Hej wszystkim :) Na początku chciałabym was MEGA MEGA MEGA BARDZO przeprosić, że tak bardzo zaniedbałam bloga :( Nie miałam jak dodawać, bo od samego początku roku szkolnego miałam taki natłok pracy, że sama ledwo mam czas dla siebie. Druga klasa liceum jest naprawdę czasochłonna pod względem nauki, tych wszystkich sprawdzianów i prac domowych. Bycie na mat-fizie również nie pomaga, mając 9 godzin matematyki w tygodniu ;/ Nie można mieć żadnych zaległości, bo inaczej już się ich nie nadrobi później.. Plus jeszcze mam dwa razy w tygodniu prywatne zajęcia angielskiego po 75 minut co też sprawia, że mam jeszcze mniej czasu. A jeśli już mam jakąś chwilę wolną to jednak wolę się spotkać z przyjaciółmi niż siedzieć ciągle w domu. Mam nadzieję, że to zrozumiecie i nie będziecie mnie bardzo hejtować :) Postaram się coś dodać podczas przerwy świątecznej :) Liczę na to, że będziecie jeszcze chcieli czytać dalej moje tłumaczenie :)
Xoxo ♥
środa, 3 grudnia 2014
poniedziałek, 30 czerwca 2014
Thirteen: You want to know how, don't you?
Cynthia's POV:
"W porządku." Wyszeptałam, otwierając drzwi do nieznajomego, luksusowego, czarnego samochodu i zapięłam pasy prawie od razu przed tym jak zaczął jechać wzdłuż drogi, z dala od mojego domu.
Już żałuję, że wsiadłam.
To był zły pomysł i oboje o tym wiedzieliśmy.
Gdzie mnie zabiera? Dlaczego w ogóle przyszedł? Najwyraźniej nie tylko po to żeby oddać mi kurtkę, biorąc pod uwagę to, że jestem teraz w samochodzie, jadąc z nim Bóg wie gdzie.
Poczułam jak mój brzuch skręca się z nerwów, gdy siedziałam i patrzyłam na czarną drogę przede mną.
Minęło kilka długich chwil później i Justin nie powiedział nawet słowa. Po prostu dalej jechał, a ja coraz bardziej się niecierpliwiłam żeby dowiedzieć się gdzie jedziemy.
Nie mogłam wymyśleć żadnego miejsca do którego potrzebowałby-nie mówiąc już, że chciał-mnie wziąć. Może znowu do Starbucksa? Prawdopodobnie nie. Jest północ, kto chciałby to zrobić tak późno?
Zaczęłam liczyć w głowie mijające sekundy i gdy doszłam już do 100, wypuściłam długie westchnienie.
"Coś nie tak?" Justin zapytał, sprawiając że uniosłam głowę, żeby spojrzeć na bok jego twarzy. Szybko spojrzał na mnie przed ponownym przeniesieniem wzroku na drogę, mocno trzymając rękami kierownicę.
Potrząsnęłam głową i spojrzałam przez okno. "Nic." Znowu westchnęłam.
"To nie jest nic, Autumn." Oblizał usta i również westchnął. "Po prostu mi powiedz."
Nie chcąc go zdenerwować, nie zawahałam się przed otworzeniem buzi.
"Moja mama mnie zabije jak się dowie, że wyszłam z domu." Przełknęłam, jednak nie był to główny powód dlaczego byłam niepewna w tym momencie, ale to wciąż była prawda. Moja mama oszaleje.
Jęknęłam na samą myśl.
Usłyszałam delikatny śmiech Justina, na co uniosłam głowę, spoglądając na niego podejrzliwie.
"Co jest takiego śmiesznego?"
Uniósł dłonie w obronie przed szybkim położeniem ich z powrotem na kierownicę. "Nic, po prostu..." Znowu się zaśmiał. "Ile masz lat, 15?"
Skrzywiłam się. "Co masz na myśli?"
"Chodzi mi o to," Uniósł rękę, żeby przeczesać nią włosy. "Czemu martwisz się mamą skoro masz ponad 18 lat? Nic nie może zrobić." Prychnął, na co się uśmiechnęłam, bo myślał że to było śmieszne.
"Może nie mam ponad 18 lat." Wymamrotałam, powstrzymując kolejny uśmiech.
Uśmiechnął się. "Naprawdę? Cóż, na pewno na taką wyglądasz." Mrugnął do mnie sprawiając, że się zarumieniłam.
"Dobra," Westchnęłam. "Mam 19."
Zadrwił. "I boisz się swojej mamy?"
"Martwi się."
"Ale masz ponad 18 lat."
"Więc? Wciąż się martwi i ja wtedy czuję się źle." Wzruszyłam ramionami wzdychając. "Ale cóż. Będzie musiała się z tym uporać."
Justin znowu się zaśmiał co zdecydowałam zignorować, chociaż było to urocze, że uważał to za śmieszne. Nie obchodziło mnie to nawet-fakt, że się uśmiechał się liczył.
Czy to przez to, że tutaj jestem?
Zdecydowałam, że nie będę o tym teraz myśleć i oparłam głowę o siedzenie. Justin wjechał na autostradę i znowu zaczęłam się zastanawiać gdzie mnie zabierał.
"Uh..." Poruszyłam się na siedzeniu. "Gdzie dokładniej jedziemy?" Zapytałam, drapiąc się w tył dłoni nerwowo.
Justin oblizał usta i zmienił pas, nawet nie kłopocząc się żeby mi odpowiedzieć od razu. Miałam zapytać jeszcze raz, gdy nagle jego głos mi przeszkodził.
"Nie martw się, to nic dużego." Westchnął. "Nie wiem za bardzo jak wytłumaczyć co to jest. Po prostu siedź, niedługo będziemy."
Jęknęłam na słowo "niedługo" wiedząc jak w jego głowie, nie znaczyło to tej prawdziwej definicji.
Musiał przeczytać mi to w myślach, bo od razy się zaśmiał. "Okej, okej. Będziemy tam za kilka minut." Posłał mi ostrzegawcze spojrzenie na co delikatnie się uśmiechnęłam, przygryzając wargę.
Wciąż patrzyłam przez okno na znaki drogowe i wyjścia, gdy nagle droga stała się znajoma.
Wiedziałam dokładnie gdzie mnie zabiera.
~~~
Co według niego miało być kilkoma minutami szybko obróciło się w 20 minut przez powiększający się korek. Myślałam, że nigdy tam nie dojedziemy, aż w końcu wysiadłam z samochodu razem z Justinem i zaczęliśmy się zbliżać do miejsca, które znałam.
To mały, opuszczony, ale przytulny domek do którego Justin i ja (Cynthia) przychodziliśmy razem, gdy byliśmy w Kanadzie. Zazwyczaj zostawaliśmy w Kalifornii, ale jeśli już tutaj przyjeżdżaliśmy, naszym ulubionym miejscem było to przed którym właśnie stałam.
Patrzyłam z szeroko otwartymi oczami na miejsce, które wcale się nie zmieniło. Patrzyłam na drewniane schody prowadzące do drzwi, które wiedziałam, że prowadzą do jednopiętrowej chatki.
Pamiętam wszystkie wspomnienia, które tutaj mieliśmy-niektóre gorsze od reszty. Ale również wiedziałam, że to miejsce do którego Justin nie przyprowadziłby byle kogo. To specjalne miejsce; przeznaczone tylko dla specjalnych osób.
Nie wydaje mi się nawet, że przywiózł tu Jasmine.
Nagle rzeczywistość mnie uderzyła, gdy to przemyślałam. Ja (Cynthia) jestem jedyną osobą, którą tu przywiózł, bo mnie kochał i mi ufał. Teraz przywiózł tutaj Autumn (mnie). Co to oznacza?
Starałam się odrzucić tą myśl, bo zapewne zbyt dokładnie to przemyślam. Justin praktycznie spotkał mnie dzisiaj, więc jak mógłby mi już tak ufać?
Ale znowu, dlaczego mnie tu przywiózł?
Spoglądając przez ramię, zobaczyłam Justina wchodzącego do domu, podczas gdy ja poszłam za nim, czując się jeszcze bardziej zdenerwowana niż zamierzałam.
Gdy doszliśmy do drzwi, weszłam za Justinem po tym jak je otworzył, ukazując miejsce, które wyglądało dokładnie tak samo jak wtedy.
Spojrzałam na salon, na kanapę-gdzie Justin pierwszy raz powiedział mi co znaczyło dla niego to miejsce i jak je w ogóle znalazł.
Spojrzałam na drzwi prowadzące do jacuzzi-gdzie się relaksowaliśmy, żartowaliśmy i takie tam.
Spojrzałam na kuchnię-gdzie staraliśmy się coś ugotować, ale niestety nam się nie udawało.
Spojrzałam na stół w jadalni-gdzie jedliśmy nasze zamówione jedzenie, gdy nie udało nam się zrobić nic samemu.
Nie mogłam nic poradzić na to, że zachichotałam na to wspomnienie.
"Co jest takie śmieszne?" Zapytał nagle Justin, sprawiając że ocknęłam się ze swoich myśli i spojrzałam na niego.
Uniósł brew.
"Ugh..." Potrząsnęłam głową. "Nic, nic. Ja po prostu--" Zadręczałam swój mózg, żeby wymyśleć coś do powiedzenia. "Ja,ja,ja--"
Nagle przerwał mi śmiech Justina. Odwracając się ode mnie, poszedł w stronę kanapy, podczas gdy ja stałam zwiotczała, nie wiedząc co zrobić.
Usiadł przed spojrzeniem na mnie i poklepaniem miejsca obok siebie. "Chodź tutaj." Wymamrotał, podczas gdy ja zdałam sobie sprawę, że mówił do mnie.
Przygryzłam wnętrze policzka i poszłam w stronę miejsca obok niego. Siadając, upewniłam się że jest wystarczająca przerwa pomiędzy nami, żeby nie naruszać jego przestrzeni osobistej.
Zaczęłam bawić się palcami, czując wzrok Justina na sobie. Czułam się trochę niepewnie przez jego wzrok, ale zdecydowałam to zignorować.
Rozglądając się, przypomniałam sobie jak siedzieliśmy z Justinem na tej samej kanapie kilka lat temu, gdy pierwszy raz mnie tu przywiózł. Przypomniałam sobie jak opowiadał mi o tym miejscu i...
"Co?" Usłyszałam znajomy głos i uniosłam wzrok na Justina. Czekał.
Odchrząknęłam. "H-huh?"
"Co?" Westchnął, podczas gdy ja zmarszczyłam brwi. "O czym myślisz?"
Zacisnęłam usta.
W końcu, westchnęłam. "Dlaczego mnie tu przywiozłeś?" Zadałam te same pytanie jak kilka lat temu, unikając jego pytania.
Po jego minie, zdałam sobie sprawę, że on też pamiętał.
"Nie usiądziesz ze mną?" Zapytałam, spoglądając na Justina, który był po drugiej stronie pokoju. Zmarszczyłam brwi w poważny sposób na co zachichotał. Wydęłam dolną wargę. "Co?"
Potrząsając głową, zaczął iść w moją stronę aż w końcu usiadł obok mnie tak, że nasze nogi się stykały.
"Jesteś po prostu urocza." Znowu się zaśmiał, szczypiąc mnie w udo na co przewróciłam oczami.
"Nie jestem urocza, ty jesteś uroczy." Wytknęłam na niego język na co potrząsnął głową i się mocno zaśmiał.
"Okej po pierwsze kochanie," Uniósł palec. "Nie jesteśmy w przedszkolu. Więc, innymi słowami..."
Pochylając się, Justin przytknął delikatnie swój język do mojego i wetknął go z powrotem do mojej buzi, jego oddech otulił moje usta, gdy to zrobił i później odsunął się.
"... Więc nie kuś mnie swoim językiem."
Rumieniąc się, ukryłam swoją twarz we włosach, rozglądając się po miejscu w którym nigdy wcześniej nie byłam.
"Ugh," Zaczęłam, zmieniając temat. "Więc... Gdzie do cholery jesteśmy? Dlaczego mnie tu przywiozłeś?" Spojrzałam z powrotem na Justina i uniosłam brew, otrzymując szczery chichot chwilę później.
Opierając się, Justin położył swoją rękę na moje ramię i oparł swoją głowę o moją, również się rozglądając.
"To było mojego taty." Powiedział w końcu. Słyszałam ból w jego głosie, przypomniałam sobie Jeremiego czyli jego tatę.
"Oh," Odetchnęłam, przetwarzając to. "Przykro mi."
Pokiwał głową, sygnalizując mi, że mnie usłyszał.
"Yeah."
Długa cisza wypełniła pomieszczenie, podczas gdy ja zwalczałam chęć zadania pytania, które mnie dręczyło.
Postanowiłam jednak, że je zadam.
"Hej Justin?" Spojrzałam w górę na jego twarz, podczas gdy on spojrzał w dół na moją z nagłym zmartwieniem.
"Tak kochanie?"
Westchnęłam. "Co się przydarzyło twojemu tacie..." Urwałam, mając nadzieję, że nie uderzyłam w jego słaby punkt zbyt mocno.
Wziął gwałtowny wdech. "Umarł jak miałem 12 lat."
"Nie, wiem to, miałam na myśli..." Zamykając oczy, potrząsnęłam głową. "Nieważne."
Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że Justin patrzył na mnie z brwiami złączonymi w jedną. Zacisnął usta, nie odwracając wzroku.
"Chcesz wiedzieć jak, prawda?" Zgadywał. Pokiwałam głową niecierpliwie.
Wzdychając, Justin objął mnie w talii i przytulił do swojej klatki piersiowej.
"Pamiętasz jak mówiłem ci, że ja, moja mama i mój tata zawsze robiliśmy sobie krótkie wyprawy ze Stratford do Toronto?" Zapytał Justin na co pokiwałam głową, pamiętając, gdy mówił mi jak dobrze się wtedy bawili. Uśmiechnęłam się na samą myśl.
Westchnął. "Pewnego dnia znowu to zrobiliśmy i-i..." Słuchałam podczas gdy on przełknął. Łapiąc go za rękę i ściskając ją na uspokojenie.
"Kontynuuj." Wyszeptałam. Pokiwał głową i zamknął oczy.
"Pewnego dnia pojechaliśmy i zepsuł się nam samochód. Tata musiał wyjść, żeby sprawdzić co sie stało i-i jakiś chłopak przejechał obok nas, pytając czy potrzebujemy pomocy." Otwierając oczy, Justin spojrzał na mnie w dół i zacisnął swój uścisk.
"Ten 'miły chłopak' okazał się być psychicznym mordercą, który podrzucił bombę do naszego samochodu." Justin pokręcił głową w niedowierzaniu, podczas gdy ja otworzyłam szeroko oczy.
Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. "Co z tobą i Pattie? Jak do diabła wyszliście?!"
Oblizując usta, Justin wzruszył ramionami. "Bomba nie była duża. Byłam jedynie wystarczająco duża, żeby wybuchnąć w samochodzie i nigdzie dalej." Westchnął. "Moja mama i ja byliśmy na zewnątrz przy trawie czekając aż będziemy mogli znowu jechać. Wtedy właśnie ten maniak wrzucił to gówno i odjechał. Tata poszedł zobaczyć co to było i... i właśnie wtedy to--właśnie wtedy o-on..."
Opierając się na łokciach, pogładziłam dłonią jego policzek, podczas gdy on zacisnął oczy. Od razu pożałowałam, że zapytałam o to się stało, jednak byłam zadowolona, że mi powiedział. Mogłam stwierdzić, że był to ciężki temat dla niego, ale zaufał mi z tym.
Spoglądając w jego oczy, wymusiłam mały uśmiech. "Jestem tutaj. Wszystko w porządku. Przykro mi, że to się stało, ale wiedz że masz mnie."
Wpatrując się w moje ciemne oczy, Justin zawahał się przed pokiwaniem głową i pochyleniem się, żeby przycisnąć swoje usta do moich, mocno lecz z pasją.
Po kilku minutach odchyliliśmy się od siebie, nasz klatki piersiowe unosiły się i opadały w szybkim tempie przez to, że ledwo oddychaliśmy przez ponad 60 sekund.
Przyciskając swoje czoło do mojego, Justin złapał moje biodra i przyciągnął moje ciało bliżej swojego.
"Jesteś tutaj?" Zapytał, trzymając mnie tak, jakbym miała zniknąć na zawsze gdy mnie puści, co łamało moje serce na milion kawałków.
Przesuwając się wyżej tak, że nasze głowy były na tej samej wysokości, wpatrywałam się w jego oczy, podczas gdy on patrzył z zachwytem w moje.
"Zawsze tutaj będę." Przygryzłam wargę i uścisnęłam jego dłoń. "Zawsze. Nigdy nie odejdę." Unosząc moje usta nad jego, pozwoliłam im zostać w takiej pozycji, podczas gdy oboje zamknęliśmy oczy.
"Obiecujesz?" Wymamrotał Justin.
Wzdychając, zawahałam się przed wyszeptaniem kolejnych dwóch słów.
"Obiecuję."
I złamałam tą obietnicę.
Zostawiłam go, nie było mnie już przy nim-przynajmniej nie w ten sposób w jaki mogłam być, ale ta fałszywa ja nazwana "Autumn" się nie liczy. Przynajmniej nie dla mnie.
"Nie wiem." Wymamrotał Justin, odpowiadając na pytanie, które zadałam wcześniej przed moim nagłym przebłyskiem. Dlaczego mnie tu przywiozłeś?
"Nie byłem tutaj bardzo długo i potrzebowałem tego." Wypuścił długie westchnienie.
"Dlaczego nie przyjechałeś sam?" Wypaplałam przed pokręceniem głową. "Nie to, że nie chcę tutaj być, tylko ja-ty-ja tylko-ugh!" Westchnęłam sfrustrowana przed mruknięciem: "Nieważne."
Justin zaśmiał się przez moja frustrację. "W porządku, rozumiem." Zaśmiał się jeszcze raz przed założeniem rąk za głowę. "Nie lubię przychodzić tutaj samemu, ale nie wiedziałem kogo innego tutaj wziąć..."
Nasze spojrzenia się spotkały, podczas gdy ja uniosłam brew. "Jasmine?"
Zadrwił, zbijając mnie z tropu. "Jasne, na pewno ona ze wszystkich chciałaby tu być."
Pokiwałam głową, całkowicie rozumiejąc.
Nagle pewna myśl pojawiła mi się w głowie i wygadałam się zanim pomyślałam, żałując tego prawie od razu.
"Dlaczego z nią jesteś?"
Marszcząc brwi, Justin spojrzał na mnie zdezorientowany. "Co?"
Przeklinam wylewność słów.
"Nic..."
"Oh, nie to znowu." Westchnął w czystej frustracji. "Po prostu mi powiedz, Autumn. Nie możesz czegoś powiedzieć i potem mówić, że nic nie powiedziałaś."
"Nie mówiłam, że nic nie powiedziałam; jedyne co powiedziałam to nieważne..." Wymamrotałam, wiedząc, że prawdopodobnie popychałam go do jego granic.
Zawsze miałam z tym problem. Uups.
Utrzymywał mocne spojrzenie na profilu mojej twarzy, podczas gdy ja poruszyłam się niewygodnie w miejscu. Wzdychając, odwróciłam głowę do niego.
"Zrób zdjęcie, będzie na dłużej." Powiedziałam i od razu do niego mrugnęłam, żeby upewnić go że żartowałam.
Zadrwił z moich słów. "Zostawiłem telefon w samochodzie. Wybacz." Wzruszył ramionami, podczas gdy ja zachichotałam.
"Ale naprawdę Autumn, powiedz mi." Powiedział poważnym tonem. Gdy wciąż byłam cicho westchnął ponownie sfrustrowany.
"Po tym jak ci tyle powiedziałem dzisiaj, nie możesz mi nawet powiedzieć zwykłej rzeczy, która powiedziałaś?" Splunął w niedowierzaniu, zbijając mnie z tropu przez nagłą zmianę nastroju.
"Cóż, nieważne, jeśli chcesz być tak cholernie trudna." Odsuwając się ode mnie na kanapie, patrzyłam smutno na profil jego twarzy i wiedziałam, że robiłam wielką sprawę z niczego.
Próbowałam sobie przypomnieć co powiedziałam i gdy w końcu to zrobiłam, przysunęłam się do niego.
"Dlaczego jesteś z Jasmine?" Zapytałam, podczas gdy on odwrócił głowę żeby spojrzeć mi w oczy.
Wzruszył ramionami. "Nie wiem." Westchnął i gdy miałam już zadać kolejne pytanie, uniósł palec do moich ust, uciszając mnie. "Nie za bardzo chcę o tym rozmawiać."
Zabrał palec z moich ust i położył swoje dłonie na kolanach, podczas gdy ja pokiwałam głową w zrozumieniu.
Krótka cisza zapanowała między nami, aż Justin ją przerwał.
"A co z tobą?" Zapytał, na co zmarszczyłam brwi zdezorientowana.
"Mam na myśli randki." Przechylił głowę na bok i przypatrywał się mojej twarzy. "Masz chłopaka?"
Poczułam jak moja twarz nagle się rozgrzewa na samo pytanie.
Praktycznie Justin i ja oficjalnie nie zerwaliśmy, ale jeśli dalej jesteśmy razem oznacza to, że zdradza mnie z Jasmine, więc...
Wolałabym myśleć, że nie jesteśmy razem.
"Nie." Powiedziałam leniwie na co się zaśmiał, jego ramiona nagle się rozluźniły.
"Oh." było wszystkim co powiedział, podczas gdy ja pokiwałam głową.
"Co robisz? Mam na myśli pracę."
Zaśmiałam się na jego pytanie. "Uh, Justin..."
"Yeah?"
Znowu zachichotałam. "Wydaje mi się, że już znasz odpowiedź na te pytanie."
Unosząc brew, przechylił głowę na bok. "Znam?"
"Cóż, wydaje mi się że tak!" Pokręciłam głową w udawanej dezaprobacie i zacisnęłam usta razem.
Prychnął i wzruszył ramionami. "Chyba zapomniałem?" Znowu się zaśmiał.
Wydęłam dolną wargę. "Chyba nie jestem aż taka ważna."
Potrząsnął głową z uśmieszkiem. "Ledwo cię znam, skarbie." Oh.
Uwielbiam to jak ostatnio wszyscy mają ostatnio dokładnie takie samo spostrzeżenie. Mogliby już przestać? Za każdym razem, gdy słyszę te słowa mam wrażenie jakby nóż właśnie przebił mi brzuch i przeciął mnie w pół.
Nie było to miłe uczucie.
Starałam się odrzucić tą uwagę, nie chcąc rujnować dobrego humoru Justina, wiedziałam że nie mówił tego złośliwie.
"Pamiętasz tą restaurację w której pracowaliśmy i ja czekałam na ciebie?" Zapytałam, czekając aż Justin w końcu pokiwał głową. "Yeah..."
"Oh, cholera jestem głupi." Zaśmiał się lekko, na co również się zaśmiałam.
"Więc..." Przedłużył słowo, gdy cisza stała się dla niego przytłaczająca. "Co z twoją rodziną? Opowiedz mi o niej."
"Nie ma zbyt wiele do powiedzenia." Wzruszyłam ramionami. "Mieszkam z mamą; Jestem jedynaczką; mój tata mieszka w Kalifornii..." Zastopowałam, gdy zdałam sobie sprawę, że powiedziałam pełne i szczere zdanie do niego, które nie było kłamstwem.
No cóż. Nie mógłby się niczego domyśleć po tak mało szczegółowym opisie, który mu powiedziałam, prawda?
Zdecydowałam, że nie mógł gdy ledwo pomyślał o tym drugi raz i po prostu odpowiedział cichym "oh".
"Yeah, robi się całkiem nudne." Zaśmiałam się.
Przyłączył się ze śmiechem. "Założę się. Wydaje mi się, że możesz mnie uważać za jedynaka, bo bardzo rzadko widzę Jaz i Jax..." Wzruszył ramionami. "Ale jestem w trasie więc jak cokolwiek mogłoby być nudne?"
"Z paparazzi ciągle na ogonie." Zaśmiałam się ze swojego żartu. Mam w zwyczaju często tak robić.
Spojrzał na mnie i mały uśmiech uformował się na jego ustach. Zaśmiał się lekko i potrząsnął głową.
"Szalona dziewczyna..."
"Jesteś szaloną dziewczyną, szaloną dziewczyną, powinnaś to wiedzieć..." Zaśpiewałam jego piosenkę z kolejnym chichotem. Czułam się dziwnie komfortowo wokół niego i nie ważne co, nie zamierzałam tego kwestionować.
"Myślę, że to już czas, że to już czas, że to pokażesz..." Usłyszałam prychnięcie dochodzące z ust Justina, gdy słuchał jak okropnie śpiewałam.
Przewróciłam oczami. "Wiesz, że kochasz jak śpiewam."
Pokiwał głową. "Wiesz o tym, kochanie." Wymamrotał sarkastycznie z uśmieszkiem.
Poczułam motyle w brzuchu po usłyszeniu tego jak zazwyczaj mnie nazywał. Kochanie.
Ukrywając twarz we włosach, odwróciłam głowę, ukrywając ogromny uśmiech i zobaczyłam jak Justin beztrosko przeczesał palcami włosy.
"Więc..." Wymamrotałam, starając się przerwać ciszę. "Co z twoją rodziną?"
Wzruszył ramionami. "Wiesz praktycznie wszystko."
"Wiem, mam na myśli..." Wysilałam mózg, żeby coś powiedzieć, gdy nagle przyszło mi coś do głowy. "Co z twoim tatą?"
Gdy nic nie powiedział, prawie od razu żałowałam, że to powiedziałam, ale wiedziałam że nie mogę tego odpuścić, więc ciągnęłam to dalej.
"Wiem, że umarł i wiem, że to miejsce było jego i j-ja chciałam powiedzieć, że mi przykro?" Mój głos się uniósł na koniec, gdy zobaczyłam, że oczy Justina skierowały się na moje i zobaczyłam w nich nic innego niż złość.
"Skąd ty to kurwa wiesz?" Splunął w niedowierzaniu. Zamarłam, nagle zdając sobie sprawę, że "Cynthia" i prawdopodobnie jeszcze jego ekipa wiedziała do kogo należało to miejsce.
"Ja-ugh..." Urwałam z westchnieniem. "Nie wiem. Gówno szybko się rozprzestrzenia, tak myślę?"
Justin zadrwił poirytowany. "Cóż, nie masz prawa poruszać tego "gówa", nie obchodzi mnie to kim do diabła jesteś." Patrzyłam jak jego oczy wpatrywały się zimno w moje.
Zmagałam się z przełknięciem guli w gardle, podczas gdy mój głos wydobył się zachrypnięty.
"P-przepraszam." Mentalnie się uderzyłam za jąkanie. "Nie wiedziałam-"
"Nie wiedziałaś?" Jego oczy rozszerzyły się, podczas gdy wstał i stanął nade mną. "Nie wiedziałaś kurwa? Co, nie wiedziałaś że to nie twoja cholerna sprawa o moim tacie? Huh?" Jego głos się podnosił z każdym wypowiedzianym słowem. "Nie wiedziałaś, że nawet nie powinnaś o tym wiedzieć, więc nie powinnaś była tego kurwa wspominać?"
Nie wiedziałam co mam powiedzieć, gdy on dalej kontynuował swoją 'przemowę'.
"Oh, i wiesz czego jeszcze nie wiedziałaś?" Uniósł brew, gdy na niego spojrzałam i wzruszyłam ramionami.
"Nie wi-wiem." Mój głos się załamał.
Mimo to, nie wydawało się żeby się tym przejął-tylko się zaśmiał.
"Cóż, niech cię nauczę, kochanie." Podchodząc bliżej do mnie, pochylił się nad moim wątłym ciałem, starając się wyglądać zastraszająco. Jasne, że byłam zdenerwowana, gdy był tak blisko, ale na pewno nie było to przez strach czy coś podobnego.
"To czego kurwa nie wiedziałaś Królowo Suko," Patrzył pewnie w moje oczy bez żadnych emocji-oprócz złości i nienawiści, oczywiście-na jego twarzy. "Jest to, że zrobiłem naprawdę ogromny błąd przyprowadzając się tutaj. Mój kurwa błąd."
I po tym, odwrócił się i zaczął iść w stronę drzwi. Zatrzaskując je za sobą, słuchałam jak odpalił samochód, ale nie odjechał-siedział w samochodzie.
Czułam się zdezorientowana. Powinnam za nim iść czy...?
Dlaczego w ogóle tak się zezłościł? Czy ten temat stał się dla niego jeszcze bardziej dotkliwy niż wcześniej?
Mam nadzieję, że nie, bo jedynym powodem dla którego jego bipolarność się zaczęła był wypadek jego taty w którym zginął i jeśli te wspomnienie stało się gorsze, oznacza to, że nastroje stały się gorsze. Jeśli nastroje stały się gorsze, jego bipolarność stała się gorsza. Oznacza to, że Justinowi w sumie się pogarsza/pogorszyło się.
Oh Boże, proszę powiedz, że się mylę.
"W porządku." Wyszeptałam, otwierając drzwi do nieznajomego, luksusowego, czarnego samochodu i zapięłam pasy prawie od razu przed tym jak zaczął jechać wzdłuż drogi, z dala od mojego domu.
Już żałuję, że wsiadłam.
To był zły pomysł i oboje o tym wiedzieliśmy.
Gdzie mnie zabiera? Dlaczego w ogóle przyszedł? Najwyraźniej nie tylko po to żeby oddać mi kurtkę, biorąc pod uwagę to, że jestem teraz w samochodzie, jadąc z nim Bóg wie gdzie.
Poczułam jak mój brzuch skręca się z nerwów, gdy siedziałam i patrzyłam na czarną drogę przede mną.
Minęło kilka długich chwil później i Justin nie powiedział nawet słowa. Po prostu dalej jechał, a ja coraz bardziej się niecierpliwiłam żeby dowiedzieć się gdzie jedziemy.
Nie mogłam wymyśleć żadnego miejsca do którego potrzebowałby-nie mówiąc już, że chciał-mnie wziąć. Może znowu do Starbucksa? Prawdopodobnie nie. Jest północ, kto chciałby to zrobić tak późno?
Zaczęłam liczyć w głowie mijające sekundy i gdy doszłam już do 100, wypuściłam długie westchnienie.
"Coś nie tak?" Justin zapytał, sprawiając że uniosłam głowę, żeby spojrzeć na bok jego twarzy. Szybko spojrzał na mnie przed ponownym przeniesieniem wzroku na drogę, mocno trzymając rękami kierownicę.
Potrząsnęłam głową i spojrzałam przez okno. "Nic." Znowu westchnęłam.
"To nie jest nic, Autumn." Oblizał usta i również westchnął. "Po prostu mi powiedz."
Nie chcąc go zdenerwować, nie zawahałam się przed otworzeniem buzi.
"Moja mama mnie zabije jak się dowie, że wyszłam z domu." Przełknęłam, jednak nie był to główny powód dlaczego byłam niepewna w tym momencie, ale to wciąż była prawda. Moja mama oszaleje.
Jęknęłam na samą myśl.
Usłyszałam delikatny śmiech Justina, na co uniosłam głowę, spoglądając na niego podejrzliwie.
"Co jest takiego śmiesznego?"
Uniósł dłonie w obronie przed szybkim położeniem ich z powrotem na kierownicę. "Nic, po prostu..." Znowu się zaśmiał. "Ile masz lat, 15?"
Skrzywiłam się. "Co masz na myśli?"
"Chodzi mi o to," Uniósł rękę, żeby przeczesać nią włosy. "Czemu martwisz się mamą skoro masz ponad 18 lat? Nic nie może zrobić." Prychnął, na co się uśmiechnęłam, bo myślał że to było śmieszne.
"Może nie mam ponad 18 lat." Wymamrotałam, powstrzymując kolejny uśmiech.
Uśmiechnął się. "Naprawdę? Cóż, na pewno na taką wyglądasz." Mrugnął do mnie sprawiając, że się zarumieniłam.
"Dobra," Westchnęłam. "Mam 19."
Zadrwił. "I boisz się swojej mamy?"
"Martwi się."
"Ale masz ponad 18 lat."
"Więc? Wciąż się martwi i ja wtedy czuję się źle." Wzruszyłam ramionami wzdychając. "Ale cóż. Będzie musiała się z tym uporać."
Justin znowu się zaśmiał co zdecydowałam zignorować, chociaż było to urocze, że uważał to za śmieszne. Nie obchodziło mnie to nawet-fakt, że się uśmiechał się liczył.
Czy to przez to, że tutaj jestem?
Zdecydowałam, że nie będę o tym teraz myśleć i oparłam głowę o siedzenie. Justin wjechał na autostradę i znowu zaczęłam się zastanawiać gdzie mnie zabierał.
"Uh..." Poruszyłam się na siedzeniu. "Gdzie dokładniej jedziemy?" Zapytałam, drapiąc się w tył dłoni nerwowo.
Justin oblizał usta i zmienił pas, nawet nie kłopocząc się żeby mi odpowiedzieć od razu. Miałam zapytać jeszcze raz, gdy nagle jego głos mi przeszkodził.
"Nie martw się, to nic dużego." Westchnął. "Nie wiem za bardzo jak wytłumaczyć co to jest. Po prostu siedź, niedługo będziemy."
Jęknęłam na słowo "niedługo" wiedząc jak w jego głowie, nie znaczyło to tej prawdziwej definicji.
Musiał przeczytać mi to w myślach, bo od razy się zaśmiał. "Okej, okej. Będziemy tam za kilka minut." Posłał mi ostrzegawcze spojrzenie na co delikatnie się uśmiechnęłam, przygryzając wargę.
Wciąż patrzyłam przez okno na znaki drogowe i wyjścia, gdy nagle droga stała się znajoma.
Wiedziałam dokładnie gdzie mnie zabiera.
~~~
Co według niego miało być kilkoma minutami szybko obróciło się w 20 minut przez powiększający się korek. Myślałam, że nigdy tam nie dojedziemy, aż w końcu wysiadłam z samochodu razem z Justinem i zaczęliśmy się zbliżać do miejsca, które znałam.
To mały, opuszczony, ale przytulny domek do którego Justin i ja (Cynthia) przychodziliśmy razem, gdy byliśmy w Kanadzie. Zazwyczaj zostawaliśmy w Kalifornii, ale jeśli już tutaj przyjeżdżaliśmy, naszym ulubionym miejscem było to przed którym właśnie stałam.
Patrzyłam z szeroko otwartymi oczami na miejsce, które wcale się nie zmieniło. Patrzyłam na drewniane schody prowadzące do drzwi, które wiedziałam, że prowadzą do jednopiętrowej chatki.
Pamiętam wszystkie wspomnienia, które tutaj mieliśmy-niektóre gorsze od reszty. Ale również wiedziałam, że to miejsce do którego Justin nie przyprowadziłby byle kogo. To specjalne miejsce; przeznaczone tylko dla specjalnych osób.
Nie wydaje mi się nawet, że przywiózł tu Jasmine.
Nagle rzeczywistość mnie uderzyła, gdy to przemyślałam. Ja (Cynthia) jestem jedyną osobą, którą tu przywiózł, bo mnie kochał i mi ufał. Teraz przywiózł tutaj Autumn (mnie). Co to oznacza?
Starałam się odrzucić tą myśl, bo zapewne zbyt dokładnie to przemyślam. Justin praktycznie spotkał mnie dzisiaj, więc jak mógłby mi już tak ufać?
Ale znowu, dlaczego mnie tu przywiózł?
Spoglądając przez ramię, zobaczyłam Justina wchodzącego do domu, podczas gdy ja poszłam za nim, czując się jeszcze bardziej zdenerwowana niż zamierzałam.
Gdy doszliśmy do drzwi, weszłam za Justinem po tym jak je otworzył, ukazując miejsce, które wyglądało dokładnie tak samo jak wtedy.
Spojrzałam na salon, na kanapę-gdzie Justin pierwszy raz powiedział mi co znaczyło dla niego to miejsce i jak je w ogóle znalazł.
Spojrzałam na drzwi prowadzące do jacuzzi-gdzie się relaksowaliśmy, żartowaliśmy i takie tam.
Spojrzałam na kuchnię-gdzie staraliśmy się coś ugotować, ale niestety nam się nie udawało.
Spojrzałam na stół w jadalni-gdzie jedliśmy nasze zamówione jedzenie, gdy nie udało nam się zrobić nic samemu.
Nie mogłam nic poradzić na to, że zachichotałam na to wspomnienie.
"Co jest takie śmieszne?" Zapytał nagle Justin, sprawiając że ocknęłam się ze swoich myśli i spojrzałam na niego.
Uniósł brew.
"Ugh..." Potrząsnęłam głową. "Nic, nic. Ja po prostu--" Zadręczałam swój mózg, żeby wymyśleć coś do powiedzenia. "Ja,ja,ja--"
Nagle przerwał mi śmiech Justina. Odwracając się ode mnie, poszedł w stronę kanapy, podczas gdy ja stałam zwiotczała, nie wiedząc co zrobić.
Usiadł przed spojrzeniem na mnie i poklepaniem miejsca obok siebie. "Chodź tutaj." Wymamrotał, podczas gdy ja zdałam sobie sprawę, że mówił do mnie.
Przygryzłam wnętrze policzka i poszłam w stronę miejsca obok niego. Siadając, upewniłam się że jest wystarczająca przerwa pomiędzy nami, żeby nie naruszać jego przestrzeni osobistej.
Zaczęłam bawić się palcami, czując wzrok Justina na sobie. Czułam się trochę niepewnie przez jego wzrok, ale zdecydowałam to zignorować.
Rozglądając się, przypomniałam sobie jak siedzieliśmy z Justinem na tej samej kanapie kilka lat temu, gdy pierwszy raz mnie tu przywiózł. Przypomniałam sobie jak opowiadał mi o tym miejscu i...
"Co?" Usłyszałam znajomy głos i uniosłam wzrok na Justina. Czekał.
Odchrząknęłam. "H-huh?"
"Co?" Westchnął, podczas gdy ja zmarszczyłam brwi. "O czym myślisz?"
Zacisnęłam usta.
W końcu, westchnęłam. "Dlaczego mnie tu przywiozłeś?" Zadałam te same pytanie jak kilka lat temu, unikając jego pytania.
Po jego minie, zdałam sobie sprawę, że on też pamiętał.
"Nie usiądziesz ze mną?" Zapytałam, spoglądając na Justina, który był po drugiej stronie pokoju. Zmarszczyłam brwi w poważny sposób na co zachichotał. Wydęłam dolną wargę. "Co?"
Potrząsając głową, zaczął iść w moją stronę aż w końcu usiadł obok mnie tak, że nasze nogi się stykały.
"Jesteś po prostu urocza." Znowu się zaśmiał, szczypiąc mnie w udo na co przewróciłam oczami.
"Nie jestem urocza, ty jesteś uroczy." Wytknęłam na niego język na co potrząsnął głową i się mocno zaśmiał.
"Okej po pierwsze kochanie," Uniósł palec. "Nie jesteśmy w przedszkolu. Więc, innymi słowami..."
Pochylając się, Justin przytknął delikatnie swój język do mojego i wetknął go z powrotem do mojej buzi, jego oddech otulił moje usta, gdy to zrobił i później odsunął się.
"... Więc nie kuś mnie swoim językiem."
Rumieniąc się, ukryłam swoją twarz we włosach, rozglądając się po miejscu w którym nigdy wcześniej nie byłam.
"Ugh," Zaczęłam, zmieniając temat. "Więc... Gdzie do cholery jesteśmy? Dlaczego mnie tu przywiozłeś?" Spojrzałam z powrotem na Justina i uniosłam brew, otrzymując szczery chichot chwilę później.
Opierając się, Justin położył swoją rękę na moje ramię i oparł swoją głowę o moją, również się rozglądając.
"To było mojego taty." Powiedział w końcu. Słyszałam ból w jego głosie, przypomniałam sobie Jeremiego czyli jego tatę.
"Oh," Odetchnęłam, przetwarzając to. "Przykro mi."
Pokiwał głową, sygnalizując mi, że mnie usłyszał.
"Yeah."
Długa cisza wypełniła pomieszczenie, podczas gdy ja zwalczałam chęć zadania pytania, które mnie dręczyło.
Postanowiłam jednak, że je zadam.
"Hej Justin?" Spojrzałam w górę na jego twarz, podczas gdy on spojrzał w dół na moją z nagłym zmartwieniem.
"Tak kochanie?"
Westchnęłam. "Co się przydarzyło twojemu tacie..." Urwałam, mając nadzieję, że nie uderzyłam w jego słaby punkt zbyt mocno.
Wziął gwałtowny wdech. "Umarł jak miałem 12 lat."
"Nie, wiem to, miałam na myśli..." Zamykając oczy, potrząsnęłam głową. "Nieważne."
Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że Justin patrzył na mnie z brwiami złączonymi w jedną. Zacisnął usta, nie odwracając wzroku.
"Chcesz wiedzieć jak, prawda?" Zgadywał. Pokiwałam głową niecierpliwie.
Wzdychając, Justin objął mnie w talii i przytulił do swojej klatki piersiowej.
"Pamiętasz jak mówiłem ci, że ja, moja mama i mój tata zawsze robiliśmy sobie krótkie wyprawy ze Stratford do Toronto?" Zapytał Justin na co pokiwałam głową, pamiętając, gdy mówił mi jak dobrze się wtedy bawili. Uśmiechnęłam się na samą myśl.
Westchnął. "Pewnego dnia znowu to zrobiliśmy i-i..." Słuchałam podczas gdy on przełknął. Łapiąc go za rękę i ściskając ją na uspokojenie.
"Kontynuuj." Wyszeptałam. Pokiwał głową i zamknął oczy.
"Pewnego dnia pojechaliśmy i zepsuł się nam samochód. Tata musiał wyjść, żeby sprawdzić co sie stało i-i jakiś chłopak przejechał obok nas, pytając czy potrzebujemy pomocy." Otwierając oczy, Justin spojrzał na mnie w dół i zacisnął swój uścisk.
"Ten 'miły chłopak' okazał się być psychicznym mordercą, który podrzucił bombę do naszego samochodu." Justin pokręcił głową w niedowierzaniu, podczas gdy ja otworzyłam szeroko oczy.
Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. "Co z tobą i Pattie? Jak do diabła wyszliście?!"
Oblizując usta, Justin wzruszył ramionami. "Bomba nie była duża. Byłam jedynie wystarczająco duża, żeby wybuchnąć w samochodzie i nigdzie dalej." Westchnął. "Moja mama i ja byliśmy na zewnątrz przy trawie czekając aż będziemy mogli znowu jechać. Wtedy właśnie ten maniak wrzucił to gówno i odjechał. Tata poszedł zobaczyć co to było i... i właśnie wtedy to--właśnie wtedy o-on..."
Opierając się na łokciach, pogładziłam dłonią jego policzek, podczas gdy on zacisnął oczy. Od razu pożałowałam, że zapytałam o to się stało, jednak byłam zadowolona, że mi powiedział. Mogłam stwierdzić, że był to ciężki temat dla niego, ale zaufał mi z tym.
Spoglądając w jego oczy, wymusiłam mały uśmiech. "Jestem tutaj. Wszystko w porządku. Przykro mi, że to się stało, ale wiedz że masz mnie."
Wpatrując się w moje ciemne oczy, Justin zawahał się przed pokiwaniem głową i pochyleniem się, żeby przycisnąć swoje usta do moich, mocno lecz z pasją.
Po kilku minutach odchyliliśmy się od siebie, nasz klatki piersiowe unosiły się i opadały w szybkim tempie przez to, że ledwo oddychaliśmy przez ponad 60 sekund.
Przyciskając swoje czoło do mojego, Justin złapał moje biodra i przyciągnął moje ciało bliżej swojego.
"Jesteś tutaj?" Zapytał, trzymając mnie tak, jakbym miała zniknąć na zawsze gdy mnie puści, co łamało moje serce na milion kawałków.
Przesuwając się wyżej tak, że nasze głowy były na tej samej wysokości, wpatrywałam się w jego oczy, podczas gdy on patrzył z zachwytem w moje.
"Zawsze tutaj będę." Przygryzłam wargę i uścisnęłam jego dłoń. "Zawsze. Nigdy nie odejdę." Unosząc moje usta nad jego, pozwoliłam im zostać w takiej pozycji, podczas gdy oboje zamknęliśmy oczy.
"Obiecujesz?" Wymamrotał Justin.
Wzdychając, zawahałam się przed wyszeptaniem kolejnych dwóch słów.
"Obiecuję."
I złamałam tą obietnicę.
Zostawiłam go, nie było mnie już przy nim-przynajmniej nie w ten sposób w jaki mogłam być, ale ta fałszywa ja nazwana "Autumn" się nie liczy. Przynajmniej nie dla mnie.
"Nie wiem." Wymamrotał Justin, odpowiadając na pytanie, które zadałam wcześniej przed moim nagłym przebłyskiem. Dlaczego mnie tu przywiozłeś?
"Nie byłem tutaj bardzo długo i potrzebowałem tego." Wypuścił długie westchnienie.
"Dlaczego nie przyjechałeś sam?" Wypaplałam przed pokręceniem głową. "Nie to, że nie chcę tutaj być, tylko ja-ty-ja tylko-ugh!" Westchnęłam sfrustrowana przed mruknięciem: "Nieważne."
Justin zaśmiał się przez moja frustrację. "W porządku, rozumiem." Zaśmiał się jeszcze raz przed założeniem rąk za głowę. "Nie lubię przychodzić tutaj samemu, ale nie wiedziałem kogo innego tutaj wziąć..."
Nasze spojrzenia się spotkały, podczas gdy ja uniosłam brew. "Jasmine?"
Zadrwił, zbijając mnie z tropu. "Jasne, na pewno ona ze wszystkich chciałaby tu być."
Pokiwałam głową, całkowicie rozumiejąc.
Nagle pewna myśl pojawiła mi się w głowie i wygadałam się zanim pomyślałam, żałując tego prawie od razu.
"Dlaczego z nią jesteś?"
Marszcząc brwi, Justin spojrzał na mnie zdezorientowany. "Co?"
Przeklinam wylewność słów.
"Nic..."
"Oh, nie to znowu." Westchnął w czystej frustracji. "Po prostu mi powiedz, Autumn. Nie możesz czegoś powiedzieć i potem mówić, że nic nie powiedziałaś."
"Nie mówiłam, że nic nie powiedziałam; jedyne co powiedziałam to nieważne..." Wymamrotałam, wiedząc, że prawdopodobnie popychałam go do jego granic.
Zawsze miałam z tym problem. Uups.
Utrzymywał mocne spojrzenie na profilu mojej twarzy, podczas gdy ja poruszyłam się niewygodnie w miejscu. Wzdychając, odwróciłam głowę do niego.
"Zrób zdjęcie, będzie na dłużej." Powiedziałam i od razu do niego mrugnęłam, żeby upewnić go że żartowałam.
Zadrwił z moich słów. "Zostawiłem telefon w samochodzie. Wybacz." Wzruszył ramionami, podczas gdy ja zachichotałam.
"Ale naprawdę Autumn, powiedz mi." Powiedział poważnym tonem. Gdy wciąż byłam cicho westchnął ponownie sfrustrowany.
"Po tym jak ci tyle powiedziałem dzisiaj, nie możesz mi nawet powiedzieć zwykłej rzeczy, która powiedziałaś?" Splunął w niedowierzaniu, zbijając mnie z tropu przez nagłą zmianę nastroju.
"Cóż, nieważne, jeśli chcesz być tak cholernie trudna." Odsuwając się ode mnie na kanapie, patrzyłam smutno na profil jego twarzy i wiedziałam, że robiłam wielką sprawę z niczego.
Próbowałam sobie przypomnieć co powiedziałam i gdy w końcu to zrobiłam, przysunęłam się do niego.
"Dlaczego jesteś z Jasmine?" Zapytałam, podczas gdy on odwrócił głowę żeby spojrzeć mi w oczy.
Wzruszył ramionami. "Nie wiem." Westchnął i gdy miałam już zadać kolejne pytanie, uniósł palec do moich ust, uciszając mnie. "Nie za bardzo chcę o tym rozmawiać."
Zabrał palec z moich ust i położył swoje dłonie na kolanach, podczas gdy ja pokiwałam głową w zrozumieniu.
Krótka cisza zapanowała między nami, aż Justin ją przerwał.
"A co z tobą?" Zapytał, na co zmarszczyłam brwi zdezorientowana.
"Mam na myśli randki." Przechylił głowę na bok i przypatrywał się mojej twarzy. "Masz chłopaka?"
Poczułam jak moja twarz nagle się rozgrzewa na samo pytanie.
Praktycznie Justin i ja oficjalnie nie zerwaliśmy, ale jeśli dalej jesteśmy razem oznacza to, że zdradza mnie z Jasmine, więc...
Wolałabym myśleć, że nie jesteśmy razem.
"Nie." Powiedziałam leniwie na co się zaśmiał, jego ramiona nagle się rozluźniły.
"Oh." było wszystkim co powiedział, podczas gdy ja pokiwałam głową.
"Co robisz? Mam na myśli pracę."
Zaśmiałam się na jego pytanie. "Uh, Justin..."
"Yeah?"
Znowu zachichotałam. "Wydaje mi się, że już znasz odpowiedź na te pytanie."
Unosząc brew, przechylił głowę na bok. "Znam?"
"Cóż, wydaje mi się że tak!" Pokręciłam głową w udawanej dezaprobacie i zacisnęłam usta razem.
Prychnął i wzruszył ramionami. "Chyba zapomniałem?" Znowu się zaśmiał.
Wydęłam dolną wargę. "Chyba nie jestem aż taka ważna."
Potrząsnął głową z uśmieszkiem. "Ledwo cię znam, skarbie." Oh.
Uwielbiam to jak ostatnio wszyscy mają ostatnio dokładnie takie samo spostrzeżenie. Mogliby już przestać? Za każdym razem, gdy słyszę te słowa mam wrażenie jakby nóż właśnie przebił mi brzuch i przeciął mnie w pół.
Nie było to miłe uczucie.
Starałam się odrzucić tą uwagę, nie chcąc rujnować dobrego humoru Justina, wiedziałam że nie mówił tego złośliwie.
"Pamiętasz tą restaurację w której pracowaliśmy i ja czekałam na ciebie?" Zapytałam, czekając aż Justin w końcu pokiwał głową. "Yeah..."
"Oh, cholera jestem głupi." Zaśmiał się lekko, na co również się zaśmiałam.
"Więc..." Przedłużył słowo, gdy cisza stała się dla niego przytłaczająca. "Co z twoją rodziną? Opowiedz mi o niej."
"Nie ma zbyt wiele do powiedzenia." Wzruszyłam ramionami. "Mieszkam z mamą; Jestem jedynaczką; mój tata mieszka w Kalifornii..." Zastopowałam, gdy zdałam sobie sprawę, że powiedziałam pełne i szczere zdanie do niego, które nie było kłamstwem.
No cóż. Nie mógłby się niczego domyśleć po tak mało szczegółowym opisie, który mu powiedziałam, prawda?
Zdecydowałam, że nie mógł gdy ledwo pomyślał o tym drugi raz i po prostu odpowiedział cichym "oh".
"Yeah, robi się całkiem nudne." Zaśmiałam się.
Przyłączył się ze śmiechem. "Założę się. Wydaje mi się, że możesz mnie uważać za jedynaka, bo bardzo rzadko widzę Jaz i Jax..." Wzruszył ramionami. "Ale jestem w trasie więc jak cokolwiek mogłoby być nudne?"
"Z paparazzi ciągle na ogonie." Zaśmiałam się ze swojego żartu. Mam w zwyczaju często tak robić.
Spojrzał na mnie i mały uśmiech uformował się na jego ustach. Zaśmiał się lekko i potrząsnął głową.
"Szalona dziewczyna..."
"Jesteś szaloną dziewczyną, szaloną dziewczyną, powinnaś to wiedzieć..." Zaśpiewałam jego piosenkę z kolejnym chichotem. Czułam się dziwnie komfortowo wokół niego i nie ważne co, nie zamierzałam tego kwestionować.
"Myślę, że to już czas, że to już czas, że to pokażesz..." Usłyszałam prychnięcie dochodzące z ust Justina, gdy słuchał jak okropnie śpiewałam.
Przewróciłam oczami. "Wiesz, że kochasz jak śpiewam."
Pokiwał głową. "Wiesz o tym, kochanie." Wymamrotał sarkastycznie z uśmieszkiem.
Poczułam motyle w brzuchu po usłyszeniu tego jak zazwyczaj mnie nazywał. Kochanie.
Ukrywając twarz we włosach, odwróciłam głowę, ukrywając ogromny uśmiech i zobaczyłam jak Justin beztrosko przeczesał palcami włosy.
"Więc..." Wymamrotałam, starając się przerwać ciszę. "Co z twoją rodziną?"
Wzruszył ramionami. "Wiesz praktycznie wszystko."
"Wiem, mam na myśli..." Wysilałam mózg, żeby coś powiedzieć, gdy nagle przyszło mi coś do głowy. "Co z twoim tatą?"
Gdy nic nie powiedział, prawie od razu żałowałam, że to powiedziałam, ale wiedziałam że nie mogę tego odpuścić, więc ciągnęłam to dalej.
"Wiem, że umarł i wiem, że to miejsce było jego i j-ja chciałam powiedzieć, że mi przykro?" Mój głos się uniósł na koniec, gdy zobaczyłam, że oczy Justina skierowały się na moje i zobaczyłam w nich nic innego niż złość.
"Skąd ty to kurwa wiesz?" Splunął w niedowierzaniu. Zamarłam, nagle zdając sobie sprawę, że "Cynthia" i prawdopodobnie jeszcze jego ekipa wiedziała do kogo należało to miejsce.
"Ja-ugh..." Urwałam z westchnieniem. "Nie wiem. Gówno szybko się rozprzestrzenia, tak myślę?"
Justin zadrwił poirytowany. "Cóż, nie masz prawa poruszać tego "gówa", nie obchodzi mnie to kim do diabła jesteś." Patrzyłam jak jego oczy wpatrywały się zimno w moje.
Zmagałam się z przełknięciem guli w gardle, podczas gdy mój głos wydobył się zachrypnięty.
"P-przepraszam." Mentalnie się uderzyłam za jąkanie. "Nie wiedziałam-"
"Nie wiedziałaś?" Jego oczy rozszerzyły się, podczas gdy wstał i stanął nade mną. "Nie wiedziałaś kurwa? Co, nie wiedziałaś że to nie twoja cholerna sprawa o moim tacie? Huh?" Jego głos się podnosił z każdym wypowiedzianym słowem. "Nie wiedziałaś, że nawet nie powinnaś o tym wiedzieć, więc nie powinnaś była tego kurwa wspominać?"
Nie wiedziałam co mam powiedzieć, gdy on dalej kontynuował swoją 'przemowę'.
"Oh, i wiesz czego jeszcze nie wiedziałaś?" Uniósł brew, gdy na niego spojrzałam i wzruszyłam ramionami.
"Nie wi-wiem." Mój głos się załamał.
Mimo to, nie wydawało się żeby się tym przejął-tylko się zaśmiał.
"Cóż, niech cię nauczę, kochanie." Podchodząc bliżej do mnie, pochylił się nad moim wątłym ciałem, starając się wyglądać zastraszająco. Jasne, że byłam zdenerwowana, gdy był tak blisko, ale na pewno nie było to przez strach czy coś podobnego.
"To czego kurwa nie wiedziałaś Królowo Suko," Patrzył pewnie w moje oczy bez żadnych emocji-oprócz złości i nienawiści, oczywiście-na jego twarzy. "Jest to, że zrobiłem naprawdę ogromny błąd przyprowadzając się tutaj. Mój kurwa błąd."
I po tym, odwrócił się i zaczął iść w stronę drzwi. Zatrzaskując je za sobą, słuchałam jak odpalił samochód, ale nie odjechał-siedział w samochodzie.
Czułam się zdezorientowana. Powinnam za nim iść czy...?
Dlaczego w ogóle tak się zezłościł? Czy ten temat stał się dla niego jeszcze bardziej dotkliwy niż wcześniej?
Mam nadzieję, że nie, bo jedynym powodem dla którego jego bipolarność się zaczęła był wypadek jego taty w którym zginął i jeśli te wspomnienie stało się gorsze, oznacza to, że nastroje stały się gorsze. Jeśli nastroje stały się gorsze, jego bipolarność stała się gorsza. Oznacza to, że Justinowi w sumie się pogarsza/pogorszyło się.
Oh Boże, proszę powiedz, że się mylę.
Popatrzcie kto tu się postanowił pojawić po tak długim czasie nieobecności, haha ;p Nie miałam kiedy wcześniej dodać bo pod koniec roku szkolnego starałam się jeszcze wyciągać oceny jak tylko mogłam, teraz przez ostatnie dni nie było mnie prawie całymi dniami w domu, bo ciągle były jakieś wypady ze znajomymi. Także bardzo was przepraszam za tak dłuuuuugi czas oczekiwania, ale sami wiecie że są rzeczy ważne i ważniejsze :) Ale chociaż jeden plus był z tego wszystkiego, a mianowicie dużo więcej komentarzy pod ostatnim rozdziałem niż zazwyczaj z czego jestem prze-mega-bardzo szczęśliwa :)) Fajnie by było gdyby tak zostało, że mniej więcej po jakieś 10 komentarzy jest przynajmniej przy rozdziale :) Jako, że są już wakacje to od razu chcę was uprzedzić, że wyjeżdżam wstępnie jakoś pod koniec lipca dopiero także postaram się przetłumaczyć ile mogę rozdziałów do tego czasu na tego bloga jak i na drugie tłumaczenie-Deal. Kończę już, bo się rozpisałam troszeczkę, hehe ;p Do następnego, papa ;**
PS. Jakby ktoś nie widział jest już 1-szy rozdział drugiego tłumaczenia i niedługo powinien pojawić się drugi :))
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
środa, 21 maja 2014
Twelve: ...don't do this. Part 2
Cynthia's POV:
Wjeżdżając na podjazd przed domem, zaparkowałam przy samochodzie mamy przez wyłączeniem go i wyjściem z niego, zmierzając do ganku.
Zajęło mi całą godzinę, żeby dojechać do domu przez światła i powiedzieć, że jestem zmęczona byłoby nieporozumieniem, bo jestem bardzo wykończona.
Otwierając drzwi, weszłam do środka mojego średniego domu, gdy moje oczy do razu skierowały się w stronę zegara naprzeciw mnie w kuchni. Zobaczyłam, że jest 00.08 i mentalnie uderzyłam się w twarz za zostanie do tak późna, wiedząc że mam jutro pracę.
Jęknęłam w zmęczeniu na samą myśl. Praca.
Podchodząc do szafki kuchennej, położyłam na niej torbę. Schowałam twarz w dłoniach i miałam już ją podnieść i pójść na górę do pokoju, gdy usłyszałam odchrząknięcie, sprawiając że moja głowa od razu się uniosła.
Marszcząc brwi, zobaczyłam mamę wpatrującą się we mnie zmęczona z drugiej strony kuchni.
Jęknęłam. "Mamo, wystraszyłaś mnie." Zamykając oczy, poczułam że zaraz zasnę tu i teraz przez to jak zmęczona jestem.
"Przepraszam." Wymamrotała z lekkim sarkazmem, wyglądając i brzmiąc tak samo śpiąco jak ja. "Nie spałam, bo nie było cię jeszcze w domu. Gdzie byłaś?"
Przygryzając wargę, otworzyłam oczy. "Przepraszam, nie chciałam cię martwić." Szczerze przeprosiłam. Nienawidziłam niepokoić mamę, zwłaszcza wiedząc jak bardzo zawsze to robi i zazwyczaj ma to związek ze mną. "To się więcej nie wydarzy." Uniknęłam jej pytania o to gdzie byłam, mając nadzieję, że nie zapyta znowu.
Ale jak każda inna rzecz na świecie, nie dostałam tego.
"Gdzie byłaś?" Powtórzyła, przypatrując mi się podejrzliwym wzrokiem.
Westchnęłam, kopiąc w swoim mózgu po jakieś kłamstwo. "Ja, ugh... Musiałam pracować do późna." Unikałam jej palącego wzroku na mnie.
"Pracować do późna?" Uniosła brew. "Ty nigdy nie pracujesz do późna."
Wzruszyłam ramionami. "Emma nie mogła pracować na swoją nocną zmianę i mnie potrzebowała." Westchnęłam. "Wiesz co mamo, mam osiemnaście lat. Legalnie nie muszę już ci mówić gdzie jestem w każdej godzinie dnia jak praktycznie kazałaś mi robić."
Jej oczy się rozszerzyły.
"Wybacz mi młoda panno, ale jesteś w moim domu, tak więc przestrzegasz moich zasad; jedną z nich jest to, że jesteś w domu o odpowiedniej godzinie w nocy." Oblizała usta i wzruszyła ramionami. "Znajdź sobie swój własny dom i ustalaj swoje własne zasady, ale do tego czasu, robisz tak jak mówię, Cynthia; nie ma znaczenia ile masz lat. Masz mnie szanować jako twoją matkę."
"Dobrze mamo, tylko mówiłam." Jęknęłam. Zawsze taka jest, gdy jest zmęczona i gada o irytujących rzeczach.
Westchnęła. "Przepraszam, jestem po prostu wykończona." Stłumiła ziewnięcie, podchodząc do mnie i otwierając swoje ramiona po jak mi się wydaje przytulenie.
Powtarzając jej gest, przytuliłyśmy się w matczyno-córkowym uścisku przed tym gdy się odsunęła. Odwracając się, żeby wejść po schodach, flegmatycznie poszłam za nią.
Wchodząc na górę, uśmiechnęła się do mnie. "Dobranoc, skarbie."
"Dobranoc, mamo." Posłałam jej uśmiech i poszłam w stronę drzwi do mojego pokoju, które zamknęłam za sobą kopnięciem. Po niedbałym zrzuceniu z siebie ubrań i wciągnięciu bluzki i dresów, poszłam prosto do łóżka bez chwili zawahania.
Jęknęłam usatysfakcjonowana czując jak moje plecy uderzają o ciepły materac, a moja głowa uderza o miękką poduszkę. Otulając kołdrą moją małą figurę, wtuliłam się w nią przed sięgnięciem po telefon, sprawdzając go jak co noc.
Zdecydowałam, że sprawdzę Twittera.
Naciskając niebieską ikonkę, czekałam aż powoli załaduje się cała strona główna.
Przeszłam do wyszukiwarki i zrobiłam rzecz, którą zawsze robię-spojrzałam na tweety Justina.
Zawsze byłam fanką Justina pomimo tego co się wydarzyło i to się nigdy nie zmieni. Zawsze będę go wspierać i zawsze tu będę, ale to nawet nie jest bliskie powodu dla którego sprawdzam co wstawia codziennie.
Sprawdzałam je, żeby zobaczyć jak mój były chłopak, który myśli że jestem martwa, sobie radzi.
Wzdychając na myśl, że on nie wie kim jestem, kliknęłam na jego imię i zobaczyłam, że jego ostatni tweet jest sprzed 4 minut. Przeczytałam tekst, który był przed moimi oczami.
Marszcząc brwi, usiadłam prosto na łóżku, żeby jeszcze raz przeczytać tekst i spróbować zrozumieć jego słowa.
Szalony dzień. Czy było to przeze mnie?
Dużo rzeczy się dzieje. Jakie rzeczy się dzieją?
Zmieszany w niektórych sprawach... Zmieszany w czym?
Nie mogłam nic poradzić na to, że ten tweet może być o mnie. Jednakże, mogę się mylić.
Proszę Boże, pozwól mi się mylić.
Czy chcę go poza swoim życiem? Nie. Czy potrzebuję go poza moim życiem? Tak.
Zaczęłam myśleć coraz więcej o tym co powiedziała mi wcześniej Jasmine. Czy Justin będzie zły i zdenerwowany gdy się dowie?
Co jeśli bym mu sama o tym powiedziała? Wybaczyłby mi? Czy znajdę w sobie odwagę, żeby się przyznać?
Prawdopodobnie, prawdopodobnie nie.
Wzdychając, wpatrywałam się w słowa przede mną, bardzo chcąc być z nim teraz.
Jęknęłam przed wciśnięciem przycisku do zablokowania na górze telefonu, co spowodowało że ekran stał się czarny. Kładąc go na szafce przy łóżku, miałam już zamknąć oczy gdy światło z telefonu nagle się zapalało, natychmiast mnie rozpraszając.
Podnosząc go, zobaczyłam nową wiadomość od nieznanego jednak znajomego numeru. Odblokowując telefon, nacisnęłam na ikonkę wiadomości i szybko ją przeczytałam.
Od: Nieznany
Mam twoją kurtkę.
Unosząc brew, próbowałam sobie przypomnieć kto to mógł być jednak nic nie przyszło mi do głowy, zdecydowałam że odpiszę.
Do: Nieznany
Kim jesteś?
Prawie od razu nowa wiadomość pojawiła się na ekranie.
Od: Nieznany
Wyjdź na zewnątrz i zobacz.
Zdezorientowanie ogarnęło moje ciało jednym zwinnym ruchem, znowu spróbowałam sobie przypomnieć kto to może być i dalej nie wiedziałam.
Powoli podeszłam do okna-z którego gdy wyglądałam miałam pełen widok na przód domu.
Spoglądając zza zasłon, zauważyłam nieznajomy, czarny samochód zaparkowany na krawężniku przy moim domu. Zastanawiałam się czy rozpoznaję w ogóle ten samochód. Decydując, że nie, miałam już to wszystko zignorować i iść spać, gdy nagle zauważyłam znajomą postać siedzącą na miejscu kierowcy w samochodzie.
Justin.
Mój oddech zaczął przyspieszać tak samo jak moje serce, gdy zobaczyłam dokładniej osobę w samochodzie. To był Justin.
Nagła wibracja mojego telefonu sprawiła, że podskoczyłam. Jęcząc, podniosłam go i zobaczyłam nową wiadomość od jak już wiedziałam, Justina.
To wyjaśnia dlaczego numer wydawał mi się znajomy.
Bez zastanowienia, dodałam go do kontaktów.
Od: Justin
Po prostu wyjdź na zewnątrz. Zostawiłaś coś wcześniej. Proszę?
Moje serce podskoczyło i zatrzepotało, gdy przeczytałam słowo proszę.
Przemyślałam to wszystko przed podjęciem decyzji.
W dwa tygodnie Justina nie będzie już w moim życiu na dobre-jego przerwa się skończy i będzie z powrotem ze swoimi fanami, nie patrząc w tył na mnie. Więc dlaczego miałabym się do niego przywiązywać teraz, żeby tylko się z nim później pożegnać?
Jeśli Jasmine w ogóle się dowie, że położyłam na nim swój wzrok, zniszczy jakikolwiek związek z Justinem, który uda nam się uformować. Więc dlaczego praktycznie pcham się do tego, żeby to się stało?
Justin nawet nie zna prawdziwej mnie. Myśli, że ona jest martwa. Więc dlaczego daje mu czuć się jeszcze bardziej komfortowo z fałszywą mną?
Moje myśli kazały mi zostać w środku i nigdy się nie odwracać, ale-nie ważne jak staromodnie to zabrzmi-moje serce mówiło mi żebym wyszła.
I tak jak w filmach, dziewczyna zawsze podąża za sercem.
Wzdychając, nie kłopotałam się nawet żeby mu odpisać, podczas gdy wsunęłam telefon do kieszeni w dresach i podeszłam do drzwi, serce biło mi szybciej z każdym krokiem.
Ostrożnie je otwierając, cicho weszłam na korytarz, starając się nie obudzić mamy. Nie czułam się na siłach, żeby słuchać jej kazania jeszcze raz i gdy jest zmęczona, właśnie to dostanę.
Idąc na palcach w dół schodów, w końcu doszłam do drzwi wejściowych, gdy zdałam sobie sprawę, że miałam na sobie tylko koszulkę i oczywiście dresy.
No cóż.
Otwierając drzwi, zamknęłam je najciszej jak mogłam za sobą nagle czując zimne powietrze uderzające o moje nagie ramiona. Krzyżując ramiona, żeby utrzymać ciepło, zmarszczyłam nos i zaczęłam się rozglądać aż znalazłam to czego szukałam-samochód Justina.
Idąc w dół schodków na ganku, podeszłam do okna od strony pasażera, które miał opuszczone. Nawet nie zwrócił uwagi, że moja głowa pojawiła się na widoku.
Przygryzłam wargę, niepewna co powiedzieć czy zrobić, westchnęłam, sprawiając że jego głowa się odwróciła i spojrzał ostrożnie w moją stronę, ale zdając sobie sprawę, że to ja, powoli się zrelaksował.
"Oh." Odetchnął, zamykając n chwilę oczy przed otwarciem ich i spojrzeniu na mnie. "Cześć."
Wymusiłam mały uśmiech na swoich ustach. "Hej."
Delikatnie kiwając głową, dając mi znać że mnie słyszał, odwrócił się przodem do przedniej szyby, jego szczęka była delikatnie zaciśnięta, jednak nie wyglądało to jakby był zły lub zdenerwowany.
Jego nastroje były teraz po prostu inne. Ledwo mogę określić kolor; to zbyt trudne do stwierdzenia.
Nagle jego oczy skierowały się na kawałek czarnego materiału na siedzeniu pasażera obok niego, znajdując siebie patrzącą na swoją kurtkę.
"Zostawiłaś to w hotelu." Unosząc głowę, zobaczyłam że patrzy mi w oczy.
Pokiwałam głową. "Dzięki." Biorąc od niego kurtkę przez otwarte okno, założyłam ją na ramiona przed skrzyżowaniem ponownie ramion.
Kilka chwil niezręcznej ciszy minęło przed tym jak zaczęłam czuć się niecierpliwa i doszłam do wniosku, że powinnam już iść.
"Ugh," Zaczęłam, drapiąc się w czubek głowy. "Powinnam już iść do środka..." Ucięłam, gdy zobaczyłam że jego oczy znowu zaczęły wpatrywać się w moje ze złączonymi brwiami.
"Dlaczego?" Zapytał.
Westchnęłam. "Jest bardzo późno i mam jutro pracę." Stłumiłam ziewnięcie na myśl o miłym, długim odpoczynku. "Jestem zmęczona."
Kiwając głową w zrozumieniu, czekałam aż coś powie-pożegnanie zapewne-cokolwiek; zauważyłam, że chyba tego nie zrobi.
"Ok..." Wymamrotałam niezręcznie, odwracając się żeby odejść, gdy nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię, zatrzymując przed pójściem dalej.
Odwracając się, uniosłam brew na widok Justina, który był pochylony nad siedzeniem z ręką na moim nadgarstku.
"Mam pytanie." Wspomniał, zwalniając swój uścisk na mnie, ale wciąż pozostając pochylonym nad siedzeniem.
"Tak?" Odetchnęłam, w połowie w szoku przez jego dotyk.
Zaśmiał się przez to, kręcąc głową aż znowu był poważny. "Jak bardzo zmęczona jesteś?"
Jego pytanie zbiło mnie z tropu, na co zmarszczyłam brwi. "Bardzo zmęczona, a co?"
Wzruszył ramionami, powstrzymując uśmieszek. "Po prostu się zastanawiam." Zaciskając usta, wiedziałam że zapyta lub powie coś jeszcze, aż w końcu to zrobił.
"Jesteś zbyt zmęczona, żeby gdzieś ze mną pójść?"
Przygryzłam wnętrze policzka. "Zależy gdzie." Powiedziałam z ciężko bijącym sercem.
Uśmiechnął się szeroko, jednak nie pokazały się zęby. "To niespodzianka" było wszystkim co powiedział przed odpaleniem samochodu i wrzucając bieg. Odsunęłam się; głupio się bałam, że może przez przypadek najedzie mi na stopy.
Spojrzał na mnie zdezorientowany. "Idziesz czy nie?"
Odwracając wzrok, zaczęłam przygryzać wargę, głęboko wiedząc, że i tak pójdę, więc to zrobiłam.
"W porządku." Wyszeptałam, otwierając drzwi do nieznajomego, luksusowego, czarnego samochodu i zapięłam pasy prawie od razu przed tym jak zaczął jechać wzdłuż drogi, z dala od mojego domu.
Hej :) Wiem wiem rozdział miał być dodany w niedzielę, ale parę spraw mi wyskoczyło do zrobienia i po prostu nie miałam czasu aż do wczoraj wieczora żeby przetłumaczyć ;c
Pytania do rozdziału:
Jak myślicie, gdzie Justin zabrał Cynthię?
Co mogą tam robić? ;)
Jak mogą dalej potoczyć się ich losy?
Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział szczerze mówiąc, bo muszę poprawić zagrożenie z polskiego :((( Ale będę się starała chociaż po trochu tłumaczyć nawet jeśli miałoby mi zająć tydzień tłumaczenie kolejnego rozdziału :) Postaram się dla was ♥♥
Co do drugiego tłumaczenia-Deal-ktoś wstawił pod ostatnią częścią rozdziału link do jakiegoś tłumaczenia na które z tego co mi się wydaje nie ma zgody autorki. Ja jeszcze nie zrobiłam za bardzo nic z nim, ale mam zgodę autorki także mam pełne prawo do tłumaczenia :) Jak już coś będzie to na pewno was o tym powiadomię :))
To na tyle, papa ;** ♥♥
A i proszę, żebyście dalej komentowali, bo nawet nie wiecie jak mi się robi miło po przeczytaniu tego co napiszecie :)
Wjeżdżając na podjazd przed domem, zaparkowałam przy samochodzie mamy przez wyłączeniem go i wyjściem z niego, zmierzając do ganku.
Zajęło mi całą godzinę, żeby dojechać do domu przez światła i powiedzieć, że jestem zmęczona byłoby nieporozumieniem, bo jestem bardzo wykończona.
Otwierając drzwi, weszłam do środka mojego średniego domu, gdy moje oczy do razu skierowały się w stronę zegara naprzeciw mnie w kuchni. Zobaczyłam, że jest 00.08 i mentalnie uderzyłam się w twarz za zostanie do tak późna, wiedząc że mam jutro pracę.
Jęknęłam w zmęczeniu na samą myśl. Praca.
Podchodząc do szafki kuchennej, położyłam na niej torbę. Schowałam twarz w dłoniach i miałam już ją podnieść i pójść na górę do pokoju, gdy usłyszałam odchrząknięcie, sprawiając że moja głowa od razu się uniosła.
Marszcząc brwi, zobaczyłam mamę wpatrującą się we mnie zmęczona z drugiej strony kuchni.
Jęknęłam. "Mamo, wystraszyłaś mnie." Zamykając oczy, poczułam że zaraz zasnę tu i teraz przez to jak zmęczona jestem.
"Przepraszam." Wymamrotała z lekkim sarkazmem, wyglądając i brzmiąc tak samo śpiąco jak ja. "Nie spałam, bo nie było cię jeszcze w domu. Gdzie byłaś?"
Przygryzając wargę, otworzyłam oczy. "Przepraszam, nie chciałam cię martwić." Szczerze przeprosiłam. Nienawidziłam niepokoić mamę, zwłaszcza wiedząc jak bardzo zawsze to robi i zazwyczaj ma to związek ze mną. "To się więcej nie wydarzy." Uniknęłam jej pytania o to gdzie byłam, mając nadzieję, że nie zapyta znowu.
Ale jak każda inna rzecz na świecie, nie dostałam tego.
"Gdzie byłaś?" Powtórzyła, przypatrując mi się podejrzliwym wzrokiem.
Westchnęłam, kopiąc w swoim mózgu po jakieś kłamstwo. "Ja, ugh... Musiałam pracować do późna." Unikałam jej palącego wzroku na mnie.
"Pracować do późna?" Uniosła brew. "Ty nigdy nie pracujesz do późna."
Wzruszyłam ramionami. "Emma nie mogła pracować na swoją nocną zmianę i mnie potrzebowała." Westchnęłam. "Wiesz co mamo, mam osiemnaście lat. Legalnie nie muszę już ci mówić gdzie jestem w każdej godzinie dnia jak praktycznie kazałaś mi robić."
Jej oczy się rozszerzyły.
"Wybacz mi młoda panno, ale jesteś w moim domu, tak więc przestrzegasz moich zasad; jedną z nich jest to, że jesteś w domu o odpowiedniej godzinie w nocy." Oblizała usta i wzruszyła ramionami. "Znajdź sobie swój własny dom i ustalaj swoje własne zasady, ale do tego czasu, robisz tak jak mówię, Cynthia; nie ma znaczenia ile masz lat. Masz mnie szanować jako twoją matkę."
"Dobrze mamo, tylko mówiłam." Jęknęłam. Zawsze taka jest, gdy jest zmęczona i gada o irytujących rzeczach.
Westchnęła. "Przepraszam, jestem po prostu wykończona." Stłumiła ziewnięcie, podchodząc do mnie i otwierając swoje ramiona po jak mi się wydaje przytulenie.
Powtarzając jej gest, przytuliłyśmy się w matczyno-córkowym uścisku przed tym gdy się odsunęła. Odwracając się, żeby wejść po schodach, flegmatycznie poszłam za nią.
Wchodząc na górę, uśmiechnęła się do mnie. "Dobranoc, skarbie."
"Dobranoc, mamo." Posłałam jej uśmiech i poszłam w stronę drzwi do mojego pokoju, które zamknęłam za sobą kopnięciem. Po niedbałym zrzuceniu z siebie ubrań i wciągnięciu bluzki i dresów, poszłam prosto do łóżka bez chwili zawahania.
Jęknęłam usatysfakcjonowana czując jak moje plecy uderzają o ciepły materac, a moja głowa uderza o miękką poduszkę. Otulając kołdrą moją małą figurę, wtuliłam się w nią przed sięgnięciem po telefon, sprawdzając go jak co noc.
Zdecydowałam, że sprawdzę Twittera.
Naciskając niebieską ikonkę, czekałam aż powoli załaduje się cała strona główna.
Przeszłam do wyszukiwarki i zrobiłam rzecz, którą zawsze robię-spojrzałam na tweety Justina.
Zawsze byłam fanką Justina pomimo tego co się wydarzyło i to się nigdy nie zmieni. Zawsze będę go wspierać i zawsze tu będę, ale to nawet nie jest bliskie powodu dla którego sprawdzam co wstawia codziennie.
Sprawdzałam je, żeby zobaczyć jak mój były chłopak, który myśli że jestem martwa, sobie radzi.
Wzdychając na myśl, że on nie wie kim jestem, kliknęłam na jego imię i zobaczyłam, że jego ostatni tweet jest sprzed 4 minut. Przeczytałam tekst, który był przed moimi oczami.
Marszcząc brwi, usiadłam prosto na łóżku, żeby jeszcze raz przeczytać tekst i spróbować zrozumieć jego słowa.
Szalony dzień. Czy było to przeze mnie?
Dużo rzeczy się dzieje. Jakie rzeczy się dzieją?
Zmieszany w niektórych sprawach... Zmieszany w czym?
Nie mogłam nic poradzić na to, że ten tweet może być o mnie. Jednakże, mogę się mylić.
Proszę Boże, pozwól mi się mylić.
Czy chcę go poza swoim życiem? Nie. Czy potrzebuję go poza moim życiem? Tak.
Zaczęłam myśleć coraz więcej o tym co powiedziała mi wcześniej Jasmine. Czy Justin będzie zły i zdenerwowany gdy się dowie?
Co jeśli bym mu sama o tym powiedziała? Wybaczyłby mi? Czy znajdę w sobie odwagę, żeby się przyznać?
Prawdopodobnie, prawdopodobnie nie.
Wzdychając, wpatrywałam się w słowa przede mną, bardzo chcąc być z nim teraz.
Jęknęłam przed wciśnięciem przycisku do zablokowania na górze telefonu, co spowodowało że ekran stał się czarny. Kładąc go na szafce przy łóżku, miałam już zamknąć oczy gdy światło z telefonu nagle się zapalało, natychmiast mnie rozpraszając.
Podnosząc go, zobaczyłam nową wiadomość od nieznanego jednak znajomego numeru. Odblokowując telefon, nacisnęłam na ikonkę wiadomości i szybko ją przeczytałam.
Od: Nieznany
Mam twoją kurtkę.
Unosząc brew, próbowałam sobie przypomnieć kto to mógł być jednak nic nie przyszło mi do głowy, zdecydowałam że odpiszę.
Do: Nieznany
Kim jesteś?
Prawie od razu nowa wiadomość pojawiła się na ekranie.
Od: Nieznany
Wyjdź na zewnątrz i zobacz.
Zdezorientowanie ogarnęło moje ciało jednym zwinnym ruchem, znowu spróbowałam sobie przypomnieć kto to może być i dalej nie wiedziałam.
Powoli podeszłam do okna-z którego gdy wyglądałam miałam pełen widok na przód domu.
Spoglądając zza zasłon, zauważyłam nieznajomy, czarny samochód zaparkowany na krawężniku przy moim domu. Zastanawiałam się czy rozpoznaję w ogóle ten samochód. Decydując, że nie, miałam już to wszystko zignorować i iść spać, gdy nagle zauważyłam znajomą postać siedzącą na miejscu kierowcy w samochodzie.
Justin.
Mój oddech zaczął przyspieszać tak samo jak moje serce, gdy zobaczyłam dokładniej osobę w samochodzie. To był Justin.
Nagła wibracja mojego telefonu sprawiła, że podskoczyłam. Jęcząc, podniosłam go i zobaczyłam nową wiadomość od jak już wiedziałam, Justina.
To wyjaśnia dlaczego numer wydawał mi się znajomy.
Bez zastanowienia, dodałam go do kontaktów.
Od: Justin
Po prostu wyjdź na zewnątrz. Zostawiłaś coś wcześniej. Proszę?
Moje serce podskoczyło i zatrzepotało, gdy przeczytałam słowo proszę.
Przemyślałam to wszystko przed podjęciem decyzji.
W dwa tygodnie Justina nie będzie już w moim życiu na dobre-jego przerwa się skończy i będzie z powrotem ze swoimi fanami, nie patrząc w tył na mnie. Więc dlaczego miałabym się do niego przywiązywać teraz, żeby tylko się z nim później pożegnać?
Jeśli Jasmine w ogóle się dowie, że położyłam na nim swój wzrok, zniszczy jakikolwiek związek z Justinem, który uda nam się uformować. Więc dlaczego praktycznie pcham się do tego, żeby to się stało?
Justin nawet nie zna prawdziwej mnie. Myśli, że ona jest martwa. Więc dlaczego daje mu czuć się jeszcze bardziej komfortowo z fałszywą mną?
Moje myśli kazały mi zostać w środku i nigdy się nie odwracać, ale-nie ważne jak staromodnie to zabrzmi-moje serce mówiło mi żebym wyszła.
I tak jak w filmach, dziewczyna zawsze podąża za sercem.
Wzdychając, nie kłopotałam się nawet żeby mu odpisać, podczas gdy wsunęłam telefon do kieszeni w dresach i podeszłam do drzwi, serce biło mi szybciej z każdym krokiem.
Ostrożnie je otwierając, cicho weszłam na korytarz, starając się nie obudzić mamy. Nie czułam się na siłach, żeby słuchać jej kazania jeszcze raz i gdy jest zmęczona, właśnie to dostanę.
Idąc na palcach w dół schodów, w końcu doszłam do drzwi wejściowych, gdy zdałam sobie sprawę, że miałam na sobie tylko koszulkę i oczywiście dresy.
No cóż.
Otwierając drzwi, zamknęłam je najciszej jak mogłam za sobą nagle czując zimne powietrze uderzające o moje nagie ramiona. Krzyżując ramiona, żeby utrzymać ciepło, zmarszczyłam nos i zaczęłam się rozglądać aż znalazłam to czego szukałam-samochód Justina.
Idąc w dół schodków na ganku, podeszłam do okna od strony pasażera, które miał opuszczone. Nawet nie zwrócił uwagi, że moja głowa pojawiła się na widoku.
Przygryzłam wargę, niepewna co powiedzieć czy zrobić, westchnęłam, sprawiając że jego głowa się odwróciła i spojrzał ostrożnie w moją stronę, ale zdając sobie sprawę, że to ja, powoli się zrelaksował.
"Oh." Odetchnął, zamykając n chwilę oczy przed otwarciem ich i spojrzeniu na mnie. "Cześć."
Wymusiłam mały uśmiech na swoich ustach. "Hej."
Delikatnie kiwając głową, dając mi znać że mnie słyszał, odwrócił się przodem do przedniej szyby, jego szczęka była delikatnie zaciśnięta, jednak nie wyglądało to jakby był zły lub zdenerwowany.
Jego nastroje były teraz po prostu inne. Ledwo mogę określić kolor; to zbyt trudne do stwierdzenia.
Nagle jego oczy skierowały się na kawałek czarnego materiału na siedzeniu pasażera obok niego, znajdując siebie patrzącą na swoją kurtkę.
"Zostawiłaś to w hotelu." Unosząc głowę, zobaczyłam że patrzy mi w oczy.
Pokiwałam głową. "Dzięki." Biorąc od niego kurtkę przez otwarte okno, założyłam ją na ramiona przed skrzyżowaniem ponownie ramion.
Kilka chwil niezręcznej ciszy minęło przed tym jak zaczęłam czuć się niecierpliwa i doszłam do wniosku, że powinnam już iść.
"Ugh," Zaczęłam, drapiąc się w czubek głowy. "Powinnam już iść do środka..." Ucięłam, gdy zobaczyłam że jego oczy znowu zaczęły wpatrywać się w moje ze złączonymi brwiami.
"Dlaczego?" Zapytał.
Westchnęłam. "Jest bardzo późno i mam jutro pracę." Stłumiłam ziewnięcie na myśl o miłym, długim odpoczynku. "Jestem zmęczona."
Kiwając głową w zrozumieniu, czekałam aż coś powie-pożegnanie zapewne-cokolwiek; zauważyłam, że chyba tego nie zrobi.
"Ok..." Wymamrotałam niezręcznie, odwracając się żeby odejść, gdy nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię, zatrzymując przed pójściem dalej.
Odwracając się, uniosłam brew na widok Justina, który był pochylony nad siedzeniem z ręką na moim nadgarstku.
"Mam pytanie." Wspomniał, zwalniając swój uścisk na mnie, ale wciąż pozostając pochylonym nad siedzeniem.
"Tak?" Odetchnęłam, w połowie w szoku przez jego dotyk.
Zaśmiał się przez to, kręcąc głową aż znowu był poważny. "Jak bardzo zmęczona jesteś?"
Jego pytanie zbiło mnie z tropu, na co zmarszczyłam brwi. "Bardzo zmęczona, a co?"
Wzruszył ramionami, powstrzymując uśmieszek. "Po prostu się zastanawiam." Zaciskając usta, wiedziałam że zapyta lub powie coś jeszcze, aż w końcu to zrobił.
"Jesteś zbyt zmęczona, żeby gdzieś ze mną pójść?"
Przygryzłam wnętrze policzka. "Zależy gdzie." Powiedziałam z ciężko bijącym sercem.
Uśmiechnął się szeroko, jednak nie pokazały się zęby. "To niespodzianka" było wszystkim co powiedział przed odpaleniem samochodu i wrzucając bieg. Odsunęłam się; głupio się bałam, że może przez przypadek najedzie mi na stopy.
Spojrzał na mnie zdezorientowany. "Idziesz czy nie?"
Odwracając wzrok, zaczęłam przygryzać wargę, głęboko wiedząc, że i tak pójdę, więc to zrobiłam.
"W porządku." Wyszeptałam, otwierając drzwi do nieznajomego, luksusowego, czarnego samochodu i zapięłam pasy prawie od razu przed tym jak zaczął jechać wzdłuż drogi, z dala od mojego domu.
Hej :) Wiem wiem rozdział miał być dodany w niedzielę, ale parę spraw mi wyskoczyło do zrobienia i po prostu nie miałam czasu aż do wczoraj wieczora żeby przetłumaczyć ;c
Pytania do rozdziału:
Jak myślicie, gdzie Justin zabrał Cynthię?
Co mogą tam robić? ;)
Jak mogą dalej potoczyć się ich losy?
Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział szczerze mówiąc, bo muszę poprawić zagrożenie z polskiego :((( Ale będę się starała chociaż po trochu tłumaczyć nawet jeśli miałoby mi zająć tydzień tłumaczenie kolejnego rozdziału :) Postaram się dla was ♥♥
Co do drugiego tłumaczenia-Deal-ktoś wstawił pod ostatnią częścią rozdziału link do jakiegoś tłumaczenia na które z tego co mi się wydaje nie ma zgody autorki. Ja jeszcze nie zrobiłam za bardzo nic z nim, ale mam zgodę autorki także mam pełne prawo do tłumaczenia :) Jak już coś będzie to na pewno was o tym powiadomię :))
To na tyle, papa ;** ♥♥
A i proszę, żebyście dalej komentowali, bo nawet nie wiecie jak mi się robi miło po przeczytaniu tego co napiszecie :)
sobota, 17 maja 2014
Twelve: ...don't do this. Part 1
Justin's POV:
Odchodząc od windy do której właśnie weszła Autumn, powróciłem do zmysłów i zdałem sobie sprawę z tego co się stało.
Czując zgnieciony papier w ręce, otworzyłem go i przeczytałem 10 cyfr napisanych schludnym pismem w idealnej linii.
Jeśli zapytasz dlaczego w ogóle chciałem jej numer i co planowałem z nim zrobić, nie byłbym w stanie odpowiedzieć szczerze bez powiedzenia, że nie wiem.
Bo nie wiem. Dlaczego ją o to zapytałem? To nie jest tak, że Jasmine nie sprawdza mojego telefonu, żeby zobaczyć z kim piszę cały dzień. To nie jest tak, że jeszcze zobaczę tą dziewczynę-nawet jeśli bym chciał-bez Jasmine wkurzającej się i robiącej Bóg wie co.
Ale tak naprawdę to chcę ją zobaczyć, ale dlaczego? Znam ją tylko jeden dzień, jednak czuję się już do niej przywiązany. Czuję, że ją znam i teraz już wiem dlaczego.
Przypomina mi Cynthię.
Jej błyszczące, miękkie brązowe włosy-sposób w jaki jej oczy patrzą na ciebie z czystą niewinnością-sposób w jaki przygryza swoją wargę, gdy jest zdenerwowana albo nie wie co powiedzieć-sposób w jaki chowa swoja twarz we włosach, gdy się rumieni w zażenowaniu-sposób w jaki rozmawia z każdym z taką pogodą ducha.
Wszystko w niej przypomina mi piękną dziewczynę, którą kiedyś nazywałem swoją.
Pomyślisz, że byłbym wkurzony-i nie chciałbym nigdy więcej widzieć Autumn, żeby uciec od wspomnień o niej-ale to totalne przeciwieństwo. Chcę jeszcze raz Cynthię, nawet jeśli Autumn nie jest nią-ale jest bardzo blisko.
Oczywiście nikt nie może zastąpić Cynthii. Jest jedyna w swoim rodzaju-jest niezastąpiona.
Ale co złego może się stać, gdy będę w pobliżu kogoś podobnego do niej w więcej niż jeden sposób?
Bardzo dużo.
Jęcząc w myślach, powróciłem do rzeczywistości przede mną, gdy doszedłem do drzwi pokoju. Otwierając je, wszedłem i zobaczyłem Jasmine czekającą na mnie na jednym z krzeseł, moja mama i inni nie byli w zasięgu wzroku.
Unosząc brew, patrzyłem jak Jasmine przewraca na mnie oczami. Westchnąłem wiedząc, że jest wkurzona.
Idąc do niej, uklęknąłem obok niej i starałem się złapać kontakt wzrokowy, jednakże ona nie odwzajemniła spojrzenia. Odmówiła.
"Jasmine, kochanie, co jest nie tak?" Zapytałem delikatnym, ostrożnym głosem.
Nie odpowiedziała.
"Jaz." Jęknąłem, chcąc aby chociaż się odezwała żebyśmy mogli już mieć to z głowy. "Co jest nie tak? Powiedz mi. Nie możemy nic z tym zrobić dopóki nie będę wiedział co cię niepokoi, kochanie."
"Może nie chcę nic z tym zrobić, pomyślałeś o tym?" Warknęła, wzdychając z czystym poirytowaniem po wypowiedzeniu tych słów.
Kilka cichych chwil minęło, a ja dalej wpatrywałem się w jej twarz podczas gdy ona dalej mnie ignorowała. Starałem się szukać co może być nie tak, tylko żeby nie znaleźć absolutnie nic.
"Kochanie." Było wszystkim co wymamrotałem, gdy ona odwróciła głowę i spojrzała mi w oczy. Patrzyłem jak wymusiła nutkę smutku na swojej twarzy.
Westchnęła. "To ona, Justin."
Wiedziałem dokładnie o kogo chodzi. Nawet nie kłopocząc się z wypowiedzeniem imienia Autumn, Jasimne splunęła w obrzydzeniu.
"Baby," Zacząłem. "Wiesz, że nikt nie wejdzie nigdy pomiędzy nas-"
"Nie, Justin! Nie lubię jej!" Wstając, zaczęła chodzić po pokoju krzycząc: "Ja jej kurwa nienawidzę!" na cały głos, mając pewność, że usłyszałem, przed tym jak zamknęła są sobą drzwi.
Automatycznie poszedłem za nią.
Powoli otwierając drzwi, zobaczyłem ją na łóżku, posyłającą mi spojrzenie, gdy wszedłem.
"Jasmine nie rób tego. Nie teraz." Westchnąłem. "Kocham cię i powinnaś o tym wiedzieć." Klękając przy łóżku, spróbowałem wziąć jej dłoń, ale ona ją zabrała zanim moja skóra dotknęła jej.
Wzdychając, zdecydowałem, że najlepiej będzie jeśli zostawię ją samą na kilka chwil, gdy nagle poczułem się spragniony, pragnąc szklanki wody z lodem.
Wstając, spojrzałem szybko na Jasmine przed wyjściem z pokoju i pójściem do kuchni, szybko nalewając sobie szklankę wody.
Przełykając ostatni łyk wody, odstawiłem szklankę do zlewu. Gdy szedłem z powrotem do pokoju, zatrzymałem się, gdy zobaczyłem znajomą czarną kurtkę na stole. Podnosząc ją, mogłem od razu poczuć zapach jaki miała Cynthia-taki sam zapach jak ma Autumn.
Musiała ją tu zostawić.
Kładąc ją ponownie na płaską powierzchnię, wszedłem z powrotem do pokoju, gdy zobaczyłem Jasmine leżącą na plecach z zamkniętymi oczami, ale mogłem stwierdzić, że nie śpi.
Usiadłem na końcu łóżka.
"Kocham cię." Wyszeptałem te same słowa co zawsze, gdy jest na mnie zła, nie dostając nic w odpowiedzi byłem bardziej niż tylko przyzwyczajony do tego.
"Przepraszam." Spróbowałem raz jeszcze. Nic.
"Nie masz o co się martwić," Cmoknąłem ją delikatnie w usta. "Nie lubię jej; Ledwo ją zna, Jaz. Kocham cię i kiedy mówię, że wszystko jest w porządku, mam to na myśli, bo zaufaj mi, przesadzasz."
Mogłem stwierdzić, że wywraca oczami pod powiekami, podczas gdy ja potrząsnąłem głową i westchnąłem.
Jasmine mnie ignorowała.
Robiła to, żeby zwrócić całą uwagę na siebie i oboje wiemy, że pragnęła tego zbyt bardzo.
Ale tym razem, nie zamierzam jej tego dać.
Wstając z łóżka, nawet nie spojrzałem na dziewczynę, która siedziała na łóżku przed wyjściem z pokoju i zamknięciem za sobą drzwi z głośnym trzaśnięciem.
Przychodząc przy stole w jadalni, wziąłem kurtkę szybkim ruchem przed wzięciem karty i wyjściem z pokoju.
Hej :) Od razu mówię, że to tylko połowa rozdziału. Drugą dodam jutro do tej części nie tak jak było wcześniej :) Jak wrażenia po rozdziale? Jasmine to suka, udusiłabym ją normalnie, ugh. W ogóle jak on ją może kochać?! Nie zrozumiem chyba tego ;c
Czas na moją małą przechwałkę, którą chcę się z wami podzielić ;p Dzisiaj wchodząc do Złotych Tarasów z przyjaciółką widziałam Jeremiego jak sobie robił zdjęcia z jakimiś dziewczynami :3 Jakoś tak się stało, że nie podeszłyśmy nawet do niego, bo w sumie widziałyśmy już go drugi raz(pierwszy raz było 25 grudnia też w Złotych, ale w Multikinie jak weszłyśmy na salę przed obejrzeniem Believe. I on wtedy jeszcze śpiewał i w ogóle ♥). No, ale co tam taki Jeremi jak miałam w szkole Saszan hehe i jak spotkałam po koncercie Ellie Goulding na Torwarze Czarka i Masnego z Abstrachui ♥♥
Dobra koniec przechwalania się, bo jeszcze stwierdzicie, że jestem jakaś dziwna czy coś, że tylko bym się przechwalać chciała :) Teraz co do drugiego tłumaczenia. według waszych głosów wypadło, że mam tłumaczyć 2-gie opowiadanie czyli Deal z czego bardzo się cieszę :) Chociaż na Poisoned with Love czy Tangled też było sporo głosów. No ale zdecydowaliście, że ma być Deal to będzie Deal :) Mam już zgodę autorki na tłumaczenie więc postaram się jak najszybciej przetłumaczyć pierwszy rozdział :)
Tak więc do jutra :) PS. dziękuję, że chociaż kilkoro z was chociaż skomentowało notkę o wyborze opowiadania :) I chciałabym żeby iść komentarzy jaka tam była pojawiała się również przy rozdziałach :3 Dobra kończę już, bo dużo się tego narobiło haha ;p Papa ♥♥
Odchodząc od windy do której właśnie weszła Autumn, powróciłem do zmysłów i zdałem sobie sprawę z tego co się stało.
Czując zgnieciony papier w ręce, otworzyłem go i przeczytałem 10 cyfr napisanych schludnym pismem w idealnej linii.
Jeśli zapytasz dlaczego w ogóle chciałem jej numer i co planowałem z nim zrobić, nie byłbym w stanie odpowiedzieć szczerze bez powiedzenia, że nie wiem.
Bo nie wiem. Dlaczego ją o to zapytałem? To nie jest tak, że Jasmine nie sprawdza mojego telefonu, żeby zobaczyć z kim piszę cały dzień. To nie jest tak, że jeszcze zobaczę tą dziewczynę-nawet jeśli bym chciał-bez Jasmine wkurzającej się i robiącej Bóg wie co.
Ale tak naprawdę to chcę ją zobaczyć, ale dlaczego? Znam ją tylko jeden dzień, jednak czuję się już do niej przywiązany. Czuję, że ją znam i teraz już wiem dlaczego.
Przypomina mi Cynthię.
Jej błyszczące, miękkie brązowe włosy-sposób w jaki jej oczy patrzą na ciebie z czystą niewinnością-sposób w jaki przygryza swoją wargę, gdy jest zdenerwowana albo nie wie co powiedzieć-sposób w jaki chowa swoja twarz we włosach, gdy się rumieni w zażenowaniu-sposób w jaki rozmawia z każdym z taką pogodą ducha.
Wszystko w niej przypomina mi piękną dziewczynę, którą kiedyś nazywałem swoją.
Pomyślisz, że byłbym wkurzony-i nie chciałbym nigdy więcej widzieć Autumn, żeby uciec od wspomnień o niej-ale to totalne przeciwieństwo. Chcę jeszcze raz Cynthię, nawet jeśli Autumn nie jest nią-ale jest bardzo blisko.
Oczywiście nikt nie może zastąpić Cynthii. Jest jedyna w swoim rodzaju-jest niezastąpiona.
Ale co złego może się stać, gdy będę w pobliżu kogoś podobnego do niej w więcej niż jeden sposób?
Bardzo dużo.
Jęcząc w myślach, powróciłem do rzeczywistości przede mną, gdy doszedłem do drzwi pokoju. Otwierając je, wszedłem i zobaczyłem Jasmine czekającą na mnie na jednym z krzeseł, moja mama i inni nie byli w zasięgu wzroku.
Unosząc brew, patrzyłem jak Jasmine przewraca na mnie oczami. Westchnąłem wiedząc, że jest wkurzona.
Idąc do niej, uklęknąłem obok niej i starałem się złapać kontakt wzrokowy, jednakże ona nie odwzajemniła spojrzenia. Odmówiła.
"Jasmine, kochanie, co jest nie tak?" Zapytałem delikatnym, ostrożnym głosem.
Nie odpowiedziała.
"Jaz." Jęknąłem, chcąc aby chociaż się odezwała żebyśmy mogli już mieć to z głowy. "Co jest nie tak? Powiedz mi. Nie możemy nic z tym zrobić dopóki nie będę wiedział co cię niepokoi, kochanie."
"Może nie chcę nic z tym zrobić, pomyślałeś o tym?" Warknęła, wzdychając z czystym poirytowaniem po wypowiedzeniu tych słów.
Kilka cichych chwil minęło, a ja dalej wpatrywałem się w jej twarz podczas gdy ona dalej mnie ignorowała. Starałem się szukać co może być nie tak, tylko żeby nie znaleźć absolutnie nic.
"Kochanie." Było wszystkim co wymamrotałem, gdy ona odwróciła głowę i spojrzała mi w oczy. Patrzyłem jak wymusiła nutkę smutku na swojej twarzy.
Westchnęła. "To ona, Justin."
Wiedziałem dokładnie o kogo chodzi. Nawet nie kłopocząc się z wypowiedzeniem imienia Autumn, Jasimne splunęła w obrzydzeniu.
"Baby," Zacząłem. "Wiesz, że nikt nie wejdzie nigdy pomiędzy nas-"
"Nie, Justin! Nie lubię jej!" Wstając, zaczęła chodzić po pokoju krzycząc: "Ja jej kurwa nienawidzę!" na cały głos, mając pewność, że usłyszałem, przed tym jak zamknęła są sobą drzwi.
Automatycznie poszedłem za nią.
Powoli otwierając drzwi, zobaczyłem ją na łóżku, posyłającą mi spojrzenie, gdy wszedłem.
"Jasmine nie rób tego. Nie teraz." Westchnąłem. "Kocham cię i powinnaś o tym wiedzieć." Klękając przy łóżku, spróbowałem wziąć jej dłoń, ale ona ją zabrała zanim moja skóra dotknęła jej.
Wzdychając, zdecydowałem, że najlepiej będzie jeśli zostawię ją samą na kilka chwil, gdy nagle poczułem się spragniony, pragnąc szklanki wody z lodem.
Wstając, spojrzałem szybko na Jasmine przed wyjściem z pokoju i pójściem do kuchni, szybko nalewając sobie szklankę wody.
Przełykając ostatni łyk wody, odstawiłem szklankę do zlewu. Gdy szedłem z powrotem do pokoju, zatrzymałem się, gdy zobaczyłem znajomą czarną kurtkę na stole. Podnosząc ją, mogłem od razu poczuć zapach jaki miała Cynthia-taki sam zapach jak ma Autumn.
Musiała ją tu zostawić.
Kładąc ją ponownie na płaską powierzchnię, wszedłem z powrotem do pokoju, gdy zobaczyłem Jasmine leżącą na plecach z zamkniętymi oczami, ale mogłem stwierdzić, że nie śpi.
Usiadłem na końcu łóżka.
"Kocham cię." Wyszeptałem te same słowa co zawsze, gdy jest na mnie zła, nie dostając nic w odpowiedzi byłem bardziej niż tylko przyzwyczajony do tego.
"Przepraszam." Spróbowałem raz jeszcze. Nic.
"Nie masz o co się martwić," Cmoknąłem ją delikatnie w usta. "Nie lubię jej; Ledwo ją zna, Jaz. Kocham cię i kiedy mówię, że wszystko jest w porządku, mam to na myśli, bo zaufaj mi, przesadzasz."
Mogłem stwierdzić, że wywraca oczami pod powiekami, podczas gdy ja potrząsnąłem głową i westchnąłem.
Jasmine mnie ignorowała.
Robiła to, żeby zwrócić całą uwagę na siebie i oboje wiemy, że pragnęła tego zbyt bardzo.
Ale tym razem, nie zamierzam jej tego dać.
Wstając z łóżka, nawet nie spojrzałem na dziewczynę, która siedziała na łóżku przed wyjściem z pokoju i zamknięciem za sobą drzwi z głośnym trzaśnięciem.
Przychodząc przy stole w jadalni, wziąłem kurtkę szybkim ruchem przed wzięciem karty i wyjściem z pokoju.
Hej :) Od razu mówię, że to tylko połowa rozdziału. Drugą dodam jutro do tej części nie tak jak było wcześniej :) Jak wrażenia po rozdziale? Jasmine to suka, udusiłabym ją normalnie, ugh. W ogóle jak on ją może kochać?! Nie zrozumiem chyba tego ;c
Czas na moją małą przechwałkę, którą chcę się z wami podzielić ;p Dzisiaj wchodząc do Złotych Tarasów z przyjaciółką widziałam Jeremiego jak sobie robił zdjęcia z jakimiś dziewczynami :3 Jakoś tak się stało, że nie podeszłyśmy nawet do niego, bo w sumie widziałyśmy już go drugi raz(pierwszy raz było 25 grudnia też w Złotych, ale w Multikinie jak weszłyśmy na salę przed obejrzeniem Believe. I on wtedy jeszcze śpiewał i w ogóle ♥). No, ale co tam taki Jeremi jak miałam w szkole Saszan hehe i jak spotkałam po koncercie Ellie Goulding na Torwarze Czarka i Masnego z Abstrachui ♥♥
Dobra koniec przechwalania się, bo jeszcze stwierdzicie, że jestem jakaś dziwna czy coś, że tylko bym się przechwalać chciała :) Teraz co do drugiego tłumaczenia. według waszych głosów wypadło, że mam tłumaczyć 2-gie opowiadanie czyli Deal z czego bardzo się cieszę :) Chociaż na Poisoned with Love czy Tangled też było sporo głosów. No ale zdecydowaliście, że ma być Deal to będzie Deal :) Mam już zgodę autorki na tłumaczenie więc postaram się jak najszybciej przetłumaczyć pierwszy rozdział :)
Tak więc do jutra :) PS. dziękuję, że chociaż kilkoro z was chociaż skomentowało notkę o wyborze opowiadania :) I chciałabym żeby iść komentarzy jaka tam była pojawiała się również przy rozdziałach :3 Dobra kończę już, bo dużo się tego narobiło haha ;p Papa ♥♥
poniedziałek, 12 maja 2014
:)
Hej :) Słuchajcie sprawa jest. Jak niektórzy może zauważyli albo i nie to niestety pokomplikowały się sprawy z drugim tłumaczeniem. Niestety zostało chyba usunięte z JBFF+ :( Ale nie ma co się załamywać :) Parę dni temu zrobiłam ankietę na Mental Breakdown Boy gdzie zapytałam was czy chcecie żebym tłumaczyła jeszcze jedno opowiadanie czy tylko Irreplaceable. Jako że do tej pory więcej głosów było na opcję z drugim tłumaczeniem, mam zamiar dotrzymać obietnicy i znaleźć jakieś drugie opowiadanie. Tyle, że jest jeden mały problem. Nie mogę wybrać spośród 4 naprawdę fajnych :c I tutaj zaczyna się ta moja sprawa do was :) Chciałabym żebyście sami wybrali, które opowiadanie chcecie spośród tych, które wcześniej wybrałam ja :) Opowiadanie na które będzie najwięcej głosów będzie tłumaczone :)
PS. Co do ankiety na drugim tłumaczeniu będzie ona trwała do końca tego tygodnia, chociaż wątpię, że cokolwiek się zmieni.
PS2. Rozdział tutaj pojawi się jakoś w piątek/sobotę/niedzielę. Obiecuję wam, że napewno będzie to w TEN weekend :) Jeśli tak się nie stanie będziecie mieli pełne sprawo mnie nienawidzić ♥
A teraz co do opowiadań macie tutaj krótkie wprowadzenia :) Enjoy ♥
1. Mr. Bieber (Skończone-20 rozdziałów)
__________________________________________________________
PS. Co do ankiety na drugim tłumaczeniu będzie ona trwała do końca tego tygodnia, chociaż wątpię, że cokolwiek się zmieni.
PS2. Rozdział tutaj pojawi się jakoś w piątek/sobotę/niedzielę. Obiecuję wam, że napewno będzie to w TEN weekend :) Jeśli tak się nie stanie będziecie mieli pełne sprawo mnie nienawidzić ♥
A teraz co do opowiadań macie tutaj krótkie wprowadzenia :) Enjoy ♥
__________________________________________________________
1. Mr. Bieber (Skończone-20 rozdziałów)
Są pewne zasady kiedy jesteś nauczycielem, jedną z nich jest nie spotykanie się ze swoimi uczniami poza szkołą.
Są pewne zasady kiedy jesteś uczniem, jedną z nich jest nie spotykanie się ze swoim nauczycielem poza szkołą.
Ariana Fields i Mr.Bieber chcą złamać kilka zasad.
__________________________________________________________
2. Deal (Skończone-37 rozdziałów + sequel jest w toku pisania)
Jeśli jest ci zlecone chronienie córki szefa Mafii, zrobiłbyś to?
Justin to zrobił.
Jeśli jest ci zlecone, żeby była twoja dziewczyną, aby wszystko było bardziej wiarygodne, zrobiłbyś to?
Ponownie, Justin to zrobił.
Ale co zrobisz, gdy zdasz sobie sprawę z tego, że uczucia zaczynają się również angażować, ale bardziej z twojej strony?
Justin nie mógł i nie zrobił z tym nic.
Bo w ostateczności jest to tylko interes.
__________________________________________________________
__________________________________________________________
"Ona nie może wiedzieć, że coś takiego się dzieje, właściwie nikt nie może."
__________________________________________________________
__________________________________________________________
3. Tangled (Nie skończone-19 rozdziałów, dodawane prawie codziennie)
"Miłość jest dla frajerów, skarbie."
Jay Bieber jest zwycięzcą. Przystojny i arogancki, przeprowadza wielomilionowe interesy biznesowe i uwodzi najpiękniejsze kobiety Nowego Jorku samym uśmiechem. Ma lojalnych przyjaciół i pobłażliwą rodzinę. Więc dlaczego zamknął się w swoim mieszkaniu na siedem dni, nieszczęśliwy i przygnębiony?
Powie ci, że ma grypę.
Ale wszyscy wiemy, że to nie do końca prawda.
__________________________________________________________
__________________________________________________________
4. Poisoned With Love (Prawie skończone-34 rozdziały, został jeszcze 1)
"Dżentelmen uwodzi umysł swojej pani zanim dotknie jej ciała."
Justin Bieber, musieliście już o nim słyszeć. Zamożny biznesmen, spadkobierca ogromnej fortuny, najbardziej pożądany, czarujący i urokliwy kawaler w Nowym Jorku.
Proste życie Bridget Martin zmienia się
na zawsze w noc, gdy poznaje najbardziej
pociągającego mężczyznę na jakiego kiedykolwiek spojrzała
i wtedy zaczyna się sztuka "Uwodzenia"
ale co się stanie, gdy pożądanie obróci się w coś jeszcze,
uwięzione zło.
__________________________________________________________
__________________________________________________________
"Jest niesamowicie przystojny... jest zbyt piękny dla mnie." - Bridget
"Ale nigdy wcześniej nie zdasz sobie sprawy z tego jak piękne może być zło."
__________________________________________________________
"Ale nigdy wcześniej nie zdasz sobie sprawy z tego jak piękne może być zło."
__________________________________________________________
Teraz wybór pozostawiam wam :) Powiedzmy, że macie czas na zdecydowanie gdzieś tak do końca tego tygodnia i BARDZO proszę żebyście jednak napisali w komentarzu numerek opowiadania, które chcielibyście, żeby było tłumaczone :)
czwartek, 24 kwietnia 2014
Informacja
Hej :) Mam taką małą informację dla was, mianowicie - zaczęłam tłumaczyć inne opowiadanie też o Justinie. Wg mnie jest fajne i ciekawe :) Mam nadzieję, że was też zainteresuje :) >>KLIK<<
+ Postaram się dodać tutaj rozdział jakoś w weekend a jeśli nie to na początku majówki jakoś ze względu na to, że mam do napisania dość duże wypracowanie z polskiego i recenzję sztuki teatralnej na WOK ;c
+ Postaram się dodać tutaj rozdział jakoś w weekend a jeśli nie to na początku majówki jakoś ze względu na to, że mam do napisania dość duże wypracowanie z polskiego i recenzję sztuki teatralnej na WOK ;c
sobota, 19 kwietnia 2014
Eleven: You dare me ? Part 2
"Justin?" poczułam ze moja twarz się czerwieni na dźwięk głosu Jasmine. "Jesteś już. Gdzie byłeś wcześniej?"
Zastanawiałam się czy powinnam otworzyć drzwi i wyjść czy jednak nie, gdy poczułam jak moje ciało się odwraca, kierując się w stronę widoku przede mną, gdzie Jasmine szła w stronę Justina.
Stojąc przed nim, zaczęła pociągać go za ramię, zachęcając go do wstania.
"Kochanie, przytul mnie." jęknęła, przez co wymsknął mi się delikatny śmiech.
"Żałosne." wymamrotałam, wystarczająco cicho, żeby nikt nie usłyszał.
Nagle poczułam potrzebę zostania, chociaż wiedziałam, że nie będzie to dla mnie dobre. No cóż.
Wzdychając, zaczęłam powoli iść w stronę salonu i krzesła Pattie, siadając na podłodze obok niego i krzyżując nogi.
Cicho wzdychając, Justin pokiwał głową z uśmiechem, który tylko ja widziałam, że jest wymuszony. Wstając, oplótł ramię wokół talii Jasmine podczas gdy ona oplotła swoje ramiona wokół jego szyi, przyciągając go mocno do siebie, całując różne miejsca na jego szyi.
Spoglądając na twarz Justina, mogłam przysiąc, że jego oczy były na mnie aż szybko odwrócił wzrok.
Kontynuując oglądanie pokazu, który specjalnie robiła przede mną, mentalnie zawiwatowałam gdy Jasmine się odsunęła.
Zakładając, że już skończyli, westchnęłam głęboko z ulgą, zadowolona że nie będę musiała już więcej tego oglądać aż nagle Jasmine przyciągnęła Justina za szyję aż ich usta się spotkały.
Moje oczy się rozszerzyły, gdy zobaczyłam jego usta połączone z jej, poruszające się w sposób, który bardzo dobrze znałam.
Przenosząc ręce do brzucha, ścisnęłam go kurczowo, powstrzymując krzyk przez te wszystkie zmieszane emocje przepływające przeze mnie.
Justin powinien być mój. Nie jej.
Wbijając zęby w dolną wargę, patrzyłam jak Jasmine specjalnie poruszyła ich ciała tak żebym mogła zobaczyć pełen widok ich ust.
Wywróciłam oczami i w końcu znalazłam siłę, żeby oderwać od nich wzrok, nagle żałując, że nie wyszłam jak miałam szansę.
Mogłabym wyjść teraz, ale nie chciałam dać Jasmine tej satysfakcji.
Moje oczy nagle napotkały spojrzenie Fredo, które posłał mi spojrzenie pełne współczucia, tak samo jak reszta ekipy. Pokiwałam głową ze sztucznym uśmiechem, starając się im pokazać, że jest w porządku, gdy w rzeczywistości tak nie było.
"Bardzo cię kocham." Jasmine wymamrotała stłumionym głosem naprzeciw ust Justina. Nie patrząc w ich stronę, trzymałam wzrok na przypadkowym obrazku na ścianie po drugiej stronie pokoju, myśląc o każdym możliwym powodzie dlaczego nienawidzę Jasmine.
Nazwijcie mnie szaloną, ale chciałam zabić tą sukę.
"Też cię kocham." Justin odetchnął, sprawiając że uniosłam głowę.
On co ?
On tak naprawdę, czy tylko tak mówi ?
Nie mógłby. Kto mógłby kochać kogoś takiego jak ona ? Ktoś tak nieczuły i okropny ?
Ale co jeśli to prawda ? To jest dobra rzecz czy zła ?
Zasługuje na coś więcej niż ona. Mogłabym znieść to, że kocha inna kobietę jeśli byłaby przyjemna i dobrze go traktowała, ale to na pewno nie było to, dlatego tego nienawidziłam.
Pattie powiedziała, że wrócił do niej tylko dlatego, żeby nie myśleć o Cynthii-o mnie-ale czy to jest prawda ?
Wpatrując się w jego oczy, moja twarz nie okazywała emocji, za co byłam wdzięczna.
Patrzyłam w jego oczy, podczas gdy on patrzył w jej.
To mogłam być ja.
Jasmine musiała wszystko zepsuć, prawda ?
Beztrosko przygryzając wnętrze policzka, nie zauważyłam jak mocno go przygryzłam aż poczułam ostry ból w buzi i poczułam dziwny smak.
"Cholera." wymamrotałam, wsadzając palec do buzi i gdy już go wyjęłam, zobaczyłam na nim czerwoną ciecz.
"Coś nie tak ?"
Unosząc głowę na dźwięk znajomego, anielskiego głosu, uniosłam brwi gdy zobaczyłam, że Justin na mnie spogląda ze zmartwieniem w oczach.
Patrzyłam jak Jasmine się obraca i staje do mnie przodem, wziąć w objęciach Justina. Uśmiechając się do mnie z wyższością, uniosła brwi, celowo wtulając się bardziej w Justina.
Przygryzając znowu wnętrze policzka, sprawiając że się skrzywiłam, mentalnie się uderzyłam za zrobienie tego i poczucie tego bólu znowu.
"Ugh," spoglądając znowu na Justina, wstałam. "Zbyt mocno przygryzłam policzek..." Zewnętrzna część moich policzków zaczerwieniła się, gdy zdałam sobie sprawę jak głupio to zabrzmiało.
Usłyszałam cichy chichot Fredo. Ignorując go, zobaczyłam mały uśmiech na ustach Justina, który powstrzymywał śmiech.
Potrząsnęłam głową. "Niedojrzałe." wymamrotałam, zaciskając usta razem żeby się nie uśmiechnąć.
Justin zabrał ramiona z Jasmine i uniósł je w obronie. "To nie ja bawię się swoją buzią."
Marszcząc brwi, nie zrozumiałam o co mu chodzi aż Ryan zawtórował mu śmiechem.
"Dobre, stary," Zaśmiał się jeszcze raz, podczas gdy ja uniosłam brew.
"Um... Powinnam zrozumieć ten żart ?"
Kolejna lafa śmiechów wydobyła się z ust trzech chłopaków, podczas gdy ja tylko patrzyłam na resztę ekipy, pytając oczami czy go zrozumieli.
Wzruszyli ramionami. Potraktuję to jako nie.
Wzdychając, potrząsnęłam głową. "Znowu," spojrzałam na Justina. "Niedojrzałe."
Zaśmiał się, również kręcąc głową aż Jasmine sfałszowała kaszlnięcie sygnalizując, że wciąż tu jest.
Uniosłam brew, podczas gdy Justin posłał mi ciepły uśmiech przed tym jak pochylił się i pocałował jej szyję. Zamknęła oczy, uśmieszek formował się na jej ustach, bo wiedziała, że patrzę.
Chwile później, Justin w końcu się odsunął, opierając podbródek o jej ramię. Moje oczy pozostały skierowane na jego ramionach, które znowu były oplecione wokół talii Jasmine, zanim uniosłam głowę, moje spojrzenie napotkało jego i zdałam sobie sprawę, że on już na mnie patrzył.
Pokryłam się ogromnym rumieńcem przez to jak na mnie patrzył. Spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam wszystko co pamiętałam o nim; wszystko cym jest. Mogłam zobaczyć za bipolarnością, sławą; Mogłam zobaczyć wszystko za czym tęskniłam i czego chciałam dla siebie.
Wzdychając smutno, nasze oczy dalej się w siebie wpatrywały przez kilka chwil i nie mogłam nic poradzić na to, że zaczęłam się zastanawiać czy on też może to wszystko zobaczyć u mnie.
Ale teraz nie obchodziło mnie to. Tęskniłam za nim zbyt bardzo i zobaczenie go jak obejmuje inną dziewczynę tylko sprawiło, że to uczucie się powiększyło.
Wpatrując się w jego miodowe tęczówki, zauważyłam na jak bardzo zmęczone wyglądały, gdy nagle usłyszałam odchrząknięcie. Przenosząc wzrok na dziewczynę stojącą obok niego, zobaczyłam jak Jasmine spogląda z jego twarzy na moją.
Justin również na nią spojrzał zmieszany.
Jasmine nie powiedziała nic przez jak się wydawało wieczność-gdzie w rzeczywistości było to kilka minut-gdy w końcu przestała spoglądać pomiędzy mnie i Justina i skierowała swój wzrok na mnie.
Spojrzała w moje oczy, wymuszając uśmiech, który obie wiedziałyśmy, że jest fałszywy. "Hej Autumn." podkreśliła moje fałszywe imię. "Mogę z tobą chwilkę porozmawiać ?"
Justin potrząsnął głową, marszcząc brwi. "Nie wydaje mi się, że to do bry pomysł-"
"To będzie tylko chwila."
"Jaz..." Zamykając oczy, Justin westchnął. "Jak się zachowałaś wcześniej..."
Jasmine obróciła się w jego ramionach twarzą do niego. "Chcę ją tylko przeprosić kochanie." Uśmiechnęła się jedynym uśmiechem jaki potrafi zrobić: tym fałszywym.
Powstrzymałam parsknięcie, które tak bardzo chciałam wypuścić. Chciała przeprosić ? Tak, jasne.
Przygryzając wargę, Justin wpatrywał się w jej oczy przez jak się wydawało wieczność, aż wypuścił westchnienie porażki.
Szybko spoglądając na mnie, mogłam stwierdzić, że poprzez swoje oczy pytał mnie czy chce z nią porozmawiać. Przygryzając wargę, pokiwałam głową, nie chcąc powiedzieć nie.
"Ok." Justin cmoknął szybko Jasmine w usta przed puszczeniem jej. Odwracając się do mnie przodem, przeszła obok mnie, potrącając mnie ramieniem w drodze.
Powstrzymałam chęć krzyknięcia na nią w tej chwili.
Odwracając się, zaczęłam za nią iść w stronę jednego z pokoi w apartamencie. Zamykając nogą drzwi za sobą, założyłam ramiona i uniosłam brwi podczas gdy ona wpatrywała się w moje oczy.
Uśmiechnęła się z wyższością.
"Więc upozorowałaś swoją śmierć, co ?"
Zacisnęłam usta, zastanawiając się czy powiedzieć jej kłamstwo czy prawdę, ale wtedy przypomniałam sobie, że Fredo musiał powiedzieć jej wcześniej, gdy ją odciągał.
Plus to jest oczywiste, że nie umarłam. Mam na myśli, że przecież stoję tu teraz.
Dziwne jest to, że Justin jest jedynym, który nie zdał sobie sprawy z tego kim jestem...
"Tak." powiedziałam, przenosząc ciężar ciała z prawej na lewą nogę, wzdychając z irytacją.
Pokiwała głową. "Po prostu nie mogłaś powiedzieć chłopakowi twarzą w twarz, że to koniec, prawda ?"
Przygryzłam wargę i powstrzymałam słowa nienawiści, które bardzo chciałam uwolnić.
"Nie mogłaś mu po prostu powiedzieć..." Potrząsnęła głową. "Że już go nie kochasz."
Suka ma tupet.
"Ja co ?" Moje usta lekko rozchylone, próbowałam przetworzyć to co właśnie powiedziała, bo jeśli ktokolwiek go nie kocha to jest to ona, nie ja.
"Słyszałaś mnie." Uśmiechnęła się, starając się wyprowadzić mnie z równowagi i jej się to udawało. "To dlatego go zostawiłaś Cynth." Przechyliła głowę na bok. "Nie pamiętasz skarbie ?"
Zadrwiłam z niej. "Dobrze po pierwsze." Uniosłam jeden palec. "Nie nazywaj mnie tak. Nie jestem twoim skarbem." Posłałam jej zniesmaczone spojrzenie i spojrzałam jej w oczy.
"Cóóóż," Przeciągnęła słowo, żeby tylko bardziej zajść mi za skórę. "W porządku, bo ty również nie jesteś skarbem Justina." Podeszła do mnie na odległość kilku centymetrów. "Ja jestem."
Jeżeli byłam wkurzona i zazdrosna w jakiś sposób wcześniej, wyobraź sobie jaka jestem teraz.
Zmniejszając odległość między nami, podeszłam tak blisko, że nasze klatki piersiowe się stykały przy najmniejszym ruchu.
"Posłuchaj mnie Jasmine," Wypowiedziałam jej imię z czystą odrazą. "Ty i ja obie wiemy, że nie zostawiłam Justina. Nie chciałam zostawić Justina i nie zrobiłabym tego, gdyby nie ty i twoje zarozumiałe groźby o zruinowaniu jego kariery. I mówisz, że go nie kocham ?" Moje oczy otworzyły się szerzej. "Ja go nie kocham ? Nie, ty." Przycisnęłam swój palec do jej klatki piersiowej. "Ty go nie kochasz."
"Kocham go bardziej niż cokolwiek innego na tym świecie, bo poświęciłabym wszystko, żeby mógł żyć swoimi marzeniami, bo ktoś chciał to zruinować. Więc powiedz jeszcze raz, że go nie kocham." Odsunęłam się od niej, unosząc ręce do góry. "Wyzywam cię."
"Ty wyzywasz mnie ?" Wskazała palcem na siebie, podczas gdy ja pokiwałam głową. "Dobrze Cynthia albo Autumn... Kim ktolwiek do diabła jesteś." Patrzyła chłodno w moje oczy. "Nie mówiłabym połowy tego co ty teraz mówisz do mnie, bo mogę zruinować wszystko za kliknięciem jednego przycisku."
Wpatrując się w jej oczy, minęło kilka minut w ciszy aż w końcu wypuściłam oddech, który nawet nie widziałam, że wstrzymuję.
"Wiesz co," odwracając wzrok, potrząsnęłam głową. "Nie obchodzi mnie to już. Nie będę się trzymała z daleka od Justina, poza tym, zdałam sobie sprawę z czegoś."
Zmarszczyła brwi, wyraźnie chcąc żebym kontynuowała co z chęcią zrobiłam.
Spojrzałam z powrotem w jej oczy. "Nie odważyłabyś się wysłać tego filmiku do prasy i obie to wiemy."
Unosząc brew, zacisnęła usta, powstrzymując śmiech. "Oh, czyżby ? Co sprawia, że tak myślisz ?" Założyła ramiona czekając na odpowiedź.
Odchrząknęłam.
"Wiesz, że jeśli ktokolwiek-mam na myśli ktokolwiek-inny niż ja dowiedział się, że chciałaś zniszczyć jego karierę, byłabyś znienawidzona przez świat ?" Uniosłam brwi. Gdy nic nie powiedziała, zorientowałam się, że to moja wskazówka żeby kontynuować.
"Gówno szybko się rozprzestrzenia, Jaz. Justin ma jedną z największych grup fanów i to na pewno by go nie zruinowało..." Potrząsnęłam głową, powstrzymując uśmiech. "To zruinowałoby ciebie."
Wzruszyłam ramionami. "Więc zrób co chcesz, ale na końcu to ty będziesz skrzywdzona, nie Justin."
Jasmine nieoczekiwanie uniosła palec, zatrzymując mnie przed mówieniem dalej, gdy wskazała na moja twarz. "To ty będziesz zruinowana."
Marszcząc brwi, przechyliłam głowę na bok. "Um..?"
"Masz rację. Nie mogę zniszczyć kariery Justina." Sfałszowała uśmiech. "Dzięki za radę. Uratowałaś moje całe życie, Cynth."
Zadrwiłam. "Dobrze, więc mogę wrócić do Justina i nic złego się nie stanie, bo ty nic nie zrobisz."
"Hej, powiedziałam, że nie zniszczę jego." Oparła się na obcasach. "Ale to ciebie jestem gotowa zniszczyć."
"Masz zamiar wyjaśnić, czy dalej mówić bzdury, które nie mają sensu?"
"Wydaje mi się, że wyjaśnię." Przejechała palcami po włosach. "Myślisz, że tak łatwo wrócisz do Justina?"
Robiąc przerwę, wzruszyłam ramionami przed delikatnym pokiwaniem głową.
"Naprawdę?" Patrzyła na mnie w czystym niedowierzaniu. "Myślisz, że tak po prostu cię przyjmie bez bycia wkurzonym?"
Otwierając usta, żeby coś powiedzieć, szybko je zamknęłam, zastanawiając się nad jej pytaniem.
Czy Justin będzie zły ?
"Tak, byłby." Jasmine wywróciła oczami. "Byłby bardzo wkurzony tym, że go okłamałaś i jeśli jeszcze nie zauważyłaś, jego zmiany nastrojów mogą być niezłą suką, więc nie wiem czy chcesz ryzykować to, że tak bardzo go wkurzysz, bo uwierz mi skarbie, będzie zły."
"Nie," Potrząsnęłam głową. "Nie będzie."
Jasmine zadrwiła. "Jakbyś nie zauważyła, znam go trochę lepiej niż ty. Byłam z nim przez te kilka lat więc nie wiesz jaki jest. Ja wiem." Wskazała na siebie.
Oblizując usta, zamknęłam oczy. "Wciąż mogę to naprawić z nim. Mogę mu to powiedzieć w taki sposób, że dobrze to przyjmie."
"Uh..." Zaciskając usta, Jasmine złączyła swoje łonie. "Przykro mi, ale obawiam się, że jeśli będziesz z nim w jakimś związku to niestety będę musiała mu coś powiedzieć."
"Niby co?" wymamrotałam
Podchodząc do mnie bliżej, Jasmine przystawiła swoje usta blisko mojego ucha. "Kim ty naprawdę jesteś, że go okłamujesz-tego którego niby kochasz?" Odsuwając się, uśmiechnęła się do mnie fałszywie, podczas gdy ja stałam osłupiała.
"Nie mogę... Nawet się z nim przyjaźnić?" Unosząc brwi, rzeczywistość nagle we mnie uderzyła bardzo mocno: Justin musi zostać usunięty na dobre z mojego życia-znowu.
"Nie."
Zaciskając mocno oczy, po raz drugi poczułam jakby cały mój świat zgniatał mnie w znajomy sposób.
Przed chwilą rozmawiałam z Justinem. Mieliśmy więź i wiem, że oboje ją czuliśmy.
Miałam nadzieję, że chociaż będziemy mogli się przyjaźnić, nawet jeśli miałby znać mnie jako Autumn na zawsze.
Nie obchodziłoby mnie to. Ja go po prostu potrzebowałam.
"Jesteś taką suką." Mruknęłam, otwierając oczy i spoglądając na Jasmine spod rzęs. "Wiesz o tym?"
Wzruszyła ramionami. "Jestem dumna z bycia nią."
Potrząsając głową, zadrwiłam.
"Po prostu daj mu obejść." Jasmine westchnęła w czystej irytacji. "Jest tylko chłopakiem, cholera."
Oblizałam usta. "Powinnaś czuć się szczęściarą, że go masz, a nie traktować to za przyznane." Powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
Fałszywie wydęła usta. "Cóż, boo pieprzone hoo." Wywracając oczami, złączyła dłonie po raz drugi. "Wydaje mi się, że już skończyłyśmy."
Przechodząc obok mnie, celowo uderzyła mnie ramieniem w drodze do drzwi. Przekręcając gałkę, prawie otworzyła drzwi, gdy nagle odwróciła się i spojrzała na mnie.
"Lepiej pomyśl nad tym jak się z nim pożegnasz."
Odwracając się do niej, pokiwałam głową.
To bezcelowe, żeby z nią walczyć, bo to tylko spowoduje, że będę w głębszym gównie niż teraz.
Uśmiechając się, pokiwała głową przed otworzeniem drzwi i wyjściem z pokoju.
Przejechałam dłonią po włosach, pociągając za końce, kilka kosmyków oderwało się podczas tego.
Podchodząc do drzwi, wyjrzałam i zobaczyłam Jasmine i Justina w namiętnym uścisku-albo tylko na taki wyglądał dla kogoś innego niż ekipa i ja.
Mogliśmy przejrzeć go na wylot.
Wzdychając w porażce, w końcu znalazłam w sobie odwagę i wyszłam z pokoju. Podchodząc do kanap i krzeseł gdzie wszyscy siedzieli, przygryzłam wargę gdy zdałam sobie sprawę, że wszyscy na mnie patrzą.
Przełknęłam gulę z nerwów, która formowała się w moim gardle. "Ja uh, ja muszę już iść." Udało mi się uniknąć wzroku Justina, który na sobie czułam.
Pochylając się, żeby niezręcznie objąć Pattie jednym ramieniem, zrobiłam to samo z cała resztą ekipy, zmuszając się żeby nie zrobić tego samego z Justinem.
Nawet nie pamiętam ostatniego razu jak go przytuliłam.
Biorąc gwałtowny wdech, zaczęłam iść w stronę drzwi. Przekręcając gałkę, wiedziałam, że to już to; to już ostatni raz kiedy widzę Justina tak blisko.
Spoglądając przez ramię, zauważyłam wzrok wszystkich skierowany na mnie, podczas gdy ja spojrzałam w oczy, które znaczyły dla mnie najwięcej w tej chwili, Justina.
Posyłając mu delikatny uśmiech, wyszłam przez drzwi i powoli szłam wzdłuż korytarza aż znalazłam windy. Wciskając guzik, żeby ją otworzyć, czekałam aż się otworzy aż nagle usłyszałam dźwięk kroków.
Poczułam delikatne stuknięcie na moim ramieniu, sprawiając, że podskoczyłam i odwróciłam się z szeroko otwartymi oczami.
Justin?
"Justin?" Zmarszczyłam brwi, zmieszana. "Co ty robisz?"
Oblizał usta, drapiąc się cicho w tył głowy, podczas gdy ja cierpliwie czekałam na odpowiedź.
Kilka chwil minęło i zaczęłam myśleć, że mi nie odpowie.
Westchnęłam. "Gdzie Jasmine?"
Wskazując za swoje ramię, wskazał na koniec korytarza na swój pokój.
"Dobrze..." Wymamrotałam, niepewna tego co powiedzieć, gdy przypomniałam sobie, że nie powinnam być w pobliżu niego.
Nagle drzwi windy się otworzyły. Szybko spoglądając na nią, spojrzałam z powrotem na Justina i wskazałam na drzwi.
"Musze już iść..." Delikatnie cofając się, zastanawiałam się czego chciał.
Wciąż się we mnie wpatrywał podczas gdy ja zbliżałam się do windy. Zauważyłam jak jego ramiona były zaplecione za plecami i jego ramiona były delikatnie opuszczone gdy zdałam sobie z czegoś sprawę.
Musi być biały; nieśmiały, cichy. Jego nastrój musiał się zmienić.
Gdy Justin zmieniał się na "biały" miał ciężki czas, żeby wydobyć to co miał na myśli; był nieśmiały.
Wzdychając, wiedziałam, że będę tego żałowała jak odejdę bez dowiedzenia się co chciał, więc podeszłam do niego, przygryzając wargę, bojąc się spojrzeć w jego oczy.
Zdecydowałam, że będę trzymała wzrok na jego ramieniu.
"Wszystko w porządku?" zaczęłam.
Zobaczyłam, że kiwnął głową.
"Czy to Jasmine?" dalej się starałam coś z niego wydobyć
Potrząsnął głową.
"Potrzebujesz czegoś?"
Pokiwał głową.
"Dobrze..." Zaciskając usta, spojrzałam w jego oczy. "Czego potrzebujesz?"
Przygryzając wargę, Justin opuścił ramiona jeszcze bardziej podczas gdy jego twarz się delikatnie zaczerwieniła.
Nie mogłam nic poradzić na to, że poczułam motyle w brzuchu przez to.
"C-czy potrzebujesz czegoś ode mnie?" Zapytałam, wzdychając jeszcze raz, gdy pokiwał głową.
"Powiedz mi," Wyszeptałam delikatnie, zastanawiając się czy złapać go za rękę czy nie.
Decydując przeciwko temu, czekałam co wydawało się jak wieczność aż w końcu otworzył usta, żeby coś powiedzieć.
"Mogę dostać twój numer?" Zapytał pewnym głosem. Musiał przejść do normalnego nastroju, bo wiem, że na pewno "biały" Justin nie powie takich rzeczy pewnym tonem.
Przygryzając wargę, potrząsnęłam głową.
"Nie wydaje mi się, że to taki dobry pomysł..." Urwałam, od razu czując się źle widząc smutek na jego twarzy.
"Jasmine..."
"Myślałem, że cię przeprosiła?" Zmarszczył brwi, podczas gdy ja westchnęłam.
"Ona uh, ona to zrobiła." Zamykając oczy, potrząsnęłam głową. "Wciąż..."
"W porządku, nieważne." Machnął lekceważąco ręką, wzdychając w poirytowaniu.
Fioletowy.
""Nie powinienem był pytać. Po prostu, jedź bezpiecznie." Powiedział ostrym tonem przed odwróceniem się, żeby odejść.
Poczułam, że w moim ciele rosło zdenerwowanie, gdy patrzyłam jak odchodzi.
Nie może tak po prostu odejść. Nie mogę odejść na dobre jeśli jest na mnie zły.
Wzdychając, podbiegłam przez pół korytarza do miejsca gdzie szedł szybko i stanęłam naprzeciw niego.
Wystawiłam rękę. "Telefon."
Marszcząc brwi, Justin przekrzywił głowę zmieszany.
Przygryzłam wargę. "Daj mi swój telefon." Nakazałam.
Wahając się na początku, kilka sekund później wyciągnął swojego iPhona 5 z kieszeni, kładąc go na moją dłoń, podczas gdy ja odblokowałam go i kliknęłam na aplikację z dodawaniem kontaktów.
Zapisując moje imię jako Autumn, dodałam swój numer i oddałam mu telefon z powrotem.
Spoglądając w dół na ekran, zmarszczył brwi. "Ten numer wygląda znajomo." Spojrzał mi w oczy.
Od razu poczułam jak moja twarz się czerwieni, podczas gdy mentalnie przełknęłam się za nie zmienienie numeru.
"Dziwne." To wszystko co zdołałam powiedzieć, wymuszając uśmiech i przeszłam obok niego w stronę wind.
W końcu zdołałam dojść do parkingu gdzie znalazłam swój samochód zaparkowany kilka miejsc od dużego, czarnego tour busa. Przypinając bezpiecznie pas, odpaliłam silnik, wprowadzając samochód do życia przed wycofaniem z miejsca parkingowego i udając się w stronę domu.
Nie mogłam nic poradzić na to, że myślałam o wszystkim co wydarzyło się dzisiaj, zaczynając od restauracji i kończąc na hotelu...
Kończąc na mojej nieudanej próbie zostawienia Justina.
Zastanawiałam się czy powinnam otworzyć drzwi i wyjść czy jednak nie, gdy poczułam jak moje ciało się odwraca, kierując się w stronę widoku przede mną, gdzie Jasmine szła w stronę Justina.
Stojąc przed nim, zaczęła pociągać go za ramię, zachęcając go do wstania.
"Kochanie, przytul mnie." jęknęła, przez co wymsknął mi się delikatny śmiech.
"Żałosne." wymamrotałam, wystarczająco cicho, żeby nikt nie usłyszał.
Nagle poczułam potrzebę zostania, chociaż wiedziałam, że nie będzie to dla mnie dobre. No cóż.
Wzdychając, zaczęłam powoli iść w stronę salonu i krzesła Pattie, siadając na podłodze obok niego i krzyżując nogi.
Cicho wzdychając, Justin pokiwał głową z uśmiechem, który tylko ja widziałam, że jest wymuszony. Wstając, oplótł ramię wokół talii Jasmine podczas gdy ona oplotła swoje ramiona wokół jego szyi, przyciągając go mocno do siebie, całując różne miejsca na jego szyi.
Spoglądając na twarz Justina, mogłam przysiąc, że jego oczy były na mnie aż szybko odwrócił wzrok.
Kontynuując oglądanie pokazu, który specjalnie robiła przede mną, mentalnie zawiwatowałam gdy Jasmine się odsunęła.
Zakładając, że już skończyli, westchnęłam głęboko z ulgą, zadowolona że nie będę musiała już więcej tego oglądać aż nagle Jasmine przyciągnęła Justina za szyję aż ich usta się spotkały.
Moje oczy się rozszerzyły, gdy zobaczyłam jego usta połączone z jej, poruszające się w sposób, który bardzo dobrze znałam.
Przenosząc ręce do brzucha, ścisnęłam go kurczowo, powstrzymując krzyk przez te wszystkie zmieszane emocje przepływające przeze mnie.
Justin powinien być mój. Nie jej.
Wbijając zęby w dolną wargę, patrzyłam jak Jasmine specjalnie poruszyła ich ciała tak żebym mogła zobaczyć pełen widok ich ust.
Wywróciłam oczami i w końcu znalazłam siłę, żeby oderwać od nich wzrok, nagle żałując, że nie wyszłam jak miałam szansę.
Mogłabym wyjść teraz, ale nie chciałam dać Jasmine tej satysfakcji.
Moje oczy nagle napotkały spojrzenie Fredo, które posłał mi spojrzenie pełne współczucia, tak samo jak reszta ekipy. Pokiwałam głową ze sztucznym uśmiechem, starając się im pokazać, że jest w porządku, gdy w rzeczywistości tak nie było.
"Bardzo cię kocham." Jasmine wymamrotała stłumionym głosem naprzeciw ust Justina. Nie patrząc w ich stronę, trzymałam wzrok na przypadkowym obrazku na ścianie po drugiej stronie pokoju, myśląc o każdym możliwym powodzie dlaczego nienawidzę Jasmine.
Nazwijcie mnie szaloną, ale chciałam zabić tą sukę.
"Też cię kocham." Justin odetchnął, sprawiając że uniosłam głowę.
On co ?
On tak naprawdę, czy tylko tak mówi ?
Nie mógłby. Kto mógłby kochać kogoś takiego jak ona ? Ktoś tak nieczuły i okropny ?
Ale co jeśli to prawda ? To jest dobra rzecz czy zła ?
Zasługuje na coś więcej niż ona. Mogłabym znieść to, że kocha inna kobietę jeśli byłaby przyjemna i dobrze go traktowała, ale to na pewno nie było to, dlatego tego nienawidziłam.
Pattie powiedziała, że wrócił do niej tylko dlatego, żeby nie myśleć o Cynthii-o mnie-ale czy to jest prawda ?
Wpatrując się w jego oczy, moja twarz nie okazywała emocji, za co byłam wdzięczna.
Patrzyłam w jego oczy, podczas gdy on patrzył w jej.
To mogłam być ja.
Jasmine musiała wszystko zepsuć, prawda ?
Beztrosko przygryzając wnętrze policzka, nie zauważyłam jak mocno go przygryzłam aż poczułam ostry ból w buzi i poczułam dziwny smak.
"Cholera." wymamrotałam, wsadzając palec do buzi i gdy już go wyjęłam, zobaczyłam na nim czerwoną ciecz.
"Coś nie tak ?"
Unosząc głowę na dźwięk znajomego, anielskiego głosu, uniosłam brwi gdy zobaczyłam, że Justin na mnie spogląda ze zmartwieniem w oczach.
Patrzyłam jak Jasmine się obraca i staje do mnie przodem, wziąć w objęciach Justina. Uśmiechając się do mnie z wyższością, uniosła brwi, celowo wtulając się bardziej w Justina.
Przygryzając znowu wnętrze policzka, sprawiając że się skrzywiłam, mentalnie się uderzyłam za zrobienie tego i poczucie tego bólu znowu.
"Ugh," spoglądając znowu na Justina, wstałam. "Zbyt mocno przygryzłam policzek..." Zewnętrzna część moich policzków zaczerwieniła się, gdy zdałam sobie sprawę jak głupio to zabrzmiało.
Usłyszałam cichy chichot Fredo. Ignorując go, zobaczyłam mały uśmiech na ustach Justina, który powstrzymywał śmiech.
Potrząsnęłam głową. "Niedojrzałe." wymamrotałam, zaciskając usta razem żeby się nie uśmiechnąć.
Justin zabrał ramiona z Jasmine i uniósł je w obronie. "To nie ja bawię się swoją buzią."
Marszcząc brwi, nie zrozumiałam o co mu chodzi aż Ryan zawtórował mu śmiechem.
"Dobre, stary," Zaśmiał się jeszcze raz, podczas gdy ja uniosłam brew.
"Um... Powinnam zrozumieć ten żart ?"
Kolejna lafa śmiechów wydobyła się z ust trzech chłopaków, podczas gdy ja tylko patrzyłam na resztę ekipy, pytając oczami czy go zrozumieli.
Wzruszyli ramionami. Potraktuję to jako nie.
Wzdychając, potrząsnęłam głową. "Znowu," spojrzałam na Justina. "Niedojrzałe."
Zaśmiał się, również kręcąc głową aż Jasmine sfałszowała kaszlnięcie sygnalizując, że wciąż tu jest.
Uniosłam brew, podczas gdy Justin posłał mi ciepły uśmiech przed tym jak pochylił się i pocałował jej szyję. Zamknęła oczy, uśmieszek formował się na jej ustach, bo wiedziała, że patrzę.
Chwile później, Justin w końcu się odsunął, opierając podbródek o jej ramię. Moje oczy pozostały skierowane na jego ramionach, które znowu były oplecione wokół talii Jasmine, zanim uniosłam głowę, moje spojrzenie napotkało jego i zdałam sobie sprawę, że on już na mnie patrzył.
Pokryłam się ogromnym rumieńcem przez to jak na mnie patrzył. Spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam wszystko co pamiętałam o nim; wszystko cym jest. Mogłam zobaczyć za bipolarnością, sławą; Mogłam zobaczyć wszystko za czym tęskniłam i czego chciałam dla siebie.
Wzdychając smutno, nasze oczy dalej się w siebie wpatrywały przez kilka chwil i nie mogłam nic poradzić na to, że zaczęłam się zastanawiać czy on też może to wszystko zobaczyć u mnie.
Ale teraz nie obchodziło mnie to. Tęskniłam za nim zbyt bardzo i zobaczenie go jak obejmuje inną dziewczynę tylko sprawiło, że to uczucie się powiększyło.
Wpatrując się w jego miodowe tęczówki, zauważyłam na jak bardzo zmęczone wyglądały, gdy nagle usłyszałam odchrząknięcie. Przenosząc wzrok na dziewczynę stojącą obok niego, zobaczyłam jak Jasmine spogląda z jego twarzy na moją.
Justin również na nią spojrzał zmieszany.
Jasmine nie powiedziała nic przez jak się wydawało wieczność-gdzie w rzeczywistości było to kilka minut-gdy w końcu przestała spoglądać pomiędzy mnie i Justina i skierowała swój wzrok na mnie.
Spojrzała w moje oczy, wymuszając uśmiech, który obie wiedziałyśmy, że jest fałszywy. "Hej Autumn." podkreśliła moje fałszywe imię. "Mogę z tobą chwilkę porozmawiać ?"
Justin potrząsnął głową, marszcząc brwi. "Nie wydaje mi się, że to do bry pomysł-"
"To będzie tylko chwila."
"Jaz..." Zamykając oczy, Justin westchnął. "Jak się zachowałaś wcześniej..."
Jasmine obróciła się w jego ramionach twarzą do niego. "Chcę ją tylko przeprosić kochanie." Uśmiechnęła się jedynym uśmiechem jaki potrafi zrobić: tym fałszywym.
Powstrzymałam parsknięcie, które tak bardzo chciałam wypuścić. Chciała przeprosić ? Tak, jasne.
Przygryzając wargę, Justin wpatrywał się w jej oczy przez jak się wydawało wieczność, aż wypuścił westchnienie porażki.
Szybko spoglądając na mnie, mogłam stwierdzić, że poprzez swoje oczy pytał mnie czy chce z nią porozmawiać. Przygryzając wargę, pokiwałam głową, nie chcąc powiedzieć nie.
"Ok." Justin cmoknął szybko Jasmine w usta przed puszczeniem jej. Odwracając się do mnie przodem, przeszła obok mnie, potrącając mnie ramieniem w drodze.
Powstrzymałam chęć krzyknięcia na nią w tej chwili.
Odwracając się, zaczęłam za nią iść w stronę jednego z pokoi w apartamencie. Zamykając nogą drzwi za sobą, założyłam ramiona i uniosłam brwi podczas gdy ona wpatrywała się w moje oczy.
Uśmiechnęła się z wyższością.
"Więc upozorowałaś swoją śmierć, co ?"
Zacisnęłam usta, zastanawiając się czy powiedzieć jej kłamstwo czy prawdę, ale wtedy przypomniałam sobie, że Fredo musiał powiedzieć jej wcześniej, gdy ją odciągał.
Plus to jest oczywiste, że nie umarłam. Mam na myśli, że przecież stoję tu teraz.
Dziwne jest to, że Justin jest jedynym, który nie zdał sobie sprawy z tego kim jestem...
"Tak." powiedziałam, przenosząc ciężar ciała z prawej na lewą nogę, wzdychając z irytacją.
Pokiwała głową. "Po prostu nie mogłaś powiedzieć chłopakowi twarzą w twarz, że to koniec, prawda ?"
Przygryzłam wargę i powstrzymałam słowa nienawiści, które bardzo chciałam uwolnić.
"Nie mogłaś mu po prostu powiedzieć..." Potrząsnęła głową. "Że już go nie kochasz."
Suka ma tupet.
"Ja co ?" Moje usta lekko rozchylone, próbowałam przetworzyć to co właśnie powiedziała, bo jeśli ktokolwiek go nie kocha to jest to ona, nie ja.
"Słyszałaś mnie." Uśmiechnęła się, starając się wyprowadzić mnie z równowagi i jej się to udawało. "To dlatego go zostawiłaś Cynth." Przechyliła głowę na bok. "Nie pamiętasz skarbie ?"
Zadrwiłam z niej. "Dobrze po pierwsze." Uniosłam jeden palec. "Nie nazywaj mnie tak. Nie jestem twoim skarbem." Posłałam jej zniesmaczone spojrzenie i spojrzałam jej w oczy.
"Cóóóż," Przeciągnęła słowo, żeby tylko bardziej zajść mi za skórę. "W porządku, bo ty również nie jesteś skarbem Justina." Podeszła do mnie na odległość kilku centymetrów. "Ja jestem."
Jeżeli byłam wkurzona i zazdrosna w jakiś sposób wcześniej, wyobraź sobie jaka jestem teraz.
Zmniejszając odległość między nami, podeszłam tak blisko, że nasze klatki piersiowe się stykały przy najmniejszym ruchu.
"Posłuchaj mnie Jasmine," Wypowiedziałam jej imię z czystą odrazą. "Ty i ja obie wiemy, że nie zostawiłam Justina. Nie chciałam zostawić Justina i nie zrobiłabym tego, gdyby nie ty i twoje zarozumiałe groźby o zruinowaniu jego kariery. I mówisz, że go nie kocham ?" Moje oczy otworzyły się szerzej. "Ja go nie kocham ? Nie, ty." Przycisnęłam swój palec do jej klatki piersiowej. "Ty go nie kochasz."
"Kocham go bardziej niż cokolwiek innego na tym świecie, bo poświęciłabym wszystko, żeby mógł żyć swoimi marzeniami, bo ktoś chciał to zruinować. Więc powiedz jeszcze raz, że go nie kocham." Odsunęłam się od niej, unosząc ręce do góry. "Wyzywam cię."
"Ty wyzywasz mnie ?" Wskazała palcem na siebie, podczas gdy ja pokiwałam głową. "Dobrze Cynthia albo Autumn... Kim ktolwiek do diabła jesteś." Patrzyła chłodno w moje oczy. "Nie mówiłabym połowy tego co ty teraz mówisz do mnie, bo mogę zruinować wszystko za kliknięciem jednego przycisku."
Wpatrując się w jej oczy, minęło kilka minut w ciszy aż w końcu wypuściłam oddech, który nawet nie widziałam, że wstrzymuję.
"Wiesz co," odwracając wzrok, potrząsnęłam głową. "Nie obchodzi mnie to już. Nie będę się trzymała z daleka od Justina, poza tym, zdałam sobie sprawę z czegoś."
Zmarszczyła brwi, wyraźnie chcąc żebym kontynuowała co z chęcią zrobiłam.
Spojrzałam z powrotem w jej oczy. "Nie odważyłabyś się wysłać tego filmiku do prasy i obie to wiemy."
Unosząc brew, zacisnęła usta, powstrzymując śmiech. "Oh, czyżby ? Co sprawia, że tak myślisz ?" Założyła ramiona czekając na odpowiedź.
Odchrząknęłam.
"Wiesz, że jeśli ktokolwiek-mam na myśli ktokolwiek-inny niż ja dowiedział się, że chciałaś zniszczyć jego karierę, byłabyś znienawidzona przez świat ?" Uniosłam brwi. Gdy nic nie powiedziała, zorientowałam się, że to moja wskazówka żeby kontynuować.
"Gówno szybko się rozprzestrzenia, Jaz. Justin ma jedną z największych grup fanów i to na pewno by go nie zruinowało..." Potrząsnęłam głową, powstrzymując uśmiech. "To zruinowałoby ciebie."
Wzruszyłam ramionami. "Więc zrób co chcesz, ale na końcu to ty będziesz skrzywdzona, nie Justin."
Jasmine nieoczekiwanie uniosła palec, zatrzymując mnie przed mówieniem dalej, gdy wskazała na moja twarz. "To ty będziesz zruinowana."
Marszcząc brwi, przechyliłam głowę na bok. "Um..?"
"Masz rację. Nie mogę zniszczyć kariery Justina." Sfałszowała uśmiech. "Dzięki za radę. Uratowałaś moje całe życie, Cynth."
Zadrwiłam. "Dobrze, więc mogę wrócić do Justina i nic złego się nie stanie, bo ty nic nie zrobisz."
"Hej, powiedziałam, że nie zniszczę jego." Oparła się na obcasach. "Ale to ciebie jestem gotowa zniszczyć."
"Masz zamiar wyjaśnić, czy dalej mówić bzdury, które nie mają sensu?"
"Wydaje mi się, że wyjaśnię." Przejechała palcami po włosach. "Myślisz, że tak łatwo wrócisz do Justina?"
Robiąc przerwę, wzruszyłam ramionami przed delikatnym pokiwaniem głową.
"Naprawdę?" Patrzyła na mnie w czystym niedowierzaniu. "Myślisz, że tak po prostu cię przyjmie bez bycia wkurzonym?"
Otwierając usta, żeby coś powiedzieć, szybko je zamknęłam, zastanawiając się nad jej pytaniem.
Czy Justin będzie zły ?
"Tak, byłby." Jasmine wywróciła oczami. "Byłby bardzo wkurzony tym, że go okłamałaś i jeśli jeszcze nie zauważyłaś, jego zmiany nastrojów mogą być niezłą suką, więc nie wiem czy chcesz ryzykować to, że tak bardzo go wkurzysz, bo uwierz mi skarbie, będzie zły."
"Nie," Potrząsnęłam głową. "Nie będzie."
Jasmine zadrwiła. "Jakbyś nie zauważyła, znam go trochę lepiej niż ty. Byłam z nim przez te kilka lat więc nie wiesz jaki jest. Ja wiem." Wskazała na siebie.
Oblizując usta, zamknęłam oczy. "Wciąż mogę to naprawić z nim. Mogę mu to powiedzieć w taki sposób, że dobrze to przyjmie."
"Uh..." Zaciskając usta, Jasmine złączyła swoje łonie. "Przykro mi, ale obawiam się, że jeśli będziesz z nim w jakimś związku to niestety będę musiała mu coś powiedzieć."
"Niby co?" wymamrotałam
Podchodząc do mnie bliżej, Jasmine przystawiła swoje usta blisko mojego ucha. "Kim ty naprawdę jesteś, że go okłamujesz-tego którego niby kochasz?" Odsuwając się, uśmiechnęła się do mnie fałszywie, podczas gdy ja stałam osłupiała.
"Nie mogę... Nawet się z nim przyjaźnić?" Unosząc brwi, rzeczywistość nagle we mnie uderzyła bardzo mocno: Justin musi zostać usunięty na dobre z mojego życia-znowu.
"Nie."
Zaciskając mocno oczy, po raz drugi poczułam jakby cały mój świat zgniatał mnie w znajomy sposób.
Przed chwilą rozmawiałam z Justinem. Mieliśmy więź i wiem, że oboje ją czuliśmy.
Miałam nadzieję, że chociaż będziemy mogli się przyjaźnić, nawet jeśli miałby znać mnie jako Autumn na zawsze.
Nie obchodziłoby mnie to. Ja go po prostu potrzebowałam.
"Jesteś taką suką." Mruknęłam, otwierając oczy i spoglądając na Jasmine spod rzęs. "Wiesz o tym?"
Wzruszyła ramionami. "Jestem dumna z bycia nią."
Potrząsając głową, zadrwiłam.
"Po prostu daj mu obejść." Jasmine westchnęła w czystej irytacji. "Jest tylko chłopakiem, cholera."
Oblizałam usta. "Powinnaś czuć się szczęściarą, że go masz, a nie traktować to za przyznane." Powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
Fałszywie wydęła usta. "Cóż, boo pieprzone hoo." Wywracając oczami, złączyła dłonie po raz drugi. "Wydaje mi się, że już skończyłyśmy."
Przechodząc obok mnie, celowo uderzyła mnie ramieniem w drodze do drzwi. Przekręcając gałkę, prawie otworzyła drzwi, gdy nagle odwróciła się i spojrzała na mnie.
"Lepiej pomyśl nad tym jak się z nim pożegnasz."
Odwracając się do niej, pokiwałam głową.
To bezcelowe, żeby z nią walczyć, bo to tylko spowoduje, że będę w głębszym gównie niż teraz.
Uśmiechając się, pokiwała głową przed otworzeniem drzwi i wyjściem z pokoju.
Przejechałam dłonią po włosach, pociągając za końce, kilka kosmyków oderwało się podczas tego.
Podchodząc do drzwi, wyjrzałam i zobaczyłam Jasmine i Justina w namiętnym uścisku-albo tylko na taki wyglądał dla kogoś innego niż ekipa i ja.
Mogliśmy przejrzeć go na wylot.
Wzdychając w porażce, w końcu znalazłam w sobie odwagę i wyszłam z pokoju. Podchodząc do kanap i krzeseł gdzie wszyscy siedzieli, przygryzłam wargę gdy zdałam sobie sprawę, że wszyscy na mnie patrzą.
Przełknęłam gulę z nerwów, która formowała się w moim gardle. "Ja uh, ja muszę już iść." Udało mi się uniknąć wzroku Justina, który na sobie czułam.
Pochylając się, żeby niezręcznie objąć Pattie jednym ramieniem, zrobiłam to samo z cała resztą ekipy, zmuszając się żeby nie zrobić tego samego z Justinem.
Nawet nie pamiętam ostatniego razu jak go przytuliłam.
Biorąc gwałtowny wdech, zaczęłam iść w stronę drzwi. Przekręcając gałkę, wiedziałam, że to już to; to już ostatni raz kiedy widzę Justina tak blisko.
Spoglądając przez ramię, zauważyłam wzrok wszystkich skierowany na mnie, podczas gdy ja spojrzałam w oczy, które znaczyły dla mnie najwięcej w tej chwili, Justina.
Posyłając mu delikatny uśmiech, wyszłam przez drzwi i powoli szłam wzdłuż korytarza aż znalazłam windy. Wciskając guzik, żeby ją otworzyć, czekałam aż się otworzy aż nagle usłyszałam dźwięk kroków.
Poczułam delikatne stuknięcie na moim ramieniu, sprawiając, że podskoczyłam i odwróciłam się z szeroko otwartymi oczami.
Justin?
"Justin?" Zmarszczyłam brwi, zmieszana. "Co ty robisz?"
Oblizał usta, drapiąc się cicho w tył głowy, podczas gdy ja cierpliwie czekałam na odpowiedź.
Kilka chwil minęło i zaczęłam myśleć, że mi nie odpowie.
Westchnęłam. "Gdzie Jasmine?"
Wskazując za swoje ramię, wskazał na koniec korytarza na swój pokój.
"Dobrze..." Wymamrotałam, niepewna tego co powiedzieć, gdy przypomniałam sobie, że nie powinnam być w pobliżu niego.
Nagle drzwi windy się otworzyły. Szybko spoglądając na nią, spojrzałam z powrotem na Justina i wskazałam na drzwi.
"Musze już iść..." Delikatnie cofając się, zastanawiałam się czego chciał.
Wciąż się we mnie wpatrywał podczas gdy ja zbliżałam się do windy. Zauważyłam jak jego ramiona były zaplecione za plecami i jego ramiona były delikatnie opuszczone gdy zdałam sobie z czegoś sprawę.
Musi być biały; nieśmiały, cichy. Jego nastrój musiał się zmienić.
Gdy Justin zmieniał się na "biały" miał ciężki czas, żeby wydobyć to co miał na myśli; był nieśmiały.
Wzdychając, wiedziałam, że będę tego żałowała jak odejdę bez dowiedzenia się co chciał, więc podeszłam do niego, przygryzając wargę, bojąc się spojrzeć w jego oczy.
Zdecydowałam, że będę trzymała wzrok na jego ramieniu.
"Wszystko w porządku?" zaczęłam.
Zobaczyłam, że kiwnął głową.
"Czy to Jasmine?" dalej się starałam coś z niego wydobyć
Potrząsnął głową.
"Potrzebujesz czegoś?"
Pokiwał głową.
"Dobrze..." Zaciskając usta, spojrzałam w jego oczy. "Czego potrzebujesz?"
Przygryzając wargę, Justin opuścił ramiona jeszcze bardziej podczas gdy jego twarz się delikatnie zaczerwieniła.
Nie mogłam nic poradzić na to, że poczułam motyle w brzuchu przez to.
"C-czy potrzebujesz czegoś ode mnie?" Zapytałam, wzdychając jeszcze raz, gdy pokiwał głową.
"Powiedz mi," Wyszeptałam delikatnie, zastanawiając się czy złapać go za rękę czy nie.
Decydując przeciwko temu, czekałam co wydawało się jak wieczność aż w końcu otworzył usta, żeby coś powiedzieć.
"Mogę dostać twój numer?" Zapytał pewnym głosem. Musiał przejść do normalnego nastroju, bo wiem, że na pewno "biały" Justin nie powie takich rzeczy pewnym tonem.
Przygryzając wargę, potrząsnęłam głową.
"Nie wydaje mi się, że to taki dobry pomysł..." Urwałam, od razu czując się źle widząc smutek na jego twarzy.
"Jasmine..."
"Myślałem, że cię przeprosiła?" Zmarszczył brwi, podczas gdy ja westchnęłam.
"Ona uh, ona to zrobiła." Zamykając oczy, potrząsnęłam głową. "Wciąż..."
"W porządku, nieważne." Machnął lekceważąco ręką, wzdychając w poirytowaniu.
Fioletowy.
""Nie powinienem był pytać. Po prostu, jedź bezpiecznie." Powiedział ostrym tonem przed odwróceniem się, żeby odejść.
Poczułam, że w moim ciele rosło zdenerwowanie, gdy patrzyłam jak odchodzi.
Nie może tak po prostu odejść. Nie mogę odejść na dobre jeśli jest na mnie zły.
Wzdychając, podbiegłam przez pół korytarza do miejsca gdzie szedł szybko i stanęłam naprzeciw niego.
Wystawiłam rękę. "Telefon."
Marszcząc brwi, Justin przekrzywił głowę zmieszany.
Przygryzłam wargę. "Daj mi swój telefon." Nakazałam.
Wahając się na początku, kilka sekund później wyciągnął swojego iPhona 5 z kieszeni, kładąc go na moją dłoń, podczas gdy ja odblokowałam go i kliknęłam na aplikację z dodawaniem kontaktów.
Zapisując moje imię jako Autumn, dodałam swój numer i oddałam mu telefon z powrotem.
Spoglądając w dół na ekran, zmarszczył brwi. "Ten numer wygląda znajomo." Spojrzał mi w oczy.
Od razu poczułam jak moja twarz się czerwieni, podczas gdy mentalnie przełknęłam się za nie zmienienie numeru.
"Dziwne." To wszystko co zdołałam powiedzieć, wymuszając uśmiech i przeszłam obok niego w stronę wind.
W końcu zdołałam dojść do parkingu gdzie znalazłam swój samochód zaparkowany kilka miejsc od dużego, czarnego tour busa. Przypinając bezpiecznie pas, odpaliłam silnik, wprowadzając samochód do życia przed wycofaniem z miejsca parkingowego i udając się w stronę domu.
Nie mogłam nic poradzić na to, że myślałam o wszystkim co wydarzyło się dzisiaj, zaczynając od restauracji i kończąc na hotelu...
Kończąc na mojej nieudanej próbie zostawienia Justina.
Heeeeej wam ! :) Tak tak wiem miałam dodać wcześniej tą część rozdziału no, ale niestety nie udało się :( Mam nadzieję, że mi wybaczycie :) Mam jedną malutką uwagę do tych tzw "cichych czytelników" - prosiłabym żebyście dawali jakieś komentarze, jakiekolwiek. Wbrew pozorom komentarze potrafią motywować :) Im więcej ich będzie tym szybciej będę starała się dawać wam rozdziały, bo będę widziała, że wam również zależy na tym żeby jednak te rozdziały się pojawiały chociaż raz w tygodniu. Rozważcie proszę tą opcję :) Wracając do rozdziału mam nadzieję, że wam się spodoba ta część. Jeśli macie jakiekolwiek wątpliwości do tłumaczenia - piszcie od razu :)
czytasz = komentujesz
czwartek, 27 marca 2014
Eleven: You dare me ? Part 1
Cynthia's POV:
Dochodząc do hotelu, nie mogłam nic na to poradzić, że czułam niechęć będąc tutaj teraz.
Justin i ja mieliśmy miłą rozmowę - sprawiło to, że jestem 10 razy bardziej zrelaksowana przy nim, jednak nie wiem dlaczego. Poczułam tą więź, którą mieliśmy kilka lat temu.
Ale wiem, że jak tylko postawię nogę w tym pokoju hotelowym i stanę twarzą w twarz z Jasmine, wszystkie te uczucia znikną.
Czy Justin w ogóle czuł jakikolwiek związek między nami dzisiaj ? Nie mogłam nic na to zrobić, ale miałam nadzieję, że jednocześnie czuł i nie czuł.
Sama myśl, że czuł coś do mnie znowu sprawiało, że czułam motyle w brzuchu.
Jednak znowu, jeśli sprawy zajdą za daleko, on mógłby domyśleć się kim jestem, co nie może się zdarzyć nieważne co i kto wie co mogłaby zrobić Jasmine.
Kręcąc głową, wróciłam do myślenia, że najlepiej będzie jeśli nic nie będzie do mnie czuł i że nie będziemy mieli żadnego rodzaju związku.
Przygryzając wargę, spojrzałam na Justina idącego obok mnie i po prostu patrzyłam na jego idealne usta w kształcie serca, których dotyku brakowało mi na moich; jego miękkie brązowe włosy przez które kiedyś delikatnie przejeżdżałam palcami; jego jasne, karmelowe oczy, w które miałam w zwyczaju się wpatrywać z niczym innym oprócz pożądania i żądzą...
Uśmiechając się na te wspomnienia, które mieliśmy, nie mogłam nic poradzić na to, że przypomniała mi się jedna noc.
"Co chcesz obejrzeć?" zapytałam, spoglądając niewinnie na Justina, gdy on również spojrzał na mnie.
"Cokolwiek ty chcesz, kochanie." Zacisnął uścisk na mojej talii, przyciskając swoje ciało bliżej do mojego przed tym jak cmoknął mnie słodko w usta. Odchylając się, puścił mnie żebym wybrała film.
Był piątkowy wieczór i byliśmy w jego ogromnym domu w LA. Byliśmy zajęci wychodzeniem przez cały tydzień i chcieliśmy spędzić jedną noc po prostu leżąc i ciesząc się swoim towarzystwem.
Przebierając w różnych gatunkach filmów, zdecydowałam, że wybiorę coś przypadkowego. Przeczytałam tytuł, widząc ze jest to "Pamiętnik" uśmiechnęłam się Kocham ten film.
Włożyłam płytę do DVD i poszłam z powrotem do Justina na kanapę, gdzie otworzył dla mnie swoje ramiona, zapraszając mnie żebym znowu do niego dołączyła.
Położyłam się plecami do niego, gdy on objął mnie ramionami wokół talii, zanurzając twarz w moich włosach i delikatnie cmokając mnie w policzek. Zarumieniłam się od jego dotyku.
"Jestem urocza gdy tak robisz." zaśmiał się, wreszcie opierając swoja głowę, gdy zaczęliśmy oglądać film.
Po około połowie, zauważyłam, że już nie zwracam uwagi na film gdy poczułam parę ciepłych ust na moim ramieniu, powoli przenoszących się do szyi i zostawiających delikatne pocałunki na niej.
Małe jęknięcie wydobyło się z moich ust podczas gdy on uśmiechnął się przy mojej skórze.
"Powinienem przestać i dać ci obejrzeć film, czy nie?"
Zamykając oczy, odwróciłam się, żeby być przodem do Justina. Kładąc rękę na jego bicepsie, zamknęłam oczy jeszcze raz czując jego palce wbijające się w moje biodra i jego usta znowu zetknęły się z moja szyja.
Delikatnie ssąc mój słodki punkt, przygryzł i przejechał językiem po mojej skórze, podczas gdy z moich ust wydobył się jęk, przysuwając się jeszcze bliżej do niego jeżeli to w ogóle było możliwe.
Jęcząc przy mojej cieplej skórze, Justin przeturlał nas tak, że był nade mną. Czułam wybrzuszenie w jego spodniach, gdy on przeniósł usta do mojego ucha, delikatnie je skubiąc.
"Tak bardzo cie teraz pragnę." wychrypiał
Przygryzając wargę, przysunęłam jego twarz dłońmi tak, ze moje usta były przy jego uchu.
"Wiec mnie weź."
Przenosząc ręce na gore mojej koszulki, zaczął poruszać nimi na moich brzuchu i talii, gdy zderzył swoje usta z moimi.
Jeki wibrowały w naszych ustach, uniosłam swoje biodra, przyciskając się bliżej jego krocza, gdy on jęknął seksownie, niecierpliwie wsuwając język do mojego gardła i próbując każdego kawałka mojej buzi jaki tylko mógł.
Przejechał palcami w dół moich ud, oplatając nimi swoja talie przed tym jak nagle poczułam, ze unosi mnie z kanapy.
Poruszałam swoimi ustami idealnie synchronizując je z jego aż nagle poczułam, ze moje plecy uderzyły o jego miękkie łóżko.
Przygryzając wargę, Justin przejechał swoimi palcami w dol do moich spodenek.
"Tak zrobię kochanie." wymamrotał z seksownym i zachrypniętym głosem, odnosząc się do tego jak powiedziałam 'wiec mnie weź'. "Tak zrobię."
Posyłając mi pełne pożądania mrugniecie, pochylił się umieszczając swoje usta na moich jeszcze raz, podczas gdy noc dalej trwała pomiędzy Justinem, mną i niczym pomiędzy.
Nagle zauważyłam, ze oczy Justina spotykają się z moimi, przywracając mnie do rzeczywistości.
Moja twarz zrobiła się cala czerwona, gdy wymusiłam mały uśmiech i odwróciłam wzrok, chowając twarz we włosach.
Przygryzając wargę, powoli szlam za Justinem, gdy przeszliśmy obok windy w lobby i podbiegliśmy cala drogę po schodach.
Nareszcie dochodząc do pietra na którym był jego pokój, jęknęłam bez oddechu. "Powiedz mi jeszcze raz dlaczego nienawidzisz wind?" zapytałam
Otworzył dla mnie drzwi przez które przeszłam. Odwracając się do niego, patrzyłam jak przygryza wargę. Ignorując moje pytanie, poszedł wzdłuż korytarza.
Nagle przypomniałam sobie, że jest klaustrofobikiem.
Przygryzając wargę, zaczęłam iść za nim wzdłuż korytarza aż stanęliśmy przed drzwiami. Wyciągając kartę z kieszeni jego jeansów, Justin przeciągnął ja przez otwór i zobaczyliśmy zielone światełko powiadamiając nas, że drzwi są otwarte. Przekręcając gałkę, otworzył je, gdy oczy wszystkich z ekipy skierowały się na nas.
Weszłam przy Justinie i spoglądałam na ustawienie przede mną.
Zobaczyłam Fredo i Ryan'a rozwalonych na jednej z większych skórzanych kanap z Kenny'm i Scooter'em siedzącymi na drugiej. Pattie siedziała na pojedynczym krześle patrząc na nas, delikatny uśmiech wkradał się na jej usta, gdy zdałam sobie sprawę jak blisko byłam z Justinem.
Przenosząc ciężar mojego ciała bliżej niego, poczułam jego cieple ramie dotykające się do mojego, gdy zamknęłam oczy, chciałam, żeby uczucie jego skory na mojej trwało na zawsze.
"Na co patrzysz mamo?" Przywracając mnie z powrotem do zmysłów, popatrzyłam na Justina widząc jak patrzy zastanawiająco na Pattie. Odwracając wzrok od niego, skupiłam się na jego mamie.
"Oh na nic." Machnęła ręką przed oparciem się o krzesło. "Po prostu na chwile się zamyśliłam. Gdzie byliście?" zapytała
Przygryzłam wargę, zastanawiając się czy powinnam odpowiedzieć, gdy głos Justina przerwał moje myśli.
"Poszliśmy na spacer." Przejeżdżając dłonią przez włosy, podszedł do jednego z pustych miejsc w pokoju i usiadł. Niezręcznie poszłam za nim, podchodząc do krzesła obok Pattie i zatrzymałam się obok niego, przenosząc ciężar ciała na prawa nogę z założonymi ramionami.
Kiwając głową, Pattie spojrzała na mnie z nadzieja w oczach, podczas gdy ja tylko pokręciłam głową. Jeśli myślała, że Justin w jakikolwiek sposób się mną interesował albo jakikolwiek rodzaj związku mógł się utworzyć, była w ogromnym błędzie.
"Dałeś radę przejść tam i z powrotem bez napadnięcia przez fanów?" Oczy Fredo rozszerzyły się, gdy Justin kiwnął głowa. "To nowość."
"Zawsze było inaczej w Kanadzie." zakładając ręce za głowę, oparł się o krzesło i zamknął oczy.
Nie zauważyłam aż do tej pory na jak bardzo zmęczonego wyglądał.
"Hej ugh," przygryzłam wnętrze policzka. "Która jest godzina?"
Otwierając oczy, Justin wyjął swój telefon ze swojej skórzanej kurtki i odblokował go, patrząc na godzinę.
"11.30. Dlaczego pytasz?" zmarszczył brwi, patrząc na mnie i odkładając telefon do kieszeni.
Przygryzłam wargę. Nie zdałam sobie sprawy, ze jest już tak późno.
"Powinnam już iść do domu." powiedziałam, podczas gdy wszyscy od razu na mnie spojrzeli.
"Dlaczego?" Scooter zapytał
Wzruszyłam ramionami, stawiając mały krok w stronę drzwi. "Moja mama będzie się zastanawiała gdzie jestem. Jest już całkiem późno."
Ignorując spojrzenia wszystkich-łącznie z Justina-zaczęłam iść do drzwi. Odwracając się, żebym nie musiała iść tyłem, miałam już otworzyć drzwi i pomachać na pożegnanie gdy usłyszałam znajomy głos, który mnie zatrzymał.
"Justin?" poczułam ze moja twarz się czerwieni na dźwięk głosu Jasmine. "Jesteś już. Gdzie byłeś wcześniej?"
Zastanawiałam się czy powinnam otworzyć drzwi i wyjść czy jednak nie, gdy poczułam jak moje ciało się odwraca, kierując się w stronę widoku przede mną, gdzie Jasmine szła w stronę Justina.
Dochodząc do hotelu, nie mogłam nic na to poradzić, że czułam niechęć będąc tutaj teraz.
Justin i ja mieliśmy miłą rozmowę - sprawiło to, że jestem 10 razy bardziej zrelaksowana przy nim, jednak nie wiem dlaczego. Poczułam tą więź, którą mieliśmy kilka lat temu.
Ale wiem, że jak tylko postawię nogę w tym pokoju hotelowym i stanę twarzą w twarz z Jasmine, wszystkie te uczucia znikną.
Czy Justin w ogóle czuł jakikolwiek związek między nami dzisiaj ? Nie mogłam nic na to zrobić, ale miałam nadzieję, że jednocześnie czuł i nie czuł.
Sama myśl, że czuł coś do mnie znowu sprawiało, że czułam motyle w brzuchu.
Jednak znowu, jeśli sprawy zajdą za daleko, on mógłby domyśleć się kim jestem, co nie może się zdarzyć nieważne co i kto wie co mogłaby zrobić Jasmine.
Kręcąc głową, wróciłam do myślenia, że najlepiej będzie jeśli nic nie będzie do mnie czuł i że nie będziemy mieli żadnego rodzaju związku.
Przygryzając wargę, spojrzałam na Justina idącego obok mnie i po prostu patrzyłam na jego idealne usta w kształcie serca, których dotyku brakowało mi na moich; jego miękkie brązowe włosy przez które kiedyś delikatnie przejeżdżałam palcami; jego jasne, karmelowe oczy, w które miałam w zwyczaju się wpatrywać z niczym innym oprócz pożądania i żądzą...
Uśmiechając się na te wspomnienia, które mieliśmy, nie mogłam nic poradzić na to, że przypomniała mi się jedna noc.
"Co chcesz obejrzeć?" zapytałam, spoglądając niewinnie na Justina, gdy on również spojrzał na mnie.
"Cokolwiek ty chcesz, kochanie." Zacisnął uścisk na mojej talii, przyciskając swoje ciało bliżej do mojego przed tym jak cmoknął mnie słodko w usta. Odchylając się, puścił mnie żebym wybrała film.
Był piątkowy wieczór i byliśmy w jego ogromnym domu w LA. Byliśmy zajęci wychodzeniem przez cały tydzień i chcieliśmy spędzić jedną noc po prostu leżąc i ciesząc się swoim towarzystwem.
Przebierając w różnych gatunkach filmów, zdecydowałam, że wybiorę coś przypadkowego. Przeczytałam tytuł, widząc ze jest to "Pamiętnik" uśmiechnęłam się Kocham ten film.
Włożyłam płytę do DVD i poszłam z powrotem do Justina na kanapę, gdzie otworzył dla mnie swoje ramiona, zapraszając mnie żebym znowu do niego dołączyła.
Położyłam się plecami do niego, gdy on objął mnie ramionami wokół talii, zanurzając twarz w moich włosach i delikatnie cmokając mnie w policzek. Zarumieniłam się od jego dotyku.
"Jestem urocza gdy tak robisz." zaśmiał się, wreszcie opierając swoja głowę, gdy zaczęliśmy oglądać film.
Po około połowie, zauważyłam, że już nie zwracam uwagi na film gdy poczułam parę ciepłych ust na moim ramieniu, powoli przenoszących się do szyi i zostawiających delikatne pocałunki na niej.
Małe jęknięcie wydobyło się z moich ust podczas gdy on uśmiechnął się przy mojej skórze.
"Powinienem przestać i dać ci obejrzeć film, czy nie?"
Zamykając oczy, odwróciłam się, żeby być przodem do Justina. Kładąc rękę na jego bicepsie, zamknęłam oczy jeszcze raz czując jego palce wbijające się w moje biodra i jego usta znowu zetknęły się z moja szyja.
Delikatnie ssąc mój słodki punkt, przygryzł i przejechał językiem po mojej skórze, podczas gdy z moich ust wydobył się jęk, przysuwając się jeszcze bliżej do niego jeżeli to w ogóle było możliwe.
Jęcząc przy mojej cieplej skórze, Justin przeturlał nas tak, że był nade mną. Czułam wybrzuszenie w jego spodniach, gdy on przeniósł usta do mojego ucha, delikatnie je skubiąc.
"Tak bardzo cie teraz pragnę." wychrypiał
Przygryzając wargę, przysunęłam jego twarz dłońmi tak, ze moje usta były przy jego uchu.
"Wiec mnie weź."
Przenosząc ręce na gore mojej koszulki, zaczął poruszać nimi na moich brzuchu i talii, gdy zderzył swoje usta z moimi.
Jeki wibrowały w naszych ustach, uniosłam swoje biodra, przyciskając się bliżej jego krocza, gdy on jęknął seksownie, niecierpliwie wsuwając język do mojego gardła i próbując każdego kawałka mojej buzi jaki tylko mógł.
Przejechał palcami w dół moich ud, oplatając nimi swoja talie przed tym jak nagle poczułam, ze unosi mnie z kanapy.
Poruszałam swoimi ustami idealnie synchronizując je z jego aż nagle poczułam, ze moje plecy uderzyły o jego miękkie łóżko.
Przygryzając wargę, Justin przejechał swoimi palcami w dol do moich spodenek.
"Tak zrobię kochanie." wymamrotał z seksownym i zachrypniętym głosem, odnosząc się do tego jak powiedziałam 'wiec mnie weź'. "Tak zrobię."
Posyłając mi pełne pożądania mrugniecie, pochylił się umieszczając swoje usta na moich jeszcze raz, podczas gdy noc dalej trwała pomiędzy Justinem, mną i niczym pomiędzy.
Nagle zauważyłam, ze oczy Justina spotykają się z moimi, przywracając mnie do rzeczywistości.
Moja twarz zrobiła się cala czerwona, gdy wymusiłam mały uśmiech i odwróciłam wzrok, chowając twarz we włosach.
Przygryzając wargę, powoli szlam za Justinem, gdy przeszliśmy obok windy w lobby i podbiegliśmy cala drogę po schodach.
Nareszcie dochodząc do pietra na którym był jego pokój, jęknęłam bez oddechu. "Powiedz mi jeszcze raz dlaczego nienawidzisz wind?" zapytałam
Otworzył dla mnie drzwi przez które przeszłam. Odwracając się do niego, patrzyłam jak przygryza wargę. Ignorując moje pytanie, poszedł wzdłuż korytarza.
Nagle przypomniałam sobie, że jest klaustrofobikiem.
Przygryzając wargę, zaczęłam iść za nim wzdłuż korytarza aż stanęliśmy przed drzwiami. Wyciągając kartę z kieszeni jego jeansów, Justin przeciągnął ja przez otwór i zobaczyliśmy zielone światełko powiadamiając nas, że drzwi są otwarte. Przekręcając gałkę, otworzył je, gdy oczy wszystkich z ekipy skierowały się na nas.
Weszłam przy Justinie i spoglądałam na ustawienie przede mną.
Zobaczyłam Fredo i Ryan'a rozwalonych na jednej z większych skórzanych kanap z Kenny'm i Scooter'em siedzącymi na drugiej. Pattie siedziała na pojedynczym krześle patrząc na nas, delikatny uśmiech wkradał się na jej usta, gdy zdałam sobie sprawę jak blisko byłam z Justinem.
Przenosząc ciężar mojego ciała bliżej niego, poczułam jego cieple ramie dotykające się do mojego, gdy zamknęłam oczy, chciałam, żeby uczucie jego skory na mojej trwało na zawsze.
"Na co patrzysz mamo?" Przywracając mnie z powrotem do zmysłów, popatrzyłam na Justina widząc jak patrzy zastanawiająco na Pattie. Odwracając wzrok od niego, skupiłam się na jego mamie.
"Oh na nic." Machnęła ręką przed oparciem się o krzesło. "Po prostu na chwile się zamyśliłam. Gdzie byliście?" zapytała
Przygryzłam wargę, zastanawiając się czy powinnam odpowiedzieć, gdy głos Justina przerwał moje myśli.
"Poszliśmy na spacer." Przejeżdżając dłonią przez włosy, podszedł do jednego z pustych miejsc w pokoju i usiadł. Niezręcznie poszłam za nim, podchodząc do krzesła obok Pattie i zatrzymałam się obok niego, przenosząc ciężar ciała na prawa nogę z założonymi ramionami.
Kiwając głową, Pattie spojrzała na mnie z nadzieja w oczach, podczas gdy ja tylko pokręciłam głową. Jeśli myślała, że Justin w jakikolwiek sposób się mną interesował albo jakikolwiek rodzaj związku mógł się utworzyć, była w ogromnym błędzie.
"Dałeś radę przejść tam i z powrotem bez napadnięcia przez fanów?" Oczy Fredo rozszerzyły się, gdy Justin kiwnął głowa. "To nowość."
"Zawsze było inaczej w Kanadzie." zakładając ręce za głowę, oparł się o krzesło i zamknął oczy.
Nie zauważyłam aż do tej pory na jak bardzo zmęczonego wyglądał.
"Hej ugh," przygryzłam wnętrze policzka. "Która jest godzina?"
Otwierając oczy, Justin wyjął swój telefon ze swojej skórzanej kurtki i odblokował go, patrząc na godzinę.
"11.30. Dlaczego pytasz?" zmarszczył brwi, patrząc na mnie i odkładając telefon do kieszeni.
Przygryzłam wargę. Nie zdałam sobie sprawy, ze jest już tak późno.
"Powinnam już iść do domu." powiedziałam, podczas gdy wszyscy od razu na mnie spojrzeli.
"Dlaczego?" Scooter zapytał
Wzruszyłam ramionami, stawiając mały krok w stronę drzwi. "Moja mama będzie się zastanawiała gdzie jestem. Jest już całkiem późno."
Ignorując spojrzenia wszystkich-łącznie z Justina-zaczęłam iść do drzwi. Odwracając się, żebym nie musiała iść tyłem, miałam już otworzyć drzwi i pomachać na pożegnanie gdy usłyszałam znajomy głos, który mnie zatrzymał.
"Justin?" poczułam ze moja twarz się czerwieni na dźwięk głosu Jasmine. "Jesteś już. Gdzie byłeś wcześniej?"
Zastanawiałam się czy powinnam otworzyć drzwi i wyjść czy jednak nie, gdy poczułam jak moje ciało się odwraca, kierując się w stronę widoku przede mną, gdzie Jasmine szła w stronę Justina.
Czeeeść wam wszystkim :) Od razu na wstępie PRZEPRASZAM WAS MEGA MEGA MEGA BARDZO za to, że tak długo nie dodawałam i jeszcze, że to nie jest cały rozdział przetłumaczony.. Niestety nie mam ostatnio czasu za bardzo, bo ciągle jakieś sprawdziany, kartkówki, milion zadań domowych i projektów ;c Mam nadzieję, że jak teraz będę miała trochę więcej luzu w szkole to znajdę trochę czasu na dokończenie tego rozdziału :) Także tego, nie zabijajcie mnie, nie gniewajcie się itp itd, że tak długo nie dodawałam :) Piszcie w komentarzach co sądzicie o tej części rozdziału :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Paaaa ♥
niedziela, 23 lutego 2014
Ten: It's all my fault.
Cynthia's POV:
Stałam przed Justinem ze złączonymi kolanami, przetwarzając o co właśnie mnie zapytał.
Chciał ze mną porozmawiać ? Dlaczego ? O co chodziło ?
Po prostu nie rozumiem dlaczego chciałby ze mną porozmawiać.
Czy w rezultacie będziemy się kłócić-znowu-czy odejdziemy w pokoju ?
Prawdopodobnie nie to ostatnie.
Przełykając gulę w gardle, podrapałam się w palec nerwowo, podczas gdy moje oczy wędrowały wszędzie byle nie na oczy Justina, które były skierowane na mnie.
Minęło parę chwil niezręcznej ciszy gdy ja w końcu znalazłam w sobie odwagę, żeby się odezwać.
Powoli poruszając głową w górę i w dół, czekałam gdy on również pokiwał swoja głowa.
Uklęknęłam na kolanach i osunęłam się aż mój tyłek uderzył o podłogę. Siadając ze skrzyżowanymi nogami, Położyłam dłonie na swoich kolanach.
Justin wstał.
"Uh..." wymamrotałam, marszcząc brwi, gdy na niego spojrzałam. "Zazwyczaj gdy chcesz z kimś porozmawiać to nie wychodzisz..."
Śmiejąc się, Justin zacisnął usta podczas gdy ja byłam cicho, trochę zdziwiona jego nagłą zmianą nastroju, jednakże powinnam być do tego przyzwyczajona.
Po kilku krótkich chwilach, podał mi rękę, delikatnie się pochylając. Spojrzałam z jego oczu na jego rękę i z powrotem na jego twarz, niepewna co powinnam zrobić.
Unosząc brew, zacisnął usta w cienką linię. "Zazwyczaj gdy ludzie podają ci swoją dłoń to ją bierzesz." Uśmiechnął się przedrzeźniając mnie, naśladując mój głos i używając go w tym samym tonie co ja.
"Yeah, yeah." Przygryzając wargę, wystawiłam język, podczas gdy on się zaśmiał, wywołując motyle w moim brzuchu.
Biorąc jego dłoń w moją, podniósł mnie z podłogi przed odwróceniem się i otworzeniem drzwi.
Zakładając, że chciał żebym szła za nim, zrobiłam tak idąc korytarzem.
Zobaczyłam drzwi windy, gdy już do nich dotarliśmy automatycznie sięgnęłam do przycisku otwierającego drzwi. Czekałam aż się otworzą, gdy nagle zdałam sobie sprawę, że Justina nie było przy mnie tak jak mi się wydawało.
"Justin?" wymamrotałam, bardziej do siebie niż do kogoś innego.
Jęcząc w niepokoju, odrzuciłam głowę do tyłu. Gdzie on mógł pójść ?
Kiedy miałam już iść i zacząć go szukać, moje myśli zostały przerwane gdy usłyszałam niski chichot zza mnie.
Marszcząc brwi, odwróciłam się i zobaczyłam Justina stojącego przy drzwiach prowadzących do schodów, trzymając je otwarte nogą patrzył na mnie z rozbawionymi oczami.
Unosząc brew, patrzyłam na niego.
"Idziemy schodami." Oblizał usta.
Skubiąc od środka policzek, pokiwałam głową w odpowiedzi i podeszłam do niego.
Szłam za niem pokonując niekończącą się liczbę schodów.
Biorąc ostrożnie każdy krok żebym nie upadła, zdałam sobie sprawę, że jestem coraz bardziej zmęczona starając się dotrzymać tempa Justinowi.
Jęknęłam, marudząc dziecinnie.
"Zwolnij." praktycznie błagałam.
Justin się zaśmiał.
"Mogliśmy pojechać windą." mruknęłam.
"Nienawidzę wind." było wszystkim co powiedział Justin, przed zwolnieniem swojego tempa sprawiając, że westchnęłam z ulgą.
Po jak się wydawało wieczności dotarliśmy do lobby przez które przeszedł Justin wychodząc całkowicie z hotelu, podczas gdy ja szłam za nim. Idąc obok niego, nerwowo skubałam wargę.
"Gdzie idziemy?" zapytałam, spoglądając na jego twarz, żeby mieć pewność, że to było w porządku o co zapytałam.
Uniknął mojego pytania. "Lubisz Starbucks'a?"
Pokiwałam głową i czekałam aż będzie kontynuował, później zdając sobie sprawę, że tego nie zrobi.
Westchnęłam aż ciężka cisza zapanowała między nami.
Po kilku minutach, szłam za Justinem, wchodząc do sklepu, który wspomniał.
Siadając na pustym miejscu, czekałam aż Justin podejdzie zamówić ktokolwiek wie co.
Nuciłam jedną z piosenek Justina w mojej głowie aż w końcu wrócił z dwoma truskawkowo-bananowymi koktajlami, stawiając jeden przede mną, podczas gdy brał łyka ze swojego.
"Dziękuję." wymamrotałam. Justin tylko pokiwał głową, pokazując, że mnie usłyszał.
Wkładając słomkę w otwór, wzięłam małego łyka, podczas gdy znowu zapadła cisza pomiędzy nami.
Patrzyłam na Justina jak postawił swój napój i patrzył przez okno. Zacznie w końcu mówić ?
Uderzając stopa niecierpliwie o podłogę, skubałam wargę nerwowo.
Nie mogłam znieść tej ciszy. Po prostu siedząc tutaj-czekając na rozmowę której początku się bałam-dobijało mnie w więcej sposobów niż jeden.
Zaczęłam liczyć w głowie każda mijającą sekundę. Docierając do stu, doszłam do wniosku, że on nie zacznie tej rozmowy wkrótce.
Westchnęłam, sprawiając, że Justin odwrócił się w moja stronę, unosząc brew w ciekawości.
Przełknęłam swoje nerwy.
"M-masz zamiar zacząć?" przygryzłam wargę, uderzając się w głowie za jąkanie.
Zmarszczył brwi.
Westchnęłam. "Chciałeś ze mną pogadać..." Przypomniałam.
Przytakując, również westchnął, spoglądając jeszcze raz przez okno przed powolnym odwróceniem wzroku w moja stronę.
"To nie jest nic złego." wymamrotał, wyczuwając moje zdenerwowanie. "Obiecuję."
Pokiwałam głowa, nie do końca przekonana. Czekałam aż westchnął wskazując, że ma zamiar mówić.
"Wcześniej, gdy Jasmine nazwała cię..."
Zamknął oczy i przełknął głośno, sprawiając, że moje oczy otworzyły się szeroko widząc jego rozpacz.
"Kontynuuj." zachęciłam
Wzdychając niepewnie, jego oczy wciąż były zamknięte podczas gdy znowu zaczął mówić.
"Pamiętasz jak nazwała cię C-cynth?"
Zastygając w miejscu, wbiłam zęby w dolną wargę.
Przytaknęłam tępo.
"C-czy wiesz kim jest Cynth-thia?"
Przełknęłam ślinę. Myśląc o swojej odpowiedzi przez parę chwil, zdecydowałam, że będę grać głupią.
"Nie." wyszeptałam.
Kiwając głową, wziął gwałtowny wdech, jego oczy były wciąż zamknięte.
"powiedz mi." Nalegałam. Nienawidziłam tego tematu i chciałam żeby się już skończył. Nie mogłam nic zrobić z tym, tylko dałam mojej ciekawości wziąć nade mną górę, zastanawiając się co chciał powiedzieć. "Kim ona jest?"
Justin spojrzał na mnie, układając myśli w odpowiedź aż wreszcie odpowiedział.
"Była moją dziewczyną parę lat temu." Przełknął ślinę.
"Była."
Przytaknął. "Ona uh..." Zacisnął szczękę. "Ona umarła."
Przełknęłam gulę formująca się w moim gardle i czekałam aż będzie kontynuował.
"Poszliśmy do sklepu pewnego dnia i ona weszła do środka, żeby kupić parę rzeczy. Weszła do środka sama."
Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się gdzie zmierzał.
Przejeżdżając dłonią przez włosy, pociągnął mocno za końce.
"Spłonął gdy ona była w śro-odku." Jego głos się załamał na końcu.
Nagle poczułam silną chęć żeby wziąć go w ramiona i powiedzieć, że wszystko będzie w porządku. Zwalczyłam ta chęć.
Nagle wszystkie wspomnienia z tego dnia wróciły do mnie, dzień w którym całe moje życie się praktycznie skończyło, zaczynając ze sklepem.
"Scooter, musisz mi pomóc." wymamrotałam drżącym głosem do telefonu, łzy zaczęły zbierać się w moich oczach.
"Co?" Scooter zapytał, zatroskanie słyszalne w jego glosie. "Co się stało?"
Wyjaśniłam wszystko, zaczynając od czasu jak Jasmine podeszła do mnie do momentu gdy odeszła.
"Oh mój Boże." Scooter wymamrotał, zaskoczony czym zagroziła, tak samo jak ja.
"Nie mogę zostać Scooter, nie mogę zostać..."
Poczułam łzy wzbierające w tyle mojego gardła. Przełykając je, słuchałam jak próbował nieskończoną ilość razy namówić mnie żebym tego nie robiła.
Ale ja i on wiedzieliśmy, że musiała.
"Jesteś pewna, że możesz to zrobić?"
Przełykając ślinę po jego pytaniu, myślałam nad swoja odpowiedzią.
Czy chciałam ? Do diabła nie.
Czy to będzie łatwe ? Na pewno nie.
Ale czy musiałam ?
Zaciskając oczy, wzięłam drżący oddech.
To było to: to był koniec. Oficjalnie nigdy więcej nie zobaczę znowu Justina.
"Tak jestem pewna."
I wtedy spaliłam sklep. Tak sfałszowałam własną śmierć.
Nikt nie został ranny-oprócz "mnie" oczywiście-dzięki Bogu.
Moje myśli nagle zostały przerwane przez Justina który odchrząknął. Odwracając głowę w jego stronę i napotykając jego oczy, czekałam aż znowu zacznie mówić.
"Jeśli wszedłbym z nią..." Przełknął ślinę. "Nie umarłaby,"
Marszcząc brwi w jedną, mój obraz przez chwilę stracił ostrość, podczas gdy myślałam co miał na myśli.
Schował twarz w dłonie. "To wszystko moja wina."
Moje usta otworzyły się szeroko w szoku, gdy ja przetwarzałam co właśnie powiedział.
Myśli, że to jego wina, że ja "umarłam" ?
Obwiniał się za to przez te całe trzy lata ?
Dlaczego myśli, że to jego wina ? Przecież to nie było tak, że miał kontrolę nad miejscem, które się spaliło !
Nie mogę uwierzyć, że właśnie tak myślał i ta myśl złamała mnie w więcej niż jeden sposób.
Skupiając mój wzrok, spojrzałam na Justina, który miał swoja twarz schowana w dłoniach, bolało mnie jeszcze bardziej.
"Justin." przełknęłam, niepewnie kładąc swoją dłoń na jego. "To nie twoja wina."
Unosząc głowę, spojrzał na moją dłoń, która była na jego, później spoglądając na mnie spod rzęs.
"Mogłem z niż tam wejść. Mogłem ja ocalić." pokręcił głową. "Nawet zapytała czy chcę z nią iść. Zapytała mnie i co ja jej powiedziałem?" zadrwił z czystym obrzydzeniem wobec siebie. "Powiedziałem, że nie chce zostać zaatakowanym przez fanów."
Przygryzłam wargę, pamiętając dokładnie jego słowa z tamtego dnia.
"Raczej nie chciałbym być zaatakowany przez fanów, kochanie."
Zamknęłam oczy i potrząsnęłam głową, odmawiając tego żeby wierzył, że to była jego wina.
"To nie była twoja wina." powiedziałam z zaciśniętymi zębami, będąc bardzo ostrożną mając pewność, że nie powiem nic złego.
Justin pokręcił głową, zabierając jego dłoń spod mojej.
"Była." Potarł mocno twarz dłońmi w dół i w górę. "Jestem samolubnym chujem, który wolał pozwolić swojej dziewczynie zginąć w pożarze niż mieć fanów biegnących do mnie."
"Nie wiedziałeś, że coś takiego może się zdarzyć!" splunęłam w niedowierzaniu wpatrując się w niego jakby kompletnie oszalał.
"Ale-"
"Nie." Uniosłam palec zatrzymując go. "Przed tym jak zaczniesz i powiesz znowu, że to twoja wina, bo nie wszedłeś tam ze m-ugh nią..." Urwałam zbierając swoje myśli.
Właśnie dlatego muszę mówić ostrożnie.
Wzięłam głęboki oddech przed kontynuowaniem.
"Przed tym jak pójdziesz i powiesz cokolwiek z tego, odpowiedz na to: wiedziałeś, że będzie się paliło?"
Justin był cicho, ściskając usta w cienką linię trzymając swój wzrok na mojej twarzy.
Zignorowałam jego silne spojrzenie. "Więc?"
Kilka chwil później westchnął, opuszczając ramiona i kręcąc głową.
"Ok," oblizałam usta "I jeśli byś wiedział, zrobiłbyś wszystko co możesz żeby ją uratować, prawda?"
Oparł się o krzesło i pokiwał głową.
"Dokładnie." Pokiwałam głową w pochwale. "Więc jeszcze raz, to nie była twoja wina. Prawda?"
Przygryzając wargę, zajęło to Justinowi kilka minut żeby się zastanowić, gdy w końcu westchnął.
"Prawda."
Pozwalając małemu uśmiechowi zagościć na mojej twarzy, zacisnęłam usta razem.
Podniosłam swój koktajl i wzięłam łyka, usatysfakcjonowana.
"Ja po prostu..." Odwrócił wzrok, zaciskając znowu oczy. "Tęsknię za nią cholernie mocno."
Spojrzałam w jego oczy i mój brzuch od razu opadł do ziemi widząc jego wilgotne oczy.
Odwróciłam wzrok, bojąc się, że jeśli wciąż będę na niego patrzeć sama zacznę płakać.
I pomyśleć, że niby już mu ze mną przeszło...
"Dziękuję." Spoglądając z powrotem zobaczyłam Justina, który się we mnie wpatrywał. Zaczęłam się również w niego wpatrywać i oglądałam jak oblizuje usta.
"Za?" Mrugnęłam oczami, w połowie oszołomiona, gdy patrzył wprost na mnie.
"Za rozmowę ze mną." Wymusił mały uśmiech na twarzy ale ja i tak widziałam ból, który wciąż tam był.
Machając dłonią, oparłam się o krzesło. "Nie wspominaj tego. Jestem tu dla ciebie, ok?"
Przytaknął, również opierając się o krzesło.
"Oh i jeszcze jedna rzecz..." urwał
"Yeah?"
"Przepraszam."
Zmarszczyłam twarz w zmieszaniu. "Za co?"
"Za to jaka Jasmine była w stosunku do ciebie... Ja po prostu," wzruszył ramionami "Przepraszam."
Moje oczy rozszerzyły się na jego słowa i prawie od razu poczułam buzującą we mnie złość.
Nie powinien nawet czuć potrzeby przepraszania za to gówno ta suka ciągnęła.
Potrząsnęłam głową.
"Nie przepraszaj." westchnęłam. "Jeśli ktokolwiek powinien przepraszać, to ona." zacisnęłam szczękę. "Nie ty."
Justin zacisnął razem usta, kiwając głową.
"Ty po prostu..." Przerwał, biorąc chwilę żeby wypalić dziury w mojej twarzy swoim spojrzeniem.
Nie dosłownie, ale wiesz o co mi chodzi.
Czekałam aż będzie kontynuować.
"Bardzo mi ją przypominasz." jęknął. "To jest irytujące czasami."
Przygryzając wargę, walczyłam ze sobą żeby ukryć jak bardzo zdenerwowana byłam po tym co powiedział.
Kontynuowałam granie głupiej.
"Kogo?"
"Cynthie." westchnął. "Przysięgam, wyglądasz dokładnie jak ona."
Mój oddech zaczął przyspieszać a moje palce zaczęły się pocić. "Yeah?" Przygryzając swój język, modliłam się do Boga, żeby ta rozmowa się wkrótce skończyła.
"Yeah." Mruknął ochryple.
Pokiwałam niezręcznie głową i odwróciłam wzrok, skupiając wzrok na samochodach za oknem, podczas gdy czułam oczy Justina wpatrujące się w moją twarz.
Po kilku minutach, w końcu usłyszałam długie westchnienie dochodzące z jego pulchnych ust w kształcie serca.
"Po prostu tego nie rozumiem."
Pozwalając mojemu wzrokowi spotkać się z jego, ściągnęłam razem brwi w dezorientacji. "Huh?"
Przygryzł wargę.
"Jestem tutaj, siedzę z dziewczyną, którą ledwo znam." wskazał na mnie. Zignorowałam ból, który spowodowały jego słowa i słuchałam jak kontynuował.
"I otwieram się do niej o całym gównie o którym z nikim nie mogę porozmawiać."
Potrząsnął głową, gdy ja delikatnie się zarumieniłam.
"Nie rozumiem tego."
Wzruszyłam ramionami. Nie wiedząc co powiedzieć, przygryzłam wnętrze policzka.
Spokojna cisza zapanowała pomiędzy nami, uspokajając moje nerwy.
Po jakiś 15 minutach, moja głowa się uniosła widząc Justina, który wstawał ze swojego miejsca.
"Lepiej żebyśmy już wracali zanim zaczną się zastanawiać gdzie jesteśmy." Wziął nasze puste kubki i wyrzucił je do śmieci.
Wzdychając, wstałam i poszłam za Justinem przez drzwi, gdzie zaczęliśmy iść z powrotem do hotelu, do ekipy...
Do Jasmine.
Heeeej :) Przepraszam, że tyle zajęło mi dodanie rozdziału, ale przez cały tydzień chorowałam i nie miałam za bardzo jak :( Mam nadzieję, że mi wybaczycie haha. Dziękuję wam, że zaczynacie się stosować do mojej małej prośby o komentowaniu-no przynajmniej niektórzy :) I tym osobom co skomentowały poprzedni rozdział BARDZO BARDZO DZIĘKUJĘ ♥ Myślę, że coraz więcej będzie takich osób :) Dajcie znać co myślicie o rozdziale lub o tym co według was może się dalej wydarzyć.
Papa ♥
PS. Zapraszam na mojego tumblra-http://itskatyherexo.tumblr.com/ :) Follow me, I follow back :)
Stałam przed Justinem ze złączonymi kolanami, przetwarzając o co właśnie mnie zapytał.
Chciał ze mną porozmawiać ? Dlaczego ? O co chodziło ?
Po prostu nie rozumiem dlaczego chciałby ze mną porozmawiać.
Czy w rezultacie będziemy się kłócić-znowu-czy odejdziemy w pokoju ?
Prawdopodobnie nie to ostatnie.
Przełykając gulę w gardle, podrapałam się w palec nerwowo, podczas gdy moje oczy wędrowały wszędzie byle nie na oczy Justina, które były skierowane na mnie.
Minęło parę chwil niezręcznej ciszy gdy ja w końcu znalazłam w sobie odwagę, żeby się odezwać.
Powoli poruszając głową w górę i w dół, czekałam gdy on również pokiwał swoja głowa.
Uklęknęłam na kolanach i osunęłam się aż mój tyłek uderzył o podłogę. Siadając ze skrzyżowanymi nogami, Położyłam dłonie na swoich kolanach.
Justin wstał.
"Uh..." wymamrotałam, marszcząc brwi, gdy na niego spojrzałam. "Zazwyczaj gdy chcesz z kimś porozmawiać to nie wychodzisz..."
Śmiejąc się, Justin zacisnął usta podczas gdy ja byłam cicho, trochę zdziwiona jego nagłą zmianą nastroju, jednakże powinnam być do tego przyzwyczajona.
Po kilku krótkich chwilach, podał mi rękę, delikatnie się pochylając. Spojrzałam z jego oczu na jego rękę i z powrotem na jego twarz, niepewna co powinnam zrobić.
Unosząc brew, zacisnął usta w cienką linię. "Zazwyczaj gdy ludzie podają ci swoją dłoń to ją bierzesz." Uśmiechnął się przedrzeźniając mnie, naśladując mój głos i używając go w tym samym tonie co ja.
"Yeah, yeah." Przygryzając wargę, wystawiłam język, podczas gdy on się zaśmiał, wywołując motyle w moim brzuchu.
Biorąc jego dłoń w moją, podniósł mnie z podłogi przed odwróceniem się i otworzeniem drzwi.
Zakładając, że chciał żebym szła za nim, zrobiłam tak idąc korytarzem.
Zobaczyłam drzwi windy, gdy już do nich dotarliśmy automatycznie sięgnęłam do przycisku otwierającego drzwi. Czekałam aż się otworzą, gdy nagle zdałam sobie sprawę, że Justina nie było przy mnie tak jak mi się wydawało.
"Justin?" wymamrotałam, bardziej do siebie niż do kogoś innego.
Jęcząc w niepokoju, odrzuciłam głowę do tyłu. Gdzie on mógł pójść ?
Kiedy miałam już iść i zacząć go szukać, moje myśli zostały przerwane gdy usłyszałam niski chichot zza mnie.
Marszcząc brwi, odwróciłam się i zobaczyłam Justina stojącego przy drzwiach prowadzących do schodów, trzymając je otwarte nogą patrzył na mnie z rozbawionymi oczami.
Unosząc brew, patrzyłam na niego.
"Idziemy schodami." Oblizał usta.
Skubiąc od środka policzek, pokiwałam głową w odpowiedzi i podeszłam do niego.
Szłam za niem pokonując niekończącą się liczbę schodów.
Biorąc ostrożnie każdy krok żebym nie upadła, zdałam sobie sprawę, że jestem coraz bardziej zmęczona starając się dotrzymać tempa Justinowi.
Jęknęłam, marudząc dziecinnie.
"Zwolnij." praktycznie błagałam.
Justin się zaśmiał.
"Mogliśmy pojechać windą." mruknęłam.
"Nienawidzę wind." było wszystkim co powiedział Justin, przed zwolnieniem swojego tempa sprawiając, że westchnęłam z ulgą.
Po jak się wydawało wieczności dotarliśmy do lobby przez które przeszedł Justin wychodząc całkowicie z hotelu, podczas gdy ja szłam za nim. Idąc obok niego, nerwowo skubałam wargę.
"Gdzie idziemy?" zapytałam, spoglądając na jego twarz, żeby mieć pewność, że to było w porządku o co zapytałam.
Uniknął mojego pytania. "Lubisz Starbucks'a?"
Pokiwałam głową i czekałam aż będzie kontynuował, później zdając sobie sprawę, że tego nie zrobi.
Westchnęłam aż ciężka cisza zapanowała między nami.
Po kilku minutach, szłam za Justinem, wchodząc do sklepu, który wspomniał.
Siadając na pustym miejscu, czekałam aż Justin podejdzie zamówić ktokolwiek wie co.
Nuciłam jedną z piosenek Justina w mojej głowie aż w końcu wrócił z dwoma truskawkowo-bananowymi koktajlami, stawiając jeden przede mną, podczas gdy brał łyka ze swojego.
"Dziękuję." wymamrotałam. Justin tylko pokiwał głową, pokazując, że mnie usłyszał.
Wkładając słomkę w otwór, wzięłam małego łyka, podczas gdy znowu zapadła cisza pomiędzy nami.
Patrzyłam na Justina jak postawił swój napój i patrzył przez okno. Zacznie w końcu mówić ?
Uderzając stopa niecierpliwie o podłogę, skubałam wargę nerwowo.
Nie mogłam znieść tej ciszy. Po prostu siedząc tutaj-czekając na rozmowę której początku się bałam-dobijało mnie w więcej sposobów niż jeden.
Zaczęłam liczyć w głowie każda mijającą sekundę. Docierając do stu, doszłam do wniosku, że on nie zacznie tej rozmowy wkrótce.
Westchnęłam, sprawiając, że Justin odwrócił się w moja stronę, unosząc brew w ciekawości.
Przełknęłam swoje nerwy.
"M-masz zamiar zacząć?" przygryzłam wargę, uderzając się w głowie za jąkanie.
Zmarszczył brwi.
Westchnęłam. "Chciałeś ze mną pogadać..." Przypomniałam.
Przytakując, również westchnął, spoglądając jeszcze raz przez okno przed powolnym odwróceniem wzroku w moja stronę.
"To nie jest nic złego." wymamrotał, wyczuwając moje zdenerwowanie. "Obiecuję."
Pokiwałam głowa, nie do końca przekonana. Czekałam aż westchnął wskazując, że ma zamiar mówić.
"Wcześniej, gdy Jasmine nazwała cię..."
Zamknął oczy i przełknął głośno, sprawiając, że moje oczy otworzyły się szeroko widząc jego rozpacz.
"Kontynuuj." zachęciłam
Wzdychając niepewnie, jego oczy wciąż były zamknięte podczas gdy znowu zaczął mówić.
"Pamiętasz jak nazwała cię C-cynth?"
Zastygając w miejscu, wbiłam zęby w dolną wargę.
Przytaknęłam tępo.
"C-czy wiesz kim jest Cynth-thia?"
Przełknęłam ślinę. Myśląc o swojej odpowiedzi przez parę chwil, zdecydowałam, że będę grać głupią.
"Nie." wyszeptałam.
Kiwając głową, wziął gwałtowny wdech, jego oczy były wciąż zamknięte.
"powiedz mi." Nalegałam. Nienawidziłam tego tematu i chciałam żeby się już skończył. Nie mogłam nic zrobić z tym, tylko dałam mojej ciekawości wziąć nade mną górę, zastanawiając się co chciał powiedzieć. "Kim ona jest?"
Justin spojrzał na mnie, układając myśli w odpowiedź aż wreszcie odpowiedział.
"Była moją dziewczyną parę lat temu." Przełknął ślinę.
"Była."
Przytaknął. "Ona uh..." Zacisnął szczękę. "Ona umarła."
Przełknęłam gulę formująca się w moim gardle i czekałam aż będzie kontynuował.
"Poszliśmy do sklepu pewnego dnia i ona weszła do środka, żeby kupić parę rzeczy. Weszła do środka sama."
Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się gdzie zmierzał.
Przejeżdżając dłonią przez włosy, pociągnął mocno za końce.
"Spłonął gdy ona była w śro-odku." Jego głos się załamał na końcu.
Nagle poczułam silną chęć żeby wziąć go w ramiona i powiedzieć, że wszystko będzie w porządku. Zwalczyłam ta chęć.
Nagle wszystkie wspomnienia z tego dnia wróciły do mnie, dzień w którym całe moje życie się praktycznie skończyło, zaczynając ze sklepem.
"Scooter, musisz mi pomóc." wymamrotałam drżącym głosem do telefonu, łzy zaczęły zbierać się w moich oczach.
"Co?" Scooter zapytał, zatroskanie słyszalne w jego glosie. "Co się stało?"
Wyjaśniłam wszystko, zaczynając od czasu jak Jasmine podeszła do mnie do momentu gdy odeszła.
"Oh mój Boże." Scooter wymamrotał, zaskoczony czym zagroziła, tak samo jak ja.
"Nie mogę zostać Scooter, nie mogę zostać..."
Poczułam łzy wzbierające w tyle mojego gardła. Przełykając je, słuchałam jak próbował nieskończoną ilość razy namówić mnie żebym tego nie robiła.
Ale ja i on wiedzieliśmy, że musiała.
"Jesteś pewna, że możesz to zrobić?"
Przełykając ślinę po jego pytaniu, myślałam nad swoja odpowiedzią.
Czy chciałam ? Do diabła nie.
Czy to będzie łatwe ? Na pewno nie.
Ale czy musiałam ?
Zaciskając oczy, wzięłam drżący oddech.
To było to: to był koniec. Oficjalnie nigdy więcej nie zobaczę znowu Justina.
"Tak jestem pewna."
I wtedy spaliłam sklep. Tak sfałszowałam własną śmierć.
Nikt nie został ranny-oprócz "mnie" oczywiście-dzięki Bogu.
Moje myśli nagle zostały przerwane przez Justina który odchrząknął. Odwracając głowę w jego stronę i napotykając jego oczy, czekałam aż znowu zacznie mówić.
"Jeśli wszedłbym z nią..." Przełknął ślinę. "Nie umarłaby,"
Marszcząc brwi w jedną, mój obraz przez chwilę stracił ostrość, podczas gdy myślałam co miał na myśli.
Schował twarz w dłonie. "To wszystko moja wina."
Moje usta otworzyły się szeroko w szoku, gdy ja przetwarzałam co właśnie powiedział.
Myśli, że to jego wina, że ja "umarłam" ?
Obwiniał się za to przez te całe trzy lata ?
Dlaczego myśli, że to jego wina ? Przecież to nie było tak, że miał kontrolę nad miejscem, które się spaliło !
Nie mogę uwierzyć, że właśnie tak myślał i ta myśl złamała mnie w więcej niż jeden sposób.
Skupiając mój wzrok, spojrzałam na Justina, który miał swoja twarz schowana w dłoniach, bolało mnie jeszcze bardziej.
"Justin." przełknęłam, niepewnie kładąc swoją dłoń na jego. "To nie twoja wina."
Unosząc głowę, spojrzał na moją dłoń, która była na jego, później spoglądając na mnie spod rzęs.
"Mogłem z niż tam wejść. Mogłem ja ocalić." pokręcił głową. "Nawet zapytała czy chcę z nią iść. Zapytała mnie i co ja jej powiedziałem?" zadrwił z czystym obrzydzeniem wobec siebie. "Powiedziałem, że nie chce zostać zaatakowanym przez fanów."
Przygryzłam wargę, pamiętając dokładnie jego słowa z tamtego dnia.
"Raczej nie chciałbym być zaatakowany przez fanów, kochanie."
Zamknęłam oczy i potrząsnęłam głową, odmawiając tego żeby wierzył, że to była jego wina.
"To nie była twoja wina." powiedziałam z zaciśniętymi zębami, będąc bardzo ostrożną mając pewność, że nie powiem nic złego.
Justin pokręcił głową, zabierając jego dłoń spod mojej.
"Była." Potarł mocno twarz dłońmi w dół i w górę. "Jestem samolubnym chujem, który wolał pozwolić swojej dziewczynie zginąć w pożarze niż mieć fanów biegnących do mnie."
"Nie wiedziałeś, że coś takiego może się zdarzyć!" splunęłam w niedowierzaniu wpatrując się w niego jakby kompletnie oszalał.
"Ale-"
"Nie." Uniosłam palec zatrzymując go. "Przed tym jak zaczniesz i powiesz znowu, że to twoja wina, bo nie wszedłeś tam ze m-ugh nią..." Urwałam zbierając swoje myśli.
Właśnie dlatego muszę mówić ostrożnie.
Wzięłam głęboki oddech przed kontynuowaniem.
"Przed tym jak pójdziesz i powiesz cokolwiek z tego, odpowiedz na to: wiedziałeś, że będzie się paliło?"
Justin był cicho, ściskając usta w cienką linię trzymając swój wzrok na mojej twarzy.
Zignorowałam jego silne spojrzenie. "Więc?"
Kilka chwil później westchnął, opuszczając ramiona i kręcąc głową.
"Ok," oblizałam usta "I jeśli byś wiedział, zrobiłbyś wszystko co możesz żeby ją uratować, prawda?"
Oparł się o krzesło i pokiwał głową.
"Dokładnie." Pokiwałam głową w pochwale. "Więc jeszcze raz, to nie była twoja wina. Prawda?"
Przygryzając wargę, zajęło to Justinowi kilka minut żeby się zastanowić, gdy w końcu westchnął.
"Prawda."
Pozwalając małemu uśmiechowi zagościć na mojej twarzy, zacisnęłam usta razem.
Podniosłam swój koktajl i wzięłam łyka, usatysfakcjonowana.
"Ja po prostu..." Odwrócił wzrok, zaciskając znowu oczy. "Tęsknię za nią cholernie mocno."
Spojrzałam w jego oczy i mój brzuch od razu opadł do ziemi widząc jego wilgotne oczy.
Odwróciłam wzrok, bojąc się, że jeśli wciąż będę na niego patrzeć sama zacznę płakać.
I pomyśleć, że niby już mu ze mną przeszło...
"Dziękuję." Spoglądając z powrotem zobaczyłam Justina, który się we mnie wpatrywał. Zaczęłam się również w niego wpatrywać i oglądałam jak oblizuje usta.
"Za?" Mrugnęłam oczami, w połowie oszołomiona, gdy patrzył wprost na mnie.
"Za rozmowę ze mną." Wymusił mały uśmiech na twarzy ale ja i tak widziałam ból, który wciąż tam był.
Machając dłonią, oparłam się o krzesło. "Nie wspominaj tego. Jestem tu dla ciebie, ok?"
Przytaknął, również opierając się o krzesło.
"Oh i jeszcze jedna rzecz..." urwał
"Yeah?"
"Przepraszam."
Zmarszczyłam twarz w zmieszaniu. "Za co?"
"Za to jaka Jasmine była w stosunku do ciebie... Ja po prostu," wzruszył ramionami "Przepraszam."
Moje oczy rozszerzyły się na jego słowa i prawie od razu poczułam buzującą we mnie złość.
Nie powinien nawet czuć potrzeby przepraszania za to gówno ta suka ciągnęła.
Potrząsnęłam głową.
"Nie przepraszaj." westchnęłam. "Jeśli ktokolwiek powinien przepraszać, to ona." zacisnęłam szczękę. "Nie ty."
Justin zacisnął razem usta, kiwając głową.
"Ty po prostu..." Przerwał, biorąc chwilę żeby wypalić dziury w mojej twarzy swoim spojrzeniem.
Nie dosłownie, ale wiesz o co mi chodzi.
Czekałam aż będzie kontynuować.
"Bardzo mi ją przypominasz." jęknął. "To jest irytujące czasami."
Przygryzając wargę, walczyłam ze sobą żeby ukryć jak bardzo zdenerwowana byłam po tym co powiedział.
Kontynuowałam granie głupiej.
"Kogo?"
"Cynthie." westchnął. "Przysięgam, wyglądasz dokładnie jak ona."
Mój oddech zaczął przyspieszać a moje palce zaczęły się pocić. "Yeah?" Przygryzając swój język, modliłam się do Boga, żeby ta rozmowa się wkrótce skończyła.
"Yeah." Mruknął ochryple.
Pokiwałam niezręcznie głową i odwróciłam wzrok, skupiając wzrok na samochodach za oknem, podczas gdy czułam oczy Justina wpatrujące się w moją twarz.
Po kilku minutach, w końcu usłyszałam długie westchnienie dochodzące z jego pulchnych ust w kształcie serca.
"Po prostu tego nie rozumiem."
Pozwalając mojemu wzrokowi spotkać się z jego, ściągnęłam razem brwi w dezorientacji. "Huh?"
Przygryzł wargę.
"Jestem tutaj, siedzę z dziewczyną, którą ledwo znam." wskazał na mnie. Zignorowałam ból, który spowodowały jego słowa i słuchałam jak kontynuował.
"I otwieram się do niej o całym gównie o którym z nikim nie mogę porozmawiać."
Potrząsnął głową, gdy ja delikatnie się zarumieniłam.
"Nie rozumiem tego."
Wzruszyłam ramionami. Nie wiedząc co powiedzieć, przygryzłam wnętrze policzka.
Spokojna cisza zapanowała pomiędzy nami, uspokajając moje nerwy.
Po jakiś 15 minutach, moja głowa się uniosła widząc Justina, który wstawał ze swojego miejsca.
"Lepiej żebyśmy już wracali zanim zaczną się zastanawiać gdzie jesteśmy." Wziął nasze puste kubki i wyrzucił je do śmieci.
Wzdychając, wstałam i poszłam za Justinem przez drzwi, gdzie zaczęliśmy iść z powrotem do hotelu, do ekipy...
Do Jasmine.
Heeeej :) Przepraszam, że tyle zajęło mi dodanie rozdziału, ale przez cały tydzień chorowałam i nie miałam za bardzo jak :( Mam nadzieję, że mi wybaczycie haha. Dziękuję wam, że zaczynacie się stosować do mojej małej prośby o komentowaniu-no przynajmniej niektórzy :) I tym osobom co skomentowały poprzedni rozdział BARDZO BARDZO DZIĘKUJĘ ♥ Myślę, że coraz więcej będzie takich osób :) Dajcie znać co myślicie o rozdziale lub o tym co według was może się dalej wydarzyć.
Papa ♥
PS. Zapraszam na mojego tumblra-http://itskatyherexo.tumblr.com/ :) Follow me, I follow back :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Subskrybuj:
Posty (Atom)