czwartek, 4 czerwca 2015

Fourteen: I don't fucking care. Part 1

Cynthia's POV:

Powrót samochodem do domu był cichy. Zbyt cholernie cichy.

Chyba powinnam wiedzieć żeby nie wspominać o czymś takim przy nim tak nagle, ale to była jedyna myśl, która wpadła mi do głowy, gdy stresowałam się tym co do cholery powiedzieć.

I później wspomniałam jego tatę: jeden temat, który go wkurza, gdy się o tym mówi, o którym kompletnie zapomniałam.

Wygląda na to, że zapominam o wielu rzeczach ostatnio.

Westchnęłam w myślach, wbijając się w fotel, nie odważając się nawet szybko spojrzeć na Justina.

Naprawdę, szczerze proszę Boga, żeby taki nie był, jednakże i tak będę go kochała nie zważając na nic. Beznadziejnie jest widzieć jak jego nastroje tak nagle się zmieniają i na pewno jego też to irytowało, prawda?

Poruszyłam się na swoim siedzeniu, kładąc głowę na zagłówku i myślałam nad tym czy powinnam zasnąć, ale szybko z tego zrezygnowałam.

Wzdychając głośno tym razem, cisza wypełniająca samochód zaczęła dzwonić mi w uszach, gdy zwalczyłam chęć głośnego jęknięcia. Jeżeli jest jedna rzecz, której nie lubię bardziej niż cokolwiek na świecie, to wtedy gdy jest kompletna cisza.

Bardzo podobnie do tego jak jest teraz.

Rozkładając ręce i kładąc je na nogach, szybko spojrzałam na radio, na pustą, bez emocji twarz Justina, później znowu na radio. Przygryzając wargę, rozważałam myśl, żeby sięgnąć i wcisnąć ten mały przycisk dzięki któremu wnętrze samochodu wypełniłoby się dźwiękiem...

Zdecydowałam podjąć ryzyko. Sięgając, wcisnęłam delikatnie przycisk i przekręciłam pokrętło głośności, żeby dźwięk nie był zbyt głośny, aby zirytować Justina, ale jednocześnie wystarczająco głośny żeby załagodzić moje poirytowanie.

Zamykając oczy, słuchałam Climb, Miley Cyrus. Kochałam tą piosenkę i zdecydowanie był to typ na uspokojenie czyichś nerwów.

Oparłam głowę o zagłówek i moje mięśnie zaczęły się odprężać po raz pierwszy od czasu wejścia do samochodu.Wzdychając w uldze, prawie całkowicie mi ulżyło, gdy muzyka wypełniająca nagle się zatrzymała. Moje oczy automatycznie się otworzyły i patrzyłam na radio ze zmarszczonymi brwiami.

Spoglądając na Justina, zobaczyłam jak zabiera dłoń z przycisku do wyłączenia, który był wbudowany w jego kierownicy. Przewróciłam oczami i westchnęłam, ruszając nogami żeby usiąść komfortowo.

"Słuchałam tego." Burknęłam, zbyt cicho żeby usłyszał.

"Mój samochód, moje radio, moje decyzje." Warknął. Cóż, myślałam, że nie usłyszy...

Znowu wywróciłam oczami, nie mógł tego zobaczyć przez to, że moja twarz była lekko schowana za moimi włosami. "Nawet nie myślę, że to twój samochód."

Znowu robię to samo, posuwając jego granice zbyt daleko.

Zobaczyłam kątem oka, że delikatnie zaciska i rozluźnia szczękę. “Kogo to kurwa obchodzi.”

Potrząsając głową, osunęłam się z powrotem na siedzenie, kolejny raz wzdychając .

“Więc, czyj jest ten samochód?” Uniosłam brew spoglądając na niego podejrzliwie. Oczywiście nie był typem osoby, która poszłaby i ukradła komuś samochód, ale i tak byłam ciekawa. Przyjechał tutaj autokarem razem z ekipą-jak niby mógłby mieć swój samochód?

Plus wiem, że jego samochód jest w panterkę. Nie czarny, tak jak ten..

Czekałam wieczność, aż w końcu zacisnął ręce na kierownicy. Po spojrzeniu w lusterko wsteczne, żeby spojrzeć na samochody za nim, w końcu wypuścił westchnienie.

“Wypożyczyłem go, okej?” Rzucił, brzmiąc mniej poirytowanym, ale było to wciąż słyszalne w jego głosie.

Wzdychając po raz milionowy tego wieczora, zaprzestałam rozmowie z nim i poruszyłam się niespokojnie na swoim siedzeniu. Nagle usłyszałam poirytowane westchnienie Justina.

Spoglądając na niego, uniosłam brew. “Co?”

“Przestań się kręcić co 5 sekund, to jest cholernie irytujące.” Mruknął, potrząsając głową. Przygryzając wargę, również potrząsnęłam głową i przestałam się ruszać do końca długiej drogi do domu.

To były właśnie takie chwile, kiedy chciałam zamordować korki.

Zaczęłam cicho uderzać palcem o nogę, wypełniając ciszę dźwiękiem, który był w mojej głowie.

Wzdychając przez przypadek, moje oczy się rozszerzyły, gdy prawie natychmiast przykryłam usta dłonią, spoglądając na Justina, który kręcił głową z dezaprobatą.

“Przepraszam,” Powiedziałam stłumionym głosem przez to, że moja dłoń zasłaniała mi usta. Moje oczy skupiły się na twarzy Justina, obserwując jego reakcję. Patrząc na mnie, spojrzał szybko na moją twarz i gdy zobaczył moją reakcję, parsknął

Zabierając dłoń z ust, uśmiech zaczynał pojawiać się na moich ustach. “Co?” Zapytałam, delikatnie rozbawiona.

Potrząsając głową, znowu się zaśmiał po czym westchnął. “Wyraz twojej twarzy—jedno słowo,” spoglądając na mnie, znowu się zaśmiał i odwrócił wzrok na drogę. “Bezcenny.”

Przewracając oczami, nie mogłam powstrzymać uśmiechu na swojej twarzy, bo nie był zły albo wkurzony na mnie. Nienawidzę tego, gdy taki jest.

Zaciskając usta, obróciłam się na siedzeniu i zaczęłam patrzeć na bok twarzy Justina.

Po kilku chwilach, uniósł brew i spojrzał na mnie.

“Podoba ci się widok?” uśmiechnął się.

Uderzając go w ramię w żartach, przewróciłam oczami i potrząsnęłam głową. “Włączam radio, teraz.”

Parskając na to jak zabrzmiał mój głos, minęło kilka chwil zanim pokiwał głową, wskazując na przyciski, sygnalizując mi żebym to zrobiła.

Zaciskając usta, przyglądałam się przyciskom na kierownicy, zastanawiając się jak on ich używa.

Po kilku chwilach, Justin spojrzał na mnie kątem oka, gdy zdał sobie sprawę, że jeszcze go nie włączyłam.

“Co się tak zapatrzyłaś?” Zaśmiał się.

Przygryzając wargę, kiwnęłam w stronę kierownicy. “Jak się tym posługujesz?” Zapytałam, ze słyszalną ciekawością w głosie.

Unosząc brew, spojrzał na przyciski i wzruszył ramionami. “Po prostu wciskasz guzik do włączenia lub wyłączenia.” Zaśmiał się lekko. “To całkiem proste, Autty.”

Moje oczy się rozszerzyły, gdy usłyszałam jak mnie nazwał.

“Autty...” Wymamrotałam, mówiąc do siebie przed skierowaniem swojej uwagi na Justina. “Autty?”

Pokiwał głową, wciąż patrząc na drogę. “To twoje przezwisko. Każdemu jakieś daję.”

Wiem Justin, zaufaj mi, wiem...

“Mm” było wszystkim co powiedziałam, wciąż przyglądając się przyciskom na kierownicy. Nie pytajcie mnie dlaczego byłam tym zainteresowana, po prostu byłam.

Nagle poczułam jak samochód się zatrzymuje. Spoglądając do góry, zobaczyłam, że Justin zatrzymał się na czerwonych świetle. Wzruszając ramionami, odwróciłam się w stronę kierownicy i spojrzałam na Justina.

“Mogę spróbować użyć, ugh...” Przeszukiwałam mózg w celu znalezienia odpowiedniego słowa. “Kierownicy? Nie wiem; jakkolwiek nazywasz te przyciski.”

Śmiejąc się, Justin pokiwał głową i oparł się o siedzenie, pokazując swoją dłonią sygnał żebym się nie krępowała.

Poruszając się na swoim siedzeniu, delikatnie się podniosłam i pochyliłam nad Justinem żebym mogła mieć pełen widok na przyciski. Poczułam, że mój bok dotyka do kolana Justina i przez ten mały dotyk poczułam motyle w brzuchu.

Mocno się rumieniąc, byłam wdzięczna, że nie widzi mojej czerwonej twarzy.

Ciężko było się utrzymać w górze i starając się mrużyć oczy, żeby zobaczyć w ciemności zobaczyć nazwy guzików, gdy w końcu zdecydowałam delikatnie położyć się na Justina, mój brzuch był przyciśnięty do jego kolan, gdy znalazłam przycisk do włączenia radia i kolejną rzeczą którą zauważyłam było to ,że radio zaczęło cicho grać, wypełniając samochód piosenką Heart Attack,  Demi Lovato.

Poczułam jak ciało Justina zamiera pode mną, ale stwierdziłam, że to nic takiego i się tym nie przejmowałam.

Przenosząc łokieć na jego udo, uniosłam się i uśmiechnęłam z dumą do siebie za to, że tak szybko do tego doszłam; chociaż pewnie to była rzecz którą zrobiłoby dziecko z podstawówki. Zaśmiałam się delikatnie do siebie, wdrapując się z powrotem na swoje miejsce i spoglądając na Justina.

Wyglądał... dziwnie.

I nie mam na myśli tego w dobrym znaczeniu.

Patrzyłam jak siedzi, kompletnie bez ruchu, jego szczęka była tak mocno zaciśnięta, że zastanawiałam się czy nie połamie sobie zębów. Marszcząc brwi, zobaczyłam że jego dłonie były w powietrzu jakby nie wiedział co ma z nimi zrobić.

“J-Justin? Wszystko w porządku?” Uderzyłam się w myślach za jąkanie.

“Po prostu się kurwa zamknij ,” wymamrotał niespodziewanie pod nosem.

Tym razem to ja zamarłam.

Moje usta się otworzyły, gdy patrzyłam na niego, głęboko się koncentrując. Co tym razem zrobiłam?

Wróciłam myślą do wszystkiego co się ostatnio wydarzyło i przysięgam, że nie przypominam sobie nawet jednej rzeczy, która mogłaby wytłumaczyć dlaczego był teraz tak wkurzony.

Nic nie przyszło mi do głowy.

Kręcąc głową, westchnęłam cicho, słysząc, że muzyka znowu przestała grać. Musiał znowu ją wyłączyć.

Zdecydowałam wyjąć swój telefon z tylnej kieszeni.

Zobaczyłam wiadomość od mojej przyjaciółki, Riley. Klikając na wiadomość, przeczytałam co wysłała kilka minut wcześniej.

Od: TwojaNajlepszaPrzyjaciółka<3

Jestem na ciebie wściekła Cynthia.

Riley jest jedną z niewielu osób, które wiedzą o sfałszowanej śmierci. Jest moją przyjaciółką odkąd pamiętam i kocham ją na zabój. Mieszka bardzo blisko mojej mamy, więc często się widujemy, jako że teraz mieszkam w Kanadzie. Gdy mieszkałam z tatą w Los Angeles, nigdy jej nie widziałam.

Chociaż jedna dobra rzecz z tego wynikła z tego wszystkiego.

Zaczęłam szybko odpisywać.

Do: TwojaNajlepszaPrzyjaciółka<3

Oh Boże, co tym razem zrobiłam? :p

Wiedziałam, że nie była zła. Nigdy nie mogłaby być na mnie zła, nawet jeśli by chciała i obie o tym wiedziałyśmy

Nie wydaję mi się, że można by było uważać ją za przyjaciółkę, albo najlepszą przyjaciółkę. Jest bardziej jak siostra, której nie mam, a bardzo chciałam.

Wzdychając, czekałam na wiadomość, która przyszła dość szybko.

Od: TwojaNajlepszaPrzyjaciółka<3

Przysięgam, że już chyba minął tydzień odkąd się widziałyśmy.

Zaśmiałam się na jej wiadomość, ignorując spojrzenie Justina.

Do: TwojaNajlepszaPrzyjaciółka<3

Aww, przepraszam. Spotkamy się niedługo, obiecuję. Muszę ci powiedzieć coś niezłego...

Od: TwojaNajlepszaPrzyjaciółka<3

Oh nie, co...?

Do: TwojaNajlepszaPrzyjaciółka<3

Pogadamy później. Jest zbyt wiele do napisania.

Od: TwojaNajlepszaPrzyjaciółka<3

Więc do mnie zadzwoń.

Westchnęłam.

Do: TwojaNajlepszaPrzyjaciółka<3

Nie mogę.

Od: TwojaNajlepszaPrzyjaciółka<3

Dlaczego? Muszę wiedzieć Cynth; Nie będę w stanie zasnąć, naprawdę. Skoro o tym mowa, dlaczego do diabła jeszcze nie śpisz? Nie masz jutro pracy?

Przygryzając wargę, zastanawiałam się nad podaniem jej małego szczegółu; albo ogromnego.

Zdecydowałam się na ten ogromny. Może to ją jakoś usatysfakcjonuje na ten czas.

Minęło parę sekund zanim odpisałam.

Do: TwojaNajlepszaPrzyjaciółka<3

Wszystko co powiem to... Jestem teraz z Justinem. Dobranoc.

Wciskając wyślij, zobaczyłam, że wiadomość została już doręczona przez iMessage i prawie od razu przeczytana. Szybko wyłączyłam swojego iPhona, nie chcąc mieć do czynienia z żadnymi odpowiedziami.

Gdy wkładałam telefon z powrotem do kieszeni w dresach, nagle poczułam, że samochód się zatrzymuje i drzwi Justina się otwierają. Uniosłam głowę i patrzyłam jak wychodzi z samochodu, zatrzaskując za sobą drzwi. Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się gdzie szedł, gdy nagle drzwi obok mnie się otworzyły. Spojrzałam do góry i zobaczyłam, że Justin patrzy na mnie bez żadnych emocji na twarzy.

Po prostu patrzyłam, starając się odszyfrować co czuje lub myśli, ale jego twarz nic nie zdradzała.

Przygryzając wargę, bawiłam się sznureczkami od dresów, niepewna co mam zrobić, gdy tak staliśmy. Wypuścił poirytowane, ale zarazem drżące westchnienie.

“W-wychodzisz, czy co?” Splunął, jednakże było coś innego w jego głosie co brzmiało dziwnie, ale nie mogłam tego wychwycić.

Marszcząc brwi, pochyliłam się delikatnie na sowich siedzeniu, żeby spojrzeć za Justina i sprawdzić czy byliśmy już przed moim domem. Kiwając głową, wyszłam z samochodu z jego pomocą, jego ręka delikatnie pociągnęła moją.

Gdy już wyszłam, wyprostowałam swoją koszulkę i spojrzałam na Justina, który już na mnie patrzył. Mój wzrok przeszedł z jego dłoni na mojej talii do jego oczu i nagle zdał sobie sprawę, że wciąż mnie trzyma.

Puszczając, niezręcznie włożył palce do przednich kieszeni swoich jeansów.

Wzdychając, wyprostowałam swoją posturę. “Cóż... pa,” wymamrotałam, odwracając się, żeby wejść podjazdem do domu, gdy nagle para ciepłych ramion mnie zatrzymała, sprawiając, że zamarłam w miejscu.

Przełykając tworzącą się w moim gardle kulę, powoli się odwróciłam i zobaczyłam, że stoję twarzą w twarz z Justinem.

Moje ciało było w szoku, gdy zdałam sobie sprawę, że jego ramiona były oplecione wokół mojej talii.

Moje serce nagle zaczęło szybciej bić i motyle wypełniły mój brzuch, łaskocząc skórę.

Trochę czasu minęłam odkąd to czułam.

Gdy tak staliśmy—jego ramiona dookoła mojego małego ciała—nie wiedziałam co mam zrobić lub powiedzieć. Przygryzając wargę, poczułam jak jego dłoń delikatnie ściska moje biodro, po czym z moich ust wydobyło się ciężkie westchnienie.

“C-co ty robisz?” Zająknęłam się, ręce zwisały mi wątło po bokach.

Patrzyłam jak przygryza wargę, poruszając swoją dłoń w górę mojego boku, aż dotknął mojego policzka, gdzie zaczął go delikatnie muskać kciukiem.

Jeśli moje ciało nie byłoby w kompletnym szoku, moja twarz byłaby teraz czerwona jak pomidor.

Oblizując usta, Justin kontynuował z jedną ręką na moim lewym policzku, a drugą objął moją talię, przyciągając mnie do siebie, tak że nasze brzuchy i klatki piersiowe się stykały.

Co on robi?

Patrząc w moje oczy, zaczął powoli pochylać się do przodu, sunąć dłonią od mojego policzka do talii, aż obie jego ręce mnie obejmowały. Stałam nieruchomo, nie wiedząc czy powinnam się odsunąć czy pozwolić mu robić cokolwiek planował zrobić

Gdy patrzyłam w jego oczy—a on w moje—miałam już ponownie zapytać go co robi, gdy on zaczął się pochylać.

Moje oczy rozszerzyły się jeszcze bardziej—jeśli to było w ogóle możliwe—gdy złapał mnie za biodra, jego oczy się zamykały, podczas gdy moje były szeroko otwarte.

Co on robi? Co on robi? Co on robi?




Hej! :) Przepraszam za tak długi czas oczekiwania na rozdział, który i tak nie jest w całości, ale niestety szkoła pochłaniała cały mój czas :( Po prostu nie miałam kiedy tego tłumaczyć i przez jakiś czas myślałam nad zaprzestaniem tłumaczenia, ale w końcu stwierdziłam, że może jakoś dobrnę do końca z tym opowiadaniem :) Od razu przepraszam za urwanie w takim momencie ;) Mam nadzieję, że spodobała wam się ta część rozdziału, byłoby mi bardzo miło, gdybyście powiedzieli co o nim myślicie, co według was może się później stać i ewentualnie możecie mnie powiadomić o jakiś błędach w tłumaczeniu ;) Do kolejnego rozdziału, papa <3


CZYTASZ=KOMENTUJESZ

środa, 3 grudnia 2014

PRZEPRASZAM! :((

Hej wszystkim :) Na początku chciałabym was MEGA MEGA MEGA BARDZO przeprosić, że tak bardzo zaniedbałam bloga :( Nie miałam jak dodawać, bo od samego początku roku szkolnego miałam taki natłok pracy, że sama ledwo mam czas dla siebie. Druga klasa liceum jest naprawdę czasochłonna pod względem nauki, tych wszystkich sprawdzianów i prac domowych. Bycie na mat-fizie również nie pomaga, mając 9 godzin matematyki w tygodniu ;/ Nie można mieć żadnych zaległości, bo inaczej już się ich nie nadrobi później.. Plus jeszcze mam dwa razy w tygodniu prywatne zajęcia angielskiego po 75 minut co też sprawia, że mam jeszcze mniej czasu. A jeśli już mam jakąś chwilę wolną to jednak wolę się spotkać z przyjaciółmi niż siedzieć ciągle w domu. Mam nadzieję, że to zrozumiecie i nie będziecie mnie bardzo hejtować :) Postaram się coś dodać podczas przerwy świątecznej :) Liczę na to, że będziecie jeszcze chcieli czytać dalej moje tłumaczenie :)

Xoxo ♥

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Thirteen: You want to know how, don't you?

Cynthia's POV:

"W porządku." Wyszeptałam, otwierając drzwi do nieznajomego, luksusowego, czarnego samochodu i zapięłam pasy prawie od razu przed tym jak zaczął jechać wzdłuż drogi, z dala od mojego domu.

Już żałuję, że wsiadłam.

To był zły pomysł i oboje o tym wiedzieliśmy.

Gdzie mnie zabiera? Dlaczego w ogóle przyszedł? Najwyraźniej nie tylko po to żeby oddać mi kurtkę, biorąc pod uwagę to, że jestem teraz w samochodzie, jadąc z nim Bóg wie gdzie.

Poczułam jak mój brzuch skręca się z nerwów, gdy siedziałam i patrzyłam na czarną drogę przede mną.

Minęło kilka długich chwil później i Justin nie powiedział nawet słowa. Po prostu dalej jechał, a ja coraz bardziej się niecierpliwiłam żeby dowiedzieć się gdzie jedziemy.

Nie mogłam wymyśleć żadnego miejsca do którego potrzebowałby-nie mówiąc już, że chciał-mnie wziąć. Może znowu do Starbucksa? Prawdopodobnie nie. Jest północ, kto chciałby to zrobić tak późno?

Zaczęłam liczyć w głowie mijające sekundy i gdy doszłam już do 100, wypuściłam długie westchnienie.

"Coś nie tak?" Justin zapytał, sprawiając że uniosłam głowę, żeby spojrzeć na bok jego twarzy. Szybko spojrzał na mnie przed ponownym przeniesieniem wzroku na drogę, mocno trzymając rękami kierownicę.

Potrząsnęłam głową i spojrzałam przez okno. "Nic." Znowu westchnęłam.

"To nie jest nic, Autumn." Oblizał usta i również westchnął. "Po prostu mi powiedz."

Nie chcąc go zdenerwować, nie zawahałam się przed otworzeniem buzi.

"Moja mama mnie zabije jak się dowie, że wyszłam z domu." Przełknęłam, jednak nie był to główny powód dlaczego byłam niepewna w tym momencie, ale to wciąż była prawda. Moja mama oszaleje.

Jęknęłam na samą myśl.

Usłyszałam delikatny śmiech Justina, na co uniosłam głowę, spoglądając na niego podejrzliwie.

"Co jest takiego śmiesznego?"

Uniósł dłonie w obronie przed szybkim położeniem ich z powrotem na kierownicę. "Nic, po prostu..." Znowu się zaśmiał. "Ile masz lat, 15?"

Skrzywiłam się. "Co masz na myśli?"

"Chodzi mi o to," Uniósł rękę, żeby przeczesać nią włosy. "Czemu martwisz się mamą skoro masz ponad 18 lat? Nic nie może zrobić." Prychnął, na co się uśmiechnęłam, bo myślał że to było śmieszne.

"Może nie mam ponad 18 lat." Wymamrotałam, powstrzymując kolejny uśmiech.

Uśmiechnął się. "Naprawdę? Cóż, na pewno na taką wyglądasz." Mrugnął do mnie sprawiając, że się zarumieniłam.

"Dobra," Westchnęłam. "Mam 19."

Zadrwił. "I boisz się swojej mamy?"

"Martwi się."

"Ale masz ponad 18 lat."

"Więc? Wciąż się martwi i ja wtedy czuję się źle." Wzruszyłam ramionami wzdychając. "Ale cóż. Będzie musiała się z tym uporać."

Justin znowu się zaśmiał co zdecydowałam zignorować, chociaż było to urocze, że uważał to za śmieszne. Nie obchodziło mnie to nawet-fakt, że się uśmiechał się liczył.

Czy to przez to, że tutaj jestem?

Zdecydowałam, że nie będę o tym teraz myśleć i oparłam głowę o siedzenie. Justin wjechał na autostradę i znowu zaczęłam się zastanawiać gdzie mnie zabierał.

"Uh..." Poruszyłam się na siedzeniu. "Gdzie dokładniej jedziemy?" Zapytałam, drapiąc się w tył dłoni nerwowo.

Justin oblizał usta i zmienił pas, nawet nie kłopocząc się żeby mi odpowiedzieć od razu. Miałam zapytać jeszcze raz, gdy nagle jego głos mi przeszkodził.

"Nie martw się, to nic dużego." Westchnął. "Nie wiem za bardzo jak wytłumaczyć co to jest. Po prostu siedź, niedługo będziemy."

Jęknęłam na słowo "niedługo" wiedząc jak w jego głowie, nie znaczyło to tej prawdziwej definicji.

Musiał przeczytać mi to w myślach, bo od razy się zaśmiał. "Okej, okej. Będziemy tam za kilka minut." Posłał mi ostrzegawcze spojrzenie na co delikatnie się uśmiechnęłam, przygryzając wargę.

Wciąż patrzyłam przez okno na znaki drogowe i wyjścia, gdy nagle droga stała się znajoma.

Wiedziałam dokładnie gdzie mnie zabiera.

~~~

Co według niego miało być kilkoma minutami szybko obróciło się w 20 minut przez powiększający się korek. Myślałam, że nigdy tam nie dojedziemy, aż w końcu wysiadłam z samochodu razem z Justinem i zaczęliśmy się zbliżać do miejsca, które znałam.

To mały, opuszczony, ale przytulny domek do którego Justin i ja (Cynthia) przychodziliśmy razem, gdy byliśmy w Kanadzie. Zazwyczaj zostawaliśmy w Kalifornii, ale jeśli już tutaj przyjeżdżaliśmy, naszym ulubionym miejscem było to przed którym właśnie stałam.

Patrzyłam z szeroko otwartymi oczami na miejsce, które wcale się nie zmieniło. Patrzyłam na drewniane schody prowadzące do drzwi, które wiedziałam, że prowadzą do jednopiętrowej chatki.

Pamiętam wszystkie wspomnienia, które tutaj mieliśmy-niektóre gorsze od reszty. Ale również wiedziałam, że to miejsce do którego Justin nie przyprowadziłby byle kogo. To specjalne miejsce; przeznaczone tylko dla specjalnych osób.

Nie wydaje mi się nawet, że przywiózł tu Jasmine.

Nagle rzeczywistość mnie uderzyła, gdy to przemyślałam. Ja (Cynthia) jestem jedyną osobą, którą tu przywiózł, bo mnie kochał i mi ufał. Teraz przywiózł tutaj Autumn (mnie). Co to oznacza?

Starałam się odrzucić tą myśl, bo zapewne zbyt dokładnie to przemyślam. Justin praktycznie spotkał mnie dzisiaj, więc jak mógłby mi już tak ufać?

Ale znowu, dlaczego mnie tu przywiózł?

Spoglądając przez ramię, zobaczyłam Justina wchodzącego do domu, podczas gdy ja poszłam za nim, czując się jeszcze bardziej zdenerwowana niż zamierzałam.

Gdy doszliśmy do drzwi, weszłam za Justinem po tym jak je otworzył, ukazując miejsce, które wyglądało dokładnie tak samo jak wtedy.

Spojrzałam na salon, na kanapę-gdzie Justin pierwszy raz powiedział mi co znaczyło dla niego to miejsce i jak je w ogóle znalazł.

Spojrzałam na drzwi prowadzące do jacuzzi-gdzie się relaksowaliśmy, żartowaliśmy i takie tam.

Spojrzałam na kuchnię-gdzie staraliśmy się coś ugotować, ale niestety nam się nie udawało.

Spojrzałam na stół w jadalni-gdzie jedliśmy nasze zamówione jedzenie, gdy nie udało nam się zrobić nic samemu.

Nie mogłam nic poradzić na to, że zachichotałam na to wspomnienie.

"Co jest takie śmieszne?" Zapytał nagle Justin, sprawiając że ocknęłam się ze swoich myśli i spojrzałam na niego.

Uniósł brew.

"Ugh..." Potrząsnęłam głową. "Nic, nic. Ja po prostu--" Zadręczałam swój mózg, żeby wymyśleć coś do powiedzenia. "Ja,ja,ja--"

Nagle przerwał mi śmiech Justina. Odwracając się ode mnie, poszedł w stronę kanapy, podczas gdy ja stałam zwiotczała, nie wiedząc co zrobić.

Usiadł przed spojrzeniem na mnie i poklepaniem miejsca obok siebie. "Chodź tutaj." Wymamrotał, podczas gdy ja zdałam sobie sprawę, że mówił do mnie.

Przygryzłam wnętrze policzka i poszłam w stronę miejsca obok niego. Siadając, upewniłam się że jest wystarczająca przerwa pomiędzy nami, żeby nie naruszać jego przestrzeni osobistej.

Zaczęłam bawić się palcami, czując wzrok Justina na sobie. Czułam się trochę niepewnie przez jego wzrok, ale zdecydowałam to zignorować.

Rozglądając się, przypomniałam sobie jak siedzieliśmy z Justinem na tej samej kanapie kilka lat temu, gdy pierwszy raz mnie tu przywiózł. Przypomniałam sobie jak opowiadał mi o tym miejscu i...

"Co?" Usłyszałam znajomy głos i uniosłam wzrok na Justina. Czekał.

Odchrząknęłam. "H-huh?"

"Co?" Westchnął, podczas gdy ja zmarszczyłam brwi. "O czym myślisz?"

Zacisnęłam usta.

W końcu, westchnęłam. "Dlaczego mnie tu przywiozłeś?" Zadałam te same pytanie jak kilka lat temu, unikając jego pytania.

Po jego minie, zdałam sobie sprawę, że on też pamiętał.

"Nie usiądziesz ze mną?" Zapytałam, spoglądając na Justina, który był po drugiej stronie pokoju. Zmarszczyłam brwi w poważny sposób na co zachichotał. Wydęłam dolną wargę. "Co?"

Potrząsając głową, zaczął iść w moją stronę aż w końcu usiadł obok mnie tak, że nasze nogi się stykały.

"Jesteś po prostu urocza." Znowu się zaśmiał, szczypiąc mnie w udo na co przewróciłam oczami.

"Nie jestem urocza, ty jesteś uroczy." Wytknęłam na niego język na co potrząsnął głową i się mocno zaśmiał.

"Okej po pierwsze kochanie," Uniósł palec. "Nie jesteśmy w przedszkolu. Więc, innymi słowami..."

Pochylając się, Justin przytknął delikatnie swój język do mojego i wetknął go z powrotem do mojej buzi, jego oddech otulił moje usta, gdy to zrobił i później odsunął się.

"... Więc nie kuś mnie swoim językiem."

Rumieniąc się, ukryłam swoją twarz we włosach, rozglądając się po miejscu w którym nigdy wcześniej nie byłam.

"Ugh," Zaczęłam, zmieniając temat. "Więc... Gdzie do cholery jesteśmy? Dlaczego mnie tu przywiozłeś?" Spojrzałam z powrotem na Justina i uniosłam brew, otrzymując szczery chichot chwilę później.

Opierając się, Justin położył swoją rękę na moje ramię i oparł swoją głowę o moją, również się rozglądając.

"To było mojego taty." Powiedział w końcu. Słyszałam ból w jego głosie, przypomniałam sobie Jeremiego czyli jego tatę.

"Oh," Odetchnęłam, przetwarzając to. "Przykro mi."

Pokiwał głową, sygnalizując mi, że mnie usłyszał.

"Yeah."

Długa cisza wypełniła pomieszczenie, podczas gdy ja zwalczałam chęć zadania pytania, które mnie dręczyło.

Postanowiłam jednak, że je zadam.

"Hej Justin?" Spojrzałam w górę na jego twarz, podczas gdy on spojrzał w dół na moją z nagłym zmartwieniem.

"Tak kochanie?"

Westchnęłam. "Co się przydarzyło twojemu tacie..." Urwałam, mając nadzieję, że nie uderzyłam w jego słaby punkt zbyt mocno.

Wziął gwałtowny wdech. "Umarł jak miałem 12 lat."

"Nie, wiem to, miałam na myśli..." Zamykając oczy, potrząsnęłam głową. "Nieważne."

Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że Justin patrzył na mnie z brwiami złączonymi w jedną. Zacisnął usta, nie odwracając wzroku.

"Chcesz wiedzieć jak, prawda?" Zgadywał. Pokiwałam głową niecierpliwie.

Wzdychając, Justin objął mnie w talii i przytulił do swojej klatki piersiowej.

"Pamiętasz jak mówiłem ci, że ja, moja mama i mój tata zawsze robiliśmy sobie krótkie wyprawy ze Stratford do Toronto?" Zapytał Justin na co pokiwałam głową, pamiętając, gdy mówił mi jak dobrze się wtedy bawili. Uśmiechnęłam się na samą myśl.

Westchnął. "Pewnego dnia znowu to zrobiliśmy i-i..." Słuchałam podczas gdy on przełknął. Łapiąc go za rękę i ściskając ją na uspokojenie.

"Kontynuuj." Wyszeptałam. Pokiwał głową i zamknął oczy.

"Pewnego dnia pojechaliśmy i zepsuł się nam samochód. Tata musiał wyjść, żeby sprawdzić co sie stało i-i jakiś chłopak przejechał obok nas, pytając czy potrzebujemy pomocy." Otwierając oczy, Justin spojrzał na mnie w dół i zacisnął swój uścisk.

"Ten 'miły chłopak' okazał się być psychicznym mordercą, który podrzucił bombę do naszego samochodu." Justin pokręcił głową w niedowierzaniu, podczas gdy ja otworzyłam szeroko oczy.

Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. "Co z tobą i Pattie? Jak do diabła wyszliście?!"

Oblizując usta, Justin wzruszył ramionami. "Bomba nie była duża. Byłam jedynie wystarczająco duża, żeby wybuchnąć w samochodzie i nigdzie dalej." Westchnął. "Moja mama i ja byliśmy na zewnątrz przy trawie czekając aż będziemy mogli znowu jechać. Wtedy właśnie ten maniak wrzucił to gówno i odjechał. Tata poszedł zobaczyć co to było i... i właśnie wtedy to--właśnie wtedy o-on..."

Opierając się na łokciach, pogładziłam dłonią jego policzek, podczas gdy on zacisnął oczy. Od razu pożałowałam, że zapytałam o to się stało, jednak byłam zadowolona, że mi powiedział. Mogłam stwierdzić, że był to ciężki temat dla niego, ale zaufał mi z tym.

Spoglądając w jego oczy, wymusiłam mały uśmiech. "Jestem tutaj. Wszystko w porządku. Przykro mi, że to się stało, ale wiedz że masz mnie."

Wpatrując się w moje ciemne oczy, Justin zawahał się przed pokiwaniem głową i pochyleniem się, żeby przycisnąć swoje usta do moich, mocno lecz z pasją.

Po kilku minutach odchyliliśmy się od siebie, nasz klatki piersiowe unosiły się i opadały w szybkim tempie przez to, że ledwo oddychaliśmy przez ponad 60 sekund.

Przyciskając swoje czoło do mojego, Justin złapał moje biodra i przyciągnął moje ciało bliżej swojego.

"Jesteś tutaj?" Zapytał, trzymając mnie tak, jakbym miała zniknąć na zawsze gdy mnie puści, co łamało moje serce na milion kawałków.

Przesuwając się wyżej tak, że nasze głowy były na tej samej wysokości, wpatrywałam się w jego oczy, podczas gdy on patrzył z zachwytem w moje.

"Zawsze tutaj będę." Przygryzłam wargę i uścisnęłam jego dłoń. "Zawsze. Nigdy nie odejdę." Unosząc moje usta nad jego, pozwoliłam im zostać w takiej pozycji, podczas gdy oboje zamknęliśmy oczy.

"Obiecujesz?" Wymamrotał Justin.

Wzdychając, zawahałam się przed wyszeptaniem kolejnych dwóch słów.

"Obiecuję."

I złamałam tą obietnicę.


Zostawiłam go, nie było mnie już przy nim-przynajmniej nie w ten sposób w jaki mogłam być, ale ta fałszywa ja nazwana "Autumn" się nie liczy. Przynajmniej nie dla mnie.

"Nie wiem." Wymamrotał Justin, odpowiadając na pytanie, które zadałam wcześniej przed moim nagłym przebłyskiem. Dlaczego mnie tu przywiozłeś?

"Nie byłem tutaj bardzo długo i potrzebowałem tego." Wypuścił długie westchnienie.

"Dlaczego nie przyjechałeś sam?" Wypaplałam przed pokręceniem głową. "Nie to, że nie chcę tutaj być, tylko ja-ty-ja tylko-ugh!" Westchnęłam sfrustrowana przed mruknięciem: "Nieważne."

Justin zaśmiał się przez moja frustrację. "W porządku, rozumiem." Zaśmiał się jeszcze raz przed założeniem rąk za głowę. "Nie lubię przychodzić tutaj samemu, ale nie wiedziałem kogo innego tutaj wziąć..."

Nasze spojrzenia się spotkały, podczas gdy ja uniosłam brew. "Jasmine?"

Zadrwił, zbijając mnie z tropu. "Jasne, na pewno ona ze wszystkich chciałaby tu być."

Pokiwałam głową, całkowicie rozumiejąc.

Nagle pewna myśl pojawiła mi się w głowie i wygadałam się zanim pomyślałam, żałując tego prawie od razu.

"Dlaczego z nią jesteś?"

Marszcząc brwi, Justin spojrzał na mnie zdezorientowany. "Co?"

Przeklinam wylewność słów.

"Nic..."

"Oh, nie to znowu." Westchnął w czystej frustracji. "Po prostu mi powiedz, Autumn. Nie możesz czegoś powiedzieć i potem mówić, że nic nie powiedziałaś."

"Nie mówiłam, że nic nie powiedziałam; jedyne co powiedziałam to nieważne..." Wymamrotałam, wiedząc, że prawdopodobnie popychałam go do jego granic.

Zawsze miałam z tym problem. Uups.

Utrzymywał mocne spojrzenie na profilu mojej twarzy, podczas gdy ja poruszyłam się niewygodnie w miejscu. Wzdychając, odwróciłam głowę do niego.

"Zrób zdjęcie, będzie na dłużej." Powiedziałam i od razu do niego mrugnęłam, żeby upewnić go że żartowałam.

Zadrwił z moich słów. "Zostawiłem telefon w samochodzie. Wybacz." Wzruszył ramionami, podczas gdy ja zachichotałam.

"Ale naprawdę Autumn, powiedz mi." Powiedział poważnym tonem. Gdy wciąż byłam cicho westchnął ponownie sfrustrowany.

"Po tym jak ci tyle powiedziałem dzisiaj, nie możesz mi nawet powiedzieć zwykłej rzeczy, która powiedziałaś?" Splunął w niedowierzaniu, zbijając mnie z tropu przez nagłą zmianę nastroju.

"Cóż, nieważne, jeśli chcesz być tak cholernie trudna." Odsuwając się ode mnie na kanapie, patrzyłam smutno na profil jego twarzy i wiedziałam, że robiłam wielką sprawę z niczego.

Próbowałam sobie przypomnieć co powiedziałam i gdy w końcu to zrobiłam, przysunęłam się do niego.

"Dlaczego jesteś z Jasmine?" Zapytałam, podczas gdy on odwrócił głowę żeby spojrzeć mi w oczy.

Wzruszył ramionami. "Nie wiem." Westchnął i gdy miałam już zadać kolejne pytanie, uniósł palec do moich ust, uciszając mnie. "Nie za bardzo chcę o tym rozmawiać."

Zabrał palec z moich ust i położył swoje dłonie na kolanach, podczas gdy ja pokiwałam głową w zrozumieniu.

Krótka cisza zapanowała między nami, aż Justin ją przerwał.

"A co z tobą?" Zapytał, na co zmarszczyłam brwi zdezorientowana.

"Mam na myśli randki." Przechylił głowę na bok i przypatrywał się mojej twarzy. "Masz chłopaka?"

Poczułam jak moja twarz nagle się rozgrzewa na samo pytanie.

Praktycznie Justin i ja oficjalnie nie zerwaliśmy, ale jeśli dalej jesteśmy razem oznacza to, że zdradza mnie z Jasmine, więc...

Wolałabym myśleć, że nie jesteśmy razem.

"Nie." Powiedziałam leniwie na co się zaśmiał, jego ramiona nagle się rozluźniły.

"Oh." było wszystkim co powiedział, podczas gdy ja pokiwałam głową.

"Co robisz? Mam na myśli pracę."

Zaśmiałam się na jego pytanie. "Uh, Justin..."

"Yeah?"

Znowu zachichotałam. "Wydaje mi się, że już znasz odpowiedź na te pytanie."

Unosząc brew, przechylił głowę na bok. "Znam?"

"Cóż, wydaje mi się że tak!" Pokręciłam głową w udawanej dezaprobacie i zacisnęłam usta razem.

Prychnął i wzruszył ramionami. "Chyba zapomniałem?" Znowu się zaśmiał.

Wydęłam dolną wargę. "Chyba nie jestem aż taka ważna."

Potrząsnął głową z uśmieszkiem. "Ledwo cię znam, skarbie." Oh.

Uwielbiam to jak ostatnio wszyscy mają ostatnio dokładnie takie samo spostrzeżenie. Mogliby już przestać? Za każdym razem, gdy słyszę te słowa mam wrażenie jakby nóż właśnie przebił mi brzuch i przeciął mnie w pół.

Nie było to miłe uczucie.

Starałam się odrzucić tą uwagę, nie chcąc rujnować dobrego humoru Justina, wiedziałam że nie mówił tego złośliwie.

"Pamiętasz tą restaurację w której pracowaliśmy i ja czekałam na ciebie?" Zapytałam, czekając aż Justin w końcu pokiwał głową. "Yeah..."

"Oh, cholera jestem głupi." Zaśmiał się lekko, na co również się zaśmiałam.

"Więc..." Przedłużył słowo, gdy cisza stała się dla niego przytłaczająca. "Co z twoją rodziną? Opowiedz mi o niej."

"Nie ma zbyt wiele do powiedzenia." Wzruszyłam ramionami. "Mieszkam z mamą; Jestem jedynaczką; mój tata mieszka w Kalifornii..." Zastopowałam, gdy zdałam sobie sprawę, że powiedziałam pełne i szczere zdanie do niego, które nie było kłamstwem.

No cóż. Nie mógłby się niczego domyśleć po tak mało szczegółowym opisie, który mu powiedziałam, prawda?

Zdecydowałam, że nie mógł gdy ledwo pomyślał o tym drugi raz i po prostu odpowiedział cichym "oh".

"Yeah, robi się całkiem nudne." Zaśmiałam się.

Przyłączył się ze śmiechem. "Założę się. Wydaje mi się, że możesz mnie uważać za jedynaka, bo bardzo rzadko widzę Jaz i Jax..." Wzruszył ramionami. "Ale jestem w trasie więc jak cokolwiek mogłoby być nudne?"

"Z paparazzi ciągle na ogonie." Zaśmiałam się ze swojego żartu. Mam w zwyczaju często tak robić.

Spojrzał na mnie i mały uśmiech uformował się na jego ustach. Zaśmiał się lekko i potrząsnął głową.

"Szalona dziewczyna..."

"Jesteś szaloną dziewczyną, szaloną dziewczyną, powinnaś to wiedzieć..." Zaśpiewałam jego piosenkę z kolejnym chichotem. Czułam się dziwnie komfortowo wokół niego i nie ważne co, nie zamierzałam tego kwestionować.

"Myślę, że to już czas, że to już czas, że to pokażesz..." Usłyszałam prychnięcie dochodzące z ust Justina, gdy słuchał jak okropnie śpiewałam.

Przewróciłam oczami. "Wiesz, że kochasz jak śpiewam."

Pokiwał głową. "Wiesz o tym, kochanie." Wymamrotał sarkastycznie z uśmieszkiem.

Poczułam motyle w brzuchu po usłyszeniu tego jak zazwyczaj mnie nazywał. Kochanie.

Ukrywając twarz we włosach, odwróciłam głowę, ukrywając ogromny uśmiech i zobaczyłam jak Justin beztrosko przeczesał palcami włosy.

"Więc..." Wymamrotałam, starając się przerwać ciszę. "Co z twoją rodziną?"

Wzruszył ramionami. "Wiesz praktycznie wszystko."

"Wiem, mam na myśli..." Wysilałam mózg, żeby coś powiedzieć, gdy nagle przyszło mi coś do głowy. "Co z twoim tatą?"

Gdy nic nie powiedział, prawie od razu żałowałam, że to powiedziałam, ale wiedziałam że nie mogę tego odpuścić, więc ciągnęłam to dalej.

"Wiem, że umarł i wiem, że to miejsce było jego i j-ja chciałam powiedzieć, że mi przykro?" Mój głos się uniósł na koniec, gdy zobaczyłam, że oczy Justina skierowały się na moje i zobaczyłam w nich nic innego niż złość.

"Skąd ty to kurwa wiesz?" Splunął w niedowierzaniu. Zamarłam, nagle zdając sobie sprawę, że "Cynthia" i prawdopodobnie jeszcze jego ekipa wiedziała do kogo należało to miejsce.

"Ja-ugh..." Urwałam z westchnieniem. "Nie wiem. Gówno szybko się rozprzestrzenia, tak myślę?"

Justin zadrwił poirytowany. "Cóż, nie masz prawa poruszać tego "gówa", nie obchodzi mnie to kim do diabła jesteś." Patrzyłam jak jego oczy wpatrywały się zimno w moje.

Zmagałam się z przełknięciem guli w gardle, podczas gdy mój głos wydobył się zachrypnięty.

"P-przepraszam." Mentalnie się uderzyłam za jąkanie. "Nie wiedziałam-"

"Nie wiedziałaś?" Jego oczy rozszerzyły się, podczas gdy wstał i stanął nade mną. "Nie wiedziałaś kurwa? Co, nie wiedziałaś że to nie twoja cholerna sprawa o moim tacie? Huh?" Jego głos się podnosił z każdym wypowiedzianym słowem. "Nie wiedziałaś, że nawet nie powinnaś o tym wiedzieć, więc nie powinnaś była tego kurwa wspominać?"

Nie wiedziałam co mam powiedzieć, gdy on dalej kontynuował swoją 'przemowę'.

"Oh, i wiesz czego jeszcze nie wiedziałaś?" Uniósł brew, gdy na niego spojrzałam i wzruszyłam ramionami.

"Nie wi-wiem." Mój głos się załamał.

Mimo to, nie wydawało się żeby się tym przejął-tylko się zaśmiał.

"Cóż, niech cię nauczę, kochanie." Podchodząc bliżej do mnie, pochylił się nad moim wątłym ciałem, starając się wyglądać zastraszająco. Jasne, że byłam zdenerwowana, gdy był tak blisko, ale na pewno nie było to przez strach czy coś podobnego.

"To czego kurwa nie wiedziałaś Królowo Suko," Patrzył pewnie w moje oczy bez żadnych emocji-oprócz złości i nienawiści, oczywiście-na jego twarzy. "Jest to, że zrobiłem naprawdę ogromny błąd przyprowadzając się tutaj. Mój kurwa błąd."

I po tym, odwrócił się i zaczął iść w stronę drzwi. Zatrzaskując je za sobą, słuchałam jak odpalił samochód, ale nie odjechał-siedział w samochodzie.

Czułam się zdezorientowana. Powinnam za nim iść czy...?

Dlaczego w ogóle tak się zezłościł? Czy ten temat stał się dla niego jeszcze bardziej dotkliwy niż wcześniej?

Mam nadzieję, że nie, bo jedynym powodem dla którego jego bipolarność się zaczęła był wypadek jego taty w którym zginął i jeśli te wspomnienie stało się gorsze, oznacza to, że nastroje stały się gorsze. Jeśli nastroje stały się gorsze, jego bipolarność stała się gorsza. Oznacza to, że Justinowi w sumie się pogarsza/pogorszyło się.

Oh Boże, proszę powiedz, że się mylę.



Popatrzcie kto tu się postanowił pojawić po tak długim czasie nieobecności, haha ;p Nie miałam kiedy wcześniej dodać bo pod koniec roku szkolnego starałam się jeszcze wyciągać oceny jak tylko mogłam, teraz przez ostatnie dni nie było mnie prawie całymi dniami w domu, bo ciągle były jakieś wypady ze znajomymi. Także bardzo was przepraszam za tak dłuuuuugi czas oczekiwania, ale sami wiecie że są rzeczy ważne i ważniejsze :) Ale chociaż jeden plus był z tego wszystkiego, a mianowicie dużo więcej komentarzy pod ostatnim rozdziałem niż zazwyczaj z czego jestem prze-mega-bardzo szczęśliwa :)) Fajnie by było gdyby tak zostało, że mniej więcej po jakieś 10 komentarzy jest przynajmniej przy rozdziale :) Jako, że są już wakacje to od razu chcę was uprzedzić, że wyjeżdżam wstępnie jakoś pod koniec lipca dopiero także postaram się przetłumaczyć ile mogę rozdziałów do tego czasu na tego bloga jak i na drugie tłumaczenie-Deal. Kończę już, bo się rozpisałam troszeczkę, hehe ;p Do następnego, papa ;**

PS. Jakby ktoś nie widział jest już 1-szy rozdział drugiego tłumaczenia i niedługo powinien pojawić się drugi :))


CZYTASZ=KOMENTUJESZ

środa, 21 maja 2014

Twelve: ...don't do this. Part 2

Cynthia's POV:

Wjeżdżając na podjazd przed domem, zaparkowałam przy samochodzie mamy przez wyłączeniem go i wyjściem z niego, zmierzając do ganku.

Zajęło mi całą godzinę, żeby dojechać do domu przez światła i powiedzieć, że jestem zmęczona byłoby nieporozumieniem, bo jestem bardzo wykończona.

Otwierając drzwi, weszłam do środka mojego średniego domu, gdy moje oczy do razu skierowały się w stronę zegara naprzeciw mnie w kuchni. Zobaczyłam, że jest 00.08 i mentalnie uderzyłam się w twarz za zostanie do tak późna, wiedząc że mam jutro pracę.

Jęknęłam w zmęczeniu na samą myśl. Praca.

Podchodząc do szafki kuchennej, położyłam na niej torbę. Schowałam twarz w dłoniach i miałam już ją podnieść i pójść na górę do pokoju, gdy usłyszałam odchrząknięcie, sprawiając że moja głowa od razu się uniosła.

Marszcząc brwi, zobaczyłam mamę wpatrującą się we mnie zmęczona z drugiej strony kuchni.

Jęknęłam. "Mamo, wystraszyłaś mnie." Zamykając oczy, poczułam że zaraz zasnę tu i teraz przez to jak zmęczona jestem.

"Przepraszam." Wymamrotała z lekkim sarkazmem, wyglądając i brzmiąc tak samo śpiąco jak ja. "Nie spałam, bo nie było cię jeszcze w domu. Gdzie byłaś?"

Przygryzając wargę, otworzyłam oczy. "Przepraszam, nie chciałam cię martwić." Szczerze przeprosiłam. Nienawidziłam niepokoić mamę, zwłaszcza wiedząc jak bardzo zawsze to robi i zazwyczaj ma to związek ze mną. "To się więcej nie wydarzy." Uniknęłam jej pytania o to gdzie byłam, mając nadzieję, że nie zapyta znowu.

Ale jak każda inna rzecz na świecie, nie dostałam tego.

"Gdzie byłaś?" Powtórzyła, przypatrując mi się podejrzliwym wzrokiem.

Westchnęłam, kopiąc w swoim mózgu po jakieś kłamstwo. "Ja, ugh... Musiałam pracować do późna." Unikałam jej palącego wzroku na mnie.

"Pracować do późna?" Uniosła brew. "Ty nigdy nie pracujesz do późna."

Wzruszyłam ramionami. "Emma nie mogła pracować na swoją nocną zmianę i mnie potrzebowała." Westchnęłam. "Wiesz co mamo, mam osiemnaście lat. Legalnie nie muszę już ci mówić gdzie jestem w każdej godzinie dnia jak praktycznie kazałaś mi robić."

Jej oczy się rozszerzyły.

"Wybacz mi młoda panno, ale jesteś w moim domu, tak więc przestrzegasz moich zasad; jedną z nich jest to, że jesteś w domu o odpowiedniej godzinie w nocy." Oblizała usta i wzruszyła ramionami. "Znajdź sobie swój własny dom i ustalaj swoje własne zasady, ale do tego czasu, robisz tak jak mówię, Cynthia; nie ma znaczenia ile masz lat. Masz mnie szanować jako twoją matkę."

"Dobrze mamo, tylko mówiłam." Jęknęłam. Zawsze taka jest, gdy jest zmęczona i gada o irytujących rzeczach.

Westchnęła. "Przepraszam, jestem po prostu wykończona." Stłumiła ziewnięcie, podchodząc do mnie i otwierając swoje ramiona po jak mi się wydaje przytulenie.

Powtarzając jej gest, przytuliłyśmy się w matczyno-córkowym uścisku przed tym gdy się odsunęła. Odwracając się, żeby wejść po schodach, flegmatycznie poszłam za nią.

Wchodząc na górę, uśmiechnęła się do mnie. "Dobranoc, skarbie."

"Dobranoc, mamo." Posłałam jej uśmiech i poszłam w stronę drzwi do mojego pokoju, które zamknęłam za sobą kopnięciem. Po niedbałym zrzuceniu z siebie ubrań i wciągnięciu bluzki i dresów, poszłam prosto do łóżka bez chwili zawahania.

Jęknęłam usatysfakcjonowana czując jak moje plecy uderzają o ciepły materac, a moja głowa uderza o miękką poduszkę. Otulając kołdrą moją małą figurę, wtuliłam się w nią przed sięgnięciem po telefon, sprawdzając go jak co noc.

Zdecydowałam, że sprawdzę Twittera.

Naciskając niebieską ikonkę, czekałam aż powoli załaduje się cała strona główna.

Przeszłam do wyszukiwarki i zrobiłam rzecz, którą zawsze robię-spojrzałam na tweety Justina.

Zawsze byłam fanką Justina pomimo tego co się wydarzyło i to się nigdy nie zmieni. Zawsze będę go wspierać i zawsze tu będę, ale to nawet nie jest bliskie powodu dla którego sprawdzam co wstawia codziennie.

Sprawdzałam je, żeby zobaczyć jak mój były chłopak, który myśli że jestem martwa, sobie radzi.

Wzdychając na myśl, że on nie wie kim jestem, kliknęłam na jego imię i zobaczyłam, że jego ostatni tweet jest sprzed 4 minut. Przeczytałam tekst, który był przed moimi oczami.







Marszcząc brwi, usiadłam prosto na łóżku, żeby jeszcze raz przeczytać tekst i spróbować zrozumieć jego słowa.

Szalony dzień. Czy było to przeze mnie?

Dużo rzeczy się dzieje. Jakie rzeczy się dzieją?

Zmieszany w niektórych sprawach... Zmieszany w czym?

Nie mogłam nic poradzić na to, że ten tweet może być o mnie. Jednakże, mogę się mylić.

Proszę Boże, pozwól mi się mylić.

Czy chcę go poza swoim życiem? Nie. Czy potrzebuję go poza moim życiem? Tak.

Zaczęłam myśleć coraz więcej o tym co powiedziała mi wcześniej Jasmine. Czy Justin będzie zły i zdenerwowany gdy się dowie?

Co jeśli bym mu sama o tym powiedziała? Wybaczyłby mi? Czy znajdę w sobie odwagę, żeby się przyznać?

Prawdopodobnie, prawdopodobnie nie.

Wzdychając, wpatrywałam się w słowa przede mną, bardzo chcąc być z nim teraz.

Jęknęłam przed wciśnięciem przycisku do zablokowania na górze telefonu, co spowodowało że ekran stał się czarny. Kładąc go na szafce przy łóżku, miałam już zamknąć oczy gdy światło z telefonu nagle się zapalało, natychmiast mnie rozpraszając.

Podnosząc go, zobaczyłam nową wiadomość od nieznanego jednak znajomego numeru. Odblokowując telefon, nacisnęłam na ikonkę wiadomości i szybko ją przeczytałam.

Od: Nieznany

Mam twoją kurtkę.

Unosząc brew, próbowałam sobie przypomnieć kto to mógł być jednak nic nie przyszło mi do głowy, zdecydowałam że odpiszę.

Do: Nieznany

Kim jesteś?

Prawie od razu nowa wiadomość pojawiła się na ekranie.

Od: Nieznany

Wyjdź na zewnątrz i zobacz.

Zdezorientowanie ogarnęło moje ciało jednym zwinnym ruchem, znowu spróbowałam sobie przypomnieć kto to może być i dalej nie wiedziałam.

Powoli podeszłam do okna-z którego gdy wyglądałam miałam pełen widok na przód domu.

Spoglądając zza zasłon, zauważyłam nieznajomy, czarny samochód zaparkowany na krawężniku przy moim domu. Zastanawiałam się czy rozpoznaję w ogóle ten samochód. Decydując, że nie, miałam już to wszystko zignorować i iść spać, gdy nagle zauważyłam znajomą postać siedzącą na miejscu kierowcy w samochodzie.

Justin.

Mój oddech zaczął przyspieszać tak samo jak moje serce, gdy zobaczyłam dokładniej osobę w samochodzie. To był Justin.

Nagła wibracja mojego telefonu sprawiła, że podskoczyłam. Jęcząc, podniosłam go i zobaczyłam nową wiadomość od jak już wiedziałam, Justina.

To wyjaśnia dlaczego numer wydawał mi się znajomy.

Bez zastanowienia, dodałam go do kontaktów.

Od: Justin

Po prostu wyjdź na zewnątrz. Zostawiłaś coś wcześniej. Proszę?

Moje serce podskoczyło i zatrzepotało, gdy przeczytałam słowo proszę.

Przemyślałam to wszystko przed podjęciem decyzji.

W dwa tygodnie Justina nie będzie już w moim życiu na dobre-jego przerwa się skończy i będzie z powrotem ze swoimi fanami, nie patrząc w tył na mnie. Więc dlaczego miałabym się do niego przywiązywać teraz, żeby tylko się z nim później pożegnać?

Jeśli Jasmine w ogóle się dowie, że położyłam na nim swój wzrok, zniszczy jakikolwiek związek z Justinem, który uda nam się uformować. Więc dlaczego praktycznie pcham się do tego, żeby to się stało?

Justin nawet nie zna prawdziwej mnie. Myśli, że ona jest martwa. Więc dlaczego daje mu czuć się jeszcze bardziej komfortowo z fałszywą mną?

Moje myśli kazały mi zostać w środku i nigdy się nie odwracać, ale-nie ważne jak staromodnie to zabrzmi-moje serce mówiło mi żebym wyszła.

I tak jak w filmach, dziewczyna zawsze podąża za sercem.

Wzdychając, nie kłopotałam się nawet żeby mu odpisać, podczas gdy wsunęłam telefon do kieszeni w dresach i podeszłam do drzwi, serce biło mi szybciej z każdym krokiem.

Ostrożnie je otwierając, cicho weszłam na korytarz, starając się nie obudzić mamy. Nie czułam się na siłach, żeby słuchać jej kazania jeszcze raz i gdy jest zmęczona, właśnie to dostanę.

Idąc na palcach w dół schodów, w końcu doszłam do drzwi wejściowych, gdy zdałam sobie sprawę, że miałam na sobie tylko koszulkę i oczywiście dresy.

No cóż.

Otwierając drzwi, zamknęłam je najciszej jak mogłam za sobą nagle czując zimne powietrze uderzające o moje nagie ramiona. Krzyżując ramiona, żeby utrzymać ciepło, zmarszczyłam nos i zaczęłam się rozglądać aż znalazłam to czego szukałam-samochód Justina.

Idąc w dół schodków na ganku, podeszłam do okna od strony pasażera, które miał opuszczone. Nawet nie zwrócił uwagi, że moja głowa pojawiła się na widoku.

Przygryzłam wargę, niepewna co powiedzieć czy zrobić, westchnęłam, sprawiając że jego głowa się odwróciła i spojrzał ostrożnie w moją stronę, ale zdając sobie sprawę, że to ja, powoli się zrelaksował.

"Oh." Odetchnął, zamykając n chwilę oczy przed otwarciem ich i spojrzeniu na mnie. "Cześć."

Wymusiłam mały uśmiech na swoich ustach. "Hej."

Delikatnie kiwając głową, dając mi znać że mnie słyszał, odwrócił się przodem do przedniej szyby, jego szczęka była delikatnie zaciśnięta, jednak nie wyglądało to jakby był zły lub zdenerwowany.

Jego nastroje były teraz po prostu inne. Ledwo mogę określić kolor; to zbyt trudne do stwierdzenia.

Nagle jego oczy skierowały się na kawałek czarnego materiału na siedzeniu pasażera obok niego, znajdując siebie patrzącą na swoją kurtkę.

"Zostawiłaś to w hotelu." Unosząc głowę, zobaczyłam że patrzy mi w oczy.

Pokiwałam głową. "Dzięki." Biorąc od niego kurtkę przez otwarte okno, założyłam ją na ramiona przed skrzyżowaniem ponownie ramion.

Kilka chwil niezręcznej ciszy minęło przed tym jak zaczęłam czuć się niecierpliwa i doszłam do wniosku, że powinnam już iść.

"Ugh," Zaczęłam, drapiąc się w czubek głowy. "Powinnam już iść do środka..." Ucięłam, gdy zobaczyłam że jego oczy znowu zaczęły wpatrywać się w moje ze złączonymi brwiami.

"Dlaczego?" Zapytał.

Westchnęłam. "Jest bardzo późno i mam jutro pracę." Stłumiłam ziewnięcie na myśl o miłym, długim odpoczynku. "Jestem zmęczona."

Kiwając głową w zrozumieniu, czekałam aż coś powie-pożegnanie zapewne-cokolwiek; zauważyłam, że chyba tego nie zrobi.

"Ok..." Wymamrotałam niezręcznie, odwracając się żeby odejść, gdy nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię, zatrzymując przed pójściem dalej.

Odwracając się, uniosłam brew na widok Justina, który był pochylony nad siedzeniem z ręką na moim nadgarstku.

"Mam pytanie." Wspomniał, zwalniając swój uścisk na mnie, ale wciąż pozostając pochylonym nad siedzeniem.

"Tak?" Odetchnęłam, w połowie w szoku przez jego dotyk.

Zaśmiał się przez to, kręcąc głową aż znowu był poważny. "Jak bardzo zmęczona jesteś?"

Jego pytanie zbiło mnie z tropu, na co zmarszczyłam brwi. "Bardzo zmęczona, a co?"

Wzruszył ramionami, powstrzymując uśmieszek. "Po prostu się zastanawiam." Zaciskając usta, wiedziałam że zapyta lub powie coś jeszcze, aż w końcu to zrobił.

"Jesteś zbyt zmęczona, żeby gdzieś ze mną pójść?"

Przygryzłam wnętrze policzka. "Zależy gdzie." Powiedziałam z ciężko bijącym sercem.

Uśmiechnął się szeroko, jednak nie pokazały się zęby. "To niespodzianka" było wszystkim co powiedział przed odpaleniem samochodu i wrzucając bieg. Odsunęłam się; głupio się bałam, że może przez przypadek najedzie mi na stopy.

Spojrzał na mnie zdezorientowany. "Idziesz czy nie?"

Odwracając wzrok, zaczęłam przygryzać wargę, głęboko wiedząc, że i tak pójdę, więc to zrobiłam.

"W porządku." Wyszeptałam, otwierając drzwi do nieznajomego, luksusowego, czarnego samochodu i zapięłam pasy prawie od razu przed tym jak zaczął jechać wzdłuż drogi, z dala od mojego domu.



Hej :) Wiem wiem rozdział miał być dodany w niedzielę, ale parę spraw mi wyskoczyło do zrobienia i po prostu nie miałam czasu aż do wczoraj wieczora żeby przetłumaczyć ;c

Pytania do rozdziału:
Jak myślicie, gdzie Justin zabrał Cynthię?
Co mogą tam robić? ;)
Jak mogą dalej potoczyć się ich losy?

Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział szczerze mówiąc, bo muszę poprawić zagrożenie z polskiego :((( Ale będę się starała chociaż po trochu tłumaczyć nawet jeśli miałoby mi zająć tydzień tłumaczenie kolejnego rozdziału :) Postaram się dla was ♥♥

Co do drugiego tłumaczenia-Deal-ktoś wstawił pod ostatnią częścią rozdziału link do jakiegoś tłumaczenia na które z tego co mi się wydaje nie ma zgody autorki. Ja jeszcze nie zrobiłam za bardzo nic z nim, ale mam zgodę autorki także mam pełne prawo do tłumaczenia :) Jak już coś będzie to na pewno was o tym powiadomię :))

To na tyle, papa ;** ♥♥

A i proszę, żebyście dalej komentowali, bo nawet nie wiecie jak mi się robi miło po przeczytaniu tego co napiszecie :)

sobota, 17 maja 2014

Twelve: ...don't do this. Part 1

Justin's POV:

Odchodząc od windy do której właśnie weszła Autumn, powróciłem do zmysłów i zdałem sobie sprawę z tego co się stało.

Czując zgnieciony papier w ręce, otworzyłem go i przeczytałem 10 cyfr napisanych schludnym pismem w idealnej linii.

Jeśli zapytasz dlaczego w ogóle chciałem jej numer i co planowałem z nim zrobić, nie byłbym w stanie odpowiedzieć szczerze bez powiedzenia, że nie wiem.

Bo nie wiem. Dlaczego ją o to zapytałem? To nie jest tak, że Jasmine nie sprawdza mojego telefonu, żeby zobaczyć z kim piszę cały dzień. To nie jest tak, że jeszcze zobaczę tą dziewczynę-nawet jeśli bym chciał-bez Jasmine wkurzającej się i robiącej Bóg wie co.

Ale tak naprawdę to chcę ją zobaczyć, ale dlaczego? Znam ją tylko jeden dzień, jednak czuję się już do niej przywiązany. Czuję, że ją znam i teraz już wiem dlaczego.

Przypomina mi Cynthię.

Jej błyszczące, miękkie brązowe włosy-sposób w jaki jej oczy patrzą na ciebie z czystą niewinnością-sposób w jaki przygryza swoją wargę, gdy jest zdenerwowana albo nie wie co powiedzieć-sposób w jaki chowa swoja twarz we włosach, gdy się rumieni w zażenowaniu-sposób w jaki rozmawia z każdym z taką pogodą ducha.

Wszystko w niej przypomina mi piękną dziewczynę, którą kiedyś nazywałem swoją.

Pomyślisz, że byłbym wkurzony-i nie chciałbym nigdy więcej widzieć Autumn, żeby uciec od wspomnień o niej-ale to totalne przeciwieństwo. Chcę jeszcze raz Cynthię, nawet jeśli Autumn nie jest nią-ale jest bardzo blisko.

Oczywiście nikt nie może zastąpić Cynthii. Jest jedyna w swoim rodzaju-jest niezastąpiona.

Ale co złego może się stać, gdy będę w pobliżu kogoś podobnego do niej w więcej niż jeden sposób?

Bardzo dużo.

Jęcząc w myślach, powróciłem do rzeczywistości przede mną, gdy doszedłem do drzwi pokoju. Otwierając je, wszedłem i zobaczyłem Jasmine czekającą na mnie na jednym z krzeseł, moja mama i inni nie byli w zasięgu wzroku.

Unosząc brew, patrzyłem jak Jasmine przewraca na mnie oczami. Westchnąłem wiedząc, że jest wkurzona.

Idąc do niej, uklęknąłem obok niej i starałem się złapać kontakt wzrokowy, jednakże ona nie odwzajemniła spojrzenia. Odmówiła.

"Jasmine, kochanie, co jest nie tak?" Zapytałem delikatnym, ostrożnym głosem.

Nie odpowiedziała.

"Jaz." Jęknąłem, chcąc aby chociaż się odezwała żebyśmy mogli już mieć to z głowy. "Co jest nie tak? Powiedz mi. Nie możemy nic z tym zrobić dopóki nie będę wiedział co cię niepokoi, kochanie."

"Może nie chcę nic z tym zrobić, pomyślałeś o tym?" Warknęła, wzdychając z czystym poirytowaniem po wypowiedzeniu tych słów.

Kilka cichych chwil minęło, a ja dalej wpatrywałem się w jej twarz podczas gdy ona dalej mnie ignorowała. Starałem się szukać co może być nie tak, tylko żeby nie znaleźć absolutnie nic.

"Kochanie." Było wszystkim co wymamrotałem, gdy ona odwróciła głowę i spojrzała mi w oczy. Patrzyłem jak wymusiła nutkę smutku na swojej twarzy.

Westchnęła. "To ona, Justin."

Wiedziałem dokładnie o kogo chodzi. Nawet nie kłopocząc się z wypowiedzeniem imienia Autumn, Jasimne splunęła w obrzydzeniu.

"Baby," Zacząłem. "Wiesz, że nikt nie wejdzie nigdy pomiędzy nas-"

"Nie, Justin! Nie lubię jej!" Wstając, zaczęła chodzić po pokoju krzycząc: "Ja jej kurwa nienawidzę!" na cały głos, mając pewność, że usłyszałem, przed tym jak zamknęła są sobą drzwi.

Automatycznie poszedłem za nią.

Powoli otwierając drzwi, zobaczyłem ją na łóżku, posyłającą mi spojrzenie, gdy wszedłem.

"Jasmine nie rób tego. Nie teraz." Westchnąłem. "Kocham cię i powinnaś o tym wiedzieć." Klękając przy łóżku, spróbowałem wziąć jej dłoń, ale ona ją zabrała zanim moja skóra dotknęła jej.

Wzdychając, zdecydowałem, że najlepiej będzie jeśli zostawię ją samą na kilka chwil, gdy nagle poczułem się spragniony, pragnąc szklanki wody z lodem.

Wstając, spojrzałem szybko na Jasmine przed wyjściem z pokoju i pójściem do kuchni, szybko nalewając sobie szklankę wody.

Przełykając ostatni łyk wody, odstawiłem szklankę do zlewu. Gdy szedłem z powrotem do pokoju, zatrzymałem się, gdy zobaczyłem znajomą czarną kurtkę na stole. Podnosząc ją, mogłem od razu poczuć zapach jaki miała Cynthia-taki sam zapach jak ma Autumn.

Musiała ją tu zostawić.

Kładąc ją ponownie na płaską powierzchnię, wszedłem z powrotem do pokoju, gdy zobaczyłem Jasmine leżącą na plecach z zamkniętymi oczami, ale mogłem stwierdzić, że nie śpi.

Usiadłem na końcu łóżka.

"Kocham cię." Wyszeptałem te same słowa co zawsze, gdy jest na mnie zła, nie dostając nic w odpowiedzi byłem bardziej niż tylko przyzwyczajony do tego.

"Przepraszam." Spróbowałem raz jeszcze. Nic.

"Nie masz o co się martwić," Cmoknąłem ją delikatnie w usta. "Nie lubię jej; Ledwo ją zna, Jaz. Kocham cię i kiedy mówię, że wszystko jest w porządku, mam to na myśli, bo zaufaj mi, przesadzasz."

Mogłem stwierdzić, że wywraca oczami pod powiekami, podczas gdy ja potrząsnąłem głową i westchnąłem.

Jasmine mnie ignorowała.

Robiła to, żeby zwrócić całą uwagę na siebie i oboje wiemy, że pragnęła tego zbyt bardzo.

Ale tym razem, nie zamierzam jej tego dać.

Wstając z łóżka, nawet nie spojrzałem na dziewczynę, która siedziała na łóżku przed wyjściem z pokoju i zamknięciem za sobą drzwi z głośnym trzaśnięciem.

Przychodząc przy stole w jadalni, wziąłem kurtkę szybkim ruchem przed wzięciem karty i wyjściem z pokoju.



Hej :) Od razu mówię, że to tylko połowa rozdziału. Drugą dodam jutro do tej części nie tak jak było wcześniej :) Jak wrażenia po rozdziale? Jasmine to suka, udusiłabym ją normalnie, ugh. W ogóle jak on ją może kochać?! Nie zrozumiem chyba tego ;c

Czas na moją małą przechwałkę, którą chcę się z wami podzielić ;p Dzisiaj wchodząc do Złotych Tarasów z przyjaciółką widziałam Jeremiego jak sobie robił zdjęcia z jakimiś dziewczynami :3 Jakoś tak się stało, że nie podeszłyśmy nawet do niego, bo w sumie widziałyśmy już go drugi raz(pierwszy raz było 25 grudnia też w Złotych, ale w Multikinie jak weszłyśmy na salę przed obejrzeniem Believe. I on wtedy jeszcze śpiewał i w ogóle ♥). No, ale co tam taki Jeremi jak miałam w szkole Saszan hehe i jak spotkałam po koncercie Ellie Goulding na Torwarze Czarka i Masnego z Abstrachui ♥♥

Dobra koniec przechwalania się, bo jeszcze stwierdzicie, że jestem jakaś dziwna czy coś, że tylko bym się przechwalać chciała :) Teraz co do drugiego tłumaczenia. według waszych głosów wypadło, że mam tłumaczyć 2-gie opowiadanie czyli Deal z czego bardzo się cieszę :) Chociaż na Poisoned with Love czy Tangled też było sporo głosów. No ale zdecydowaliście, że ma być Deal to będzie Deal :) Mam już zgodę autorki na tłumaczenie więc postaram się jak najszybciej przetłumaczyć pierwszy rozdział :)

Tak więc do jutra :) PS. dziękuję, że chociaż kilkoro z was chociaż skomentowało notkę o wyborze opowiadania :) I chciałabym żeby iść komentarzy jaka tam była pojawiała się również przy rozdziałach :3 Dobra kończę już, bo dużo się tego narobiło haha ;p Papa ♥♥

poniedziałek, 12 maja 2014

:)

Hej :) Słuchajcie sprawa jest. Jak niektórzy może zauważyli albo i nie to niestety pokomplikowały się sprawy z drugim tłumaczeniem. Niestety zostało chyba usunięte z JBFF+ :( Ale nie ma co się załamywać :) Parę dni temu zrobiłam ankietę na Mental Breakdown Boy gdzie zapytałam was czy chcecie żebym tłumaczyła jeszcze jedno opowiadanie czy tylko Irreplaceable. Jako że do tej pory więcej głosów było na opcję z drugim tłumaczeniem, mam zamiar dotrzymać obietnicy i znaleźć jakieś drugie opowiadanie. Tyle, że jest jeden mały problem. Nie mogę wybrać spośród 4 naprawdę fajnych :c I tutaj zaczyna się ta moja sprawa do was :) Chciałabym żebyście sami wybrali, które opowiadanie chcecie spośród tych, które wcześniej wybrałam ja :) Opowiadanie na które będzie najwięcej głosów będzie tłumaczone :)
PS. Co do ankiety na drugim tłumaczeniu będzie ona trwała do końca tego tygodnia, chociaż wątpię, że cokolwiek się zmieni.
PS2. Rozdział tutaj pojawi się jakoś w piątek/sobotę/niedzielę. Obiecuję wam, że napewno będzie to w TEN weekend :) Jeśli tak się nie stanie będziecie mieli pełne sprawo mnie nienawidzić ♥  

A teraz co do opowiadań macie tutaj krótkie wprowadzenia :) Enjoy ♥

__________________________________________________________


1. Mr. Bieber (Skończone-20 rozdziałów)

Są pewne zasady kiedy jesteś nauczycielem, jedną z nich jest nie spotykanie się ze swoimi uczniami poza szkołą.
Są pewne zasady kiedy jesteś uczniem, jedną z nich jest nie spotykanie się ze swoim nauczycielem poza szkołą.
Ariana Fields i Mr.Bieber chcą złamać kilka zasad.

__________________________________________________________

2. Deal (Skończone-37 rozdziałów + sequel jest w toku pisania)

Jeśli jest ci zlecone chronienie córki szefa Mafii, zrobiłbyś to?

Justin to zrobił.

Jeśli jest ci zlecone, żeby była twoja dziewczyną, aby wszystko było bardziej wiarygodne, zrobiłbyś to?

Ponownie, Justin to zrobił.

Ale co zrobisz, gdy zdasz sobie sprawę z tego, że uczucia zaczynają się również angażować, ale bardziej z twojej strony?

Justin nie mógł i nie zrobił z tym nic.

Bo w ostateczności jest to tylko interes.

__________________________________________________________

"Ona nie może wiedzieć, że coś takiego się dzieje, właściwie nikt nie może."

__________________________________________________________

3. Tangled (Nie skończone-19 rozdziałów, dodawane prawie codziennie)

"Miłość jest dla frajerów, skarbie."

Jay Bieber jest zwycięzcą. Przystojny i arogancki, przeprowadza wielomilionowe interesy biznesowe i uwodzi najpiękniejsze kobiety Nowego Jorku samym uśmiechem. Ma lojalnych przyjaciół i pobłażliwą rodzinę. Więc dlaczego zamknął się w swoim mieszkaniu na siedem dni, nieszczęśliwy i przygnębiony?
Powie ci, że ma grypę.
Ale wszyscy wiemy, że to nie do końca prawda.

__________________________________________________________

4. Poisoned With Love (Prawie skończone-34 rozdziały, został jeszcze 1)

"Dżentelmen uwodzi umysł swojej pani zanim dotknie jej ciała."

Justin Bieber, musieliście już o nim słyszeć. Zamożny biznesmen, spadkobierca ogromnej fortuny, najbardziej pożądany, czarujący i urokliwy kawaler w Nowym Jorku.

Proste życie Bridget Martin zmienia się
na zawsze w noc, gdy poznaje najbardziej
pociągającego mężczyznę na jakiego kiedykolwiek spojrzała
i wtedy zaczyna się sztuka "Uwodzenia"
ale co się stanie, gdy pożądanie obróci się w coś jeszcze,
uwięzione zło.

__________________________________________________________

"Jest niesamowicie przystojny... jest zbyt piękny dla mnie." - Bridget

"Ale nigdy wcześniej nie zdasz sobie sprawy z tego jak piękne może być zło."

__________________________________________________________

Teraz wybór pozostawiam wam :) Powiedzmy, że macie czas na zdecydowanie gdzieś tak do końca tego tygodnia i BARDZO proszę żebyście jednak napisali w komentarzu numerek opowiadania, które chcielibyście, żeby było tłumaczone :)

czwartek, 24 kwietnia 2014

Informacja

Hej :) Mam taką małą informację dla was, mianowicie - zaczęłam tłumaczyć inne opowiadanie też o Justinie. Wg mnie jest fajne i ciekawe :) Mam nadzieję, że was też zainteresuje :) >>KLIK<<


+ Postaram się dodać tutaj rozdział jakoś w weekend a jeśli nie to na początku majówki jakoś ze względu na to, że mam do napisania dość duże wypracowanie z polskiego i recenzję sztuki teatralnej na WOK ;c