należącego do nikogo innego jak tej jednej osoby. Odpinając pas i wychodząc na zewnątrz, wcisnęłam przycisk do zablokowania samochodu i zaczęłam iść do wejścia.

Wahając się na początku, zapytałam siebie czy byłam pewna tego, że chcę to zrobić. Ostatecznie, wyjeżdżali z powrotem w trasę za dwa tygodnie. Kiedy wyjadą, wiedziałam, że będę emocjonalnym wrakiem, zwłaszcza gdy przywiążę się do Justina, gdy jest tu teraz.

Po prostu go dzisiaj zobaczę. Nawet nie muszę z nim rozmawiać, po prostu go zobaczę.

Kiwając głową-jakbym dawała sama sobie pozwolenie na kontynuowanie-zaczęłam ponownie iść do wejścia. Podając chłopakowi przy ladzie 20 dolarów, uśmiechnęłam się do niego ciepło, przed przejściem przez bramki, rozglądając się dookoła mnie po dużej przestrzeni. Mogą być wszędzie i byłam pewna jak diabli, że nie będę chodziła dookoła całego tego miejsca kto wie jak wiele razy, żeby ich znaleźć.

Wzdychając, zdecydowałam, że szybko rozejrzę się dookoła, aż w końcu moje oczy napotkały dwie znajome postacie. Chłopak nagle się odwrócił i zauważyłam, że to Ryan. Przygryzając wargę, zaczęłam iść w jego stronę, przezornie szukając Justina.

Nareszcie dochodząc do ekipy co miałam wrażenie, że trwało wieczność, wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę, gdy ja niezręcznie się uśmiechnęłam.

"Cynthia?" Scooter zapytał w niedowierzaniu. Nie wiedział, że przyjdę ?

"Cynthy!" Kenny zawołał, biorąc mnie w ciasny, ciepły uścisk.

Śmiejąc się, oddałam uścisk, wyciskając z niego życie.

"Czekaj, Cynthia? Cynthia Bridges?" Ryan zapytał, zszokowany i zdezorientowanie było słyszalne w jego głosie i na jego twarzy. "Nie byłaś..." unosząc swoje brwi, myślał mocno nad czymś przed kontynuowaniem. "Nie umarłaś?"

Ściskając usta w cienką linię, stanęłam na właściwym słowie. Kompletnie zapomniałam, że Ryan nie wiedział co się stało. Co miałam powiedzieć ?

Nagle usłyszałam Pattie, która zaczęła mówić i pojawiła się znikąd. "Tak Ryan, ona umarła." powiedziała, wyraźnie powstrzymując śmiech, gdy Ryan uniósł brwi w kompletnym zdezorientowaniu.

"A-ale ona tutaj jest." wskazał na mnie. "Ale myślałem, że ona umarła?"

"Nie Ryan to nie Cynthia." Pattie spojrzała mu w oczy. "Cynthia umarła. To Autumn."

Unosząc brwi, odwrócił się do mnie, przygryzając wargę gdy mnie obejrzał. "Wyglądasz bardzo podobnie do niej. Justin oszaleje."

"Właściwie Justin już ja spotkał wczoraj." Pattie powiedziała, mówiąc za mnie ponownie, gdy ja zachichotałam.

"Cholera, nawet brzmisz jak ona." wymamrotał, wpatrując się w moją twarz.

"To musi być zbieg okoliczności." wzruszyłam ramionami, powstrzymując śmiech. Zapomniałam, jak szybko można było omamić Ryana i jak zabawne to było, gdy to robiłeś. Musiałam mieć pewność, że się nie zaśmieję albo on domyśli się, że coś jest na rzeczy, a nie mogę ryzykować tego, że powie coś Justinowi.

Do diabła nie.

"Oh," powiedział Ryan, wzruszając ramionami. "Jestem Ryan, miło mi cię poznać Autumn." uśmiechnął się, gdy ja nie mogłam powstrzymać małego chichotu. Uwierzył w to. Wyciągnął rękę do uścisku, przygryzłam wargę. Nie robiłam tego uścisku rąk; ja przytulam.

Otwierając ramiona, otoczyłam nimi tors Ryana, kładąc głowę na jego klatce piersiowej, gdy przycisnęłam go bardziej do mnie. Gdy on również otoczył mnie swoimi ramionami dookoła moich, zdałam sobie sprawę, że za nim również bardzo tęskniłam.

Po kilku sekundach przyjacielskiego uścisku, oderwałam się od niego z uśmiechem i podeszłam do Pattie. Szybko ją uścisnęłam z ogromnym uśmiechem na mojej twarzy.

"Cześć kochanie." powiedziała tonem pełnym miłości. Kochałam jej głos, był zawsze taki ciepły.

"Cześć mamo." zażartowałam, podczas gdy ona się zaśmiała. Wtedy zdałam sobie sprawę, że Justina tutaj nie było.

Unosząc brwi, rozejrzałam się dookoła. "Gdzie Justin?" zapytałam. "I Fredo?"

Również rozglądając się, wzruszyli ramionami, gdy Scooter się odezwał. "Powinni gdzieś tu być-"

Wtedy przerwał mu ten uroczy, znajomy, zapierający dech chichot, który znałam i kochałam.

Odwracając się, zauważyłam Justina i Fredo idącego do nas. Fredo wyglądał jakby nie był zaskoczony zobaczeniem mnie. Spojrzałam na twarz Justina, która była zwrócona w dół, gdy patrzył n swój telefon. Wyglądał na całkiem szczęśliwego dzisiaj, normalnie; albo może był taki codziennie ?

Potrząsając głową, przestałam o tym myśleć i spojrzałam na jego twarz był zdecydowanie idealny. Zwalczając chęć dotknięcia go, zauważyłam, że moje oczy zjechały na jego odsłonięty brzuch, wpatrując się w jego abs.

Nie mogłam oderwać wzroku dopóki nie usłyszałam Fredo. "Cześć Cyn- kelnerko." poprawił się. Dzięki Bogu.

Zauważyłam kolejną parę oczu wpatrującą się w moją twarz, gdy zdezorientowanie przeszło przez jego twarz. Ignorując Justina, uśmiechnęłam się i pomachałam do Fredo. "Cześć."

Uśmiechając się szeroko, Fredo podszedł do Ryana i zaczęli rozmawiać i nadrabiać zaległości między sobą. Justin i ja niezręcznie staliśmy w miejscu przez jak mi się wydawało całą wieczność, przed tym jak westchnęłam. Wiedziałam, że muszę coś powiedzieć.

Odwracając się do niego, zauważyłam, że ma uniesione brwi i wpatrywał się we mnie. Nie wyglądał już na szczęśliwego. Wyglądał raczej na wkurzonego, jeśli mnie spytasz.

Przygryzając wargę, wzięłam głęboki wdech i wymamrotałam lekko. "Cześć."

Justin's Point of View:

"Stary, czemu chciałeś, żebym poszedł z tobą do łazienki?" zachichotałem, gdy Fredo wszedł, wzruszając ramionami.

"Czuję się samotny." przewracając oczami, zaśmiałem się jeszcze raz, gdy on zamknął drzwi. Czekałem na niego na zewnątrz przy ścianie.

Nie trwało to długo zanim wyszedł i zaczęliśmy wracać gdzie była reszta. Wciąż nie wiedziałem dlaczego chciał, żebym poszedł, ale zdecydowałem, że to zostawię. Idąc obok niego do stolika, poczułem jak mój telefon wibruje w tylnej kieszeni moich spodenek. Wyciągając go i odblokowując, przeczytałem nową wiadomość od Jasmine.

Od: Moje kochanie<3

Zobaczyłam w sklepie torebkę... jest taka ładna kochanie...

Wzdychając, wiedziałem, że mnie przekona. Wiedziałem, że skończy się to kupieniem jej tej torebki, bo wiedziałem, że jeśli tego nie zrobię ona się wkurzy.

Poruszając kciukami po ekranie, zacząłem odpisywać.

Do: Moje kochanie<3

Zdobędę to dla ciebie księżniczko (:

Czekając aż odpisze, podszedłem do wszystkich z Fredo trzymając oczy na moim telefonie.

Nareszcie widząc 1 nowa wiadomość, która wyskoczyła na ekranie, otworzyłem ją i przeczytałem.

Od: Moje kochanie<3

Oh tak! Kocham cię kochanie. Może pójdziemy tez na zakupy po inne rzeczy ?

Gdy miałem już zamiar odpisać, moja głowa od razu się uniosła, gdy usłyszałem coś-z jakiegoś powodu-co przykuło moją uwagę.

"Cześć Cyn-" urwał, kręcąc głową przed kontynuowaniem. "kelnerko."

Zwróciłem oczy na jej twarz, unosząc brwi. Dlaczego tu była ?

Mogłem stwierdzić, że zauważyła, że na nią patrzę, ale zdecydowała mnie zignorować, gdy uśmiechnęła się i pomachała do Fredo. "Cześć." powiedziała.

Uśmiechając się szeroko, Fredo podszedł do Ryana i zaczęli o czymś rozmawiać. Stałem tam, a ona patrzyła się w przestrzeń. Trzymałem moje oczy zwrócone na jej twarz; wciąż nie wiedząc co tu robiła.

Gdy przeminął moment, zauważyłem, że czuła się niezręcznie, jednak nie miałem nic przeciwko i wciąż patrzyłem na jej twarz.

Usłyszałem jej westchnienie, gdy wyglądała jakby długo i mocno nad czymś myślała.

Odwracając się do mnie, wciąż patrzyłem na jej twarz ze zdezorientowaniem na mojej. Jej oczy zrobiły się większe, gdy zobaczyła mój gniewny wyraz twarzy.

Dlaczego tu była...

Przygryzła wargę, wzięła głęboki, drżący wdech i wymamrotała. "Cześć."

Unosząc brew, otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, ale wkrótce je zamknąłem.

"Co ty tu robisz?" w końcu zdołałem coś powiedzieć, biorąc ja z zaskoczenia. Patrzyła na mnie z dużymi, zdezorientowanymi oczami.

Przygryzając wargę, objęła się ramionami niezręcznie za plecami. "C-co masz na myśli?"

Biorąc głęboki wdech, powstrzymywałem swój temperament, który był bardzo słaby ostatnimi dniami.

"Mam na myśli dokładnie co powiedziałem?" powiedziałem przed zaszydzeniem z niej i odejściem od niej. Podszedłem do krzesła z daleka od wszystkich i usiadłem na nim, patrząc na nią-Autumn-wciąż stojącą tam, przed tym jak powoli odwróciła się i podeszła do mojej mamy, która odsunęła ją na bok, żeby pogadać.

Cynthia's Point of View:

Podchodząc do Pattie, nie mogłam uwierzyć Justinowi. Powiedzieć, że byłam wkurzona byłoby niedomówieniem, bo byłam ponad to. Dlaczego zachowywał się jak kutas tak nagle, gdy wcześniej był taki słodki ?

Potrząsając głową, doszłam do Pattie, która spojrzała na mnie znad książki, którą czytała. Spojrzałam na nią z uniesioną brwią.

"Cześć kochanie." uśmiechnęła się ciepło, gdy ja dalej patrzyłam na nią. Trudno było być złym na tą kobietę, ale miałam zamiar spróbować.

"Pattie," zaczęłam ze srogim głosem, podczas gdy ona uniosła brwi. "Okłamałaś mnie." kontynuowałam, mając nadzieję, że zobaczę zdała sobie z tego sprawę, ale gdy tak się nie stało, westchnęłam.

"Justin nie był zbyt szczęśliwy widząc mnie." wymamrotałam. "Powiedziałaś, że chciał mnie zobaczyć." Potrząsając głową, wypuściłam oddech, który nie wiedziałam, że wstrzymywałam. "On nie chia-ał." mój głos załamał się pod koniec, gdy zmartwienie błysnęło na jej twarzy.

Kiwając głową, oblizała usta. "Wiem, przepraszam. Potrzebowałam, żebyś przyjechała." patrząc na Justina-który miał mocno zamknięte oczy, leżąc na słońcu-odchrząknęła. "Wydawało się, że uszczęśliwiłaś go dzisiaj... chciałam to zobaczyć jeszcze raz." wyznała.

Ściągając razem brwi, ogarnęło mnie zdezorientowanie w tym jednym momencie. "Szczęśliwy? Myślałam, że jest szczęśliwy..." urwałam.

Kręcąc głową, westchnęła "Udaje takiego i jest w tym dobry, przyznaję, ale mogę zobaczyć to w jego oczach-czuje się samotny."

Patrząc z powrotem na Justina, zauważyłam, że ma otwarte oczy, gdy patrzył w niebo. Nic na to nie mogłam poradzić, że dostrzegłam jak bardzo samotny wyglądał i złamało mi serce to, że prawdopodobnie nigdy nie będę w stanie tego naprawić; nawet jeśli ja jestem osobą, która to zrobiła.

"To takie smutne..." wymamrotałam, patrząc w zmartwione oczy Pattie. "A co z Jasmine? Nie jest dla niego dobra?"

Rozszerzając oczy, Pattie podniosła rękę, uderzając mnie, odwracając dramatycznie wzrok. "Nawet nie dawaj mi zacząć z nią." obie zaśmiałyśmy się, gdy ja przytaknęłam.

Minęła chwila zanim spojrzałam znowu na Justina, zauważając jego oczy na mnie. Współczułam mu, nawet jeśli był dla mnie wredny. Był samotny, czuł się jakby nie miał nikogo i jedyna dziewczyna, którą miał, była albo jego rodziną albo dziewczyną, która była z nim dla pieniędzy.

Szybko odwracając wzrok, gdy zdałam sobie sprawę, że jego oczy były również na mnie, spojrzałam na Pattie, która mnie obserwowała.

"Pamiętasz jaki był, Maia." przypomniała mi, jednak ja absolutnie nie miałam pojęcia o czym mówiła. Zobaczyła to na mojej twarzy, gdy obie uniosłyśmy brwi.

"Nie pamiętasz?" zapytała. Pokręciłam głową. O czym ona mówiła ?

"Bipolarność Justina." zaczęła, gdy rzeczywistość uderzyła we mnie.

Jak mogłam tego nie pamiętać ? Jak mogłam tego nie pamiętać ?

Jak mogłam tego nie pamiętać ?

Mentalnie się spoliczkowałam za zapomnienie o bipolarności Justina. To było w pewnych chwilach, miał epizody, gdzie mógł być w pełni maniakalnym lub depresyjnym nastroju. To jest zaznaczone przez moje uczucia razem z myślami. W tym samym czasie, jest również poirytowany, zły, humorzasty i źle się czuje.

Wciąż nie mogłam uwierzyć, że zapomniałam o tym wszystkim w ciągu ostatnich lat, gdy poczułam palące spojrzenie Pattie, obserwującą mnie, gdy ja myślałam.

"J-ja kompletnie zapomniała." wyznałam.

"To się pogorszyło gdy odeszłaś-"

"Nie odeszłam!" przerwałam jej, podnosząc głos bardziej niż chciałam. Biorąc głęboki wdech, uspokoiłam się przed kontynuowaniem. "Nie chciałam odejść, Pattie. Wiesz to, prawda?" zapytałam, gdy ona przytaknęła głową. Mówiłam dalej. "Wiesz, że nigdy tego nie chciałam... wiesz, że nigdy nie chciałam skrzywdzić Justina; twojego syna... Kocham go... Wciąż go kocham, wiesz to, prawda?" powtórzyłam, gdy ona skinęła głową jeszcze raz, kładąc rękę na moim ramieniu.

"Wiem kochanie. To wszystko wina Jasmine, nikt cię nie oskarża." wzdychając, oparła się o swoje krzesło. "Ale to się pogorszyło. Musieli zwiększyć jego dawkę kilkukrotnie..." urywając, spojrzałam na Justina, który patrzył się w podłogę. Był całkiem sam i nie mogłam nic na to poradzić, że chciałam dotrzymać mu towarzystwa.

Wstając, zobaczyłam, że wszystkie oczy skierowały się w moją stronę. "Pójdę tam." wymamrotałam, przed odejściem, gdy nagle poczułam dłoń łapiącą mój nadgarstek, ciągnąc mnie z powrotem. Spojrzałam w dół na Pattie, gdy ja uniosłam brwi czekając na to, żeby kontynuowała.

"Proszę, nie słuchaj, gdy powie coś wrednego." wymamrotała, wystarczająco głośno, żebym tylko ja usłyszała. "Wiesz, że nie miał tego na myśli."

Uśmiechając się, skinęłam głową. Od razu wiedziałam, że mówiła mi to tylko dlatego, że szybko się denerwowałam, ale miała rację. Nie wiedział co mówił, gdy jego gniew brał nad nim przewagę, więc musiałam być spokojna i nie dopuścić tego do mnie.

Puszczając moją rękę, Pattie oparła się o krzesło, gdy ja nareszcie byłam wolna, żeby podejść do Justina.



Hej :) Tak więc mamy już szósty rozdział, a wy dalej nie chcecie nic komentować, ani nic. No cóż trudno.. Siódmy rozdział pewnie pojawi się jakoś w następnym tygodniu.  Do następnego :)

czytasz=komentujesz

JEŚLI CHCESZ BYĆ POWIADAMIANY O NOWYM ROZDZIALE, ZOSTAW W KOMENTARZU SWOJĄ NAZWĘ Z TWITTERA :)

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Five: Justin wants to see you... Part 2

Cynthia's Point of View:

Minęła już prawie godzina, gdy było coraz bliżej końca mojej zmiany. Naprawdę potrzebowałam wziąć ciepły prysznic w tej chwili-żeby oczyścić moją głowę.

Dlaczego Justin musiał iść ? Dlaczego tak wcześnie ?

Wzdychając, ulżyło mi gdy zegarek nareszcie wybił godzinę 19 i w końcu byłam wolna, żeby opuścić te piekło zwane moją pracą. Odwieszając mój fartuch i wrzucając ścierkę do zlewu, wzięłam torebkę, powiedziałam wszystkim do widzenia i wyszłam.

Nareszcie.

Prawie biegnąc do samochodu zaparkowanego tuż przed wejściem, weszłam do środka i zablokowałam drzwi, zapinając pas i wyciągając telefon, żeby go sprawdzić tak jak co każde 5 sekund. Byłam zaskoczona widząc, że mam 7 nieodebranych połączeń i 13 wiadomości. Otworzyłam wiadomości i zauważyłam, że były od wszystkich z ekipy, mówiąc mi żebym odebrała telefon. Wzdychając, nie zawracałam sobie głowy czytaniem reszty wiadomości i zadzwoniłam do Pattie.

"Halo ?" odpowiedziała. "Cynthia ?" zniżyła głos mówiąc moje imię. Justin musiał być niedaleko niej.

Przełykając ślinę zbierającą się w moim gardle, zamknęłam oczy próbując pozbyć się myśli o nim. "Yeah, to ja." westchnęłam "Dzwoniliście ?"

"Tak skarbie," niemalże zapiszczała a ja nie mogłam powstrzymać chichotu. Bardzo ją kocham, byłą dla mnie zdecydowanie jak mama.

Cierpliwie czekałam, aż w końcu znowu zacznie mówić.

"Daj mi odejść od..." urywając, wiedziałam o kim mówiła, gdy usłyszałam ciche szuranie nogami i potem jej głos znowu rozbrzmiał w moich uszach. "Ok, wiesz gdzie jest lokalny park wodny w Stratford ?" zapytała na co pokiwałam głową przed tym jak zdałam sobie sprawę, że mnie nie widziała.

"Tak." odetchnęła, zmieszana.

"Możesz tu teraz przyjechać ?"

"Park wodny ?" zapytałam, czując się głupio. Nieeee Cynthia, zoo...

Śmiejąc się delikatnie, kontynuowała. "Tak."

"Dlaczego ?" zapytałam, przygryzając nerwowo wargę. "Nie chciałam zabrzmieć niegrzecznie czy coś."

"Justin chce cię zobaczyć." wymamrotała na co moje ciało momentalnie zamarło.

Chciał mnie zobaczyć ?

"C-co ?" zapytałam, ledwo wyjąkując słowo. Byłam w ogromnym szoku.

"Po prostu tu przyjedź skarbie." namawiała. Wciąż myślałam o tym, że Justin chciał mnie zobaczyć. "Ok ?"

Wiedziałam, że muszę jechać. Nie mogłam się oprzeć temu, że naprawdę chciał żebym...

"Będę tam najszybciej jak to możliwe." powiedziałam, rozłączyłam się i rzuciłam telefon na siedzenie przed pojechaniem lekkomyślnie do parku wodnego.

Słowa, które Pattie mi powiedziała stale chodziły mi po głowie, gdy trzymałam oczy na drodze i trzymałam mocno kierownicę z ogromnym uśmiechem na twarzy.

Chciał mnie zobaczyć...

Chciał mnie zobaczyć...





Heej :) Tak tak wiem rozdział miał być w piątek, no ale wyszedł dzisiaj.. Cóż zdarza się.. Jak widzę dalej nie stosujecie się do tego co powiedziałam. Trochę mi przykro z tego powodu, że ja staram się dla was tłumaczyć te rozdziały kiedy mam czas pomiędzy nauką lub spotkaniami ze znajomymi czy rodziną, a wy nawet nie możecie napisać jednego głupiego komentarza, żeby jakoś chociaż trochę mnie zmotywować, żebym szybciej dodawała rozdziały. No ale skoro nie chcecie to nie, wasz wybór. Mam nadzieję, że ta sytuacja się zmieni wkrótce :) Nie będę już nic więcej pisać, bo zapewne większość z was nawet nie czyta tych notek także do następnego. Pa :)

czwartek, 5 grudnia 2013

Informacja

Cześć :) Niestety nie jest to nowy rozdział, ale wydaje mi się, że jutro powinien się pojawić :) Ale nie o tym chciałam... Więc tak .. Po 1: Rozdziały postaram się dodawać jakoś pod koniec każdego tygodnia jeśli będę miała czas na tłumaczenie. Po 2: Nie mam zielonego pojęcia co mam zrobić, żebyście w końcu zaczęli pisać jakiekolwiek komentarze żeby chociaż pokazać mi, że czytacie. Prosta zasada czytasz=komentujesz. To naprawdę nie jest takie trudne, uwierzcie mi... Wam zajmie to chwilę, podczas gdy ja będę miała motywację, żeby szybciej dodawać wam nowe rozdziały, także zastanówcie się nad tym. A po 3: Jeśli chcesz być informowany/a o nowym rozdziale napisz swoją nazwę na twitterze w komentarzu :) A no i informuję TYLKO na tt.
Okej to by było na tyle, mam nadzieję, że to przeczytacie i jakoś się zastosujecie do moich małych próśb :) Byłabym bardzo wdzięczna.
Pa ;3

niedziela, 1 grudnia 2013

Five: Justin wants to see you.... Part 1

PROSZĘ O PRZECZYTANIE NOTKI POD ROZDZIAŁEM.



Justin's Point of View:

Byłem w tour busie, leżąc na łóżku podczas gdy jechaliśmy z restauracji. Myślałem o rozmowie z tą dziewczyną Autumn.

Zazwyczaj nie byłej tak otwarty w stosunku do ludzi. Nigdy nie mówiłem nikomu o niczym, więc dlaczego zrobiłem to dzisiaj ?

Zwłaszcza z przypadkową dziewczyną, którą właśnie poznałem ?

Pokręciłem głową wzdychając, nic nie miało sensu.

Nie powinienem był jej mówić nic o Jasmine. To było osobiste i zbyt osobiste, żeby ktokolwiek o tym wiedział. Kto wie jaką była dziewczyną ? Mogła powiedzieć wszystkim swoim przyjaciołom Beliebers nie przejmując się co się ze mną stanie.

Jęcząc, schowałem twarz w poduszce, gdy myśli przysłoniły mi widok.

Co jeśli to zrobiła ? Co jeśli umieściła na twitterze wszystko co powiedziałem jej o Jasmine ? Gówno rozprzestrzenia się szybko; Jasmine dowie się w ciągu chwili.

"Nie, nie, nie..." wymamrotałem, wyskakując z łóżka. "Nie!" uderzając pięścią w ścianę nad łóżkiem, nie byłem zaskoczony tym, że została-kolejna-głęboka dziura.

Jasmine nie może się dowiedzieć. Nie może.

Nie dowie się.

Czy ta dziewczyna-Autumn-zrobiłaby to ? Lepiej żeby miała rozum i nie zrobiła tego, bo przysięgam na Boga jeśli jej się wymsknie...

Potrząsając głową, zatrzymałem gniew pulsujący w moich żyłach-albo próbowałem. Spadając na łóżko, schowałem twarz w dłoniach, powstrzymując wszystkie emocje próbujące się ze mnie wydostać.

Upewnię się, że nigdy nie powiem żadnego gówna jak to nikomu...

Było coś takiego w Autumn, że nie mogłem sobie przypomnieć. Sposób w jaki się śmiała; sposób w jaki zagryzała wargę, gdy była zdenerwowana; sposób w jaki się rumieniła jak pomidor; nawet to jak pachniała; to wszystko było bardzo znajome.

Miałem wrażenie, że znałem Autumn. Miałem wrażenie, że mogę się przed nią otworzyć bez poznania jej najpierw. Czułem się komfortowo przy niej, co było czymś czego nie odczuwałem od...

Potrząsając głową, pociągnąłem mocno za końcówki włosów, wyrywając kilka podczas tego.

Nie mogłem o tym myśleć. Nie mogłem myśleć o tej jednej rzeczy-jednej dziewczynie-która złapała mnie w głęboką dziurę. Tą samą dziurę, z której ostatnio wyszedłem i nie mogłem ryzykować wpadnięcia do niej ponownie.

"Cholera." wymamrotałem, próbując myśleć o każdej możliwej rzeczy oprócz niej. Wtedy nagle westchnąłem z ulgą, gdy poczułem, że mój telefon zawibrował w kieszeni. Wyjmując go, przeczytałem wiadomość od Jasmine, nagle już nie z taką ulgą.

Zacząłem czytać wiadomość na ekranie, mając nadzieję, że nie będzie mnie o coś prosić. Jak zwykle.

Od: Moje kochanie<3

Gdzie jesteś ?

Uniosłem brwi. Dlaczego tak nagle chciała to wiedzieć ?

Nie będąc zaskoczony-ona zawsze domagała się, żeby wiedzieć każdy poszczególny detal mojego życia i ja oczywiście poddawałem się i jej mówiłem-zacząłem odpisywać.

Do: Moje kochanie<3

W autobusie zmierzając do hotelu kochanie, dlaczego pytasz ?

Jeśli mnie zapytasz, dlaczego jestem taki miły i traktuję ją jakbym był w niej zakochany, powiedziałbym ci, że szczerze to nie wiem.

Kocham ją i troszczę się o nią-zawsze bym to robił; ostatecznie była moją pierwszą miłością-ale była suką. Nie było raczej innego słowa na to. Zawsze chciała rzeczy jednej po drugiej ode mnie, zawsze czerpała korzyść z tego, że byłem miły i poddawałem się. Wzięła mnie złamanego i rozbitego i użyła na swoją korzyść.

Dlaczego z nią jestem ? Nie jestem na sto procent pewien odpowiedzi. Wiem tylko, że Jasmine nigdy nie odeszła. Nie została dla miłości-została dla pieniędzy-ale faktem jest, że została. Nie zostawi mnie, nie ważne przez co bym przechodził, nie ważne co by się stało. Była moją pierwszą prawdziwą miłością, nie ważne jak bardzo mnie wykorzystywała, mieliśmy dobre czasy tak samo jak te złe.

Przerywając moje myśli, poczułem wibracje mojego telefonu jeszcze raz, gdy otworzyłem wiadomość od "Moje kochanie<3"-ona to ustawiła w moim telefonie, nie ja-i przeczytałem wiadomość.

Możemy iść dzisiaj do sklepu ?

Wzdychając, chciałem właśnie odpisać "tak", gdy usłyszałem ciche stukanie w drzwi do mojego pokoju-w którym właśnie byłem-w tour busie. Wzdychając, wstałem z jęknięciem przed otworzeniem drzwi bez przekonania, widząc Ryan'a stojącego przed nimi. Moje oczy otworzyły się szeroko, gdy zobaczyłem mojego najlepszego przyjaciela przede mną, którego nie widziałem miesiącami.

"Ryan, cześć stary!" powitałem go, gdy on się zaśmiał. Przytuliłem go po przyjacielsku, zanim się odsunąłem. "Co ty tu robisz ?" zapytałem.

"Mieszkam w Stratford bro, zapomniałeś ?" lekko się zaśmiałem, czując się głupio.

"Zapomniałem, że jesteś Kanadyjskim kujonem." zażartowałem, gdy on się zaśmiał, uderzając mnie w ramię.

Potarłem je, udając, że mnie zabolało. "Ow stary, co do cholery ?" potrząsnął głową.

"Bieber staje się cipką dla mnie teraz, huh ?" uniósł brwi, gdy ja powstrzymywałem śmiech.

Potrząsnąłem głową. "Chciałbyś, Butler."

Przewracając oczami, wpatrywał się w moje oczy. "Scooter chciał, żebym ci powiedział, że idziemy do jakiegoś parku wodnego." uniosłem brwi. "Nie wiem, powiedział, że idziemy wszyscy." Wzruszając ramionami, machnął ręką przed odejściem.

Od razu podszedłem do mojej szafy i wyjąłem czerwonych kąpielówek. Zdjąłem moje luźne, czerwone dresy przed założeniem kąpielówek, zostawiając biały podkoszulek i zakładając czarne okulary, wychodząc z pokoju, zauważyłem, że wszyscy czekali na mnie w swoich strojach kąpielowych.

Unosząc brwi na Scooter'a, czekałem aż wyjaśni dlaczego mieliśmy iść do parku wodnego tak nagle. Tak szczerze nie chciałem, ale skończyło się na tym, że mnie namówili i zdecydowałem, że nie będę się spierać.

"Pamiętasz tą dziewczynę co spotkałeś ostatniej nocy ?" mama zapytała, gdy moje oczy zwróciły się na nią. "Autumn ?"

Unosząc brew sceptycznie, powoli pokiwałem głową, zakłopotanie od razy przejęło nade mną kontrolę. Fredo odchrząknął z drugiej części pokoju, sprawiając, że odwróciłem głowę w jego stronę.

"Polubiłeś ją ?" zapytał, ze zdumionymi oczami; tak jak wszyscy inni. Jedynie wzruszyłem ramionami.

"Jasne, była w porządku." zauważyłem delikatny uśmiech na każdej z twarzy, przed tym jak szybko zaprzeczyłem. "Nie! Nie w takim sensie- zapomnieliście, że mam dziewczynę ?"

Wzruszyli ramionami, westchnąłem, przypominając sobie, że Jasmine zapytała czy się spotkamy, a ja jeszcze jej nie odpowiedziałem. Wyjmując telefon, zacząłem jej odpisywać opuszczając autobus, żeby udać się na basen kilka budynków dalej.

Do: Moje kochanie<3

Przepraszam skarbie. Wygląda na to, że idę do parku wodnego. Napisze później, kocham cię, pa.

Blokując telefon, westchnąłem ciężko przed schowaniem telefonu do kieszeni moich kąpielówek i wychodząc przez drzwi w ciemną noc, podążając za resztą.



Przepraszam, że tak trochę długo zajęło mi dodanie rozdziału i to w dodatku połowy tylko, no ale miałam inne ważne sprawy do zrobienia  związane ze szkołą, itp. Drugą część rozdziału postaram się dodać jakoś w tygodniu jak znajdę chwilę, żeby go do końca przetłumaczyć. Jeśli nie to pewnie w weekend pojawi się druga część. Teraz przejdę do trochę innej sprawy... Po pierwsze: czytasz = komentujesz może być to cokolwiek kropka, literka, cyferka, whatever.. Chcę zobaczyć ile osób tak naprawdę to czyta, a wam nie zabierze to więcej niż parę sekund. Po drugie: jeśli chodzi o osoby, które chciałyby być powiadamiane kiedy pojawi się nowy rozdział, prosiłabym o zostawienie swojego nicku na twitterze w komentarzu :) To chyba byłoby na tyle jak na razie :) Prosiłabym, żebyście zastosowali się do tych dwóch spraw, wtedy możliwe, że rozdziały pojawiałyby się szybciej, no ale jak nie chcecie to nie. Do następnego ♥

@swaggy1268

piątek, 22 listopada 2013

Four: It feels like I know you from somewhere...

Cynthia's Point of View:

Oblizując moje suche usta, mrugnęłam oczami nie będąc w stanie złożyć wszystkiego razem, że Justin naprawdę stał przede mną, pytając czy może ze mną usiąść.

Nie będąc w stanie odpowiedzieć od razu, Justin zachichotał nisko przed podejściem do miejsca naprzeciwko mnie, siadając bez czekania na moją odpowiedź.

"Nazywasz się Autumn ?" zapytał, nawiązując do mojego fałszywego imienia, którego użyłam wcześniej, wpatrując się w moje szeroko otwarte oczy.

Prawdopodobnie wyglądałam jak idiotka. Musiałam wziąć się w garść i w końcu mu odpowiedzieć jak normalna osoba by zrobiła.

Odchrząkując, powstrzymałam kaszlnięcie przed odpowiedzeniem delikatnym głosem "T-tak." policzkując się w głowie za jąkanie, bawiłam się swoimi palcami nerwowo.

"To ładne imię." uśmiechnął się w moje oczy, sprawiając, że napłynęły do nich łzy przez to jaki był piękny z tak wyszczerzonymi zębami na jego twarzy. Moje usta nagle otworzyły się w strachu.

To było takie nierealne, że on był tutaj przede mną, teraz, patrząc w moje oczy i mówiąc wprost do mnie.

To było takie nierealne, że mnie nie poznał. Mam na myśli, czy ja zmieniłam się az tak bardzo przez te ostatnie trzy lata ?

"Więc," westchnął po tym jak cisza stała się niezręczna.

To przeze mnie była niezręczna.

"Więc..." wymamrotałam, nie wiedząc co powiedzieć, gdy on odwrócił wzrok. Mogę powiedzieć, że ciężko myślał nad tym co powiedzieć.

Chwile mijały przed tym jak wypuścił oddech, powoli wstając z krzesła. Uśmiechając się, spojrzał na mnie.

"Miło było się poznać." oblizał usta przed odejściem, gdy ręka go zastopowała, pociągając za jego łokieć nie pozwalając mu odejść.

Ta ręka należała do mnie.

Nie wiedziałam dlaczego, ale nie chciałam żeby poszedł. Nigdy nie chciałam żeby odszedł z mojego widoku, bo bardzo za nim tęskniłam.

Chciałam, żeby został; chociaż trochę dłużej. Przynajmniej aż wydobędę kilka słów z moich ust zamiast tego nerwowego milczenia.

Odwracając się, Justin spojrzał na mnie zmieszanym wzrokiem.

"Zostań proszę." wyszeptałam, moja twarz poczerwieniała, gdy włożyłam w to zbyt dużo znaczenia.

Unosząc brwi, Justin stał tam przez parę chwil, patrząc w moje smutne oczy przed tym jak znowu usiadł na krześle na przeciwno mnie. Wzdychając, spojrzałam na stolik gdzie wszyscy z ekipy widząc ich oczy skierowane na Justina i mnie.

Byli tacy ciekawscy.

Figlarnie przewracając na nich oczami, zobaczyłam że na każdej z ich twarzy pojawił się uśmiech przed odwróceniem się do Justina, widząc, że patrzył na mnie jakbym wyglądała znajomo dla niego.

Cholera, cholera, cholera...

"Więc...." przełamałam ciszę, powodując że podniósł głowę, patrząc mi w oczy. Zobaczyłam jego karmelowe oczy wtapiały się w moje, wysyłając znajome dreszcze w górę i w dół mojego kręgosłupa, gdy powstrzymywałam łzy, które chciały opuścić moje oczy.

"Hey, hey," Justin wymamrotał tym słodkim tonem, którego zawsze używał ze swoimi Beliebers.

Bo właśnie myślał, że nią jestem; tylko Belieber.

"Nie płacz kochanie" pochylił się nad stolikiem, delikatnie głaszcząc mój policzek przez kilka sekund, gdy ja złapałam z trudem powietrze gdy mnie dotknął. Odchylając się, zachichotał widząc moja twarz. Prawdopodobnie wyglądałam okropnie.

"Wszystko w porządku ?" zapytał, gdy ja przygryzałam wargę, patrząc gdziekolwiek tylko nie w jego hipnotyzujące oczy.

Wzdychając, potrząsnęłam głową. "Nope." powiedziałam, pykając "p" i zarabiając tym chichot. "Nie, nie jest."

"Hmm," wymamrotał, zaciskając usta razem. "Wydaje mi się, że to rozumiem," unosząc swoje brwi, czekałam, gdy on przejechał palcami przez swoje włosy. "Po prostu spójrz na mnie," mrugnął, gdy ja zaśmiałam się dostając zmieszane spojrzenia ze stolika 14, ale zdecydowałam, że je zignoruję i skupie się z powrotem na Justinie.

To było dziwne widzieć go tak szczęśliwego. Nigdy nie myślałam, że taki jest; Myślałam, że jest załamany i roztrzaskany na milion kawałeczków, ale widocznie taki nie był. Wyglądało na to, że jest okej, dobrze... wspaniale.

Oblizując usta, znowu zachichotałam i mogłam powiedzieć, że znowu go rozpoznał. "To byłoby niedomówienie."

"Wiesz, że to prawda." zachichotał chrapliwym głosem, sprawiając, że zacisnęłam usta, powstrzymując pragnienie wypełniające mnie.

"Ty tez to wiesz," mrugnęłam, gdy on zagryzł swoją wargę, patrząc na mnie od góry do dołu.

Byłam zaskoczona tym jak komfortowo zaczynałam się czuć przy nim-to było tak jakby nic sie nie zmieniło. Co innego niż fakt, że miał mnie za Belieber nazywająca się Autumn zamiast swojej dziewczyny Cynthii.

Albo powinnam powiedzieć byłej dziewczyny...

Przełykając ślinę zbierająca się w moim gardle, niezręcznie podrapałam tył mojej szyi. "Więc, ugh... dlaczego tu przyszedłeś ?" zapytałam, od razu zdając sobie sprawę z tego jak niegrzecznie to zabrzmiało, gdy uniósł swoje brwi. "Nie to, żebym nie chciała ciebie tutaj... ja-ugh !" schowałam swoje twarz w dłoniach. "Nieważne..." wymamrotałam, gdy on zachichotał.

"Nie martw się tym." zaśmiał się przed zaciśnięciem ust. "Ale wyglądałaś na dość zdenerwowaną wcześniej przy mnie." mrugnął, otrzymując chichot z moich ust gdy się zarumieniłam.

"Belieber ?" zapytał. Przygryzłam wargę. Musiałam z tym współgrać.

Przytakując głową, patrzyłam wszędzie tylko nie na niego, kiedy on przyglądał mi się z ciekawością.

"Nieśmiała Belieber, hmmm..." wymamrotał, gdy ja podniosłam swoja głowę z delikatnie otwartymi ustami.

"Nie jestem nieśmiała !" pisnęłam gdy on uniósł brwi sceptycznie. "Ja po prostu nie wiem jak się zachowywać przy tobie." wzruszając ramionami, oblizałam usta. "Ale nie nieśmiała."

Figlarnie przewracając oczami, oblizał usta. "Cokolwiek pomoże ci spać w nocy, kochanie." mrugnął, z trudem złapałam powietrze przez to jakiego przezwiska użył.

Oh, pamiętam każdy raz gdy mnie tak nazywał.

Kochanie.

Bardzo cię kocham, kochanie.

Niedługo będę w domu, kochanie.

Tęskniłaś za mną kochanie ?

Co chcesz dzisiaj robić kochanie ?

Jesteś moja kochanie. Moja.

Powstrzymując wilgoć uderzająca w moje oczy, zamrugałam kilka razy, podczas gdy Justin odchrząknął, biorąc pod uwagę wszystkie moje cechy, gdy przygryzał swoją wargę. Nie mogłam nic na to poradzić, ale również patrzyłam na jego piękną twarz.

On tu naprawdę był.

Spotykając mój wzrok, Justin delikatnie się uśmiechnął i otworzył swoje usta, żeby coś powiedzieć, gdy nagle jego telefon zaczął wibrować, zaskakując nas oboje. Odchrząkując, Justin wyjął swojego iPhone'a z kieszeni.

"Ugh, przepraszam... Zaraz wrócę." wymamrotał, nie odwracając wzroku od ekranu, gdy wstał i odszedł w stronę drzwi wejściowych, odbierając telefon w drodze.

Nie byłam pewna z kim rozmawiał, ale miałam pewien pomysł gdy usłyszałam, że pierwsze słowa jakie wypowiedział były "Hej księżniczko, co u ciebie ?"

Przełknęłam ślinę. Pamiętam kiedy ja byłam jego księżniczką...

Odwracając wzrok od pleców Justina, spojrzałam w dół. Sekundy mijały, gdy nagle poczułam jak mój telefon również zawibrował w mojej kieszeni. Czytając wiadomość od Fredo, spojrzałam na niego z ciekawością, żeby zobaczyć go wskazującego na jego telefon, sygnalizującego żebym przeczytałam wiadomość.

Od: Fredo

Gdzie poszedł twój chłopak ?

Wywracając oczami na jego dobór słów, zaczęłam odpisywać.

Do: Fredo

Yeah, chciałabym... ale ja, ugh-myślę, że to Jasmine do niego zadzwoniła.

Patrząc na jego twarz, gdy czytał wiadomość chwilę później, wywrócił oczami i odłożył swój telefon, posyłając mi współczujące spojrzenie przed odwrócenie się do Pattie i innych przy stoliku.

Wzdychając, cierpliwie czekałam aż wróci Justin. Gdy już wrócił, wyglądał inaczej-był w znacznie gorszym nastroju. Mogłam to stwierdzić po tym jak jego oczy były głęboko zirytowane i patrzył w przestrzeń jakbym nie istniała.

Minęło kilka niezręcznych minut przed tym jak odchrząknęłam, chcąc usłyszeć jego głos bardziej niż wcześniej.

"Coś nie tak ?" zapytałam głosem nieco wyższym niż szept. Jego głowa od razu skierowała się w moja stronę, spotykając moje oczy, gdy uniósł brwi.

"Co masz na myśli ?" wymamrotał.

"Wyglądasz..." grzebałam w mojej głowie, poszukując właściwego słowa, westchnęłam. "na wkurzonego."

Unosząc brwi, mały uśmiech czaił się w kącikach jego ust. "Teraz też ?"

"Mhmmm..." wymamrotałam, przypadkowo bawiąc się kciukami, jakbym grała w grę walka na kciuki. "Łatwo to stwierdzić."

Zlustrował moja twarz, westchnął po jakby się wydawało wieczności. "Ukrywam to całkiem dobrze przed wszystkimi innymi." mruknął.

"No cóż," wzruszyłam ramionami, z uśmiechem podnosząc wzrok z moich palców "nie przede mną!"

Unosząc brwi zaśmiał się. "Co jest nie tak ?" zapytałam ponownie. Nie mogłam nic na to poradzić... Byłam przyzwyczajona, że mówił mi o swoich problemach. To było instynktowne, żeby zapytać.

"Nie chcesz wiedzieć o moich problemach..." mruknął, gdy ja uniosłam brwi.

"Kłamstwa," delikatnie się uśmiechnęłam "Powiedz mi."

Zlustrował moją twarz, wzdychając z porażką. Widziałam, że wewnątrz umierał, żeby tylko z kimś porozmawiać.

Chciałam być tą osoba.

"Znasz Jasmine ?" zapytał, pochylając się nad stolikiem więc jego twarz znajdowała sie bliżej mojej. Przytakując głową, przygryzłam wargę, czekając aż będzie kontynuował.

"Ona jest..." potrząsając głową, szukał właściwego słowa. Wzdychając, pociągnął za końcówki swoich włosów.

"Wyduś to z siebie" wyszeptałam "Znasz te słowa."

Przytakując głową, wypuścił oddech, który mogłam stwierdzić, że nawet nie wiedział, że wstrzymuje. "One jest po prostu... czasami bardzo upierdliwa."

Przytakując głową, znałam jego ból. Nie bezpośrednio, ale byłam dobra w stawianiu się w cudzą sytuację.

Czekałam aż będzie kontynuował.

"Ona zawsze czegoś ode mnie chce... jak gdyby cokolwiek zrobię nie było wystarczająco dobre..." urwał, wpatrując się w przestrzeń, głęboko myśląc nad czymś, na czym nie mogłam za bardzo położyć palca.

"Wydaje mi się, że nie wszystkie dziewczyny są takie jak ona..." wymamrotał.

Zamarłam, nie byłam w stanie się ruszyć, gdy usłyszałam jego słowa.

Czy on mówił o mnie ?

Otwierając usta, żeby powiedzieć coś więcej, nie zdawałam sobie sprawy z tego jak blisko niego się pochylałam, słuchając go, gdy w duchu nalegałam żeby kontynuował.

"Hej, Bieber!" usłyszałam Kenny'ego krzyczącego, sprawiając że oboje odskoczyliśmy od siebie i zwróciliśmy nasze oczy na stolik 14, gdzie wszyscy wstawali. "Musimy już jechać do hotelu."

Wzdychając, wstałam razem z Justinem, odprowadzając go do jego ekipy.

"Dlaczego tak wcześnie ?" zapytał, ściągając razem brwi w zmieszaniu.

"Robi się całkiem tłoczno z fanami" Scooter zaczął "Musimy iść teraz zanim to wymknie się jeszcze bardziej spod kontroli."

Przytakując głową, Justin wziął swoją kurtkę z krzesła na którym wcześniej siedział, gdy ja spojrzałam na Scooter'a.

"Rachunek jest na stoliku" uśmiechnął się, odwzajemniłam jego gest unosząc kąciki moich ust delikatnie w górę, ale nie wystarczająco żeby dotknęły moich oczu.

"Będziemy na zewnątrz..." Fredo urwał, posyłając mi krótkie mrugnięcie, gdy ja zaśmiałam się, patrząc jak wszyscy wychodzą oprócz Justina.

Odwracając się, Justin stanął twarzą do mnie, patrząc w moje oczy przed tym jak delikatnie się uśmiechnął. "Miło było cię poznać."

Odchrząkując, pokiwałam głową, myśląc o niczym innym jak o tym, że za kilka minut, od wyjdzie przez te drzwi i nie będzie go przez kto wie jak długo.

"Ciebie też." to było wszystko co zdołałam powiedzieć przez grubość w moim gardle.

Zaczął szukać czegoś w kieszeniach, patrzyłam jak wyciąga 20-to dolarowy banknot. Otwierając szeroko oczy podał mi go, wzięłam go z prawie zmrożoną dłonią, niepewna co miałam z tym zrobić.

"Co to jest ?" zapytałam, spoglądając w jego oczy.

"Tylko podziękowanie..." westchnął, przygryzając wargę po tym jak zobaczył moje zakłopotanie. "za wysłuchanie mnie." wzruszając ramionami, uśmiechnął się. "Nie dostaje tego za dużo ostatnio."

Lekko otwierając usta, smutek wypełnił moje oczy, gdy zdałam sobie sprawę z tego jak samotny musi się czuć. Bez żadnej chwili zwłoki, rzuciłam się na niego, obejmując jego tors ramionami, zajęło mu to chwilę zanim odwzajemnił uścisk, delikatnie kładąc głowę na moim ramieniu, zaciągając się moim zapachem.

Moim znajomym zapachem.

"Pachniesz jak..." zatrzymał się, odchylając się i unosząc brwi.

Pachnę jak...?

Wiem, że mówił o mnie-o Cynthii-nawet bez usłyszenia tego z jego ust.

Chociaż mnie nie zapomniał... ale czy to była dobra rzecz czy zła ?

"Wydaje mi się jakbym cię skądś znał..." wpatrywał się w moja twarz, szybko ukryłam się w moich włosach. Nie mogłam ryzykować, że mnie rozpozna. Nie teraz.

Śmiejąc się nerwowo, wzruszyłam ramionami. "Dziwne." to było wszystko co zdołałam powiedzieć przed tym gdy się poddał i westchnął.

"Whelp..." pyknął "p" "Lepiej żebym już szedł." powiedział, wskazując na drzwi.

Przytakując, wypuściłam oddech, nie zdając sobie sprawy, że go wstrzymywałam, przygryzając środek mojego policzka. "Yeah." spojrzałam w stronę drzwi, gdy uśmiechnęłam się przed odejściem.

Patrzyłam jak brakująca część mojego życia odchodzi, pozostawiając mnie znowu w kawałeczkach.

"Pa." wyszeptałam, tak żeby mógł mnie usłyszeć, ale w rzeczywistości jego już nie było.

Odszedł.

Zamykając oczy, wzięłam głęboki, drżący wdech, przed wypuszczeniem go. Powoli otworzyłam oczy i patrzyłam jak jego autokar powoli odjeżdża.

Czy to było to ?



Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale miałam dużo rzeczy do nauki w szkole i jakoś tak wyszło, że nie miałam czasu na tłumaczenie. Ale teraz będę miała parę dni wolnych to postaram się dodać więcej rozdziałów. Mam nadzieję, że jak na razie wam się podoba opowiadanie :) W razie pytań co do rozdziałów piszcie na twitterze :) A i jeszcze jedna rzecz- jeśli chcesz być powiadamiany/a o nowym rozdziale, zostaw swoją nazwę z twittera ;) Do następnego :)

czytasz=komentujesz

piątek, 8 listopada 2013

Three: I just miss him...

Miło by było zobaczyć, że coś komentujecie.... To by było naprawdę motywujące :) 



Cynthia's Point of View:

"I tak będziesz musiała tam wrócić prędzej czy później." usłyszałam Stacie szepcząca obok mnie, patrząca na ten sam stolik co ja.

"Wiem, wiem." wymamrotałam. Stałam za tą szafka, ukrywając się ponad 30 minut. Nawet nie wiesz jak trudne jest stanie przed chłopakiem, którego kochasz, ale on myśli, że ty nie żyjesz i jak cię widzi nawet nie rozpoznaje, że to ty. Jakkolwiek czy jest to dobre czy złe, nie mogłam nic na to poradzić, ale czułam się zraniona tym wszystkim.

"Przestań zwlekać." Stacie przerwała moje myśli przed udaniem się do kuchni. Wiedząc, że miała rację, wzięłam głęboki oddech i powoli ruszyłam do stolika 14.

Po tym jak miałam uczucie, że trwało to całe wieki dotarłam do stolika, gdy oczy wszystkich skierowały się na moją twarz - nawet Justina. Spojrzałam na niego, gdy on się we mnie wpatrywał i nie mogłam nic zrobić, ale pragnąć żeby nic się między nami nie zmieniło.

"Wszystko w porządku ?" Usłyszałam, że Justin zapytał, gdy ja stałam, oczy skierowane na jego przez kilka chwil. Mrugając oczami, zdałam sobie sprawę jak wilgotne były. Wycierając je, odpowiedziałam, "Yeah, coś mi wpadło do oka..." Odwróciłam wzrok z jego do oczu Fredo; który z tego z mogę powiedzieć powstrzymywał śmiech.

"Twój napój." warknęłam, podając mu jego Pepsi.

"Dziękuję." zachichotał. Po podaniu Scooter'owi, Pattie i Kenny'emu ich napoi, odwróciłam się do ostatniej osoby, która cierpliwie czekała na swój.

Trzymając brzeg tacy, podniosłam jego Sprite'a trzęsącą ręką. "P-proszę." postawiłam napój, podczas gdy on patrzył na mnie ze zmieszaniem widocznym na jego twarzy. Szybko odwracając wzrok, poczułam zawroty głowy, gdy moje policzki się zaczerwieniły.

Zamykając oczy, wiedziałam, że muszę od niego odejść. Nie mogłam wytrzymać patrzenia na niego, wiedząc, że on nie ma pojęcia kim ja do cholery jestem, gdy ja wiedziałam dokładnie kim on był. Wiedziałam o nim wszystko za tym-bardzo-sławnym Justinem Bieberem.

Otwierając oczy, znowu czułam spojrzenia wszystkich na mnie.

"Przepraszam, zaraz będę z powrotem..." zawstydzona, wycofywałam się bez zwracania uwagi gdzie szłam, gdy poczułam tył moich nóg uderzający o coś mocno, sprawiając, że się zatrzęsło. Odwracając się, zauważyłam, że wpadłam na stolik pełny ludzi. Po szybkich przeprosinach, pobiegłam do kuchni bez patrzenia za siebie.

Będąc w kuchni, przeszłam obok wszystkich na mojej drodze aż do tylnych drzwi. Wbiegłam w chłodne powietrze przed oparciem się o ścianę i przesuwając w dół, aż mój tyłek uderzył o twardą podłogę. Opuściłam głowę na ręce i pozwoliłam płynąć łzom.

Dlaczego Justin musiał tam być ? Mogłam sobie poradzić z jego ekipą, ale nie z nim. To było zbyt wiele. Bardzo kocham Justina i wszystko co chciałam to dać mu największy uścisk... wypłakać się w jego ramię... powiedzieć jak bardzo go kocham i tęsknię za nim... powiedzieć, że jest mi przykro...

Wszystko co chciałam to mieć go z powrotem.

Czułam, że nie mogę z nim nawet porozmawiać, bez tego żeby mnie rozpoznał, bo wiedziałam, że to nie skończyłoby się dobrze- a jednak nie mogłam nic na to poradzić, ale pragnęłam, żeby jednak zdał sobie sprawę z tego kim jestem. Chciałabym żeby wszystko wróciło do normy, bo zobaczenie jego twarzy dzisiaj dało mi do zrozumienia jak bardzo za nim tęsknię- jak bardzo tęsknię za nami.

Ekipa wiedziała, że to będzie dla mnie trudne. Dlaczego to zrobili ? Dlaczego chcieliby, żebym była w agonii ? Czy ich to w ogóle obchodzi ? Czy oni chcą zobaczyć mnie cierpiącą ?

Nikt nie rozumie.

minuty mijały, aja nie ruszyłam się nawet o centymetr, gdy nagle ledwo usłyszałam otwierające i zamykające drzwi obok mnie, sprawiając, że podniosłam głowę i spojrzałam na zbyt-znajomą osobę stojąca tuż przede mną.

"Czego chcesz ?" wymamrotałam, patrząc w dół z Fredo na podłogę przebierając palcami. Nie byłam w humorze na rozmowę z kimkolwiek.

Przechodząc na miejsce obok mnie, Fredo usiadł na podłogę. Kładąc ręce na kolanach, spojrzał na mnie. "Powiedziałem, że muszę iść do toalety i zapytałem twojego szefa gdzie poszłaś," westchnął. "Powiedziała mi żebym tu przyszedł... powiedziała, że zawsze tu przychodzisz gdy jesteś zdenerwowana ?"

Powoli pokiwałam głową, pozwalając kilku łzom popłynąć po moim policzku.

"Hej," szepnął "co jest nie tak ?"

"A co niby nie jest nie tak Fredo," zakpiłam "To co chciałabym wiedzieć to to dlaczego wzięliście ze sobą Just-" przerywając przed powiedzeniem jego imienia, pokręciłam głową przed kontynuowaniem "Jego, dlaczego przyprowadziliście go tu ?" drapiąc swoją dłoń, czekałam na odpowiedź.

"Myśleliśmy, że to czas żebyś go zobaczyła..." westchnął "Minęły już 3 lata, wszyscy chcieliśmy cię zobaczyć, a że byliśmy w mieście pomyśleliśmy," wzruszył ramionami. "dlaczego nie ?"

Zamykając oczy, oparłam głowę o ścianę. "On nawet nie wie kim jestem." wyszeptałam.

"Nawet nie powinien, Cynth." Fredo wymamrotał, gdy kolejna łza popłynęła po moim policzku po usłyszeniu przezwiska, którym mnie nazywali wszyscy w ekipie.

"Wiem, wiem, to po po prostu..." wzięłam głęboki, drżący oddech. "Ja po prostu za nim tęsknię..."

"Wiem, że za nim tęsknisz, więc nie marnuj czasu. Idź tam, zacznij z nim rozmawiać... On teraz myśli, że jesteś wielką Belieber'ką i jesteś zdenerwowana. Wiem, że to będzie trudne i wiem, że chcesz go przytulić czy coś, więc może zachowuj się jak szalona fanka i zrób sobie z nim zdjęcie. Nie wiem." Potrząsnął głową, gdy ja się zaśmiałam.

"To było całkiem głębokie, Fredo. Co ci się stało ?" zażartowałam.

Chichocząc, Fredo oparł głowę o ściankę. "Ty mi powiedz. Więc, jak się miewasz ?"

"Ugh," wymamrotałam, myśląc o odpowiedzi na pytanie. "Nie wiem. Nie dobrze, nie normalnie."

"Tak samo z Justinem i to wcale nie pomaga z Jasmine stale na nim, żeby kupił jej kto wie co i zabrał ją kto wie gdzie," pokręcił głową z obrzydzeniem. "Jest coś takiego jak szacunek, którego powinna się trzymać."

Chichocząc, przytaknęłam. "Jasmine to suka, a on zasługuje na znacznie więcej niż ona." Potrząsnęłam głową, westchnęłam, co wydawało się jakby tysięczny raz dzisiaj.

"On zasługuje na ciebie," Fredo przerwał. "Do bani, że wszystko się tak potoczyło. Wszystko przez tą sukę Jasmine..." Potrząsnął głową z westchnieniem. "zawsze musi być po jej myśli."

Przytaknęłam, wiedząc dokładnie o czym mówił.

Długa, ciężka-jednak wygodna-cisza zapadła pomiędzy nami na kilka minut przed tym jak przerwałam ją zadając pytanie o które byłam ciekawa.

"Więc, ugh Justin..." wzięłam głęboki wdech. "Odwołał trasę ?"

Przytakując, Fredo odchrząknął "Odwołał kilka koncertów, ale potem zdecydował, że to było nie sprawiedliwe wobec jego fanów, dzięki Bogu. On potrzebuje czegoś innego niż ta Villegas w jego życiu."

Przygryzając wargę, położyłam głowę na swoich kolanach i objęłam rękami swoje nogi.

"On jest teraz na wakacjach czy coś ?" zapytałam. "To dlatego tu przyszedł ?"

"Mhm." wymamrotał w odpowiedzi.

"Jak długo ?" zastanawiałam się.

"Kilka tygodni-dwa."

"Oh" to było wszystko co powiedziałam przed tym jak chłód przeszedł wzdłuż mojego kręgosłupa, sprawiając, że zadrżałam i skrzyżowałam ramiona.

"Lepiej idźmy do środka," Fredo zasugerował. Przytaknęłam gdy wstaliśmy i weszliśmy do zaparowanej kuchni.

Gdy szliśmy, pomyślałam, że to jest najbliższa rzecz do jakości czasu jaki dostałabym z Fredo przez długi czas, więc zatrzymałam się  dałam mu ciepły, przyjazny uścisk, obejmując jego tors swoimi ramionami, gdy on objął swoimi moje ramiona, delikatnie ściskając.

"Bardzo tęskniłam za wami wszystkimi," wymamrotałam w jego klatkę, zwalczając łzy "Powiedz Scooter'owi i Pattie i Kenny'emu- powiedz wszystkim, że ich kocham. Oprócz..." przerwałam przed odchyleniem się "Oprócz Justina, oczywiście."

"Tez za tobą tęskniliśmy." uśmiechnął się przed potarganiem moich włosów, gdy zaczęliśmy znowu iść. "I powiem dzieciaku." zażartował, dostając w zamian mój chichot.

Gdy zbliżyliśmy się do drzwi prowadzących do pokoju ze stolikami, posłałam Fredo szybki uśmiech przed otwarciem drzwi, gdy zmierzaliśmy razem do stolika 14.

Wszystkie spojrzenia dotarły do nas, Fredo usiadł na swoim miejscu, gdy ja uśmiechnęłam się do wszystkich, kończąc na pustej twarzy Justina przed odwróceniem wzroku.

"Jeżeli będziecie czegoś potrzebować, będę tam." oznajmiłam, pokazując  na pusty stolik. Po tym jak wszyscy przytaknęli, ostatni raz spojrzałam na Justina-który patrzył w przestrzeń-przed odejściem.

Docierając do stolika, usiadłam opierając głowę o oparcie siedzenia. Przygryzając wargę, rozważałam czy powinnam czy może nie powinnam spojrzeć na tamten stolik; na Justina. Decydując przeciwko temu, zamknęłam oczy próbując myśleć o każdej możliwej rzeczy, tylko nie o nim.

Niestety, przypomniałam sobie słowa Fredo.

"Wiem, że za nim tęsknisz, więc nie marnuj czasu. Idź tam, porozmawiaj z nim..."

To pierwszy raz od lat, gdy zobaczyłam Justina. Tęskniłam za nim, kochałam go i nie ważne jak bardzo to teraz boli być tak blisko niego, nie mogłam zaprzeczyć, że w pewnym sensie byłam zadowolona, że ty był.

Powinnam chociaż z nim porozmawiać, gdy zamawiali jedzenie czy coś... Muszę zacząć jakąś rozmowę, bo gdy wyjdzie przez tamte drzwi później, wiem, że będę żałować unikania go.

Przygryzając wnętrze policzka, powoli otworzyłam oczy i zbadałam wzrokiem pomieszczenie, aż znalazłam stolik z Pattie, Kenny'm, Scooter'em, Fredo i jednym pustym siedzeniem gdzie powinien być Justin.

Gdzie on był ?

Myśląc, że powinnam wykorzystać okazję podczas jego nieobecności i porozmawiać z ekipą przez chwilę, gdy miałam już wstać zobaczyłam oczy wszystkich -Pattie, Kenny'ego, Scooter'a i Fredo- na mnie, później na czymś za moim ramieniem i znowu na mnie. Powoli patrząc za siebie, podskoczyłam gdy zobaczyłam tą bardzo-znajomą osobę stojącą tam, patrzącą na moją twarz z lekkim uśmiechem na jego.

Zamarłam, patrzyłam na niego, nie wiedząc co robił i jak mam zareagować.

Odchrząkując, Justin podszedł o krok bliżej do mnie przed otwarciem ust, żeby zadać mi jedno pytanie.

"Czy masz coś przeciwko żebym tu usiadł ?"




Przeprasza, przepraszam, przepraszam. Wiem, że rozdział miał być sporo wcześniej, ale nie miałam jak go przetłumaczyć i dodać. Miałam dużo nauki i jeszcze jakiś czas mnie nie było w domu i nie miałam dostępu do komputera no i tak jakoś wyszło. Jeszcze raz bardzo przepraszam ;c
A teraz co do rozdziału.... Jak myślicie czy Cynthia się zgodzi, żeby Justin się do niej dosiadł ? Jeśli tak to o czym będą rozmawiać ? Piszcie co myślicie w komentarzach :) Do następnego rozdziału, który postaram się dodać w ciągu najbliższych kilku wolnych dni. Może się nawet uda, że będą dwa rozdziały, ale to będzie zależało od tego czy będę miała wystarczająco dużo czasu i czy w końcu zaczniecie pisać komentarze, żeby mnie chociaż trochę zmotywować :)

niedziela, 27 października 2013

Two: Are you okay ?

Cynthia's Point Of View:

3 lata później...

"Cynthia, nie zmierzam powtarzać," Usłyszałam moja mamę wołającą zza moich zamkniętych drzwi, gdy zapukała w nie mocniej niż zwykle "Wstawaj!"

Wypuszczając zmęczony jęk, przewróciłam się na plecy i nałożyłam kołdrę na głowę, blokując świat jak zawsze.

"Cynthia Marie! Jeśli niczego do ciebie nie usłyszę w ciągu 5 sekund, sama otworze te drzwi, słyszysz mnie ?" Splunęła, najwyraźniej tracąc cierpliwość.

Decydując, że to pewnie był już czas żeby wstać i przyszykować się do pracy, odkryłam się i krzyknęłam "Wstałam!"

Słysząc mamę wzdychającą z ulgą, wstałam i poszłam do łazienki połączonej z moim pokojem. Wcierając sen z oczu, ziewnęłam idąc pod prysznic i przekręcając kurek sprawdzając temperaturę. Dalej przekręcając kurek czekałam aż poczuję ciepłą wodę płynącą po moich palcach. Rozbierając się weszłam do środka.

Pozwalając ciepłej wodzie uderzyć o moje ramiona i lecieć gładko po moich plecach, stałam tam, prawie się nie ruszając czując, że rozbudzam się coraz bardziej wraz z płynąca woda. Zamykając oczy, wciągnęłam głęboko powietrze, starając się uniknąć moich myśli, żeby nie miały nade mną przewagi - jak zawsze.

Biorąc szampon, wylałam go dużo na moją rękę przed wmasowywaniem go we włosy, jęcząc w przyjemności, podczas gdy czułam jak zmywa cały brud z mojego ciała.

Prysznice były idealną rzeczą do obudzenia mnie i oczyszczenia mojej głowy, dlatego zazwyczaj biorę jeden każdego dnia jak nie dwa.

Oczywiście nie zawsze pomagały; czasami nawet ciepła woda płynąca po skórze mojej głowy nie mogła oczyścić moich myśli, gdy myślałam więcej i więcej o jednej osobie, którą musiałam zostawić i nigdy się nie odwracając.

Justin.

Nie mogłam nic zrobić z tym, że poczucie wina brało nade mną przewagę z każdym dniem, kiedy myślałam o tym co mu zrobiłam 3 lata temu; sposób w jaki praktycznie zmusiłam Scootera, żeby pomógł mi upozorować moja śmierć żebym nie musiała z nim zerwać twarzą w twarz. Nie mogłam mu tego zrobić i sprawić żeby myślał, że odchodzę od nas, bo tak naprawdę nie robiłam tego. Po prostu nie mogłam pozwolić Jasmine zrujnować jego kariery przeze mnie. Nie mogłam być tak samolubna.

Jednak upozorowanie własnej śmierci było trudne. Musiałam wyprowadzić się ze stanów do Stratford - w Kanadzie. Musiałam żyć z moja mamą i pozostawić wszystko inne za sobą. Scooter bardzo mi pomógł; powiedział to Justinowi, z pomocą Fredo i Pattie. Nawet nie mogę sobie wyobrazić tego, żeby być na ich miejscu i powiedzieć mu twarzą w twarz, że jego dziewczyna jest martwa i nie ważne jak bardzo zabijało mnie to od środka, wiedziałam, że tak było najlepiej.

Pamiętam jak Scooter zamieścił w gazecie wyjaśnienia co do mojej śmierci, w których było powiedziane że byłam w płonącym sklepie, tym samym do którego podwiózł mnie Justin ostatnim razem, gdy go widziałam - nie pozostawiając żadnego śladu czegokolwiek dotyczącego mnie. Szczerze nie był to zły plan. Było to całkiem wiarygodne dla Justina. Musiał myśleć, że mnie już nie ma zamiast mnie odchodzącej od niego, ponieważ go nie kochałam.

Pamiętam oglądanie na prawie każdym kanale z wiadomościami w telewizji o ubolewaniu Justina. Odwołał wszystkie swoje występy do końca Believe Tour, rzadko kiedy wychodził z domu, a kiedy to robił zaczynałam płakać kiedy widziałam jego twarz na zdjęciach, które zrobiło TMZ. Chciałam, żeby dał mi odejść, nie mogłam znieść tego, że był taki przez tak wiele miesięcy.

Później zaczęłam widywać go na zewnątrz częściej. Wszyscy mówili o tym, że wrócił do Jasmine. Wiedziałam, że to prawda nawet przed tym gdy zobaczyłam ich zdjęcie całujących się publicznie. Byłam zadowolona, że ruszył naprzód, ale również zła, że został do tego zmuszony.

Więc teraz minęły 3 lata od czasu kiedy ostatni raz z nim rozmawiałam. Jestem w kontakcie z ekipą i Pattie, ale nie z Justinem. Mówią mi co robił teraz i później i wyglądało na to, że jest okej, co jest wszystkim czego chciałam - żeby znowu był szczęśliwy.

Nagle poczułam zimna wodę uderzającą moje plecy, otworzyłam oczy wracając do rzeczywistości.

"Cholera" Mruknęłam przed tym jak szybko zakręciłam kurek z wodą. Wzdychając, uderzyłam sie w myślach, że znowu dałam się pochłonąć moim myślom.

Jęcząc, wyszłam spod prysznica przed owinięciem się ręcznikiem i wchodząc z powrotem do sypialni, gdzie teraz musiałam znaleźć coś w co mogę się ubrać.

Wybierając jeansy i obcisły fioletowy V-neck, włożyłam to na siebie przed założeniem tenisówek i mojego fartucha.

Tak, jestem kelnerką.

Po umyciu zębów i związaniu włosów w kucyka, poczułam jak mój telefon wibruje w kieszenie, gdy go wyjęłam zobaczyłam jedna nową wiadomość od Fredo.

Od: Fredo

Cześć Cynth, co robisz ?

Zdezorientowana tą wiadomością znikąd, zaczęłam odpisywać.

Do: Fredo

Idę do pracy, a co?

Czekając na odpowiedź, zwlekłam się na dół do kuchni, wciąż wpół śpiąca. Jedyne co chciałam zrobić to zakopać się w pościeli i pozwolić snu stłoczyć mnie, nie życie..

Po wzięciu kluczy i podejściu do samochodu, gdy tylko zamknęłam drzwi i byłam w środku, znowu usłyszałam wibracje mojego telefonu, otworzyłam wiadomość od Fredo.

Od: Fredo

Oh, byliśmy tylko ciekawi. Miłej zabawy ! :)

Unosząc brwi, zastanawiałam sie dlaczego ekipa chciałaby wiedzieć co robiłam całkiem znikąd. Odpuszczając, szybko odpisałam przed odpaleniem samochodu i odjechaniem.

Do: Fredo

Yeah, bo praca to taka zabawa... ;p Pa.

Trzymając oczy na drodze i ręce zaciśnięte na kierownicy, zaczęłam myśleć o mojej krótkiej rozmowie z Fredo sprzed kilku minut. Chcieli wiedzieć co robię ?

Wiedząc, że myślałam o tym za dużo, odrzuciłam te myśli i skoncentrowałam się na niczym innym niż samochody dookoła mnie gdy w końcu przyjechałam do Emeraldas - restauracji, w kórej pracowałam.

Po zaparkowaniu samochodu i wzięciu torebki, weszłam do prawie pustego budynku. Sprawdziłam czas, była dopiero 15 i wiedziałam, że wkrótce będzie tu tłoczno.

"Cynthia!" Moja szefowa i koleżanka, Emily, przywitała mnie gdy myłam stoły. "Dzisiaj jest wielka noc dla wszystkich, myj dalej stoły." Figlarnie puściła mi oczko przed udaniem sie do baru żeby również zacząć go przecierać.

Wielka noc dla wszystkich ?

Zdezorientowana, kontynuowałam wycieranie tego samego stołu, gdy znowu dałam się ponieść myślom. Przechodząc do następnego stołu do czasu aż skończyłam ze wszystkimi, weszłam do kuchni i wrzuciłam szmatkę do zmywania do zlewu, zaczynając ja płukać. kończąc, wyciągnęłam telefon i zobaczyłam, że była już 16. Wyglądając na zewnątrz, zobaczyłam że było już tłoczno, wzięłam głęboki wdech przed wyjściem, żeby zebrać zamówienia.

Wybierając z stolik z ojcem i młodą córka, wyjęłam mały notatnik i długopis. "Dzień dobry, nazywam się Cynthia i będę dzisiaj wasza kelnerka." Posłałam im ciepły uśmiech przed kontynuowaniem "Możemy zacząć od jakiś napojów?"

"Ugh, tak proszę" Ojciec mruknął, gdy ja stałam i uśmiechałam się do niego jak totalna idiotka, ale hej, musiałam. "Kochanie co chcesz ?"

Mała dziewczynka-wyglądająca na około 10 lat jeśli nie mniej-spojrzała do swojego menu i później na mnie "Poprosze Sprite'a" Uśmiechnęła się.

Po spisaniu jej zamówienia na napój, odwróciłam się do ojca i zapytałam o to samo co by chciał.

"Cola dietetyczna-bez lodu-dziękuję" Mruknął jeszcze raz, gdy powiedziałam mu, że ich napoje będą gotowe w kilka minut.

Ktoś jest dzisiaj trochę nieznośny, pomyślałam odnosząc się do ojca przy tamtym stoliku. Po wzięciu ich napoi i postawieniu ich przed nimi, zapytałam czy wybrali juz co chcieliby zjeść.

"Przepraszam, chcielibyśmy wyjść, moja córka nie wie co oznacza słowo'szacunek' więc jeśli pani wybaczy," powiedział wstając ze swojego krzesła i biorąc małą dziewczynkę za nadgarstek wyszedł. Nie mogłam nic na to poradzić, ale było mi jej szkoda, gdy posprzątałam i wzięłam kolejne zamówinie, wdzięczna że byli w znacznie lepszym nastroju niż wcześniejsi.

Reszta nocy zleciała właśnie tak-zebrałam zamówienia, zmagałam się z niegrzecznymi ludźmi, dzieliłam sie wymuszonymi śmiechami i czyściłam stoły. Tak właśnie spędzałam większość moich dni teraz i szczerze, to było nudne jak cholera.

Czyszcząc stolik, zauważyłam Emily idącą w moją stronę "Możesz wziąć kilka minut na przerwę jeśli chcesz" mruknęła, gdy skończyłam wycierać stolik. "Pracowałaś ciężko, dziękuję."

"Nie ma problemu." Odpowiedziałam z uśmiechem, zadowolona że w końcu mam kilka minut dla siebie.

Wtedy kiedy nastąpiła kolejna rzecz właśnie tu i teraz, przez którą prawie byłam na podłodze z atakiem serca.

Po tym jak Emma powiedziała mi, że mogę wziąć pare minut przerwy, weszłam do kuchni żeby umyć ręce. Po wyczyszczeniu całego brudu i jedzenia spod paznokci, wysuszyłam je przed wyjściem z kuchni i spojrzeniem na drzwi gdzie nagle zauważyłam, że ktoś znajomy wszedł.

Bardzo znajomy.

Poczułam, że moje serce staje gdy zobaczyłam zarośniętą i uśmiechnięta twarz, starego dobrego Scootera Brauna wchodzącego do tej samej restauracji, w której pracuję.

Od razu poczułam jak moje serce staje w mojej klatce piersiowej, a policzki robią się cieplejsze. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę przede mną - Scooter był właśnie tam... Właśnie tam...

Kiedy miałam już biec do niego i dać mu największy uścisk jaki tylko mogłam, zatrzymałam się gdy zauważyłam pięć innych znajomych twarzy wchodzących przez drzwi tuż za nim.

Na początku zobaczyłam Kennyego. Nie zmienił się ani trochę. Pierwszą rzeczą, którą zauważyłam był jego uśmiech. Był tak szeroki na jego twarzy, że zastanawiałam się czy mógłby się złamać. Delikatnie chichocząc, przeniosłam się na inna osobę prawie upadając na podłogę i płacząc, gdy zobaczyłam Pattie. Zobaczyłam jeszcze raz jej słodkie oczy-nie zdawałam sobie sprawy aż do teraz jak bardzo za nią tęskniłam. Nie mogłam nic na to poradzić, ale od razu pomyślałam jak źle się czułam, druzgocąc jej syna w taki sposób. Nie będąc w stanie dłużej tego znieść, przeniosłam się na Fredo, który złączył swoje ręce, podziwiając miejsce dookoła niego. Natychmiastowy uśmiech przeszedł przez moja twarz, prawie podeszłam do nich żeby przytulic każdego z nich kiedy nagle zobaczyłam piątą osobę.

Tą którą-bez wątpienia-kochałam najbardziej ze wszystkich, ale chciałam zobaczyć najmniej.

Poczułam, że mój brzuch od razu upadł na podłogę i moja twarz zrobiła się czerwona, gdy zobaczyłam Justina wchodzącego za wszystkimi. Przygryzając wargę mocniej niz chciałam, patrzyłam sie na jego twarz-była dokładnie taka sama jak pamiętam, jednak inna. Wyglądał starzej; ale to wciąż był on.

Wyglądał tak dobrze.

Patrzyłam na jego oczy- jego brązowe, głębokie, kochające oczy, w które nie mogłam przestać patrzeć. Zmuszając się do odwrócenia wzroku, przeniosłam się na jego usta' jego idealne, różowe, pulchne, w kształcie serca usta, za którymi tęskniłam. Kontynuowałam patrzenie się jak idiotka, gdy zobaczyłam go jak powoli oblizuje swoja dolną wargę, sprawiając że moje serce przeskoczyło i zadrżało. Nie mogłam nic na to poradzić, ale pamiętałam ta samą rzecz kiedy ten sam język oblizywał moja dolną wargę, prosząc o wejście do moich ust, ruszając się po moich zębach i odkrywając każdy kawałek który mógł.

Również nie mogłam nic na to poradzić, że pomyślałam jak Jasmine dostaje teraz te same rzeczy od niego-zabierając moje miejsce jako dziewczyna Justina.

Zazdrość natychmiast mnie przejęła, dalej patrzyłam na Justina z niczym innym niż pożądaniem budującym się we mnie, kiedy nagle jego oczy znalazły się na moich. Moja twarz od razu zaczerwieniła się jeszcze bardziej niż to w ogóle możliwe, spojrzałam w dół na szafkę przede mną, chowając twarz we włosach.

Co jeśli mnie rozpoznał ? Co sobie pomyśli ? Co powie ? Czy on w ogóle mnie pamięta ? Co zrobię ?

Wiedziałam, że nie mogę tak stać i chować się za moimi włosami całą noc, ale szczerze nie wiedziałam co mam zrobić.

"Cynthia ?" usłyszałam Stacie-moją koleżankę, która również tu pracowała-wołającą, zmuszając mnie do podniesienia głowy, na szczęście Justin nie zwracał na mnie już uwagi. "Gdzie jesteś-oh, cześć Cynthia, musisz zająć się stolikiem 14" Powiedziała na co skinęłam głową, biorąc się w garść i rozglądając dookoła. Zauważyłam, że to był stolik Scootera, Kennyego, Pattie, Fredo i ... Justina.

Wspierając się o szafkę, prawie upadłam na podłogę, gdy zdałam sobie sprawę, że będę musiała stanąć twarzą w twarz z Justinem - moim byłym chłopakiem, który myśli, że nie żyję.

Starając się złapać oddech, zauważyłam Stacie przyglądającą mi się ostrożnie "Hej, wszystko w porządku ?"

"Yeah, wszystko w porządku, ja tylko..." Przerwałam biorąc wdech ustami i wydech nosem kilka razy. "Jesteś pewna, że nie możesz wziąć tego stolika ?"

"Przepraszam Cynth, jestem pewna...." Zaczęła, brzmiąc trochę zmartwiona- jakby nie wiedziała jak mi wytłumaczyć, co było dziwne. "Mam już około 10 stolików do zajęcia się i nawet teraz mam ludzi krzyczących na mnie z różnych stron, żebym się pospieszyła...." przerywając, zauważyłam mężczyznę wołającego ją, żeby pospieszyła 'swój tyłek i przyniosła mu jego jedzenie',podczas gdy ona pobiegła do kuchni, żeby zabrać się do pracy.

Spoglądając na stolik Justina, zauważyłam, że patrzył na mężczyzne, który krzyczał, śmiejąc się z Fredo. Nie mogłam nic na to poradzić, że się uśmiechnęłam gdy to zobaczyłam. Wszystkie te lata wyobrażałam sobie go załamanego i samotnego, byłam szczęśliwa widząc, że byłam w błędzie cały ten czas.

Był w porządku.

Spoglądając lekko w lewą stronę Justina, zauważyłam Scootera, który patrzył wprost na mnie, podniosłam rękę i delikatnie pomachałam. Chciałam tam pobiec i dać mu największy uścisk, ale wiedziałam, że nie mogę gdy Justin siedzi tuż obok. Wzdychając, wzięłam notes z kieszeni razem z długopisem przed tym jak powoli udałam się do stolika numer 14.

Dochodząc do stolika, podniosłam rękę i pomachałam im niezręcznie. "Hej," powiedziałam zdenerwowana gdy wszyscy od razu się na mnie spojrzeli. Patrzyłam każdemu w oczy podczas gdy po mojej twarzy przeszedł ciepły uśmiech-bardzo za nimi tęskniłam. Spotykając oczy Justina, zauważyłam, ze delikatnie się uśmiechał przed tym jak spojrzał w dół na swoje menu bez słowa.

Nie rozpoznał mnie.

Biorąc głęboki wdech, czułam, że palce zaczynają mi się pocić. Byłam bardzo zdenerwowana rozmowa z nim nawet jeśli to było tylko zebranie zamówień. Wiedziałam, że muszę to zrobić prędzej czy później zaczęłam z drżącym głosem.

"Nazywam się Cynth-ugh," urwałam, wiedząc, że nie Justin nie powinien znać mojego prawdziwego imienia. Mógłby pomyśleć o mnie, złożyć wszystko do siebie, więc rozejrzałam się dookoła restauracji, nagle zauważając obraz spadających liści z drzew. "Autumn." Powiedziałam, słysząc Fredo, który parsknął na moje beznadziejne imię wymyślone przed chwilą. Ignorując go, kontynuowałam "Czy mogę zacząć z narkotykami-ugh, napojami." Czując, że moja twarz staje się cieplejsza, uderzyłam się w myślach bardzo mocno w twarz za to co powiedziałam.

Wystraszona, że wszyscy spojrzą na mnie jakbym zwariowała, byłam zaskoczona, że dostałam odwrotną reakcję gdy wszyscy się zaśmiali - nawet Justin, sprawiając, że moje serce zatrzepotało w mojej klatce piersiowej. Zauważyłam, że w kącikach moich oczu zaczęły tworzyć się łzy, gdy patrzyłam na uśmiech Justina, który był na całej jego pięknej twarzy tuz przede mną. To były trzy lata odkąd mogłam to zobaczyć i znaczyło to dla mnie naprawdę dużo, żeby mieć szansę na zobaczenie tego, nawet jeśli nie wiedział kim byłam.

Jednak to chyba było lepiej, że mnie nie rozpoznał, nie mogłam nic na to poradzić ale poczułam ukłucie smutku przepływającego po mnie na samą myśl o tym.

Po odwróceniu wzroku od Justina, przerzuciłam go na Pattie, która patrzyła na mnie z błogosławieniem w oczach*. Bardzo za tym tęskniłam- była dla mnie jak druga mama i miałam ciężki czas, żeby zwalczyć ochotę na uścisk z nią.

Odchrząkając, zauważyłam, że Fredo na mnie patrzy z rozbawieniem na twarzy. Uśmiechając się w odpowiedzi, w końcu otworzyłam usta żeby znowu coś powiedzieć. "Przepraszam," Zaśmiałam się na moja słowna pomyłkę, którą miałam chwilę temu, "Czy mogę przynieść wam coś do picia ?" Podkreśliłam, zdobywając śmiech od każdego z nich.

"Poproszę colę dietetyczną." Zaczął grzecznie Scooter posyłając mi ciepły uśmiech.

Odwzajemniając uśmiech, spojrzałam na Fredo, który odchrząknął przed mówieniem, dostając cichy chichot z ust Justina. "Wezmę Pepsi, dziękuję." Powiedział z radością wypisaną na jego twarzy. Był wyraźnie zadowolony, że mnie zobaczył, kiedy wszystko nagle nabrało sensu dla mnie.

Od Fredo piszącego do mnie przypadkowe wiadomości...

Od: Fredo

Hej Cynth, co robisz ?

Do Emmy, mojej szefowej, dającej mi dziwną uwagę...

"Dzisiaj będzie wielka noc dla nas wszystkich, myj dalej stoliki."

Do Stacie dającej mi stolik 14, jakby dokładnie wiedziała kto był przy tym stoliku i dlaczego bym go nie chciała, zmuszając mnie żebym go jednak wzięła...

"Jesteś pewna, że nie możesz wziąć tego stolika ?"

"Przepraszam Cynth, jestem pewna..."

Ekipa planowała to i nawet wmieszała w to moja pracę.

Ale pytanie jest... dlaczego ? Żebym mogła zobaczyć Justina ? Jak miało być to dobre dla któregokolwiek z nas ?

Nie znając odpowiedzi na żadne pytanie, odwróciłam głowę do Kennyego, który miał mi powiedzieć swoje zamówienie na napój.

"Po prostu daj mi to samo co dla Scootera, dobrze ?" Zagrał ze mną, zdobywając lekki chichot z moich ust, sprawiając, że głowa Justina podniosła się na ten dźwięk. Prawdopodobnie brzmiało to dla niego znajomo- sprawiał, że śmiałam się nieskończenie wiele razy. Szybko przenosząc się na Pattie, która grzecznie poprosiła o szklankę wody z lodem, uśmiechnęłam się przed wzięciem głębokiego wdechu, wiedząc co miało się stać. Powoli odwróciłam się do Justina, który cierpliwie czekał żebym wzięła od niego zamówienie.

Biorąc kolejny głęboki wdech, zapytałam drżącym głosem. "A-a co dla ciebie ?"

"Sprite." To było wszystko co powiedział, ale pomimo tego jednego słowa, moje nogi delikatnie zaczęły się trząść, przez jego znajomy, idealny, głęboki i ochrypły głos, który był skierowany do mnie po raz pierwszy jakby od wieczności.

Zauważając oczy Justina na moich nogach, złapałam się krawędzi stołu, żeby odzyskać równowagę.

Sposób w jaki miał nadal wpływ na mnie był niewiarygodny...

"Wszystko w porządku ?" Zapytał, gdy wyłapałam nutkę obawy w jego głosie. Z lekkim kiwnięciem głowy, puściłam stół przed tym jak powoli zaczęłam odchodzić.

"Zaraz wrócę z waszymi napojami." Mruknęłam, idąc do kuchni, gdy czułam palący wzrok wszystkich przy stoliku na moich plecach.

Nawet Justina.




*nie wiedziałam za bardzo jak przetłumaczyć wyrażenie "blessed eyes".. ale mam nadzieję, że mniej więcej zrozumiecie o co chodzi :)

Mamy już dzięki Bogu 2 rozdział, do końca tygodnia powinien pojawić się trzeci :) Mam do was ogromną prośbę, jeśli czytacie dajcie jakikolwiek komentarz pod rozdziałem, żebym wiedziała czy ktoś w ogóle to czyta, haha ;p Jeśli możecie to przekazujcie do innych osób, które czytają tłumaczenia JBFF link do tego, żeby więcej osób miało możliwość przeczytania tego opowiadania :) Pytania kierujcie na twittera jak coś lub w komentarzach :) Dziękuje bardzo i do następnego :)

środa, 23 października 2013

One: You’re Jasmine, aren’t you?

Cynthia's Point Of View:

"Justin !" Pisnęłam, kiedy zablokował drzwi od samochodu, odmawiając mi wyjścia na zewnątrz. "Kochanie, wypuść mnie!"

Lekko chichocząc, powoli potrząsnąl głową, podczas gdy złapał mnie w talii i posadził na swoich kolanach. Zanurzając swoją głowę w zgięcie mojej szyi, przycisnął swoje ciepłe usta do mojego słabego punktu, ssąc lekko "Nie wydaje mi się, kochanie."

"Justin, im szybciej tam pójdę, tym szybciej wyjdę!" Zachichotałam, nie chcąc wychodzić, lecz wiedząc, że będę musiała zrobić zakupy prędzej czy później.

"Wiesz, mógłbyś pójść ze mną..." Zasugerowałam podczas gdy on całował moją szyję do końca mojego ucha, sprawiając że jęknęłam cicho.

"Wolałbym nie zostać zaatakowanym przez fanów, kochanie" wzdychając, powoli pocałował moją szczękę, nieustannie zbliżając się do moich ust i w końcu dochodząc do moich oblizał swoje usta przed przyciśnięciem jego delikatnych, ciepłych ust do moich. Poruszając się idealnie zsynchronizowanie, polizał moją dolną wargę prosząc o wejście, którego odmówiłam udzielić.

Jęcząc w oczekiwaniu, przeniósł swoje ręce z mojej talii na moje uda, ściskając je lekko, dostając to na co miał nadzieję gdy ja zaczerpnęłam powietrza, dając mu szanse na wśliźnięcie jego języka w dół mojego gardła.

Zaczęliśmy walkę o dominację gdy ja owinęłam ramiona wokół jego szyi, przyciągając się bliżej do niego. wsunęłam palce w jego włosy otrzymując mały jęk wydobywający się z jego ust. Uśmiechając się podczas pocałunku, odsunęłam się po paru sekundach, pamiętając co miałam zrobić.

"Obiecuję," wymamrotałam w jego usta "że dokończymy to jak tylko wrócę."

Jęcząc jeszcze raz, uwolnił mnie po cmoknięciu mnie w usta szybko, ale namiętnie i odblokował drzwi. Nareszcie będąc w stanie wyjść, wyszłam na gorące słońce gdzie zaczęłam iść do sklepu spożywczego, machając do Justina gdy przechodziłam obok.

Jak tylko przeszłam przez drzwi frontowe, od razu poczułam zimno z otworów uderzające moje gorące ciało. Wzięłam koszyk i zaczęłam szukać chleba, mleka i napojów. Znajdując wszystko i wrzucając do koszyka, poszłam do części z zamrażarkami, żeby wziąć ostatnią rzecz, którą potrzebowałam przed powrotem do samochodu z Justinem i wróceniem do domu, żeby robić Bóg wie co razem.

Chichocząc lekko na ta myśl, znalazłam w końcu to czego szukałam - mięso. Wybierając ulubione Justina, wrzuciłam je do koszyka ze wszystkim innym.

Sprawdzając czy mam wszystko, odwróciłam się i zobaczyłam znajomą dziewczynę stojącą niedaleko mnie, patrzącą w moje oczy z tak intensywnym spojrzeniem, że ciarki przeszły wzdłóż mojego kręgosłupa.

W połowie spodziewałam się, że zapyta mnie o zdjęcie -w końcu jestem dziewczyną Justina Biebera- ale wiedziałam, że to nie jest jakaś fanka. Sposób w jaki się na mnie gapiła mi to powiedział.

Gapiłam się na nią, mając pewność, że wiedziała, że nie działało to na mnie tak jak miała nadzieję. "Mogę Ci w czymś pomóc?" Zapytałam.

Uśmiechnęła się tak, że w jej uśmiechu nie było ani trochę uprzejmości. Zamiast tego zobaczyłam nic innego jak diabła pokazującego się w każdej części jej twarzy.

"Nie Cynthia, to w czym ty możesz możesz mi pomóc właściwie" Uśmiechnęła się.

Wywróciłam oczami. To pewnie kolejna dziewczyna która mnie nienawidziła za bycie z Justinem. Mam tego pod dostatkiem każdego dnia i dochodziło to do punktu, w którym mnie to wkurzało. Czy ludzie nie maja nic lepszego do roboty niż prześladowanie dziewczyny celebryty, żeby tylko na nią nagadać ?

Nie pozwalając jej wejść pod moją skórę, wyprostowałam plecy i spróbowałam odejść od tej histeryczki kiedy wyciągnęła swoje ramię, blokując mnie przed pójściem gdziekolwiek. Nie chcąc wszcząć kłótni w sklepie, wywróciłam oczami i oparłam głowę o drzwi od zamrażarki, zamykając oczy, pokazując jak zirytowana się stawałam.

"Byłabym szczęśliwa żeby ci pomóc kimkolwiek jesteś" Oznajmiłam sarkastycznie, pokazując jej, że nie byłam w nastroju na tą dramę kiedy nawet nie znałam tej dziewczyny.

"Obiecujesz?" Zapytała również sarkastycznym głosem.

Uniosłam moją prawą rękę do mojego serca "Słowo harcerza!" Powiedziałam z udawanym entuzjazmem kiedy opuściłam rękę i wywróciłam oczami. "A teraz, czego chcesz?"

"Chcę," Zaczęła przed tym jak stanęła bliżej mnie, tak że nasze twarze były bardzo blisko siebie "żebyś trzymała się z daleka od mojego chłopaka, właściwie, to nie jest tylko to co ja chcę, ale to co ty zrobisz, skarbie."

Na początku myślałam, że ta dziewczyna ma obsesję i jest zazdrosną Belieber, kiedy przestałam żeby dobrze przyjrzeć się jej zbyt znajomej twarzy.

Mocno zadrwiłam wiedząc kim była ta laska "Jesteś Jasmine, prawda?" Spojrzałam na nią, nagle rozpoznając jej twarz. "hej, teraz wiem kim jesteś! Yeah, jesteś byłą Justina," powstrzymując śmiech, ciągnęłam dalej, "Yeah, racja, ta której on nigdy więcej nie chce widzieć, o mój Boże, cześć! Jestem obecną dziewczyną Justina, miło mi cię poznać!" Wymusiłam duży uśmiech na twarzy próbując tak bardzo jak tylko mogłam żeby pokazać jej jak bardzo fałszywy był mój entuzjazm.

Zadrwiła i wywróciła oczami przed dodaniem sarkastycznie "Mi również miło cię poznać! Jestem prawie-dziewczyną Justina po tym jak się odpieprzysz!" Uśmiechnęła się.

"L-O-L," Powiedziałam każdą literę. "jest jeden problem z tym planem." Podniosłam się z zamrażarki, podchodząc do Jasmine, zmuszając ją do odsunięcia się podczas tego "Nigdzie nie idę." Uniosłam brwi z uśmieszkiem.

"Zła odpowiedź Cynth, ponieważ wiem że tak."

"Nie to była właściwa odpowiedź. Inaczej niż inne osoby ja kocham Justina i nigdy nie zamierzam odejść, nie ważne jak dużo nienawiści nam dasz - nie ważne ile nienawiści dasz mi" Odepchnęłam ją, gdy brałam mój koszyk z artykułami i zaczęłam iść w stronę przodu sklepu.

"Nieważne, tylko pamiętaj żeby winić siebie kiedy kariera Justina runie i spłonie..." Urwała, gdy ja zatrzymałam się nie idąc dalej.

Musiałam wiedzieć o czym mówiła.

Odwracając się, gapiłam się na nią wkurzona "Mów." Rozkazałam, gdy to zrobiła.

"Obejrzyj to," Rozkazała z powrotem, dając mi jej telefon kiedy oglądałam filmik na jego ekranie. Wciskając start, obejrzałam mnóstwo różnych filmików z Justinem złożonych razem.

Nie wiem skąd je ma - może sama je nagrała - ale wewnątrz prosiłam Boga, żeby nikt ich nie zobaczył. To bez wątpienia zniszczyłoby Justina i wszystko co ma.

Obejrzałam filmy z Justinem palącym, pijącym, przeklinającym, robiącym nielegalne wybryki i więcej. Wiedziałam, że już taki nie jest- To była tylko głupia i idiotyczna faza przez którą przeszedł, ale dorósł i nauczył się czegoś ze swoich błędów.

Kiedy myślałam, że to jest koniec, wtedy filmik z Justinem- kompletnie nagim -stojącym koło Jasmine pojawił się, sprawiając że moje oczy się powiększyły kiedy ja gapiłam się na każdy okropny moment.

To było po prostu okropne... to mogłoby zruinować jego cała karierę gdyby ktoś to zobaczył.

Wiedząc, że miała mnie tam gdzie chciała, zabrała swój telefon i wyłączyła go przed wrzuceniem go z powrotem do torebki, później podchodząc do mojego zamrożonego ciała.

Wiedziałam dokąd to zmierzało i wiedziałam co się wydarzy.

"Myślę, że już wiesz co zamierzam zrobić, ale pozwól mi powiedzieć to głośno," Przybliżyła się, szepcząc mi do ucha, "jeśli nie zakończysz tego z Justinem, zadbam o to żeby zakończyć jego karierę. Twój wybór Cynth."

I z tym odeszła jakby jej tutaj nigdy nie było.

Panikując, upuściłam koszyk z zakupami, nie wiedząc co zrobić.

Jedyne co wiedziałam to to, że nie ma mowy, że będę z Justinem jeżeli to oznacza bycie zniszczonym dla niego. Po prostu nie było takiej opcji.

Ale nie ma wyjścia, że powiem mu to twarzą w twarz, że to już koniec. Nigdy nie byłabym w stanie zrobić tego dla niego; zobaczyć jego twarz po tym jak powiem mu te słowa. Nie byłabym w stanie tego znieść.

Nawet jeśli z nim zerwę, on by mnie gonił. Nigdy nie dałby mi spokoju, aż bym do niego wróciła- co z resztą prawdopodobnie bym zrobiła po usłyszeniu wszystkich próśb i błagań.

Nie mogę na to pozwolić.

Czy wrócę do tego samochodu z Justinem, czy może zadzwonię do kogoś żeby mnie podwiózł i nigdy nie spojrzała wstecz ?

Czy wrócę do tego samochodu i spędzę ostatnią noc z nim, czy może odejdę i nie spędzę kolejnej minuty ?

Czy zapomnę o tym co powiedziała Jasmine, czy może potraktuję to poważnie ?

Decydując przeciw wszystkim wyborom, wyjęłam mój telefon i wybrałam numer do jednej osoby o której mogłam teraz pomyśleć, że mi pomoże- która zechciałaby mi pomóc.

Po kilku sygnałach, ulżyło mi gdy usłyszałam lekkie "Halo" wypowiedziane w telefon po drugiej stronie po kilku sekundach.

"Scooter?" Odetchnęłam, dając moim emocjom wzięcie przewagi nade mną, kiedy moje oczy wypełniły się łzami, które chciałam powstrzymać. Zaczerpnęłam powietrza, zajęło mi to chwilę przed tym jak w końcu byłam w stanie mówić przez płacz budujący się w moim gardle. "Scooter, musisz mi pomóc."




Heeej :) Jest już w końcu pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że tłumaczenie się wam spodoba, jeśli macie jakieś zastrzeżenia do czegokolwiek piszcie w komentarzach lub na twittera (@swaggy1268).